Do Lichenia zjechali miłośnicy tradycyjnej liturgii z całej Polski. Ćwiczą się w śpiewie, służbie ołtarza i celebracji Mszy swoich rodziców i dziadków.
Są sytuacje w których dobre rady są - niestety - jedynie pobożnymi życzeniami.
W kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Szczytnie gościł katolicki chór Harpa Dei, który tworzy rodzeństwo: Nikołaj, Łucja, Marie-Elisée i Mirjana Gerstnerowie.
Trzeba mieć bardzo pojemne serce, żeby wytrzymać taką dawkę emocji. Trzeba mieć serce wrażliwe, żeby stanąć wobec Boga – mimo Mozarta.
Liturgia nie jest zakładnikiem przepisów liturgicznych, ale nie może również padać ofiarą naszego „widzimisię”.
Diabeł, o czym wiadomo od dawna, mieszać lubi. Dlatego zrobi wszystko, by mająca budować jedność Kościoła celebracja, dzieliła.
Współczesny świat zatracił prymat życia wewnętrznego, a co za tym idzie język potrzebny do tego, by o nim mówić.
Dla Kościoła pozyskał Wizygotów w Hiszpanii, Gallów, Longobardów i brytyjskich Anglosasów. Historia określa go mianem „apostoła ludów barbarzyńskich”.
Już przodkowie pana Alfreda grali dla Maryi w Piekarach Śląskich. Dobrym wskaźnikiem tego, jak byli tam szanowani, jest liczba ich chrześniaków odnotowanych w starych księgach parafialnych.
Jubileuszowy, 20. FMJ otworzył w piątek monumentalny dramat liturgiczny z rękopisu "Carmina Burana". Dziś wieczorem można będzie wysłuchać "Missa Requiem" Johannesa Ockeghama, a w niedzielę zabrzmią pieśni o św. Zygmuncie.
Ta postać nie pasuje do łzawych, cukierkowych żywotów świętych.