Dziś Święto Bożego Miłosierdzia. Jak by się chciało, by przeniknęło nasze głowy i serca.
Wszędzie w Europie problem jest podobny. Nasze społeczeństwa się starzeją. Co robić?
Nic się niby nie stało. Życie toczy się dalej. Oby jednak trochę inaczej.
Toczy się walka – uderzają na alarm niektórzy gorliwi katolicy. Owszem, słychać nawet bitewne odgłosy. Obawiam się jednak, że główna bitwa rozgrywa się na zupełnie innym polu.
Siedem lat. Tyle właśnie jutro minie od śmierci Jana Pawła Wielkiego. Co nam z Niego zostało?
Właśnie otrzymaliśmy ważną lekcję. Benedykt XVI pokazał, jak krytykując zostawiać miejsce na dialog.
Lęk niekoniecznie jest złym doradcą. Jednak gdy nie pozwala realizować jakiegoś dobra – na pewno.
Trudno nie zauważyć, że tempo papieskiej pielgrzymki nie jest imponujące. Ale może dzięki temu łatwiej zauważyć, kim jest nasz stary papież: niestrudzonym świadkiem Jezusa Chrystusa.
W Meksyku, w którym dopiero niedawno zniesiono niektóre antykatolickie przepisy, głos papieża zabrzmiał bardzo wyraziście: wolność religijna wynika wprost z godności człowieka.
Kto jest winien, że chrześcijaństwo traci swoją pozycję? Znam odpowiedź. My. My nieudolni chrześcijanie.
Podczas kazań, głoszonych przez niego w całej Italii, zbierały się tłumy wiernych.