Szukany tag:
uporządkuj wyniki:
Od najnowszego do najstarszego | Od najstarszego do najnowszego »
Wyszukujesz w serwisie kosciol.wiara.pl
wyszukaj we wszystkich serwisach wiara.pl » | wybierz inny serwis »
Gdy potrzeba było chętnego na wyjazd, ani razu nie miał hamletowskich rozterek: jechać czy nie jechać? Ks. Piotr Rypulak po prostu spakował się i zameldował w Kopenhadze.
W promieniach słońca, zygzakiem przez pola ziemniaków i kapusty, drepcząc na krótkich nogach i sadząc długie susy nie baczyli na trudności. Sami się dziwią, że naprawdę to zrobili!
Każda jej kropla, chociaż może mało znacząca dla osoby zdrowej, dla chorej i potrzebującej jest często jedynym ratunkiem. W ramach Roku Miłosierdzia i przygotowań duchowych do ŚDM ruszyła akcja honorowego krwiodawstwa.
Codziennie pokonywał pieszo kilkadziesiąt kilometrów, aby dotrzeć do każdej z papuaskich wspólnot plemiennych. Orędzie Jezusa Miłosiernego zmieniło obraz misyjnej parafii.
Kogo nie ciekawi, jakie są ulubione dania w zakonnej kuchni, co robią osoby zakonne w wolnym czasie, ile się modlą i jakimi problemami żyją? Jeszcze bardziej ciekawe może okazać się odkrywanie sekretów zakonnego życia sprzed ponad trzech wieków, kiedy to żeńskie klasztory obowiązywała rygorystyczna klauzura.
– Charyzmat miłości miłosiernej bardzo mocno podkreślała nasza założycielka, która w XIX w. zajmowała się ubogimi między innymi w Jerozolimie – zaznacza s. Karolina, przełożona jedynego w diecezji sandomierskiej domu serafitek, znajdującego się w Pysznicy.
- Kościół to nie mury i proboszcz. I nie przychodzimy tutaj po to tylko, by sobie wykupić ubezpieczenie na życie, ale dlatego, że jesteśmy wspólnotą i Kościół tworzymy właśnie my. Nie jest łatwo. Wiele trudności trzeba pokonać, ale wierzę, że to wszystko ma sens – powiedziała Dominika Barańska z Szewnej.
– Byłam oporna wobec powołania i chciałam udowodnić sobie, że go nie mam. Potem chciałam wybrać każdy inny zakon, tylko nie dominikanki. Jednak Bóg pokazał mi, że chce mnie właśnie tutaj – opowiada s. Róża.
Pani Jadwiga i jej mąż Janusz zbliżyli się do św. o. Pio w czasie ciężkiej choroby syna. – Zanim wyzdrowiał, przez pół roku prawie codziennie modliliśmy się do ojca Pio. Modlitwa dawała nam spokój ducha i ogromną nadzieję – mówią. Takich świadectw jest wiele.
Postać św. Jana Nepomucena przypomina, że nie każdy człowiek ma prawo do całej prawdy o wszystkich.