Najprzewielebniejsza Ewidencjo
"Prymas Tysiąclecia" Milena Kindziuk, wydawnictwo Ringier Axel Springer Polska

Najprzewielebniejsza Ewidencjo

Brak komentarzy: 0
KAI

publikacja 25.05.2011 10:08

Lubił spotkania z ludźmi. Niekiedy zdarzały się zabawne sytuacje. Kiedyś jeden z wiernych przywitał go, mówiąc: „Najprzewielebniejsza Ewidencjo”.

Jedz, bracie…

Kiedy nie było wielkich uroczystości, spotkań, wyjazdów, brał również udział w zakończeniu rekolekcji dla lekarzy, prawników czy duszpasterstw akademickich. W okresie Bożego Narodzenia zawsze organizował opłatek dla studentów. Siostry smażyły pyszne pączki z nadzieniem różanym.

A Prymas słynął z tego, że … osobiście nadziewał te pączki na widelec i częstował nimi gości.

– Chodziliśmy na te pączki do Prymasa raz w roku, zawsze w styczniu – opowiada Krzysztof Gołębiowski, który jako student należał do Duszpasterstwa Akademickiego przy kościele Świętego Krzyża w Warszawie. – Była nas ponad setka. Do Pałacu Prymasowskiego wchodziliśmy głównym wejściem, po czym w szatni musieliśmy powiesić płaszcze i zmienić obuwie, tak by nie nanieść śniegu, lub błota do domu Prymasa. Potem przechodziliśmy do sali audiencyjnej. Po chwili wchodził kardynał Wyszyński, a my witaliśmy go śpiewem kolędy „Bóg się rodzi” (lub innej). Kto mógł, siadał na krzesłach, część na podłodze. Odbywał się program artystyczny, a po nim głos zabierał Ksiądz Prymas. Na koniec był poczęstunek. Na długich stołach stały patery z piramidami pączków – z owocem dzikiej róży. Zdarzało się nieraz, że Ksiądz Prymas, gdy zobaczył, że u kogoś na talerzu nie było pączka, brał go widelcem z patery i podawał tej osobie, mówiąc z powagą: „Jedz, bracie, żebyś nie wyszedł głodny od Prymasa!” – Prymas dbał o to, by pączki na talerzach się mnożyły, toteż siostry wciąż je donosiły – opowiada Barbara Dembińska. Kiedyś na zakończenie takiego spotkania Prymas powiedział do studentów:

„Poczekajcie, jeszcze każdy z was dostanie ode mnie kromkę chleba”.

Rozległ się głośny jęk albo i pomruk, bo nikt już nie był w stanie nic zjeść. Tymczasem okazało się, że chodziło o książkę kardynała Wyszyńskiego pt: Kromka chleba – były to rozważania na każdy dzień roku!

I każdy student rzeczywiście opuścił rezydencję przy Miodowej z jedną Kromką chleba.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..