Róże dla Prymasa
"Prymas Tysiąclecia" Milena Kindziuk, wydawnictwo Ringier Axel Springer Polska

Róże dla Prymasa

Brak komentarzy: 0
KAI

publikacja 23.05.2011 06:43

Papież Paweł VI przedłużył Prymasowi urzędowanie, okazując tym samym nie tylko zaufanie do jego osoby, ale także i do sposobu kierowania Kościołem w Polsce. Milena Kindziuk, "Prymas Tysiąclecia"

Bezbronny dzieciak w książęcym majestacie

W siedzibie Prymasa przy Miodowej spotykali się różni ludzie. Biskupi przyjeżdżali tam na zebrania plenarne Episkopatu, przychodzili przedstawiciele świata polityki, kultury, życia publicznego. Rezydencja Prymasa w ówczesnym okresie stanowiła ważny ośrodek życia kościelnego i zarazem myśli społecznej.

W tym natłoku zajęć, jak wspominają do dziś bliscy współpracownicy Prymasa, potrafił ona znaleźć na modlitwę. Kard. Józef Glemp, który przez dwanaście lat był sekretarzem Prymasa Wyszyńskiego, a więc także najbliższym współpracownikiem i domownikiem na Miodowej, stwierdza:

– Zapamiętałem Prymasa jako człowieka zawierzenia i wielkiej modlitwy. My go znamy może bardziej jako człowieka czynu: przemawiającego, jeżdżącego z jednego końca Ojczyzny na drugi. Ale był to człowiek przede wszystkim modlitwy i skupienia.

Prymas Wyszyński umiał modlić się stale. Nie przeszkadzała mu w tym ani podróż, ani rozmowa, ani posiłek, ani wykonywane zajęcia. Z modlitwy czerpał moc do działania. Modlitwa czyniła go człowiekiem pokory. Historyk ks. Andrzej Gałka: – Jeżeli ktoś ma wiele spraw na głowie, zazwyczaj zastanawia się, czy zdoła wygospodarować czas na modlitwę, czy raczej powinien zająć się bieżącymi sprawami, a modlitwę odłożyć na później. Na ogół większość z nas zajmuje się załatwianiem codziennych spraw, a modlitwę odkłada.

Prymas był tu natomiast konsekwentny, i szedł najpierw na modlitwę. On wiedział, że bez niej wiele by nie zrobił. Był jak bezbronny dzieciak w wielkim, książęcym majestacie.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..