Filmy, pieśni, opowieści…

Piotr Drzyzga

publikacja 07.06.2021 08:00

A wszystkie one po to, by nas karmić. Uzdrawiać?

„W rdzennych kulturach pieśń może zniszczyć albo uzdrowić, zależy od śpiewaka czy śpiewaczki. To jest też najważniejsze w filmie – żeby uzdrawiał, karmił. Ma być prezentem dla Zimbabwe, bo tam panuje głód”.

To słowa Klary Wojtkowskiej, reżyserki filmu „NZARA – GŁÓD”. Wyczytane w majowym numerze miesięcznika „Kino”. Wyczytane i „przyczepione”. Bo od kilku tygodni wciąż do mnie wracają, przypominają się i potwierdzają to czego sam niemal każdego dnia doświadczam. Że są takie opowieści, filmy, pieśni, które „leczą”, bo poprawiają nastrój, humor. Stawiają do pionu. I niekoniecznie muszą to być dawne mity.

Bracia Coen w „Ave Cezar!”, którego akcja toczy się w latach ’50, zapewniali, że balsamem na nasze skołatane dusze są klasyczne hollywoodzkie filmy. Dziś wielu stwierdzi zapewne, że w podobny sposób pomagają im seriale.

To tylko eskapizm, czy może jednak coś więcej? Wydaje się, że coś więcej o czym swego czasu przekonywały dr Wanda Matras-Mastalerz i Dorota Bełtkiewicz – specjalistki m.in. od biblio- i bajkoterapii. Warto posłuchać ich wypowiedzi z audycji o opowieściach, które leczą.

Piszę o tym wszystkim, bo ostatnio też coraz częściej filmami, piosenkami, czy książkami raczej się „leczę”. Bo coś się ewidentnie pokićkało. Coraz trudniej rano wstać z łóżka, coraz częściej (byle czym) się stresuję, dołuję. Jedna wielka bojaźń i drżenie? Tragedii jeszcze nie ma, ale za dobrze tyż niy jes

Wirus uderza w psychikę - już to tutaj kiedyś linkowałem. W sobotę mieliśmy ciekawy tekst/rozmowę na ten temat z psychiatrą Jackiem Koprowiczem. Dziś przypomnę jeszcze artykuł „Nie koncentrujmy uwagi na rzeczach zbędnych”, w którym psychoterapeuta Marcin Jarecki mówi m.in. tak:

Nie mamy pewności, jakie spustoszenie pozostawia w naszych organizmach koronawirus. Media cały czas operują danymi na temat pandemii, kolejnych zaleceń oraz ograniczeń. Jeżeli bazujemy tylko na takim wycinku informacji, to nasze mózgi zaczynają postrzegać świat jako wrogi i zagrażający nam. Długotrwałe funkcjonowanie w takim klimacie jest traumatyczne dla naszego organizmu.

Tym bardziej cieszy więc każdy film, song, opowiadanie, które potrafią wyrwać człowieka z tej „covidowej pętli” (to także termin Marcina Jareckiego).

Ostatnio udało się to np. „Łowcom skalpów”. Tytuł okropny (Żona aż się skrzywiła), ale film całkiem przyjemny. Zabawny i zwariowany. Westernowy klasyk (bracia Coen mieli rację!), z Burtem Lancasterem, który próbuje odzyskać skradziony mu ładunek, niczym Indiana Jones Arkę Przymierza.

Świetna jest także nowela z czerwcowej „Nowej Fantastki” o „kosmicznym” tytule „Heretyccy czciciela zatopionego boga” autorstwa Lavie’go Tidhara. Kowboje i piraci, pustynne żądłogryzy i tajemnicze wyspy… -  czego tam nie ma?! O! Jest np. jeszcze Jericho Moon – świetna ksywa dla popkulturowego awanturnika.

Muzycznie na duchu podnosi mnie zaś ostatnio Inhaler i ich „Who's Your Money On?”. No to posłuchajmy:

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..