Owce nie pachną
Roman Koszowski /Foto Gość

Owce nie pachną

Brak komentarzy: 0

GN 19/2019

GOSC.PL

publikacja 13.06.2019 06:00

O tym, że ludzie chcą księży, a nie GPS-ów, opowiada ks. Wojciech Węgrzyniak.

Marcin Jakimowicz: Owce pachną? ​Kto jak kto, ale ksiądz z Podhala powinien to wiedzieć…

Ks. Wojciech Węgrzyniak: Owce przede wszystkim śmierdzą. I naturalny odruch jest taki, żeby nie podchodzić za blisko. Pasło się w domu owce, więc zapach w pamięci został.

Pytam, bo za Franciszkiem powtarza się, że „pasterz powinien pachnieć owcami”. To chyba niezbyt przyjemne doświadczenie?

Pewnie, że nieprzyjemne. Tylko czy chodzi o przyjemność‚ czy o dobro? Jak ktoś jest dobrym pasterzem, to choćby nie chciał, będzie pachniał owcami. Bo nie da się być blisko owiec i nie przesiąknąć ich zapachem. Chyba że ktoś chce być kierownikiem tych, co zajmują się owcami, sam trzymając się od owiec z daleka. Ale wtedy z niego taki pasterz jak ojciec, co nie przytuli nigdy swego dziecka.

Boimy się słowa „autorytet”. Widziałem duszpasterstwa, w których studenci klepali familiarnie po ramieniu kapłanów i mówili im po imieniu… Naprawdę chodzi o takie kumpelskie skracanie dystansu?

W domu wszyscy mówią mi po imieniu i nieraz może poklepią familiarnie po ramieniu, ale nie czuję się, żeby przez to mieli jakiś utrudniony kontakt z Bogiem. A skoro brat, siostra czy przyjaciele mogą, to czemu nie inni? Problem nie tkwi w skracaniu dystansu, tylko w pytaniu, po co to robimy... I oczywiście są też kody kulturowe. Mnie osobiście nie przeszkadza, że nie jestem na ty z papieżem, arcybiskupem czy nawet z moją mamą.

Jezus nie tworzył getta, skansenu, ale powiedział: „Idźcie”. Co zrobić, by nie pójść za daleko? By nie zbratać się ze światem do tego stopnia, że się w nim zatracimy?

Tylko że jak Jezus powiedział: „Idźcie”, to oni nie poszli, ale zamknęli się w Wieczerniku i czekali aż do dnia Pięćdziesiątnicy. Bo wiedzieli, że jak pójdą w świat bez Ducha Świętego, to nic z tego nie będzie. To tak samo jak w małżeństwie. Żadne wyjście do obcych kobiet nie może niszczyć waszej małżeńskiej miłości. Do świata trzeba wychodzić tylko na tyle, na ile to wyjście nie zatraca w nas więzi z Bogiem. Dlatego, by uczciwie zobaczyć, czy nie zaszliśmy za daleko, konieczny jest rachunek sumienia. Do świata ma się iść z Bogiem, a nie po to, by uciekać od Boga.

Podobno powiedział Ksiądz kiedyś zakonnicom, które zamartwiały się brakiem powołań: „A może czeka was wyginięcie? Dinozaurów też już nie ma, a jakie świetne filmy o nich kręcą”. Zaprosiły Księdza ponownie?

Te akurat nie. Ale może dlatego, że nie najlepiej mówiłem.

Wielu ma Księdzu za złe takie łatwe opowiadanie o „wyginięciu kościelnych gatunków”. Ileż osób obruszyło się na hasło: „Nie martwię się o Kościół. To nie Kościół Wojciecha Węgrzyniaka, ale Pana Boga”…

Tak, to można i Jezusowi zarzucić, że łatwo Mu było mówić: „wyłup oko” czy „utnij rękę”, gdy są powodem do grzechu. Te pozornie łatwe opowiadania są częścią retoryki i mają za cel dać do myślenia. A już sam Pan Bóg wie, ile za tymi pozornie łatwymi tekstami mieści się zmartwienia i troski o Kościół.

W Polsce zabraknie księży?

Nie wiem. Na pewno nie braknie księży tam, gdzie będą wierzący w Chrystusa. Jeśli w Polsce nie zabraknie ludzi potrzebujących Boga, to Pan Bóg ześle powołania. Przecież to od Niego one zależą.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 3 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..