publikacja 16.11.2018 06:00
Filozofowie przed Jezusem Chrystusem i po Jezusie Chrystusie jedynie objaśniali świat. Objaśniali świat i objaśniali śmierć. Jedynie Chrystus przyszedł i chciał nie tyle objaśnić śmierć, ile przezwyciężyć śmierć. I to jest coś wielkiego!
Fragment książki "Alfabet duszy i ciała" (wybór tekstów ks. Józefa Tischnera dokonany przez Wojciecha Bonowicza) publikujemy za zgodą wydawnictwa ZNAK.
ks. Józef Tischner: "Alfabet duszy i ciała". Wydawnictwo ZNAK www.znak.com.pl
***
W świecie istnieją ślady Boga – Boga jako Stwórcy. Ale Bóg żywy, żywy Zbawiciel, jest między nami o tyle, o ile został wybrany. Można Boga wybrać i można Boga nie wybrać. Jeśli Boga nie wybierzemy, nie będzie Go wśród nas. Jest w tym odkrycie i wielkie dowartościowanie naszej wolności. Bóg jest wśród nas na miarę naszego wyboru. Bóg pomaga nam łaską w dokonaniu tego wyboru. Ale łaska nie zmusza nikogo do tego, aby wybór został dokonany. Człowiek wybiera: wybierają ludzie, wybierają rodziny, wybierają narody. Jeśli nie wybiorą, Boga nie będzie wśród ludzi. (…) Bóg przychodzi poprzez ludzką wolność. (Wiara ze słuchania, 78)
***
Na co dzień Bóg jest dla mnie przede wszystkim Chrystusem. My, chrześcijanie, jesteśmy w uprzywilejowanej sytuacji, bo zamiast mówić o abstraktach i żyć abstraktami, możemy na przykładzie Chrystusa mówić o konkretach. Odpowiedzią na pytanie, kim On jest, w moim wypadku mogłoby być przywołanie tych fragmentów Ewangelii, do których najchętniej powracam. Są to teksty eucharystyczne: zapowiedź Eucharystii, następujące potem sceny odejścia ludzi, ustanowienie Eucharystii i związana z tym symbolika, czyli – Bóg między nami. (Przekonać Pana Boga, 5)
***
Co nas uderza przede wszystkim w życiu Jezusa Chrystusa? Uderza nas jakaś głęboka logika Jego czynów. Jego życie składało się z miliona odrębnych czynów, ale bez żadnej przesady możemy to życie nazwać jednym wielkim czynem, bo te wszystkie drobne czyny układały się w jeden logiczny, zwarty rząd. Wszystko w tym wielkim czynie Jezusa Chrystusa było razem ze sobą splecione. Najbardziej paradoksalne rzeczy były przeniknięte jedną integrującą ideą. (…)
O co właściwie Chrystusowi chodziło? (…) Oto świat w swoim rozwoju stanął nad przepaścią śmierci. Ludzie stanęli nad przepaścią śmierci. I trzeba temu światu wszczepić nowe życie. Kto to życie wszczepi światu? Jedynie Bóg. Ale człowiek, świat jest z Bogiem skłócony. I oto syn cieśli z Nazaretu podejmuje wielką decyzję: że On przez swój życiowy czyn te dwie skłócone rzeczywistości ze sobą pogodzi. I przez Niego tej umierającej ludzkości jakieś życie zostaje zaszczepione. Jakie życie? Powiedzmy: tajemnicze życie. (…)
Filozofowie przed Jezusem Chrystusem i po Jezusie Chrystusie jedynie objaśniali świat. Objaśniali świat i objaśniali śmierć. Jedynie Chrystus przyszedł i chciał nie tyle objaśnić śmierć, ile przezwyciężyć śmierć. I to jest coś wielkiego! (Nadzieja czeka na słowo, 15–18)
***
Są takie momenty, kiedy się widzi, że ma się na swojej drodze kogoś drugiego. I to kogoś takiego, kto ten odcinek drogi przeszedł pierwszy. Jest o parę kroków do przodu. Na tym polega chrystianizm jako więź z Chrystusem. To jest bardzo swoiste przeżycie, niesłusznie zwane przeżyciem mistycznym. Moim zdaniem jest to po prostu szalenie ludzkie przeżycie. Mamy je wobec ojca, wobec matki, wobec najbliższych towarzyszy naszego dramatu. I nagle pojawia się towarzysz wszystkich towarzyszy, który kiedyś gdzieś powiedział: „nie bójcie się”. Wtedy człowiek przestaje się bać… (Między Panem a Plebanem, 365)