Także w kanadyjskiej Arktyce istnieje tradycja malowania pisanek. Choć większość Eskimosów nie widziała nigdy kurczaków, polscy misjonarze nauczyli ich nowych zwyczajów wielkanocnych. Natomiast do tradycji miejscowej Wielkanocnego Poniedziałku należy łowienie ryb w Oceanie Arktycznym.
Tegoroczne święta upłynęły w kanadyjskiej Arktyce przy raczej słonecznej pogodzie. Wielu ludzi uczestniczyło w obrzędach Triduum Paschalnego. Wielu Eskimosów przystąpiło też do spowiedzi wielkanocnej.
Niedziela zmartwychwstania zaczęła się u Eskimosów procesją wewnątrz kościoła i odśpiewaniem pieśni „Alijanaj, alijanaj”, co w języku inuktitut znaczy „wielka radość”. Wczesnym popołudniem dzieci zgromadziły się na wielkanocnej katechezie, by malować wspólnie pisanki.
Malowanie jajek nie jest własną tradycją wśród Eskimosów, choć w niektórych rodzinach praktykuje się ją już od dłuższego czasu. Jajko nie kojarzy się ludziom dalekiej Północy z nowym życiem, gdyż nie ma tu żadnych zwierząt hodowlanych, a więc nie ma też kurczaków.
Wiele z eskimoskich dzieci nie widziało nigdy w życiu ani drzewa ani kury, czy jakiegokolwiek innego zwierzęcia gospodarczego, tak więc trudno się dziwić, że najmłodsze bardzo często myślą, iż każde jajko jest z czekolady, gdyż takich można w lokalnym sklepie kupić bardzo dużo w okresie świątecznym.
Po katechezie wszystkie dzieci pobiegły na lód na zatoce, gdzie odbywały się tradycyjne gry. Raczej chłodna temperatura -30 stopni nie powstrzymała nikogo przed wspólnym celebrowaniem. Wieczorem ponownie ludzie zeszli się do kościoła na wspólny różaniec, a w poniedziałek wielkanocny od rana odbyły się zawody w łowieniu ryb w oceanie arktycznym – relacjonował polski misjonarz pracujący u Eskimosów, za kanadyjskim kołem podbiegunowym, o. Daniel Szwarc OMI.
Odnotowano ofiary śmiertelne, ale konkretne liczby nie są jeszcze znane.
Biskup zachęca proboszczów do proponowania osobom świeckim tego rodzaju posługi.
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.