S. Rosalia Oleniacz ze Zgromadzenia Sióstr  św. Michała Archanioła  była świadkiem uzdrowienia za wstawiennictwem bł. ks. Jerzego Popiełuszki w szpitalu im. Chenevier  pod Paryżem
S. Rosalia Oleniacz ze Zgromadzenia Sióstr św. Michała Archanioła była świadkiem uzdrowienia za wstawiennictwem bł. ks. Jerzego Popiełuszki w szpitalu im. Chenevier pod Paryżem
henryk przondziono /foto gosć

Dowód na istnienie Boga

Komentarzy: 11
GOSC.PL

publikacja 14.01.2016 06:00

O niezwykłych zdarzeniach, które dzieją się w pewnym francuskim szpitalu, z siostrą Rosalią Oleniacz rozmawia Joanna Bątkiewicz-Brożek.

Imam też przyszedł na Mszę?

Bo był w szoku. Wszystko przez ks. Jerzego Popiełuszkę. (śmiech)

Jak to?

Po kolei. W każdym francuskim szpitalu pracują przedstawiciele różnych religii. Jest imam – bo na oddziałach jest sporo muzułmanów, jest żydowski rabin, anglikański pastor i są katolicy. Wszyscy pracujemy w jednym biurze, na pół etatu, dostajemy pensje od państwa. Laickie państwo dba, by dostęp do religii miał każdy. By w przypadku np. śmierci żyd czy muzułmanin miał obrzęd w swoim kulcie. Imam nie odwiedza jednak oddziałów tak jak my. Trochę nawet się nudzi. I kiedy za wstawiennictwem bł. ks. Jerzego w naszym szpitalu wyzdrowiał pan François, musiałam opisać jego historię dla udokumentowania jej w procesie kanonizacyjnym. Dokładny opis wydarzeń, choroby i uzdrowienia, zostawiłam na swoim biurku. I imam natknął się na te notatki. Przeczytał i od razu do mnie zadzwonił. „Siostro, kiedy wy macie te wasze Msze?! Czy mogę przyjść?” – zapytał. Był tak podekscytowany tym, że ktoś wyzdrowiał po czyjejś modlitwie. (śmiech)

Przyszedł na Mszę?

Tak, zabraliśmy go ze sobą.

Może tak Siostra w szpitalu całe zastępy muzułmanów nawrócić na Chrystusa.

Do tej pory, jak ktoś z wolontariuszy widział muzułmanina, to informował go, że w szpitalu jest imam. Ale po zdarzeniu z ks. Jerzym nabrałam odwagi, żeby proponować im rozmowę o Chrystusie. Paradoksalnie muzułmanie są dość otwarci i chętnie z nami rozmawiają. Historia z ks. Jerzym w ogóle wiele zmieniła w szpitalu, nawet we Francji. Personel zaczął nagle szukać w internecie informacji o Popiełuszce, czytać. Jedna z lekarek opowiedziała historię znajomym, a ci wpadli na pomysł, by napisać sztukę o ks. Jerzym i wystawiać ją z teatrem objazdowym we Francji. Popiełuszko był przecież też kapelanem pielęgniarek. Ten fakt poruszył ludzi w szpitalu. Po uzdrowieniu przyszła do mnie pielęgniarka, ateistka. Trzymała w ręku plik gazet i spytała, czy to prawda, co pisze „Le Parisien”, że stał się cud i że przy tym byłam.

Kolorowy „Le Parisien” pisał o ks. Popiełuszce? To cud. Co jej siostra powiedziała?

Że to prawda. Po jakimś czasie zapytałą, czy mogę ją skontaktować z jakimś księdzem, bo chce się wyspowiadać. Po 25 latach wróciła do Kościoła. I jest gorliwą parafianką oraz czcicielką bł. ks. Jerzego. To pokazuje, że tego typu zdarzenie jest ważne nie tylko dla procesu kanonizacyjnego. Pan Bóg to uczynił dla całego Kościoła i świata. Nawet to, że rozmawiamy o tym w paryskim domu wspólnoty z Kabila, która opiekuje się nawróconymi muzułmanami, nie jest przypadkiem. Bóg przez ks. Jerzego pokazuje nam drogę.

Nie wymyśliłabym tego, że przygotowując reportaż o nawróconych z islamu spotkam polską zakonnicę i będę rozmawiać z nią o ks. Popiełuszce.

Widzi pani! Czy chodzi o głoszenie Chrystusa także muzułmanom? Mamy o czym myśleć.

Cofnijmy się do roku 2012. Co tak naprawdę ks. Jerzy tu „narozrabiał”? Pan François leżał w szpitalu w Créteil…

Trafił na oddział paliatywny po 11 latach leczenia, po chemii, po przeszczepie szpiku kości. Były przerzuty i brak nadziei. Żona, Chantale, postawiła w pokoju figurkę Matki Bożej. Nie wstydzili się tego. To rzadkość we Francji! I poprosiła, żeby ktoś przychodził do męża z Komunią. François był w takim stanie, że podawałam mu często Komunię z wodą, czasem był nieprzytomny. Więc tylko się modliłam. Sugerowałam żonie, żeby się modliła za wstawiennictwem jakiegoś świętego. Ona twierdziła, że Matka Boża wystarczy. Stan był krytyczny. Chantale poprosiła mnie o adres zakładu pogrzebowego i pomoc w wyborze trumny. Powiedziałam, żeby najpierw koniecznie zawołać księdza. Miałam wewnętrzne przekonanie, że François będzie żył. Ale Chantale odparła, że gdy nadarzy się okazja, że nie ma co specjalnie wołać.

oceń artykuł Pobieranie..