Teresa-Han Xu jest po raz drugi w Polsce. Ma tu już swoich przyjaciół
Teresa-Han Xu jest po raz drugi w Polsce. Ma tu już swoich przyjaciół
ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

Uwierzyła w sens

Brak komentarzy: 0

ks. Rafał Pastwa

GOSC.PL

publikacja 18.07.2015 06:00

Jej ojciec jest komunistą, a mama praktykuje buddyzm. Po pierwszej wizycie w Polsce Han Xu zaczęła myśleć o chrześcijaństwie. Gdy wróciła do Chin, pracowała z chorymi na AIDS. Po kilku latach przyjęła chrzest w Katedrze Północnej w Pekinie.

Inicjacja chrześcijańska

– Po długim przygotowaniu przyjęłam chrzest, bierzmowanie i Eucharystię w katedrze w Pekinie na Wielkanoc 2015 r. Jednego dnia do sakramentów inicjacji przystąpiło 100 neokatechumenów. W całym Pekinie tego dnia wiarę w Chrystusa przyjęło 400 osób – wyjaśnia Teresa-Han Xu. Rodzice zaakceptowali wybór córki. – Byli dla mnie nawet bardzo mocnym wsparciem w tamtych chwilach. Czasami tata pyta mnie o katolicyzm, bo nigdy wcześniej o nim nie słyszał. Ja mu opowiadam. A on milczy. Po jakimś czasie znów pyta i milczy – opisuje.

W czasie przygotowań do chrztu czytała dużo o św. Teresce z Lisieux. – Zachwyciło mnie w niej to, że będąc tak małą i skromną osobą, potrafiła zrobić tak wiele – wyznaje. Obecnie Teresa-Han Xu jest po raz drugi w Polsce. Ma tu swoich przyjaciół. Także tych, którzy na co dzień zaangażowani są w działalność Stowarzyszenia Solidarności Globalnej.

– Chrześcijaństwo zmieniło moje patrzenie na świat. W świecie ludzi niewierzących i buddystów nie potrafiłam akceptować swoich słabości i niedoskonałości. Nie akceptowałam również ograniczeń innych ludzi. Tak ukształtowała nas kultura. Teraz w poświęceniu innym widzę sens i poczucie sprawiedliwości. Wspiera mnie w tym św. Tereska. Po powrocie do Chin będę kontynuować pracę w organizacjach pozarządowych – podsumowuje Teresa-Han Xu.

Obcy w Lublinie

Lublin dla wielu uchodźców stał się bramą na Zachód i „bramą do raju”. Przybywają tu już nie tylko obywatele sąsiedniej Ukrainy, ogarniętej konfliktem zbrojnym, ale także uchodźcy z krajów odległych: Syrii, Iranu czy Czeczenii. Przy całej życzliwości do obcokrajowców reprezentujących odmienne kultury i tradycje mieszkańcy naszego miasta wyrażają swoje obawy po ostatnich zamachach w Tunezji, Kuwejcie i Francji.

– Jestem wychowana w duchu tolerancji i solidarności, ale czasami zastanawiam się głęboko nad skutecznością adaptacji w naszej przestrzeni kulturowej osób wywodzących się z kultury islamskiej. Może mój lęk spowodowany jest tym, że przez kilka lat mieszkałam w Wielkiej Brytanii i nie zawsze podobało mi się zachowanie przybyszów z krajów muzułmańskich – tłumaczy Magdalena z Lublina.

– Uważam, że przyjmując imigrantów, należy stawiać im jasne wymagania. Nie chciałbym spotykać się z postawą roszczeniową z ich strony. Uważam jednak, że nie powinniśmy rezygnować z tradycji wielokulturowości Lublina, często wyolbrzymianej. Nie należy obawiać się emigrantów. Należy raczej pomagać im i ich wspierać. Do tego zobowiązuje nas również katolicyzm i nasza historia. Inna sprawa, że procesów imigracji nie da się zatrzymać. Żyjemy w przełomowym momencie naszej kultury – dodaje Mateusz, student UMCS.

oceń artykuł Pobieranie..