Piątkowe spotkanie  rozpoczyna się przy kawie i herbacie. Przy tym stole  mówi się o tym,  że bezdomność boli,  i to bardzo
Piątkowe spotkanie rozpoczyna się przy kawie i herbacie. Przy tym stole mówi się o tym, że bezdomność boli, i to bardzo
Tomasz Gołąb /GN

Mówią: szach

Brak komentarzy: 0

Tomasz Gołąb; GN 50/2013 Warszawa

publikacja 10.01.2014 06:00

Niewielka salka w siedzibie Caritas Polska przy ul. Okopowej. W skoroszycie na półce teczka pełna „piciorysów”, na ścianie krzyż, obok buzuje czajnik z herbatą. Przy stole ci, którzy chcieliby zacząć normalnie żyć. Nie jak bezdomni.

– Oni mają dosyć terapii. Każdy z nich przechodził w swoim życiu niejeden program. Nam chodzi o to, żeby złapali wreszcie wiatr w żagle i trochę radości życia. Dlatego wychodzimy na koncert, do teatru. Chcemy, żeby uwierzyli, iż mogą zmienić swoje życie. Mają ogromny potencjał – podkreśla autor programu. Na razie do programu przystąpiło dwunastu mężczyzn. Kilku wykruszyło się po pierwszych spotkaniach. – Wciąż szukamy zmotywowanych bezdomnych, do 35. roku życia, w trakcie lub po skończonym programie wychodzenia z alkoholizmu. Tych, którzy chcą zmienić swoje życie – mówi Janusz Sukiennik. W grudniu mają podpisać kontrakty socjalne, rodzaj umowy z Caritas. Jeśli znajdą się mieszkania treningowe, będą mogli od razu spróbować swoich sił. Niecierpliwie czekają.

Każdy może być bezdomny

Janusz Sukiennik, koordynator programu „Damy radę”, Caritas Polska

– Postanowiliśmy walczyć, o tych, którzy chcą wyjść z bezdomności. Wielką siłą uzdrawiającą są pozytywne ludzkie relacje, czyli coś, czego bezdomnym dramatycznie brakuje. Chcemy zastosować pomysł wspólnoty terapeutycznej, która stosowana jest na przykład przy leczeniu nerwic i nałogów. Bo bezdomność łączy się z uzależnieniami. I sama jest uzależniająca. W założeniu nie ma być to program terapeutyczny, choć ma elementy terapii. Życie jest najlepszym terapeutą, ale żeby je przejść, trzeba przewodnika. Dlatego mamy towarzyszyć uczestnikom przez 2 lata, ale to oni sami tworząc wspólnotę, będą wspierać się wzajemnie na drodze ku trzeźwości i samodzielnemu życiu. Chciałbym, żeby wydobyć z nich to, co najlepsze. Ale też być wspólnotą bardziej braterską niż macierzyńską. Nastawioną na wydobywanie z tych bezdomnych męstwa, siły, wiary, woli walki – tego wszystkiego, czego w ich życiu może zabrakło.

W pewnym stopniu bezdomni młodzi mężczyźni są ofiarami współczesnego dramatu: społeczeństwa bez ojców. Ktoś w młodości nie pokazał im, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach. Ktoś nie przekazał im siły, która nie pozwala sięgać po alkohol, gdy mają problem. Ktoś nie powiedział im, czego unikać. Wreszcie zabrakło w ich życiu kogoś, kto powie: dasz sobie, chłopie, radę. Chcemy im powiedzieć: dasz radę... Ale celem programu jest nie tylko pomoc kilkunastu osobom. Chcemy zmienić sposób patrzenia na bezdomnych, bo żyjemy w okresie lęku przed nimi. Tymczasem każdy z nas może zostać bez dachu nad głową. Wystarczy czasem wziąć na siebie zbyt wiele kredytu, stracić pracę, czasem zdrowie.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..