o. Józef Augustyn
o. Józef Augustyn
Takie sytuacje „przypadkowe”, de facto przypadkowe nie są. To tragiczna konsekwencja dziesiątków lat hołdowania własnym namiętnościom. Takim osobom może przydarzyć się wszystko

Skrucha, pokuta, modlitwa

Komentarzy: 3
KAI

publikacja 15.10.2013 21:12

O. Augustyn o problemie pedofilii wśród duchownych.

Za grzechami seksualnymi księży wobec dzieci i młodzieży często kryje się nie tyle klasyczna pedofilia, ile „rozmyte osobowości”, których głębokie problemy emocjonalne i moralne ciągną się całymi latami – mówi KAI o. Józef Augustyn. Znany duszpasterz i kierownik duchowy, zajmujący się od lat formacją kapłańską i seminaryjną podkreśla, że Kościół katolicki może chwalić się tym, co robi przeciwko pedofilii we własnym środowisku. Jednocześnie uważa, że w Kościele w Polsce wciąż brakuje wspólnotowej skruchy, pokuty i modlitwy.

Oto treść rozmowy z o. Józefem Augustynem SJ:


KAI: Z jakimi uczuciami odbiera ojciec działania Episkopatu na rzecz prewencji i rozwiązywania konkretnych przypadków pedofilii wśród duchownych?

– Te działania wymuszone są okolicznościami. Ale już w Starym Testamencie Bóg często wymuszał na narodzie wybranym nawrócenie, posługując się różnymi bolesnymi wydarzeniami. Kościół w Polsce jest jak inne Kościoły. Nie jesteśmy wyjątkiem, reagujemy podobnie jak w innych krajach – pod presją.

Trzeba też zauważyć, że w ostatnich dziesięcioleciach przechodzimy od systemu poufnego załatwiania tych najtrudniejszych spraw w Kościele do mierzenia się z nimi w świetle kamer. To dwa różne sposoby rozwiązywania problemów, reagowania. Czy chcemy, czy nie chcemy, z mediami musimy się liczyć. Chodzi jednak o to, byśmy mówili w nich własnym, kościelnym językiem i byśmy byli sobą.

KAI: Kamery ten proces utrudniają?

– Oczywiście. Oskarżania w stylu: „Kościół zawsze krył pedofilię” są nieprawdziwe i niesprawiedliwe. Znam przypadki sprzed lat zawieszania księży w czynnościach kapłańskich z powodu nadużyć seksualnych wobec nieletnich. Dawne poufne załatwianie tych trudnych spraw narażało jednak pewnych przełożonych, tych może nieco naiwnych, na pokusę łatwizny. Przyjmowali od sprawców owych niegodziwych czynów przyrzeczenia poprawy i zostawiali ich na tych samych stanowiskach albo w pewnych przypadkach przenosili, na nowe miejsca, a ci nieraz zachowywali się po staremu. Wobec ludzi zepsutych moralnie takie działania są bezskuteczne. Oni muszą ponieść konsekwencje swoich czynów. Teraz dziennikarze grzebią w ludzkiej pamięci i po archiwach i to nam właśnie wypominają.

KAI: Ale może też kamery przyspieszają proces wypracowywania pewnych norm i zachowań, choćby poprzez wskazywanie konkretnych przypadków?

– Media angażują nieproporcjonalne środki do nagłaśnianie nadużyć seksualnych wśród księży. Bo to – jak się okazało – i w Polsce bardzo dobrze się sprzedaje. Mówiąc nieco ironicznie, wielu polityków i ludzi mediów może sobie powiedzieć: w końcu maszyna ruszyła… Gdyby chodziło im o dobro dzieci, równie dużo – a może i więcej – czasu winni poświęcić na walkę z tym zjawiskiem np. w rodzinach patologicznych. Tam wyrządza się dzieciom straszliwe krzywdy. Problem jest jednak arcytrudny do rozwiązania, przykry i mało medialny. Poza tym, co tu kryć – sami dziennikarze o tym dobrze wiedzą – za rozkręconą maszynerią stoi cały „przemysł medialny”. Ale Bóg może się i tym posłużyć, by nas skłonić do skruchy i nawrócenia. Każdy przypadek wykorzystania seksualnego dziecka jest bardzo ciężkim grzechem.

KAI: Myśli ojciec, że w ślad za postępowaniem Kościoła, który wypracował konkretne normy i zapowiedział „zero tolerancji” dla pedofilii, pójdą także inne środowiska, by przeciwdziałać problemowi, który ma wymiar ogólnospołeczny?

– Wierzę, że ból, który Kościół – księża i wierni – dzisiaj przeżywa, będzie służył oczyszczeniu najpierw jego samego, a potem także innych środowisk: rodzinnych, wychowawczych, sportowych, medycznych, kulturalnych i wszystkich innych, w których dzieci są ofiarami brutalności, przemocy, manipulacji, chciwości na pieniądze, egoizmu i przemocy seksualnej. A atakowanie i wykorzystanie dziecka to coś bestialskiego, nieludzkiego… Nagłaśniając od dziesiątków lat problemy nadużyć seksualnych księży wobec dzieci, środowiska medialne praktycznie milczały, gdy chodzi o lobby polityczne w Niemczech czy w Holandii popierające pedofilię i w sposób otwarty dążące do jej zalegalizowania. Takie działania były i są traktowane jako wyraz wolności. Podkreślam jednak: te zjawiska nie usprawiedliwiają jednego grzechu w Kościele.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 4 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..