Książka zawierająca wywiady o tym, jakie to patologie dzieją się w żeńskich zgromadzeniach zakonnych. Po co to komu? I jak mówić o zakonach prawdę?
Rozmowa z s. Maksymillą Pliszką, nową przewodniczącą Konsulty Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych w Polsce.
Przełożoną benedyktynek w Polsce jest siostra z Krzeszowa. Czy to przypadek, że za jej kadencji ordynariusz Lwowa chce przywrócić ich klauzurę w tym mieście?
– Opatrzność Boża, ale też działanie Boga przez przełożonych, prowadzi mnie pewną drogą. Sama bym sobie nigdy nie wybrała pracy w przedszkolu – mówi siostra Monika.
Ewa i Paulina tego samego dnia oznajmiły rodzicom, że idą do zakonu. – Może to nie był szok, ale wstrząs. Przeraziłam się swojego przerażenia, ale Pan Bóg dał mi łaskę, że się szybko opamiętałam – wspomina ich mama Jadwiga Dygas.
Wtrącano je do więzienia, odmawiano praw obywatelskich, pozbawiano prawa do zakupu żywności czy węgla, odmawiano prawa do nauki i ubezpieczenia, aresztowano, tworzono dla nich obozy pracy, skazywano na karę śmierci.
– My mamy wielbić Boga przez wspólną modlitwę i życie w siostrzanej wspólnocie. Musimy też, oczywiście, zapracować na swoje utrzymanie – wyjaśnia s. Stefania, ksieni opactwa w Staniątkach.
Mówiłam: „Panie, w świecie mi dobrze. Lubię tańczyć, lubię podróże, lubię swoje studia, lubię swoją pracę. Może Ty się mylisz, może dla sąsiadki to powołanie?”.
My mamy iść i świadczyć, bo naszym powołaniem jest dać poznać Chrystusa innym, by go pokochali i mu służyli.
Jesteście lekko znudzeni, kiedy siostra zakonna mówi, że Bóg zdecyduje, co ma zrobić? A jeśli Bóg zapyta: może do Syrii?