Jeśli oczy są zwierciadłem duszy, to wiadomo skąd spokój i iskry ogromnej życzliwości w spojrzeniu sióstr klarysek od Wieczystej Adoracji z Kęt. O takich oczach marzą też mieszkańcy Bielska-Białej.
Raciborzanie modlą się z Czechami i Polakami na cieszyńskim Śląsku.
Prymicyjny sezon już się skończył. Dobrze, że to sezon, a nie jakiś jeden czy drugi prymicyjny przypadek. Są parafie, gdzie ten sezon powraca, jak przystało, w rocznym cyklu. W mojej parafii prymicje były ponad pół wieku temu. I to nie całkiem udane.
Byłem z pierwszokomunijnymi rodzinami na Jasnej Górze. Po Mszy wstąpiłem coś zjeść. Przysiadłem się z moją truskawkową drożdżówką i herbatą do stolika. Dwie panie, pan i zakonna siostra – widać, że razem. Rozmawiamy. „A ksiądz gdzie pracuje?”. W „Gościu Niedzielnym” i w parafii w Nowym Świętowie równocześnie.
- Nie myśleliście, żeby odnowić elewację waszego kościoła? - ks. Antoni Sapota z Ustronia zagadnął sąsiada ks. Piotra Wowrego z parafii ewangelicko-augsburskiej. Myśleli... Ale to ogromny koszt dla wspólnoty. Obaj Duszpasterze razem usiedli, porozmawiali i… znaleźli rozwiązanie problemu.
Po Pierwszej Komunii (mojej, ponad pół wieku temu) proboszcz wyznaczył mnie na ministranta. Nie dotarło to do mojej świadomości. Dwa lata później biskup przysłał do nas wikarego. Dopiero wtedy trafiłem do zakrystii. Ba! Odkryłem, kto to w ogóle jest ksiądz.
Stolica Apostolska i Cerkwie prawosławne przygotowują dokument o prymacie i kolegialności.
Msza ma sens także wtedy, gdy do komunii nie przystępujemy.
Piszę ten artykuł, bo w dołączonym do „Gościa” dodatku „Ale festiwale” zabrakło miejsca na wstępniak. Zabrakło miejsca, bo co roku przybywa nowych spotkań młodych. Nowych spotkań przybywa, bo cieszą się coraz większą popularnością. Cieszą się coraz większą popularnością, bo...
Jest ich niewielu. Codziennie przez cały miesiąc na kilkadziesiąt minut opuszczają świat, w którym żyją. Za ich plecami toczy się życie: jedni wracają z pracy, inni robią zakupy, a oni jakby byli nieobecni. I tylko słychać ich śpiew.