Ja uważam, że obecne tłumaczenie modlitwy „Ojcze nasz” jest jak najbardziej poprawne. Sięgam do pierwszych słów jakie wypowiedział człowiek – Ewa. Wąż mnie zwiódł. Słowo to nie dotyczyło Boga a odnosiło się do szatana. Wodzić, zwodzić jest aktualne do dziś i jest skierowane do człowieka by go oszukać. Bóg, jak sam się przedstawił „Jam jest Drogą, Prawdą i Życiem”, więc o wodzeniu nie ma tu mowy.
"Chrześcijanin po prostu nie udaje bohatera. Wie że jest słaby. I prosząc o uniknięcie takich prób dodaje zaraz potem: „ale nas zbaw ode złego”. Redaktor Macura ma rację. Właśnie chodzi o duchowe próby. Pan Bóg wie jacy jesteśmy, nie musi się dopiero dowiadywać czy próbie podołamy czy nie. Ale my tego nie wiemy, mimo to wiemy, że jesteśmy słabi i zbyt wysoko ustawionej poprzeczki nie przeskoczymy. Jako chrześcijanie powinniśmy z takich prób wychodzić zwycięsko, ale w rzeczywistości nie zawsze tak jest, stąd prosimy Boga Ojca o niestawianie przed nami zbyt dużych trudności, abyśmy się pod nimi nie załamali. Ale z drugiej strony takie, chciałoby się rzec, "umiarkowane" próby są nam potrzebne, abyśmy zobaczyli na co nas stać. Bogu takie wysiłki z naszej strony są miłe, natomiast trwanie w słabości i mówienie, że na nic mnie nie stać, nie.