Z dokumentu nic nie wynika. Przypomina on jedynie ogólne zasady i nie odnosi się do konkretnych osób i czynów. Jest to wyraz emocjonalnego wzburzenia, któremu brak elementów decyzyjnych. Dodatkowo dokument ten wzmacnia, role subiektywnej oceny czynu. Takie gadanie dla gadania, lub machanie palcem w bucie. Szukając autorytetów można poszukać miedzy kierownikami supermarketów, maja wiele potrzebnych cech charakteru i ducha.
To , co napisał arcybiskup Dzięga(nasz ci on)wydaje mi się byc odwlekaniem sprawy w czasie. Kościół zwykle tak robi w niewygodnych kwestiach.Pozostawienie decyzji biskupowi jest ,,du....chronem"dla księdza, który tej komunii udziela.
Choć ,,grzanie "tej sprawy chociażby na twitterze nie podoba mi się. Zaczynają sie tworzyć kuriozalne sytuacje gdy znani z antyklerykalnych poglądow ludzie chcą decydować o istotnych sprawach Kościoła(list pani Płatek)
Abp Dzięga napisał, po pierwsze (czy może po ostatnie), że próby zaaplikowania w tym wypadku ekskomuniki latae sententiae są nieuprawnione, bo prawa (także kościelnego) nigdy nie interpretuje się rozszerzająco. Prawo od tego jest, by działało jednoznacznie.
W kwestii nieudzielenia Komunii św. - powiem tak, nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek mógł wydać publiczny wyrok w sprawie sumienia drugiego (konkretnego) człowieka bez rozmowy z nim. A do tego sprowadza się sprawa. Dodam: rozmowy w rozumieniu klasycznym, nie prowadzonej za pomocą ogłaszanych w mediach listów otwartych.
Nie wiem też, czy taki osąd nie byłby osądem grzesznym (!), bo wydanym bez wystarczających podstaw. Mnie by na niego sumienie nie pozwoliło.
Chodzi mi o ten fragment :
,,Ze względu na trudność w dokonaniu jednoznacznej oceny, czy w tym przypadku zachodzi sytuacja trwania „z uporem w jawnym grzechu ciężkim” (Kodeks Prawa Kanonicznego, kan. 915), bezpieczniej jest przekazać tę sprawę do oceny ordynariusza."
J a to rozumiem tak ,że księża czekają na jakieś odgórne wytyczne biskupa miejsca(Nycza?), ktory jest bardziej ,,uprawniony "do oceny sytuacji. Czyli klasyczna zagrywka na czas. PBK odejdzie problem(mają nadzieję przyschnie).
Ps
Napisałam , już w drugim poście jaki jest moj stosunek do tzw publicznego zgorszenia. Mnie uczynek BK nie zgorszył. To nie ta kategoria odczuć.
Awa Problem w tym, że taka decyzja wymagałaby rozmowy z zainteresowanym. W cztery oczy i bez upubliczniania tego faktu, jeśli nie zostanie podjęta decyzja o odmowie Komunii św. Listy otwarte nie mają nic wspólnego z rozmową duszpasterską, wręcz przeciwnie, nie zdziwiłoby mnie odbieranie ich w kategorii nacisku politycznego.
Czy kardynał podejmie taką decyzję, czy nie, to jego sprawa. Swoich działań w tej kwestii nie powinien pod żadnym pozorem upubliczniać. Nawet za cenę wylewania na jego głowę pomyj. Jeśli ma mieć to wymiar duszpasterski, troski o grzesznika, taka jest cena. A katolicy powinni mieć tego świadomość.
Nawiasem mówiąc, zgorszenie to nie odczucie. Do zgorszenia dochodzi wtedy, gdy ktoś staje się gorszy.
Dwie kwestie Jotka
1.,,Listy otwarte nie mają nic wspólnego z rozmową duszpasterską,"-niech w takim razie KK się zdecyduje: albo jest cos takiego jak publiczne zgorszenie i publiczne przyznanie się do błedu , albo każdy czyn jest tylko i wyłącznie kwestią sumienia grzesznika.W tym momencie tłumaszysz kolejny rozkrok w nauczaniu, czyli interpretujemy z tej strony, z ktorej nam wygodnie.
2,,.Nawiasem mówiąc, zgorszenie to nie odczucie. Do zgorszenia dochodzi wtedy, gdy ktoś staje się gorszy"
Pewnie literalnie masz rację, Chodzi o to?
KKK 2284 Zgorszenie jest postawą lub zachowaniem, które prowadzi drugiego człowieka do popełnienia zła. Ten, kto dopuszcza się zgorszenia, staje się kusicielem swego bliźniego
KKK 2285 Zgorszenie nabiera szczególnego ciężaru ze względu na autorytet tych, którzy je powodują, lub słabość tych, którzy go doznają
Pisanie przez pana Macurę o ustawie o in vitro, że to "skrajnie niemoralne prawo" w moim odczuciu oznacza, że należałoby uznać większość katolików w Polsce za degeneratów moralnych. Statystyki mówię, że ta metoda ma odromne poparcie społeczne i to także wśród osób, które tej metody nie potrzebują i nawet same by nie zastosowały. Wynika z tego, że społeczeństwo polskie (w większości jeszcze katolickie?) cechuje duży stopień empatii (współczucie dla potrzebujących). Episkopat empatyczny nie jest.
Panie Redaktorze ...to jest trudniejsze dla Episkopatu niż dla posłów...
A dlaczego ? bo kościół nauczający unikał jak ognia ZDECYWDOWANEGO , JASNEGO postawienia spraw społecznych na przysłowiowym ostrzu noża , owe Chrystusowe Tak albo nie .
Jeśli odnieść się do nauki społecznej to w zasadzie tylko kwestie mordowania ludzi w łonie matki jest tutaj wyraźnie określone , w pozostałych kwestiach owa "miłość i tolerancja " objawiała siew ogólnikach ... z czego skwapliwie korzystali politycy , do kościoła można się było przyznać kiedy "pasowało " lub nie przyznawać ups "wykazywać troskę o jego unowocześnianie "
Ad rem, boję się ,ze na tą konfrontację k.k. za wyjątkiem środowiska RM nie jest po prostu przygotowany ani koncepcyjnie ani moralnie , pan Zagłoba powiedziałby ,że kościół zapomniał którym końcem muszkietu się strzela...
nie widzę następców kard. Wyszyńskiego ...nie widzę , w aktorskim światku owi się ,że jest sama "wata".
Błądząc po temacie trafiłam na blogowy komentarz ks Stopki pisany -uwaga w roku 2008 Tu link- http://ksarturstopka.salon24.pl/94846,kategoria-zgorszenie
To co? To jak? Postulujemy zniesienie = ze względu na niemożność rozeznania i delikatność sytuacji karzącego i karanego - zniesienie wszelkich kar kościelnych, tych potencjalnie niesłusznych zakazów, tych interdyktów i podobnych, i pozostawienie osądu - choremu, bo choremu (czasem, coraz częściej?), ale przecież sumieniu grzesznika, przestepcy, odstępcy?
Może zatem jakąś petycję? Tylko do kogo? Ma ktoś jakiś pomysł?
Przypomina on jedynie ogólne zasady i nie odnosi się do konkretnych osób i czynów. Jest to wyraz emocjonalnego wzburzenia, któremu brak elementów decyzyjnych. Dodatkowo dokument ten wzmacnia, role subiektywnej oceny czynu.
Takie gadanie dla gadania, lub machanie palcem w bucie.
Szukając autorytetów można poszukać miedzy kierownikami supermarketów, maja wiele potrzebnych cech charakteru i ducha.
Zaczynają sie tworzyć kuriozalne sytuacje gdy znani z antyklerykalnych poglądow ludzie chcą decydować o istotnych sprawach Kościoła(list pani Płatek)
Nie wiem, co rozumiesz przez odwlekanie.
Abp Dzięga napisał, po pierwsze (czy może po ostatnie), że próby zaaplikowania w tym wypadku ekskomuniki latae sententiae są nieuprawnione, bo prawa (także kościelnego) nigdy nie interpretuje się rozszerzająco. Prawo od tego jest, by działało jednoznacznie.
W kwestii nieudzielenia Komunii św. - powiem tak, nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek mógł wydać publiczny wyrok w sprawie sumienia drugiego (konkretnego) człowieka bez rozmowy z nim. A do tego sprowadza się sprawa. Dodam: rozmowy w rozumieniu klasycznym, nie prowadzonej za pomocą ogłaszanych w mediach listów otwartych.
Nie wiem też, czy taki osąd nie byłby osądem grzesznym (!), bo wydanym bez wystarczających podstaw. Mnie by na niego sumienie nie pozwoliło.
Chodzi mi o ten fragment :
,,Ze względu na trudność w dokonaniu jednoznacznej oceny, czy w tym przypadku zachodzi sytuacja trwania „z uporem w jawnym grzechu ciężkim” (Kodeks Prawa Kanonicznego, kan. 915), bezpieczniej jest przekazać tę sprawę do oceny ordynariusza."
J a to rozumiem tak ,że księża czekają na jakieś odgórne wytyczne biskupa miejsca(Nycza?), ktory jest bardziej ,,uprawniony "do oceny sytuacji. Czyli klasyczna zagrywka na czas. PBK odejdzie problem(mają nadzieję przyschnie).
Ps
Napisałam , już w drugim poście jaki jest moj stosunek do tzw publicznego zgorszenia. Mnie uczynek BK nie zgorszył. To nie ta kategoria odczuć.
Problem w tym, że taka decyzja wymagałaby rozmowy z zainteresowanym. W cztery oczy i bez upubliczniania tego faktu, jeśli nie zostanie podjęta decyzja o odmowie Komunii św. Listy otwarte nie mają nic wspólnego z rozmową duszpasterską, wręcz przeciwnie, nie zdziwiłoby mnie odbieranie ich w kategorii nacisku politycznego.
Czy kardynał podejmie taką decyzję, czy nie, to jego sprawa. Swoich działań w tej kwestii nie powinien pod żadnym pozorem upubliczniać. Nawet za cenę wylewania na jego głowę pomyj. Jeśli ma mieć to wymiar duszpasterski, troski o grzesznika, taka jest cena. A katolicy powinni mieć tego świadomość.
Nawiasem mówiąc, zgorszenie to nie odczucie. Do zgorszenia dochodzi wtedy, gdy ktoś staje się gorszy.
Dwie kwestie Jotka
1.,,Listy otwarte nie mają nic wspólnego z rozmową duszpasterską,"-niech w takim razie KK się zdecyduje: albo jest cos takiego jak publiczne zgorszenie i publiczne przyznanie się do błedu , albo każdy czyn jest tylko i wyłącznie kwestią sumienia grzesznika.W tym momencie tłumaszysz kolejny rozkrok w nauczaniu, czyli interpretujemy z tej strony, z ktorej nam wygodnie.
2,,.Nawiasem mówiąc, zgorszenie to nie odczucie. Do zgorszenia dochodzi wtedy, gdy ktoś staje się gorszy"
Pewnie literalnie masz rację, Chodzi o to?
KKK 2284 Zgorszenie jest postawą lub zachowaniem, które prowadzi drugiego człowieka do popełnienia zła. Ten, kto dopuszcza się zgorszenia, staje się kusicielem swego bliźniego
KKK 2285 Zgorszenie nabiera szczególnego ciężaru ze względu na autorytet tych, którzy je powodują, lub słabość tych, którzy go doznają
Panie Redaktorze ...to jest trudniejsze dla Episkopatu niż dla posłów...
A dlaczego ? bo kościół nauczający unikał jak
ognia ZDECYWDOWANEGO , JASNEGO postawienia spraw społecznych na przysłowiowym ostrzu noża , owe Chrystusowe Tak albo nie .
Jeśli odnieść się do nauki społecznej to w zasadzie tylko kwestie mordowania ludzi w łonie matki jest tutaj wyraźnie określone ,
w pozostałych kwestiach owa "miłość i tolerancja " objawiała siew ogólnikach ...
z czego skwapliwie korzystali politycy , do kościoła można się było przyznać kiedy "pasowało " lub nie przyznawać ups "wykazywać troskę o jego unowocześnianie "
Ad rem, boję się ,ze na tą konfrontację k.k.
za wyjątkiem środowiska RM nie jest po prostu przygotowany ani koncepcyjnie ani moralnie , pan Zagłoba powiedziałby ,że kościół zapomniał którym końcem muszkietu się strzela...
nie widzę następców kard. Wyszyńskiego ...nie widzę , w aktorskim światku owi się ,że jest sama "wata".
A tekst bardzo ciekawy [ jak zwykle ]
Błądząc po temacie trafiłam na blogowy komentarz ks Stopki pisany -uwaga w roku 2008
Tu link-
http://ksarturstopka.salon24.pl/94846,kategoria-zgorszenie
To co? To jak? Postulujemy zniesienie = ze względu na niemożność rozeznania i delikatność sytuacji karzącego i karanego - zniesienie wszelkich kar kościelnych, tych potencjalnie niesłusznych zakazów, tych interdyktów i podobnych, i pozostawienie osądu - choremu, bo choremu (czasem, coraz częściej?), ale przecież sumieniu grzesznika, przestepcy, odstępcy?
Może zatem jakąś petycję? Tylko do kogo? Ma ktoś jakiś pomysł?