Witam, bylem tez w Pariacoto,dzieki zaproszeniu ksiedza proboszcza Stanislawa co jest moim najwiekszym przezyciem w podrozy po Ameryce, moge powiedziec , ze ludzie tam zyja ciagle tymi tragicznymi wydarzeniami, jak i np. w Lekawicy, kolo Zywca, ale w Peru wiele osob o tym wszystkim nie wie. Byc w takim miejscu i z naszymi misjonarzami , takze o. Martin -Peruwianczyk, to cos wspanialego, za co im jeszcze raz dziekuje, szczesc boze