To jest to, co mi się podoba w Wielkiej Brytanii: nie ważne co robisz, ale pracujesz, więc zarabiasz pieniądze i jesteś użyteczny dla społeczeństwa. Należy ci się szacunek, bo jesteś ważną osobą. Dzięki tobie w toalecie z której korzystam, jest czysto, papier, mydło, wszystko na miejscu. Czymś normalnym jest, że ludzie, którzy razem pracują, choć na rożnych stanowiskach, nie ważne jakich, rozmawiają ze sobą, o pogodzie, o rodzinie, o filmie w tv. Gdy wchodzę do sklepu, autobusu, wszędzie - mówię: Dzień dobry - kierowcy, kasjerce itd. A gdy mnie dowozi na miejsce, czy obsłuży przy kasie, mówię: Dziękuję, do widzenia. Przez kilka miesięcy tak miałem, że kierowca, sam z siebie wysadzał mnie w nocy kilkadziesiąt metrów wcześniej, a nie na przystanku, bo widział dokąd zmierzam, choć zaznaczał, że mu tego robić nie wolno, bo gdyby coś się stało, to ubezpieczenie jego firmy nie działa. Zresztą z czasem, większość drogi mijała nam na rozmowie. Ale to nie jest jakieś szczególne zachowanie w tym kraju. Taki jest obyczaj i relacje między ludźmi. Jest to kraj ateistów, w najlepszym razie agnostyków. Tyle, że drugi człowiek (i to co robi) jest tak samo ważny, jak ja. To oczywiste. Taki jest kod kulturowy. To w tradycji wschodniej "jednostka zerem, jednostka niczym". Stąd też wynika brak kultury, także na drogach i brak poszanowania wzajemnego bezpieczeństwa, brak szacunku dla prawa i przepisów, poczynając od tych, którzy je stanowią. Dziękuję za ten tekst. Niestety Polska, choć aspiruje do kultury zachodniej i cywilizacji łacińskiej, należy do wschodniego kręgu mentalnościowego...
Tak samo jest w USA. Po wielu latach przyjechalam do Polski szczesliwa i radosna, usmiechajac sie do kazdego, dzien dobry, dziekuje,ludzie patrzyli na mnie jak na idiotke.Nigdy nie zapomne tych zimnych spojrzen.