Jakie upały? My tu w Wielkiej Brytanii nie mamy żadnych upałów. Jeśli komuś coś się kręci to Tuskowi i Boniemu. Im się zawsze kręci. Kratko - nie kręć.
„Nie muszę nikomu tłumaczyć, ile nadziei wszyscy wiążemy z Ojcem Świętym, z jego nadzwyczajnie skromnym poglądem na siebie samego, na Kościół" - mówił premier tuż po ogłoszeniu tej decyzji przez papieża Franciszka
O tym ile nadzieji wiążecie - Wy wiążecie - to pan premier Donald Tusk przekonywać nie musi.To oczywista oczywistość.
Ciekawy jestem jak się te nadzieje zmaterializują po 11 listopada? Po najeździe na Warszawę lewactwa w związku z konferencją "ekologiczną" i bliskich spotkaniach nie tylko z "narodowcami", ale tylko tymi co zechcą polskie Święto świętować. Zazwyczaj nadzwyczaj spokojnymi ludźmi. Gdzieś przecież granice ich cierpliwości przecież jednak są.
Za tę prowokację, za tę "zbieżność" terminów nie kto inny, ale właśnie pan Premier będzie odpowiedzialny. Dlatego na miejscu pana Premiera nie wybiegał bym z nadziejami za daleko w przyszłość.
Biorąc pod uwagę dotychczasowe dokonania tego pana, lepiej, żeby jednak szybciej się zlitował i odkleił się od tego stołka jak najszybciej. Bo jeszcze mu wyjdzie z ŚDM jak z autostradami, albo jego kompanom ze Stadionem Śląskim. Póki co ludzie Kościoła dużo lepiej zarządzają projektami niż Ci dobrze opłacani rządowi "fachowcy". Wystarczy zajrzeć na pierwszą lepszą budowę kościoła (np. w Toruniu), albo na pielgrzymki. Jak by nam rząd organizował pielgrzymkę z Krakowa, to tak pod Ojcowem już byśmy się musieli rozejść.
Ja cię kręcę, nie myślałam, że aż tak się ludziom pokręci przez te upały! ;-)
„Nie muszę nikomu tłumaczyć, ile nadziei wszyscy wiążemy z Ojcem Świętym, z jego nadzwyczajnie skromnym poglądem na siebie samego, na Kościół" - mówił premier tuż po ogłoszeniu tej decyzji przez papieża Franciszka
O tym ile nadzieji wiążecie - Wy wiążecie - to pan premier Donald Tusk przekonywać nie musi.To oczywista oczywistość.
Ciekawy jestem jak się te nadzieje zmaterializują po 11 listopada? Po najeździe na Warszawę lewactwa w związku z konferencją "ekologiczną" i bliskich spotkaniach nie tylko z "narodowcami", ale tylko tymi co zechcą polskie Święto świętować. Zazwyczaj nadzwyczaj spokojnymi ludźmi. Gdzieś przecież granice ich cierpliwości przecież jednak są.
Za tę prowokację, za tę "zbieżność" terminów nie kto inny, ale właśnie pan Premier będzie odpowiedzialny. Dlatego na miejscu pana Premiera nie wybiegał bym z nadziejami za daleko w przyszłość.