• Paweł 59
    04.02.2013 11:42
    Dla mnie takie wartościowanie nie ma sensu. Nie chcę, aby ktoś mi nakazywał, jakim mam być człowiekiem, jakim patriotą, jakim katolikiem. Mam dość rozumu, aby samodzielnie o tym decydować.
    • Koren
      04.02.2013 12:49
      Koren
      Nikt Ci nie nakazuje. Nie ma przymusu, to nie jest islam. Możesz robić co Ci się podoba, ale katolikiem będziesz malowanym.
    • Miro
      04.02.2013 12:52
      Nie rozśmieszaj mnie "niezależny" katoliku.
      Dlaczego piszesz tutaj na "wiara" ? Jakieś wyrzuty sumienia? Albo praca? Przecież bliżej tobie do "racjonalista.pl". Albo jesteś z kościołem,albo jesteś przeciw. Innej drogi nie ma
      • ks. Malejko
        04.02.2013 15:51
        Oho, znamy ten ton. Faryzejski.
      • Paweł 59
        04.02.2013 17:55
        @ Miro,

        Może to dla ciebie śmieszne, że ktoś wierzący sam ustala dla siebie reguły współpracy z Panem Bogiem. Sam też ocenia i akceptuje taki, a nie inny system wartości.

        Nie bardzo też wiem, co cię uprawnia do stwierdzenia, że albo jestem z Kościołem, albo nie. Otóż, gdyby to miałbyć Kościół, w którym ty ustalasz zasady, to dawno by mnie tam nie było. Na szczęście Kościół ustanowił Chrystus, a ja czuję się jego drogą, ze wszystkim moim słabościami i grzechami.
      • JacekNowak
        04.02.2013 20:33
        JacekNowak
        @Paweł 59

        Dla mnie to nie jest śmieszne, że ktoś wierzący sam ustala dla siebie reguły współpracy z Panem Bogiem. Sam też ocenia i akceptuje taki, a nie inny system wartości.

        Nie jest to śmieszne, ale smutne. Bo ktoś taki może i jest wierzący, ale nie jest katolikiem. Widzisz, masz rację pisząc, że Kościół ustanowił Chrystus i że to nie Miro ustala zasady. Nie Miro, nie ja, ani nie Ty. I dlatego właśnie i Miro, i ja, i Ty, jeśli chcemy się mieścić w Kościele, nie możemy sami sobie ustalać, jakim mamy być człowiekiem, jaki system wartości mamy wyznawać, nie możemy polegać jedynie na własnym rozumie, bo człowiek jest omylny, ale Kościół jest nieomylny, bo jest w nim Duch Prawdy. Jeśli chcemy być w Kościele, musimy uznać prawo Magisterium Kościoła do bezbłędnego orzekania, co jest moralne a co niemoralne, i do czego ja, jako katolik, mam się stosować.

        Oczywiście jesteś wolnym człowiekiem i wcale nie musisz słuchać Magisterium Kościoła, ale wtedy sam siebie stawiasz poza świętym Kościołem katolickim. Słowo ma swoją moc, ale to nie jest tak, że jak ktoś powie, że mysz jest kotem, to mysz będzie kotem, to nie jest tak, że jak mężczyzna powie, że jest kobietą, to znaczy, że jest kobietą, to nie jest tak, że jak protestant powie, że jest katolikiem, to jest katolikiem. Wierzącym jest, ale nie katolikiem. Żeby być katolikiem, trzeba spełniać pewne warunki, uznawać pewne prawdy, których nie określa ani Miro, ani Jacek Nowak, ani Paweł 59, ale Magisterium Kościoła.
      • Paweł 59
        05.02.2013 09:17
        @ JacekNowak,

        ze stwierdzenia, że sam ustalam reguły współpracy z Bogiem nie oznacza przecież, że nie będę przestrzegał Jego przykazań. Pisząc o regułach miałem na uwadze wszelką moją relację z Bogiem. Bo przeciez znamy się jak łyse konie. I na co mnie stać najlepiej o tym wie On sam.

        A ty jak zwykle na tym portalu - chłopski filozof wchodzący często w rolę samego Boga. Ks. Malejko powyżej zwrócił jednemu z nich uwage na jego faryzejski ton.
    • agnostos
      04.02.2013 18:00
      agnostos
      O. Knabit ma rację co do tych 4xnie. Jest wewnętrzne rozporządzenie władz kościelnych i każdy członek tej instytucji powinien tego przestrzegać albo zmienić przynależność.
      Zupełnie inna sprawa jest narzucanie przez katolików swojego myślenia innym, tzn. tym, którzy swój system wartości opierają na innych zasadach. Przecież już w naszej konstytucji (patrz preambuła) jest napisane, że prawdę, dobro i piękno można wywodzić z innych źródeł. Nauczanie Kościoła nie jest więc jedyna wyrocznią.
  • wer
    04.02.2013 12:28
    Tylko Bóg może człowiekowi nakazać taką a nie inną postawę.
    • LukSad
      04.02.2013 13:11
      Skoro nie chcesz żyć "w Kościele" i z Kościołem to znaczy, że nie chcesz być katolikiem
    • gut
      04.02.2013 16:57

      Tylko Bóg może człowiekowi nakazać taką a nie inną postawę. I czyni to przez Kościół nie inaczej.

      • ks. Malejko
        04.02.2013 22:41
        Kościół przede wszystkim nie nakazuje, tylko zaprasza. Jeśli jako Kościół nie potrafimy porwać nauką Chrystusa, to albo robimy to nieudolnie i jesteśmy sami sobie winni, albo może wcale Jej wiernie nie przekazujemy, tylko zakłamujemy - zamieniając na przykład obietnice na nakazy (patrz 10 przykazań), piękną podróż w zestaw ograniczeń ograniczeń prędkości i zakazów wjazdu. Drogowskazy cichcem zaczynają czuć się ważniejsze niż to, co wskazują.
      • gut
        05.02.2013 10:25

        ks. Malejko Kościół przede wszystkim... To ksiądz jako pierwszy jest odpowiedzialny za właściwy przekaz nauki Jezusa nikt inny. :-)

      • agnostos
        09.02.2013 11:29
        agnostos

        ks. Malejko pisze: Jeśli jako Kościół nie potrafimy porwać nauką Chrystusa, to albo robimy to nieudolnie i jesteśmy sami sobie winni, albo może wcale Jej wiernie nie przekazujemy, tylko zakłamujemy ... nalezałoby dodać jeszcze ... albo narzuca się tą naukę komuś komu wiaraw ogólle lub taka wiara nie jest do życia potrzebna

      • JacekNowak
        09.02.2013 13:32
        JacekNowak
        Wiara jest każdemu potrzebna do życia.
      • agnostos
        09.02.2013 16:49
        agnostos
        Masz Jacku rację! Trudno byłoby mi żyć bez wiary, że zmądrzejesz :)
  • do Paweł59
    04.02.2013 12:40
    Otóż nieco się mylisz. To, że każdy ma swój rozum, nie znaczy, że nie musimy słuchać nauki z góry. Gdyby tak było, całą nasza wiara nie miałaby sensu, bo przecież jest ustanowiona przez Jezusa, a więc odgórnie. Jezus pierwszy powiedział, jakimi mamy być ludźmi. Niektórzy Go odrzucili, mówiąc: "mamy swój rozum".
    • Tineczka
      05.02.2013 10:25
      To nie całkiem tak. Kościół udziela drogowskazów, jak zauważył ks. Malejko. Ale ścisłe przestrzeganie zasad jest sprzeczne z nauką Chrystusa, który nagminnie uzdrawiał w szabat. Aborcja, in vitro, związki partnerskie i zdrady małżeńskie ranią przykazanie miłości. Na to kościół zwraca nam uwagę. Ale zrozumienie dla kogoś, kto zdradził, nie wyklucza Cię z kościoła.
  • Kaja
    04.02.2013 13:20
    Pięknie powiedziane!
    Odwaga - którą Duch Św. nam daje pozwala wypowiedzieć takie słowa: "Ja jestem armią Chrystusa i Niepokalanej"
    przyjmuje naukę Chrystusa !
    Idę za Nim,
    rozum i wola podejmują to wyzwanie,

    i to nie jest tak, że jak odwagi brak uciekamy się do argumentu: mam swój rozum, o sobie decyduje i w ten sposób neguję prawdę
    Bo to oczywiste mamy swój rozum i wolę, dzięki której
    wybieramy prostą drogę za Nim, lub drogę inną.
    Droga za Nim jest prosta - maluczcy się w niej odnajdą!
  • WERONIKA
    04.02.2013 13:34
    Dlatego Chrystus ustanowił Kościół na ziemi, by ludzie nie błądzili, a słuchali swoich duszpasterzy. Jeśli ich nauka jest zgodna z Biblią - a w tym przypadku jest - to nie ma co dywagować, czy jest słuszna czy nie, bo JEST słuszna.
  • adam
    04.02.2013 14:41
    Trzeba się przeciwstawiać lemingom i ich histerycznych ataków na Kościół i osób które myślą inaczej. Nadal jednak nie rozumiem sensu modlitwy. Skoro Bóg wie co dla nas dobre to po co potrzebuje modlitwy, która w ludzkim rozumowaniu jest tożsama z wnioskiem do Boga o zrealizowanie konkretnego celu. Myślę, że rozbijanie klinik aborcyjnych i nawet użycie pewnych środków (z uwagi na bezpieczeństwo przed reżimem tuska nie napiszę) jest znacznie bardziej wartościowe niż modlitwa. Czyny nie cuda.

    I nie ma sensu dyskutować. Przyjmujesz naukę Kościoła albo nie - droga wolna.
    • ks. Malejko
      04.02.2013 15:53
      Co by to było, gdyby chrześcijanie faktycznie kierowali się zasadą z ostatniego akapitu: "I nie ma sensu dyskutować. Przyjmujesz naukę Kościoła albo nie - droga wolna."

      Ciągle wierzylibyśmy, że Indianie mają duszę, ale Murzyni już nie.
      • ks. Malejko
        04.02.2013 22:47
        Osoby minusujące chyba nie wiedzą, że jeden z papieży wywnioskował z Biblii taką właśnie teorię - o duszach Czarnych - i od tego zaczęło się niewolnictwo. Zdajecie sobie sprawę z konsekwencji?

        Konfrontujmy nasze nauczanie z Biblią nieustannie. Oby nigdy więcej takich "pomyłek".
      • humalog
        06.02.2013 22:41
        ks Malejko
        "Osoby minusujące chyba nie wiedzą, że jeden z papieży wywnioskował z Biblii taką właśnie teorię - o duszach Czarnych - i od tego zaczęło się niewolnictwo. "

        Proponowałbym sie najpierw pouczyc troche histori, a później dopiero wypowiadac publicznie.
        Jest takie przysłowie
        "Nie potrafisz, nie pchaj sie na afisz"

        "Od tego zaczęło sie niewolnictwo" - takie bzdury to może pisac tylko kompletny dyletant.

        Gdybym takim był to wstydziłbym sie do nicku dopisywać "ks" - chyba, że to skrót od "ksawery"
    • JacekNowak
      04.02.2013 17:03
      JacekNowak
      Po co potrzebujemy modlitwy, Skoro Bóg wie, czego chcemy?

      Modlitwa, to rozmowa z Bogiem, podczas której nie tylko informujemy Boga, czego chcemy. Rzeczywiście, Bóg wie czego nam trzeba i podczas modlitwy wcale nie jest najważniejsze wyartykułowanie, czego nam trzeba. Modlitwa, to także okazja do podziękowania Bogu za wszystkie dobro, jakie otrzymaliśmy, to okazja do przeproszenia Boga za grzechy, które przecież każdy z nas popełnia, to także okazja do uwielbienia Boga. Chociaż poprosić o coś ważnego, czego nam potrzeba, też warto. Pan Jezus zachęcał nas do tego: "Proście, a będzie wam dane", choć niekoniecznie będzie dane tak, jak my to sobie wyobrażamy. Bo, rzeczywiście, Bóg lepiej od nas wie, czego nam trzeba. Ale warto prosić.

      Ja się tu wymądrzam, choć sam mam problemy z dobrą, szczerą modlitwą. No, ale jeśli czytam, że ktoś w ogóle nie widzi sensu modlitwy, bo Bóg i tak wie, czego potrzebujemy, to z tym nie mogę się zgodzić. W modlitwie jest siła i sens, choć, oczywiście, nie przeszkadza ona również w działaniu, jedno z drugim się uzupełnia. Co najlepiej oddaje dewiza świętego Benedykta: Módl się i pracuj.
  • kl
    04.02.2013 14:49
    W aktualnej debacie o związkach partnerskich, ze strony ich promotorów występuje silne podważanie znaczenia tradycyjnego małżeństwa i opartej na nim rodziny. Dlatego warto przypomnieć wypowiedź Margaret Thatcher, premier Wielkiej Brytanii w latach 1979-1990. Kiedy przebywała w Poznaniu w związku z otrzymanie doktoratu honoris causa Akademii Ekonomicznej w dniach 3-4 lipca 1996 r. tak powiedziała o rodzinie.

    „Demokracja wymaga także społecznej bazy. Tradycyjna komórka rodzinna, na którą we wszystkich naszych krajach wywierana jest tak ogromna presja, stanowi opokę, na której wspierają się zarówno wolność jak i ład. To właśnie rodzina uczy człowieka odpowiedzialności. To dla rodziny zarabiamy pieniądze. To dla jej przyszłych pokoleń dokonujemy poświęceń, które mogą nie być nam wynagrodzone za naszego życia. I poprzez te rodziny uczymy się budować więzi innego rodzaju – zakładamy grupy sąsiedzkie, które składają się na społeczeństwo obywatelskie. Współpraca taka gwarantuje istnienie w sferze społecznej i gospodarczej alternatywy wobec całkowitego zdawania się na pomoc państwa we wszystkich sprawach, z którymi jednostka nie może sobie poradzić. Nic więc dziwnego, że zarówno rodzina, jak i tkanka społeczeństwa obywatelskiego tak poważnie ucierpiały w rękach totalitarystów, których pozycji zagraża wszelkie rozproszenie władzy.


    Wreszcie, co się niektórym może wydawać paradoksalne, tak demokracja, jak i wolność gospodarcza potrzebują czegoś głębszego, co samo w sobie nie jest od nich zależne; po to by mogły się one wystarczająco umocnić, wymagają od społeczeństwa kierowania się wartościami, które są absolutne, a nie względne, i które najlepiej da się określić mianem biblijnych lub judeochrześcijańskich” (Słowo Wielkopolskie z 11.07.1996 r.)


  • bogdan1
    04.02.2013 15:26
    Ojciec Knabit jak zwykle konkretne i właściwe stanowisko zajmuje
    z tego co przeczytałem w komentarzach to chciałbym jakoś spróbować nawiązać do Adama i jego zapytania o sens modlitwy...
    wydaje mi się ,że jeśli chodzi o modlitwę to raczej my jej potrzebujemy a nie Bóg,
    już samo załozenie ,że jest ona rodzajem wniosku czy podania , w domyśle z oczekiwaniem na pomyślne jego rozpatrzenie jest bardzo złe
    bo co jeśli podanie zostanie zignorowane?
    obrazisz się na Boga? Prawdziwa i głęboka modlitwa (nie jest łatwo uzyskać taką umiejętość i stać na to tylko ludzi głęboko wierzących)-żeby była jasność sam chciałbym się tego nauczyć- to w zasadzie sedno chrześcijaństwa a owoce są tylko kwestią czasu

    co do radykalizacji metod ,które proponujesz do rozwiązania trudnych problemów naszych czasów , jedno jest pewne , jeśli je zastosujesz to trudno naprawdę będzie to zrobić bez krzywdy dla innych czasem przypadkowych uczestników takich zdarzeń

    tutaj już można się znależć bardzo łatwo poza marginesem skrajnych zachowań jakie dopuszcza bycie chrześcijaninem


    • Tineczka
      05.02.2013 10:47
      Jeśli chodzi o prośby w modlitwie, trzeba się modlić, jak uczył Jezus: Bądź wola Twoja. Nie macie pojęcia, jakimi pokrętnymi ścieżkami Bóg potrafi człowieka uszczęśliwić. W życiu o to nie poprosilibyście.
  • ks. Malejko
    04.02.2013 15:50
    "Tak samo klękam", tak samo się żegnam, tak samo się modlę, tak samo mówię o Bogu"

    Na pewno tak samo?

    "Wyraźnie mówię, że związki partnerskie to nie, in vitro - nie, aborcja - nie, zdrada małżeńska - nie".

    Brakuje tylko: dlaczego? dlaczego? dlaczego? I dla kogo.

    Ewangelia sugeruje, że w najbardziej burzliwych momentach wiadomych dyskusji każdy naśladowca Chrystusa powinien właśnie spożywać kolację z tymi, którzy po in vitro, po aborcji, po zdradzie, w związku partnerskim.
    • JacekNowak
      04.02.2013 20:48
      JacekNowak
      Dlatego, że to grzech. Dlatego, że to grzech. Dlatego, że to grzech.

      Oczywiście, że od grzeszników nie należy się odwracać, ale jeść z nimi, kolację, zresztą wszyscy są grzeszni, więc ciężko by było, gdyby tak wszyscy chodzili odwróceni plecami do siebie nawzajem.
      Jednak jedząc z grzesznikiem kolację należy pamiętać, że in vitro- to grzech, aborcja- to grzech, zdrada małżeńska- to grzech, związki partnerskie- to grzech.
      Tak, jak Pan Jezus, nie odwracał się plecami do grzeszników, ale nie zapomniał upomnieć : Idź i więcej już nie grzesz. Czyli: in vitro- nie grzesz już więcej, aborcja- nie grzesz już więcej, związki partnerskie- nie grzesz już więcej, zdrada małżeńska- nie grzesz już więcej. Pamiętając przy tym o własnej grzeszności i kierując te słowa także do siebie.
      • ks. Malejko
        04.02.2013 22:45
        "Dlatego, że to grzech. Dlatego, że to grzech. Dlatego, że to grzech. "

        To żaden argument w świetle Ewangelii. Chrystus od takiej właśnie argumentacji - jakże popularnej w ówczesnym Izraelu - nas uwolnił. Po Nim jedynym argumentem za lub przeciw czemukolwiek może być: bo miłość.

        Nie pisz "nie", dopóki nie będziesz potrafił poprowadzić od tego słowa drogi do Bożego "tak".
      • Paweł 59
        05.02.2013 09:02
        Proszę księdza,

        Chciałem podzękować, za te wpisy, a zwłaszcza za ten ostatni. W takich duchu winna, moim zdaniem przebiegać nowa ewangelizacja, by odnowić oblicze ziemi, także tej ziemi. Tylko taki powiew niosący w sobie przykazanie miłości, które przyniósł na świat swym narodzeniem Chrystus, może skutecznie zapraszać do Kościola, a nie odpychać.

        Moim zdaniem, zbyt wiele mamy dla innych nakazów i zakazów kosztem owej miłości, w obronie której Chrystus oddał swe życie.


      • JacekNowak
        05.02.2013 19:53
        JacekNowak
        @Ks. Malejko

        Brawo! Jedynym argumentem jest miłość. A czym się miłość wyraża?

        "Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania".
        "Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje".

        Jedynym argumentem jest miłość. Grzech jest zaprzeczeniem miłości. Dlatego właśnie: in vitro- nie, bo to grzech, czyli zaprzeczenie miłości, związki partnerskie- nie, bo to grzech, czyli zaprzeczenie miłości, aborcja- nie, bo to grzech, czyli zaprzeczenie miłości, zdrada małżeńska- nie, bo to grzech, czyli zaprzeczenie miłości.

        Najważniejsza jest miłość, a grzech to zaprzeczenie miłości. Dziwne, że ksiądz tego nie wie.
      • humalog
        06.02.2013 22:45
        @ks Malejko

        ""Dlatego, że to grzech. Dlatego, że to grzech. Dlatego, że to grzech. "

        To żaden argument w świetle Ewangelii."

        Ciekawe co to za "Ewangelia"...Jakas taka "inna" pewnie copyright by ks Malejko
  • Bartłomiej Bolesta
    04.02.2013 18:20
    Nie ma co prawda wprost w artykule powiedziane, że chodzi o niedopuszczenie do możliwości zawierania związków partnerskich, ale w kontekście obecnej zawieruchy w tym temacie sądzę, że jak najbardziej o to chodzi.

    Czy zestawienie zdrad małżeńskich z pozostałymi wymienionymi ma na celu zmianę prawa tak, aby zdrady małżeńskie były karane? Albo przynajmniej nielegalne? Jeśli tak, to czy to by coś zmieniło? Bo jak wiemy np. narkotyki są nielegalne, a istnieją i mają się dobrze.
    Czy jednak wstawienie tych zdrad ma w czytelniku/słuchaczu już wywołać pewne emocje?

    Katolik, Chrześcijanin powinien przede wszystkim mówić „wolność”. Bóg dał ludziom wolną wolę, aby sami mogli decydować co robią. A co się robi? Odbiera się ją. Dziś nikt już nie wierzy w wolną wolę – poza libertarianami.
    Katolik, Chrześcijanin może i powinien NAUCZAĆ, o tym co jest złe i co jest dobre, ale nie powinien optować za wprowadzaniem prawa które zakazuje czegoś co dotyczy możliwości podejmowania decyzji przez daną jednostkę, a które nie ingerują w wolność drugiej jednostki (uprzedzam chodzi tu o związki, bo np. aborcja jest ingerencją w wolność płodu). Chrześcijanin nie jest powołany do zakazywania, a do nauczania i mówienia o Bogu i na tym powinien się skupić.

    Oczywiście jeśli mowa o związkach w takiej formie jaką się dziś postuluję to również jestem przeciw. Cytując: „W jaki sposób powinna wyglądać debata nad zrównaniem związków partnerskich i małżeństw? Nie w ten sposób, że zastanawiamy się nad tym, jaką ustawę dołożyć, co jeszcze uregulować. Wręcz przeciwnie. Należałoby ująć ustaw i pozostawić kwestię zawierania małżeństw tylko kościołom i związkom wyznaniowym (oraz rzecz jasna świeckim mistrzom ceremonii). Bez ingerencji państwa.” http://www.facebook.com/bartlomiej.bolesta/posts/421177084628184
  • Olka
    04.02.2013 23:28
    rozumiem, ze wypowiadaja sie sami mezczyzni, ktorzy to nosza ciaze ze wszystkimi jej dolegliwosciami, nastepnie rodza i opiejuja sie dzickiem od A do Z, rowniez Ci, ktorzy nosza w lonie dzici z gwaltu? swietnie, ale czasy sredniowiecza juz minely panowie, jesli chcecie dalej tak zyc, to droga wolna, zapewne plemiona afrykanskie gdzie nadal mezczyzna rzadzi przyjma was z otwarymi rekami, a poki co dajcie nam do cholery decydowac o naszym zyciu, zdrowiu fizycznym i psychicznym. Ksieza niech szerza wiara, przy okazji zyjac w ubostwie, bo przeciez o to chodzi prawda, nie o politykowanie Kosciola. Jak nie przestana sie wtracac do zycia zwyklych ludzi to nic innego ich nei czeka jak tylko, z roku na rok, spadek wiernych w kosciolach. Coz ja sie moge modlic wszedzie, w domu, w parku na ulicy i badzcie pewni, ze nie potrzebuje do tego budynku kosciola, szczegolnie takiego, w ktorym spotkam ksiedza pedofila lub ojca dzieci - krysztalowi nie sa. Najpierw zrobcie porzadek ze soba, a pozniej szerzcie wiare nie wtracajac sie do mojego lona.
    • vanitas
      06.02.2013 11:46
      A szanowna Pani oczywiście przeżyła już kilka ciąż, że nam tu tak szczegółowo opowiada o dolegliwościach?

      O swoim życiu może sobie Pani szanowna decydować, ale jeśli w grę wchodzi życie innych - Pani decyzja jest ograniczona. Katolicyzm nie pozwala na mordowanie niewinnych, nawet jak sie temu mordowaniu nada śliczną nazwę "aborcja", "zabieg", "in vitro", "eugenika", "eutanazja" czy "endlosung".

      Co do ubóstwa księży - nie wierzę, żeby Pani szanowna w jakikolwiek sposób przyczyniała się do "stanu posiadania" księży, więc prosiłbym nie grzebać w nieswoich kieszeniach. Z "funduszem kościelnym" nie radzę zaczynać, bo wartość zagrabionego majątku Kościoła kilkaset razy przekracza to co dostał z funduszu.

      Co do politykowania - tam gdzie państwo łamie prawo naturalne - Kościół musi zabrać głos. Właśnie dlatego wierni odchodzą, że Kościół milczał wtedy kiedy nie powinien.

      Co do modlitwy wszędzie - modlić się wszędzie można. Składać Najświętszą Ofiarę - może tylko kapłan - i zwykle robi to w Kościele. Dla wygody ludzi zresztą.


      Księży pedofilów - jest statystycznie znacznie mniej niż w populacji, a już na pewno mniej niż pośród nauczycieli. Problem jest taki, że o pedofilię można oskarżyć każdego, wyjaśnienie sprawy potrwa, czasem będzie niemożliwe (jedynym dowodem w sprawie są zeznania potencjalnych pokrzywdzonych i potencjalnego sprawcy, słowo przeciw słowu), zaś potencjalny pokrzywdzony może mieć motywacje inną niż naprawę szkód, albo dojście do prawdy (spore odszkodowania) - nie sposób czasem dojść z całą pewnością do wyroku "winny" albo "niewinny". W prawie obowiązuje zasada "domniemania niewinności" - z której musi korzystać przełożony. Czyli - bez jednoznacznych dowodów (np. zeznanie kilku nie znających się na wzajem ofiar, jeśli się znają nie da sie wykluczyć, że mogą być w zmowie, albo mieć jakiś żal do podejrzanego na przykład) - czyli przełożony ma "pracownika" z którym nie ma co zrobić. ODsunć od duszpasterstwa albo ograniczyć? toż to karanie za nic. Zostawić? Toż to zignorowanie oskarżeń...
      • agnostos
        09.02.2013 11:46
        agnostos
        Zgadza się, katolicyzm nie pozwala na aborcję i in vitro, ale powinny być wewnętrzne przepisy członków organizacji, którzy się tam dobrowolnie zapisali po uważnym przeczytaniu statutu. Proszę tego nie rozszerzać.
        Nazywanie in vitro zabijaniem jest dość prymitywnym chwytem erystycznym polegającym na inwersji, czyli mówiąc po chłopsku - odwracanie kota ogonem ...
        Zabawny jest argument o pedofilii wzięty ze statystyki, w stylu przedszkolnej argumentacji "- Franek się przezywa - A Janek wytyka język"
  • Gość
    05.02.2013 08:26
    Wychowajmy najpierw własne dzieci na dobrych ludzi ,a póżniej doradzajmy innymYOYCO
  • bogdan1
    05.02.2013 21:25
    @ks.Malejko
    związki partnerskie ,nie ,dlaczego?
    dlaczego ,że bez ich wprowadzania można załatwić wszystko co doskwiera zainteresowanym na poziomie uregulowań niższej rangi, nie trzeba otwierać wrót piekielnych bo o nie w gruncie rzeczy chodzi
    in vitro,nie ,dlaczego?
    sami bogami będziemy!
    nie tędy droga Malejko
    aborcja,nie ,dlaczego?
    bez wyjasniania
    zdrada małżeńska,nie ,dlaczego?
    chyba raczej też bez wyjasniania
    nie widzę tu żadnego faryzeizmu , o którym mówisz w stosunku do ojca Knabita,
    N naprawdę jesteś księdzem?


  • vanitas
    06.02.2013 14:02
    @ks. Malejko
    Z całym szacunkiem - ale ksiądz się myli. List do Rzymian: to róbcie, tego nie róbcie.
    1Kor, Ga, Ef - to samo...
    Didache - to samo - droga zbawienia i droga potępienia... Pasterz Hermasa, list św. Klemensa - to samo.

    Dla większości ludzi przykazanie miłości, czy też "kochaj i rób co chcesz" św. Augustyna jest niezrozumiałe, za mało konkretne.

    Dla większości ludzi "kochaj swoja żonę" - jest niby niezrozumiałe. Ludzie chca mieć konkrety. Dopiero poznajac konkrety będa potrafili zrozumieć dlaczego. A jak nawet nie zrozumiej - to te drogowskazy pomoga im unikać zła.

    Dodatkowo dochodzi kolejny czynnik życie w społeczeństwie. Katolik po prostu nie może pozwolić na czynienie zło tam, gdzie można zła nie czynić. "Będziesz miłował Pana Boga swego..." - a zło jest działaniem przeciw Bogu.
    • Tineczka
      07.02.2013 12:01
      To prawda, człowiek potrzebuje wskazówek. Ale słowa o. Knabita, być może wyjęte tu z szerszego kontekstu, brzmią jak zakaz a nie jak wskazówka.
      Wśród najszerzej komentowanych tematów na tej stronie jest "Bolesna diagnoza bpa Dajczaka". Człowiek potrzebuje wyjaśnień. Buntuje się przy zwrotach "ograniczających ich wolność". Chyba najmniej emocji wzbudza nie dla zdrad małżeńskich. Temat jest bardzo stary i często wręcz doświadczenie nas nauczyło. Przypuszczalnie tak samo kiedyś obudzimy się w bolesnych konsekwencjach manipulacji genetycznych, jak po rewolucji przemysłowej walczyliśmy ze smogiem.
      Trudno wytłumaczyć, czemu nie, a definitywne mówienie nie bo nie tylko zaostrza problem.
      Dodatkowo są i tacy, którzy z nie dla in vitro są w stanie wysnuć brak szacunku dla człowieka, który się w ten sposób począł - nie wierzę, że całkowicie wbrew woli Boga.
  • mim
    07.02.2013 13:36
    ogólniki. Katolik to wie i nie zrobi: in vitro, aborcji, związku partnerskiego czy zdrady. Ale czy powinien to forsować w życiu społecznym i prawnie zakazywać... tu już jest pole do dyskusji.
    • tak
      08.02.2013 11:49
      Nie chciałabym, by jako lekarza, pielęgniarkę czy salową stawiano przed obowiązkiem zrobienia czy asystowania przy (zgodnej z prawem) aborcji lub in vitro, bo nie chciałabym aby jako notariusz czy urzędnik USC (w zależności od rozwiązania) zostać zmuszonym do rejestrowania związków partnerskich, a potem dalej --> zobacz Wielka Brytania i dziwna radość naszych dziennikarzy z tamtejszej "postępowości", "małżeństw" homo i dzieci rodzonych gejom przez "surogatki" (wiadomość z TV sprzed chyba dwóch dni).
      A tłumaczenie, że nie możemy nie zauważać, co dzieje się w społeczeństwie... Sam fakt, że coś staje się powszechne, nie oznacza, że jest dobre i że mamy to aprobować.
      • agnostos
        09.02.2013 11:52
        agnostos
        Można odmówić udziału w czynnościach niezgodnych z prawem. To chyba oczywiste. Jeśli mi sumienie nie pozwala, to wybieram inne zajęcie, inny zawód, albo się zwalniam. Czy to takie trudne do zrozumienia! Dam przykład: jeśli ktoś nie chce się przyczyniać do zabijania zwierząt, to zostaje wegetarianinem. Nie musimy aprobować, ale z tego jeszcze nie wynika, że możemy komuś zmieniać poglądy. Na tym polega tolerancja ...
      • JacekNowak
        09.02.2013 13:42
        JacekNowak
        Rozumiem, Agnostos. Jeśli mi sumienie nie pozwala, wybieram inne zajęcie. Jeśli ktoś nie lubi mordować ludzi, to nie zostaje mordercą. Jeśli ktoś nie lubi kraść- nie zostaje złodziejem. Nie musimy aprobować, ale to nie znaczy, że możemy jakiemuś mordercy, czy złodziejowi, zmieniać poglądy. Na tym polega tolerancja. Czyżby???

        Nie. Tam, gdzie krzywdzi się ludzi, tam gdzie morduje się nienarodzone dzieci, tam, gdzie robi się nieetyczne eksperymenty na ludzkich organizmach bez ich zgody, tam nie ma miejsca na tolerancję, tam musi wkraczać prawo z całą surowością.
      • agnostos
        09.02.2013 16:58
        agnostos
        Jacku czytaj na Boga ze zrozumieniem (uczą tego w szkole). Ja pisałem o sytuacjach zgodnych z prawem, polskim prawem!! Przemyśl to sobie ze dwa dni, a potem odpisz ... Sprawdzę:)
      • JacekNowak
        09.02.2013 17:35
        JacekNowak
        Jeśli bestialstwo jest zgodne z prawem- trzeba zmienić prawo, a nie wykonywany zawód. Nie może być tak, żeby ktoś ze względu na wykonywany zawód miał obowiązek czynić bestialstwo, a jeśli mu sumienie na to nie pozwala musiał zmienić zawód.

        Czytam ze zrozumieniem. Rozmawiamy przecież między innymi o aborcji i in vitro. I o tym właśnie pisałem (morderstwo i eksperymenty na ludziach). Jaki wpływ na moralność czynu ma prawo stanowione?
      • agnostos
        09.02.2013 20:33
        agnostos
        Jacku nadal nie rozumiesz :( Jeśli wykonujesz pewne czynności, które są akurat zgodne z prawem stanowionym, to możesz to robić i nie narażać się na sankcje karne. Jeśli jednak twoja moralność ci na to nie pozwala, to się z tego wycofujesz, a jeśli jeszcze się w to nie bawiłeś, to się nie pchasz ... Tylko tyle.
        Ja rozumiem, że chciałbyś zmienić prawo, ale pamiętaj, że są inni ludzie, z innymi systemami wartości, którzy tobie się nie narzucają, to ty im się nie narzucaj :)
        Pamiętaj, że katolicyzm z jego wspaniałym systemem aksjologicznym, to tylko jeden z wielu, wielu różnorodnych systemów moralnych.
      • JacekNowak
        09.02.2013 22:02
        JacekNowak
        Zawsze pamiętam, że są inni ludzie z innymi systemami wartości. Nikomu nie mam zamiaru siłą narzucać swojego systemu wartości, z jednym zastrzeżeniem.

        Bo przykładowo: czy zakaz prawny dokonywania gwałtów należy traktować jako siłowe narzucanie systemu wartości tym, którzy uważają że gwałcąc robią kobiecie przysługę, lub też uważają, że jako mężczyźni mają do tego naturalne prawo?

        Czy prawny zakaz niewolnictwa należy traktować jako siłowe narzucanie systemu wartości tym, którzy uważają, że są lepszym gatunkiem człowieka i mają prawo zniewalać innych?

        Czy prawny zakaz kradzieży należy uznać za siłowe narzucenie systemu wartości tym, dla których egoizm i dbałość wyłącznie o własne dobro jest najwyższą wartością?

        I tak dalej, i tak dalej.

        Jeśli to uznać za siłowe narzucanie innym systemu wartości, to tak, jestem za siłowym narzucaniem systemu wartości w sytuacji, gdy w grę wchodzi krzywdzenie innych w imieniu tych systemów wartości. Jeśli czyjś system wartości pozwala na krzywdzenie innych ludzi, lub znęcanie się nad zwierzętami, lub trucie środowiska, wtedy należy się takiemu systemowi wartości przeciwstawić siłą, reprezentowaną przez prawo.

        I na tej właśnie zasadzie uważam, że ludziom, którym ich system wartości nie zabrania zabijać ludzi jeszcze nienarodzonych, należy zabronić tego czynu prawem stanowionym. Nie można obojętnie przyglądać się okrucieństwom tylko dlatego, że na te okrucieństwa zezwala prawo stanowione. Trzeba w tych sytuacjach dążyć do zmiany okrutnego prawa.

        Jeśli prawo stanowione zezwalało na mordowanie ludzi w obozach koncentracyjnych, można było starać się unikać pracy w tych obozach, ale każdy, kto wiedząc co się tam dzieje, popierał istnienie tych obozów, brał na siebie cząstkę odpowiedzialności. Podobnie dzisiaj, prawo stanowione zezwala na mordowanie ogromnej liczby ludzi podczas ich życia płodowego i każdy, kto to prawo popiera, bierze na siebie cząstkę odpowiedzialności za tę zbrodnię. Nie można ograniczać się do zmiany miejsca pracy, bo wtedy to miejsce zajmie ktoś inny, w którego systemie wartości zabicie nienarodzonego człowieka jest zrobieniem przysługi temu zabijanemu.
      • agnostos
        11.02.2013 17:24
        agnostos
        Nie potrzebnie tak rozpisujesz się o sprawach oczywistych. Zgadzamy się chyba, że nasza wolność ograniczona jest wolnością innych ludzi. Skąd jednak wiadomo, że związki partnerskie to krzywda wyrządzana tym, którzy je zawierają?
      • JacekNowak
        12.02.2013 14:08
        JacekNowak
        A to, to już żadna krzywda. To raczej nieuprawniony przywilej.

        Nieformalne związki partnerskie nie są przecież ścigane przez prawo, ani w żaden sposób dyskryminowane. Nie ma natomiast żadnego powodu, żeby ludzie żyjący w tych związkach mieli mieć jakieś dodatkowe przywileje, a formalizacja tych związków właśnie na tym polega.
  • operator
    10.02.2013 14:40
    JacekNowak napisał:"Jeśli to uznać za siłowe narzucanie innym systemu wartości, to tak, jestem za siłowym narzucaniem systemu wartości w sytuacji, gdy w grę wchodzi krzywdzenie innych w imieniu tych systemów wartości"
    .....Problem niektórych ludzi polega na tym że nie rozpoznają co jest dobre a co złe,np.matka mordujaca własne dziecko uważa ze to jej brzuch i moze robic co chce ale że ona tak uwaza wcale nie zmienia faktu że sie myli i trzeba zabronic aborcji wbrew jej przekonaniom nawet pod przymusem tak jak pod przymusem zabrania sie np.kraść.
    • agnostos
      11.02.2013 17:37
      agnostos

      Nie dla wszystkich jest to takie oczywiste. Życie ludzie, los człowieka jest na tyle skomplikowana rzeczywistością, że żaden system prawny nie jest w stanie w pełni go uregulować. Dlatego rodzą się w społeczeństwie kontrowersje nawet w sprawach fundamentalnych.
      Dla mnie jedno jest pewne: temat zakazu aborcji jest dyskusyjny, bo jest dyskutowany. W takim razie nie powiniem podlegać prawnym regulacjom, a pozostawiony winien być sumieniu jednostek. Państwo, które stara się regulować prawnie wszystkie aspekty życia społecznego staje się państwem totalitarnym. Władza ustawodawcza powinna mieć konstytucyjny zakaz rozstrzygania kwestii światopoglądowych.

      Ponadto ostrzegam, że sugerowanie, iż brzuch kobiety nie jest jej własnością, jest ewidentnym jej uprzedmiotowieniem!

       

  • Minerwa
    03.03.2013 00:01
    Minerwa
    Cztery razy nie? Tylko cztery? A ja powiadam, że chrześcijanin powinien być na nie co najmniej siedem razy. Przeciwko pysze, chciwości, nieczystości, zazdrości, nieumiarkowaniu w jedzeniu i piciu, gniewowi i lenistwu.
    Od tych rzeczy trzeba zacząć, a tamtych nie pomijać.
    Albowiem Bóg nie zakazuje związków partnerskich, in vitro, aborcji czy czego tam jeszcze dlatego, że te rzeczy są złe. Na odwrót! Ona są złe, ponieważ Bóg ich zakazuje.
    Nie należy zapominać, do kogo należy ziemia i wszystko co ją napełnia - i kto rozdaje karty.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11