• grzegorz
    21.04.2009 15:21
    Wiara i wiedza to jednak dwie różne sprawy. Każdy kto Boga zobaczył dotknął lub w inny empiryczny sposób udowodnił jego istnienie może powiedzieć wiem że jest Bóg. Nie może powiedzieć wierzę tylko wiem. Oczywiście dalszą sprawą jest czy potrafię uwierzyć (zaufać Bogu).
    Wiara polega na przyjęciu bez podstaw naukowych a często wbrew nim danego stanu rzeczy. Taka jest natura Boga, cudów, że wymyka się materialistycznym miarom. Sam Jezus powiedział błogosławieni którzy nie widzieli a uwierzyli. Wskazuje więc że dosiekliwość Tomasza jest mniejszą cnotą niż zaufanie tych którzy nie są tak dociekliwi. I dalej gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy powiedzielibyście górze przesuń się a ta byłaby posłuszną. Jest to wyrażne wskazanie wyższości wiary nad rozumem który przecież podpowiada nam że nie jest możliwe aby góra się przemieszczała na rozkaz ludzki. Można się z tym zgodzić lub nie. Ale nie ma sensu dyskusja jak to zrozumieć. Każdy wierzący który szuka argumentów naukowych na istnienie Boga jest gdzieś w środku niedowiarkiem. Każdy niewierzący który stara się naukowo udowodnić nieistnienie Boga ma gdzieś wewnątrz ziarenko niepewności. Niestety jeden i drugi są skazani na niepowodzenie. cyframi nie pisze się wierszy a w równaniach matematycznych nie ma rymów. Z punktu widzenia wierzącego nie jest sensowne próbowanie objęcia rozumem ludzkim tajemnic bożych. Nie uda się to a może skończyć się obłędem. W takie poszukiwania chętnie też włącza się szatan który przestawia drogowskazy. Bóg zresztą nie oczekuje od nas rozumienia. Mówi kto we mnie wierzy ma życie wieczne a nie kto mnie zrozumie. Wiara mozę prowadzić do objawienia. Ale to objawienie nie tyczy się wzoru chemicznego na skład Boga. Raczej głównej myśli, sensu, uspokojenia. Nie będzie spokojna dusza moja dokąd nie spocznei w Panu.

    Z punktu widzenia materialisty odwoływanie się do wiary też nie ma sensu. Jeżeli nie włożę palca i dłoni nie uwierzy. I nikt go do tego nie zmusi. To inna dyscyplina poznawcza niż wiedza. Gdyby planem bożym było dać się poznać wszystkim którzy chcą dotknąć wówczas Jezus zszedłby z krzyża w asyście aniołów, wygubił lub dobrodusznie ułaskawił swoich oprawców a następnie zasiadł na tronie ziemskim.

    Racjonalizacja Boga nie prowadzi niczego dobrego. Jest chyba nawet przejawem pychy. Oto ja inteligenty człowiek swoim rozumem odgadnę Boga. Tak chyba stał się grzech pierworodny. Ludzie utracili status dzieci bożych przez poznanie dobrego i złego. Chcąc odgadnąć co Bóg porabia zaczęli też budować wieżę. Tak więc nikt do wiary nikogo zmusić nie może. Nawet mawia się że wiara jest łaską. A łąska pochodzi od Boga. Jeżęli więc ktoś jej nie ma to nie dojdzie do niej rozumem. Może to zrobić o wiele prościej. Stanąć przed Bogiem i wyrazić swoją wolę. Wierzę lub chcę wierzyć w Ciebie. A Ty objawisz mi się zgodnie z Twoją wolą. To wymaga pewnej dyscypliny myślowej. Uchronienie się przed pokusą zrozumienia jest bardzo trudne. Zdanie się na wolę Boga. Objawi się czy nie objawi. Ale to właśnie jest sedno wiary i zaufania. Wierząc komukolwiek powierzamy mu kawałek siebie. Jeżeli ta wiara byłaby czymkolwiek ubezpieczona np. dowodem naukowym wówczas nie będzie już tego zawierzenia, zufania, miłości. To tak jak w małżeństwie. Jeżęli mąż wynajmuje detektywa aby śledził żonę to bardziej kieruje nim prawo własności niż wiara, miłość i zaufanie.

    Nie żebym chciał kłucić się ze św. Anzelmem ale tak sobie myślę
    Grzechu




    • ot
      21.04.2015 10:53
      Tylko że św. Anzelm nigdy nie zamierzał nikogo przywieść do wiary rozumowo, ani tej wiary zastąpić wiedzą (o co go bodaj oskarżano i przed czym się zaciekle bronił) ale PO uwierzeniu wiarę rozumowo rozjaśniać. Wyraźnie to zaznaczał, zwłaszcza w kwestii tzw. "dowodu ontologicznego." Innymi słowy, po prostu uprawiał teologię.

      Nawet św. Tomasz z Akwinu twierdził, że choć można istnienie Boga wydedukować ze stworzeń i coś tam o Nim powiedzieć, niemniej wiary to nie zastąpi, bo taka teologia naturalna nic nie powie ani o Trójcy Świętej, ani o Wcieleniu, które to prawdy są podstawą zbawienia.


      Zagadnienie jest ciekawe, ale bardzo często źle rozumiane, nawet przez ludzi którzy się powinni teoretycznie na nim znać. Polecam św. Anzelma "Proslogion" i "Monologion" a św. Tomasza pierwsze rozdziały "Summae Contra Gentiles."
    • Czloax
      21.04.2019 21:15
      Jednak niewątpliwie w dojściu do swoich tez używałeś rozumu, czym potwierdziłeś chcąc nie chcąc krytykowaną tezę. Pan Jezus niejednokrotnie ganił słuchaczy zwrotem "o nierozumni!". Czyli odwolywał się do rozumu. Rozumiem, że mam pełnić wolę Stwórcy. Rozumiem, że Chrystus wymaga ode mnie... Wierzę ale mam rozumieć te elementarne sprawy. Badacz naukowy też nie wszystko pojmuje i w większości opiera się na uznanych kanonach naukowych gdy korzystając z dorobku poprzedników z różnych epok opiera się na wierze, że metody czy przyrządy badawcze nie zawiodą go bo ktoś kiedyś je sprawdził i nadal są uznawane. A co do doświadczenia Boga, że już nie muszę wierzyć bo wiem, nie zgodzę się. Doświadczyłem chyba pozazmysłowo. Wielka Miłość. Jakoś czuję jedynie echo tego doświadczenia sprzed 18 lat ale nie jestem w stanie jakoś go odtworzyć sobie jak odtwarzamy np film z nagrania. Nadal wierzę, także sam we własne doświadczenie. Tak jak wierzę, że mam przed oczami smartfon, na którym piszę, a nie śnię lub śnię na jawie. A naprawdę ludzie czasem widzą rzeczy, których nie ma. Stąd nawet wiara swoim zmysłom wcale nie jest taka oczywista. Moim zdaniem wszystko opiera się na wierzenia lub ignorowaniu docierających do świadomości informacji. Stąd gdy jest konflikt źródeł informacji, np ochoty na coś z wolą Bożą (przykazanie np.) to rozumem wybieram odrzucenie tej pierwszej jako pokusy. Tu właśnie rozum ma działać żebym mógł dokonać wyboru (z możliwymi skutkami na wieczność).
  • Alcia
    21.04.2011 13:16
    Wiara i rozum muszą iść razem. Po to zostaliśmy obdarzeni rozumem, abyśmy "poznawali Prawdziwego" (KKK). Wielu świętym zdarzała się tzw. noc zmysłów, kiedy kompletnie nie odczuwali bliskości Boga, ba, wydawało się im, że Boga w ogóle nie ma. Jako przykład mogę podać bł. Matkę Teresę, św. Teresę od Dzieciątka Jezus, św. Faustynę, św. Jana od Krzyża, ale takich ludzi było o wiele więcej. W takich ciężkich sytuacjach tylko rozum pozwala nie zerwać z wiarą. Na skale buduje ten, kto buduje za pomocą serca i rozumu.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6