Gdy chrześcijanie „bluźnią”

Jacek Dziedzina

GN 35/2011 |

publikacja 01.09.2011 00:15

Co to znaczy być chrześcijaninem w Pakistanie, opowiada Yacob, pakistański katolik i… oazowicz.

Gdy chrześcijanie „bluźnią” Roman Koszowski

Jacek Dziedzina: Możemy podać Twoje nazwisko i miejscowość, z której pochodzisz?

Yacob: – Lepiej nie. Wtedy łatwo znaleźć człowieka. I mógłbym mieć kłopoty...

Podamy zatem tylko nazwę prowincji – Pendżab. To tam dochodziło do największych pogromów chrześcijan?

– Czasami zaczyna się od nieporozumienia. Na przykład ktoś z muzułmanów twierdzi, że jakiś chrześcijanin powiedział coś złego o islamie. I jego współwyznawcy nie próbują nawet wyjaśnić problemu, ustalić, co naprawdę się zdarzyło. Od razu zbierają się w grupę i atakują wszystkich chrześcijan.

W Twojej miejscowości też się to zdarza?

– Dwa lata temu, w wiosce położonej blisko mojego miasta, pewien chłopiec bawił się jakimiś gazetami, targał je na kawałki i rzucał w powietrze. Drogą przechodziło kilku muzułmanów. Zobaczyli, że na tych fruwających strzępach papieru są jakieś fragmenty Koranu. Uznali, że chłopak dopuścił się bluźnierstwa. Zwołali całą wioskę i zaatakowali domy chrześcijan. Nie próbowali nawet rozmawiać, żeby wyjaśnić, co się właściwie stało, nie przyjmowali do wiadomości, że to przecież mały chłopak, który nie rozumie, co robi. Spalili wszystkie domy. Chrześcijanie w sąsiednim mieście urządzili demonstrację. Wtedy muzułmanie przyszli do tego miasta i także tam spalili wszystkie domy chrześcijan. Osiem osób spłonęło żywcem.

Kim są ci muzułmanie? To zwyczajni sąsiedzi czy zorganizowane bojówki terrorystyczne?

– Wiesz, ja mam wielu przyjaciół wśród muzułmanów; studiowałem w muzułmańskich szkołach, wielu z nich rozumie i lubi chrześcijan. Ale są też fundamentaliści. Nikt nie wie, kim są. Zakrywają twarze, przychodzą i atakują.

Pomaga im w tym tzw. prawo o bluźnierstwie, za które grozi kara śmierci. Czy sądy często orzekają w tej sprawie?

– Każdy przypadek oskarżenia chrześcijan o bluźnierstwo opiera się na nieporozumieniu. W moim mieście pięciu chrześcijan było oskarżonych, ale sąd orzekł, że są niewinni i wyszli z więzienia. Ale kobieta z sąsiedniego miasta wciąż jest w więzieniu, bo ktoś oskarżył ją, że powiedziała coś przeciwko Prorokowi.

Czy to prawda, że prawo o bluźnierstwie jest wykorzystywane w osobistych porachunkach?

– Tak właśnie jest. W Fajsalabad w prowincji Pendżab dwóch braci chrześcijan kupiło ziemię od muzułmanów. Umówili się na cenę i bracia zapłacili. Ale nagle sprzedający zażądali więcej pieniędzy, oni oczywiście odmówili. No i oskarżono ich o bluźnierstwo. Sąd stwierdził, że są niewinni. Ale kiedy uwolnieni bracia wychodzili z sądu, podjechał jakiś człowiek na motocyklu i zastrzelił ich obu.

A co na to wszystko rząd?

– Stara się bronić chrześcijan.

Nie rozumiem: przecież to rząd przyjął jeszcze radykalniejszą wersję prawa o bluźnierstwie.

– Kilka miesięcy temu minister ds. mniejszości Shahbaz Bhatti próbował przekonać rząd, by zerwał z tym prawem. Ten minister był jedynym chrześcijaninem w rządzie. Tłumaczył, że to nieszczęsne prawo godzi nie tylko w chrześcijan, ale we wszystkich, bo każdy może zostać oskarżony o bluźnierstwo. Pokazywał, że niektórzy ludzie naginają to prawo. I kiedy fundamentaliści zobaczyli, że rząd powoli przychyla się do zdania tego ministra, zabili go.

Dlaczego to chrześcijanie są głównie na celowniku?

– W Pakistanie chrześcijanie są w większości bardzo biedni. Na przykład jako pracownicy ceglarni zarabiają tylko 3000 rupii miesięcznie, to niespełna 30 euro. Mają kiepsko opłacaną pracę i słabe wykształcenie, więc też łatwiej ich wykorzystywać.

Nie mają wykształcenia z tego powodu, że są chrześcijanami?

– Czasami tak. Ale to się zmienia. Ja na przykład skończyłem MBA (Master of Business Administration). Tyle że i tak nie mogłem znaleźć dobrej pracy. Bo jeśli jakiś urząd ma miejsce wolne, i ja się o nie staram, ale jest też wielu muzułmanów na to miejsce, to oni są preferowani. Jednak wiele się zmieniło. Kiedy chodziłem do szkoły w muzułmańskim instytucie, mieliśmy osobne szklanki: inne dla chrześcijan, inne dla muzułmanów. Kiedyś chrześcijanie nie mogli nawet jeść w restauracjach. Teraz wielu chrześcijan chodzi do restauracji. Ale dobrej pracy ciągle nie możemy dostać. Nasz narodowy bohater Muhammad Ali Jinnah, kiedy Pakistan odłączył się od Indii, mówił, że Pakistan jest krajem, w którym każdy jest niezależny, każdy ma prawo iść do meczetu czy kościoła. Każdy ma prawo modlić się po swojemu. Ale nikt dzisiaj nie respektuje tego przemówienia. Nasz minister, który został zabity, zawsze powoływał się na to przemówienie Ali Jinnaha.

W swojej parafii macie grupę oazową. Ruch Światło–Życie zawędrował aż do Pakistanu?

– No tak, w zeszłym roku uczestniczyłem nawet w międzynarodowej oazie w Krościenku. U nas w parafii to się dopiero rozkręca. Ale księdza Blachnickiego znamy (śmiech).

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.