Batalia o procesję

Bogusław Tracz/ GN 24/2011

publikacja 23.06.2011 06:30

Boże Ciało w PRL-u. W Polsce Ludowej – państwie zbudowanym na podstawach rzekomo „naukowego” socjalizmu – miały zniknąć wszelkie zewnętrzne formy indywidualnych i zbiorowych praktyk religijnych, a polityka władz zmierzała do eliminacji tradycyjnych form pobożności.

Batalia o procesję Pamiątka z procesji Bożego Ciała w parafii św. Bartłomieja w Gliwicach - ze zbiorów Biblioteki Śląskiej. GN 24/2011

Prawo gwarantujące wolność sumienia i wyznania oraz swobodę praktyk religijnych w Polsce Ludowej było pustą literą, a rządzący państwem komuniści robili wszystko, by uprzykrzyć Kościołowi pełnienie jego misji. Z ulic miały zniknąć procesje Bożego Ciała, a wszelka publiczna aktywność wiernych mogła być, w zamyśle rządzących, realizowana wyłącznie w murach świątyń. Jeśli nie dało się całkowicie wyeliminować wielowiekowych obrzędów, robiono wszystko, by utrudnić ich organizację i przebieg, a każdorazowe przygotowanie zewnętrznej uroczystości kościelnej wymagało zgody władz.

Odmowa po raz pierwszy

Na początku czerwca 1952 r. o. Stanisław Szczurek, rektor gliwickiego domu zakonnego ojców redemptorystów przy ul. Daszyńskiego, zawiadomił urzędników Referatu ds. Wyznań przy Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Gliwicach o zaplanowanej na 15 czerwca o 17.30 tradycyjnej procesji z okazji uroczystości Bożego Ciała. Miała ona wyruszyć z przyklasztornego kościoła pw. Podwyższenia Krzyża Świętego ulicami: Sobieskiego, Kościuszki, Styczyńskiego i Kozielską. Ponieważ do uroczystości było coraz bliżej, a odpowiedź nie nadchodziła, zakonnicy postanowili pofatygować się do urzędu. 10 czerwca spotkali się z kierownikiem Referatu ds. Wyznań, który oświadczył, że kategorycznie nie zgadza się, by planowana procesja przeszła ulicami miasta. Jako uzasadnienie podał, że dotychczas ojcowie redemptoryści urządzali tego dnia procesje wyłącznie dookoła kościoła i tak – jego zdaniem – powinno pozostać.

Zakonnicy nie dali za wygraną, stwierdzając, że nie przyjmują do wiadomości ustnego oświadczenia i zażądali decyzji na piśmie. Powołali się przy tym na okólnik o zgromadzeniach publicznych, formalnie obowiązujący od 1949 r., na mocy którego w sprawie urządzenia procesji ulicznej w dniu Bożego Ciała nie było wymagane zezwolenie władz administracyjnych. Urzędnik jednak zupełnie odwrotnie interpretował obowiązujące prawo. Jego zdaniem, szczegółowy porządek procesji powinien zostać uzgodniony z Prezydium Miejskiej Rady Narodowej, a ta instancja nie zgadza się na jakąkolwiek procesję ulicami proponowanymi przez zakonników, lecz jedynie dookoła kościoła, jak to miało miejsce dotychczas. Taką samą odpowiedź, tym razem już na piśmie, wystosowano następnego dnia do przełożonego klasztoru. Jej treść została uzgodniona z „właściwymi czynnikami społeczno-politycznymi”, czyli zapewne z kierownictwem Komitetu Miejskiego PZPR i funkcjonariuszami Urzędu Bezpieczeństwa.

Cztery dni później biuro kierownika Referatu ds. Wyznań odwiedził o. Stanisław Szczurek i oświadczył oburzony, że decyzja władz, którą otrzymał, jest niezgodna z obowiązującym prawem. Kierownik Referatu ds. Wyznań zagroził sankcjami administracyjnym i dopiął swego. Następnego dnia w czasie kazań w kościele redemptorystów odczytano wiernym treść pisma otrzymanego z Prezydium Miejskiej Rady Narodowej, a procesja została odwołana.

Odmowa po raz drugi

Rok później nic nie wskazywało na inny przebieg wydarzeń. Pod koniec maja 1953 r. o. Stanisław Szczurek ponownie złożył w gliwickim Referacie ds. Wyznań pismo, w którym po raz kolejny zgłosił tę samą zresztą trasę procesji zaplanowanej na dzień 7 czerwca 1953 r. I tym razem – podobnie jak przed rokiem – prośba zakonników spotkała się z odmową, a kierownik Referatu ds. Wyznań ograniczył się do ustnej odpowiedzi. Kiedy o. Szczurek również i tym razem poprosił o uzasadnienie decyzji władz na piśmie, usłyszał kategoryczne „nie”. W tej sytuacji, nie otrzymawszy pisemnego uzasadniania odmowy, kapłan oświadczył, że nie czuje się zobowiązany do przestrzegania tych poleceń. Nie dość, że niezgodnych z prawem, to jeszcze wydawanych bez uzasadnienia. Stwierdził, że procesję urządzi i, co więcej, przejdzie ona ulicami wyszczególnionymi w złożonym pod koniec maja podaniu.

Procesja mimo wszystko

Rozpoczęto gorączkowe przygotowania. Wierni nie zawiedli. 7 czerwca 1953 r. około godziny 17.20 uroczysta procesja wyszła z kościoła Podwyższenia Krzyża Świętego. Jak zapisano w skrupulatnie sporządzonej relacji, na jej czele szedł „jeden z ojców redemptorystów, któremu pomagało dziesięciu mężczyzn w wieku 20–60 lat. Obok szło trzech ministrantów niosących krzyż, następnie siedem chorągwi kościelnych oraz duże figurki wyobrażające świętych, które niosło pięć do dziesięciu dziewcząt ubranych na biało.

Po bokach, z lewej i prawej strony jezdni, szło po dwadzieścia dziewcząt biało ubranych, za nimi kolejne dwadzieścia dziewcząt biało ubranych w wieku 3–7 lat, które niosły lilie, a za nimi dwanaście kobiet ze świecami palącymi się. Za nimi 34 zakonnice ze zgromadzenia sióstr Notre Dame (…). W środku, przed baldachimem, szła grupka dzieci w wieku 3–5 lat, które sypały kwiaty przed baldachimem. Dzieci te były prowadzone przez trzy niewiasty. Po lewej i prawej stronie przed baldachimem szło po dwóch księży, zaś piąty ksiądz niósł pod baldachimem monstrancję. Za baldachimem szła ludność na szerokości całej jezdni w ilości ok. dwa tysiące osób (…). W procesji brał udział chór kościelny wraz z orkiestrą z kościoła św. Piotra i Pawła. Okna w budynkach mieszkalnych wzdłuż ulic, którymi przechodziła procesja, były udekorowane różnymi obrazami świętych, kwiatami i palącymi się świecami”.

Powoli, z dostojeństwem, śpiewem i modlitwą, tłum wiernych podążał za Najświętszym Sakramentem. Najpierw ulicą Sobieskiego, z której skręcono w Kościuszki, następnie procesja przeszła ulicami Styczyńskiego i Kozielską, z powrotem do kościoła. Wiernych, do których cały czas dołączali przechodnie, było tylu, że zajmowali całą szerokość jezdni – od lewego do prawego chodnika. Po zakończeniu procesji, około godz. 19.50, po krótkiej modlitwie w kościele o. Szczurek podziękował wszystkim za tak liczny udział w uroczystości.

Odwołanie niesfornego” księdza

Na reakcję władz nie trzeba było długo czekać. Do obszernego sprawozdania z tej uroczystości, sporządzonego dla władz wojewódzkich, dołączono prośbę o jak najszybsze wydanie decyzji w sprawie „niesfornego” księdza i zapytanie, jakie „sankcje karne należy zastosować przeciw rektorowi klasztoru o. redemptorystów, względnie jaką karę należy nań nałożyć na drodze postępowania karno-administracyjnego za urządzenie procesji Bożego Ciała”. Sprawa miała swój dalszy ciąg w Warszawie, a naciski na przełożonych zakonu spowodowały odwołanie o. Stanisława Szczurka z funkcji rektora gliwickiego domu zakonnego. Pod koniec lipca 1953 r. jego miejsce zajął o. Stanisław Wójcik.

Kierownik referatu ds. wyznań w Gliwicach, który wezwał o. Stanisława Wójcika na rozmowę, zapewne musiał być zdziwiony i poirytowany, kiedy pisał w kolejnym sprawozdaniu do swoich przełożonych, iż w rozmowie z nim kapłan stwierdził, że „obecny reżim nie posiada poparcia wśród społeczeństwa, ponieważ jawnie zwalcza się swobody religijne w Polsce – pielgrzymki, procesje, budowle, prasę katolicką”. Urzędnik poinformował więc swoich przełożonych, że nowy rektor jest „negatywnie ustosunkowany do Polski Ludowej” i sporządził odpowiednie meldunki oraz informacje dla „czynników politycznych” – partii komunistycznej i bezpieki, „celem wyciągnięcia odpowiednich wniosków”.

Zamierzam urządzić procesję

Następca o. Szczurka nie uląkł się rządzących miastem komunistów. 8 czerwca 1954 r. na biurko przewodniczącego Prezydium MRN w Gliwicach trafiło pismo podpisane przez o. Stanisława Wójcika, w którym zawiadamiał on, że zgodnie z prawem i po uzgodnieniu z przełożonymi kościelnymi, 20 czerwca 1954 r. zamierza urządzić tradycyjną procesję Bożego Ciała, przy czym zaznaczył, że „procesja ta nie powinna napotykać na jakiekolwiek sprzeciwy ze strony czynników państwowych, gdyż wedle prawa kościelnego, jak też odwiecznych zwyczajów każdy kościół katolicki ma prawo urządzać procesję w oktawie Bożego Ciała. Faktem jest, że w Gliwicach wszystkie kościoły procesję w Boże Ciało urządzają, byłoby rzeczą zgoła niewytłumaczalną, gdyby jedynie kościół św. Krzyża procesji tej odprawić nie mógł. Równocześnie zwraca się uwagę, że w publicznej procesji na Boże Ciało z kościoła św. Krzyża w duchu tradycyjnym domaga się publiczna opinia wiernych, a nieurządzenie jej z powodu trudności ze strony władz administracyjnych wywołałoby rozgoryczenie i podkopałoby zaufanie obywateli wierzących do oficjalnych przedstawicielstw władzy Polski Ludowej wobec konstytucyjnego zagwarantowania wszystkich swobód religijnych. Klasztor zaś oo. Redemptorystów takiej ewentualności pragnie za wszelką cenę uniknąć”.

Dokumenty milczą o tym, czy tym razem władza wyraziła zgodę. Nawet jeśli, to i tak każdego roku trzeba było od nowa przechodzić batalię ze zideologizowanymi urzędnikami, dla których wolność sumienia i wyznania była pustym frazesem, a procesja Bożego Ciała jedynie uciążliwym zabobonem. Na szczęście ich władza okazała się nietrwała.