Tajemnica Medjugorie

Joanna Bątkiewicz-Brożek

GN 25/2011 |

publikacja 22.06.2011 00:15

30 lat temu Matka Boża miała powiedzieć dzieciom: „Przybyłam do Medjugorie, by nawrócić możliwie największą liczbę osób oraz przywrócić pokój tym, którzy go utracili”. Czy Maryja objawia się teraz na ziemi – bada Watykan, a do hercegowińskiej wioski nadal płynie rzeka pielgrzymów.

Tajemnica Medjugorie Marcin Jakimowicz Autentyczność objawień w Medjugorie nie została potwierdzona przez Kościół. Wciąż bada je specjalna komisja. Mimo to ta miejscowość w Hercegowinie stała się świadkiem żywej pobożności ludzi, którzy co roku przyjeżdżają oddać hołd Matce Bożej

Vittorio Messori nazwał fenomen Medjugorie „największym poruszeniem katolików od czasów soborowych”. Faktycznie, przybywają tu setki tysięcy pielgrzymów z całego świata (najwięcej Chorwatów, Włochów, Amerykanów, Niemców). Codziennie ponad stu kapłanów odprawia tu Msze (w 2010 r. Eucharystię koncelebrowało 38 tys. księży). W czerwcu br. rozdano tam 195 tys. Komunii. Setki ludzi się nawracają. Powstają grupy modlitewne Medjugorie – o pokój na świecie i za kapłanów.

Tu zrodziła się zatwierdzona niedawno przez Stolicę Apostolską Wspólnota Cenacolo, która zajmuje się osobami uzależnionymi. Swoje domy mają tu też m.in. francuska Wspólnota Błogosławieństw i Oaza Pokoju. Kościół św. Jakuba w hercegowińskiej wiosce stał się dla Chorwatów najważniejszym sanktuarium maryjnym w kraju. Biskupi tamtejszego Kościoła – jak mówi się nieoficjalnie – są sercem z tym miejscem. Z wyjątkiem Ratko Perića, biskupa diecezji Mostar, na terenie której kwitnie franciszkańska parafia w Medjugorie. Od kiedy powołano komisję przy Kongregacji Nauki Wiary, o fenomenie tego miejsca mówi się jakby mniej. Przypomnijmy, co według relacji widzących wydarzyło się na porośniętym kamieniami wzgórzu Podbrdo przed 30 laty.

 

„Ja sam Blazena Djevica Marija”

Hercegowina, 24 czerwca 1981r., Bijakovici, wieś Medjugorie. Godzina 17.40. Upał przedziera się do domu Vicki. 16-letnia brunetka budzi się z popołudniowej drzemki. Droga powrotna autokarem ze szkoły dała jej w kość. Jest już spóźniona – Ivanka (14 lat) i Mirjana (15 lat) czekają u Jakova (10 lat), mieli iść na spacer. Vicka dogania przyjaciół. Z daleka widzi,jak z Milką, młodszą siostrą Mariji Pavlovic (widząca, która następnego dnia dołączy do grupy; dziś tylko ona ma codzienne widzenia – jak twierdzi – pozostali w wyznaczone dni miesiąca bądź roku), stoją i wpatrują się w jakiś punkt. Są przestraszeni. „Szybko, Vicka! Chodź zobaczyć: tutaj jest Madonna!”– krzyczy Milka. Ale Vicka rzuca się do ucieczki. Na drodze mija Ivana Ivankovica i Ivana Dragicevica (15 lat), niosą torby pełne jabłek.

Vicka: „Tam jest Madonna!”. „Zwariowałaś!” – kwitują koledzy. Vicka boi się iść sama, więc namawia ich. Idą pewni, że to głupi żart. I nagle, w odległości ok. 200 metrów od nich, ich oczom ukazuje się piękna kobieta z dzieckiem na ręku. Ma welon utkany z błękitu i koronę z 12 złotych gwiazd na głowie. Ma mniej więcej 18–20 lat, 165 cm wzrostu, spod welonu wystaje pukiel czarnych włosów (tak potem opiszą Maryję). Jej stopy jakby stały na chmurze, lekko uniesionej nad ziemią, w miejscu, gdzie zwykle jest pełno żmij i kamieni. Kobieta daje znak, by się zbliżyć. Nie mają odwagi zrobić kroku. Po chwili kobieta znika.

Dziewczynki biegną do domu Pavloviców opowiedzieć, co się wydarzyło. W rodzinie Mirjany panuje poruszenie. Jest rozsądną dziewczynką, nie kłamie. Jej babcia kwituje: „Dziecko, weź różaniec i módl się, a Madonnę to zostaw w raju”. Tej nocy Mirjana boi się zostać sama w pokoju: „A jeśli Ona wróci, to gdzie ucieknę?”.

25 czerwca 1981 r., 17.45. Mirjana, Ivanka, Vicka, Jakov, Ivan i zamiast Milki (mama nie pozwala jej wyjść z domu; Milka nie zobaczy już Matki Bożej) Marija Pavlovic wracają na Podbrdo. Piękna kobieta jest i tym razem. Dzieci nieśmiało odmawiają „Zdrowaś Maryjo”. Kobieta uśmiecha się. Włącza się do modlitwy na „Ojcze nasz”. Wreszcie Ivanka decyduje się odezwać. Mama dziewczynki zmarła przed miesiącem, pyta więc: „Kako moja mama?”. „Dobro je majka, dobro je! Ze mną jest szczęśliwa”– słyszy w odpowiedzi. Mirjana prosi, by Maryja zostawiła im jakiś znak, bo wszyscy uznają je za szalone. Niewiasta uśmiecha się. Przytakuje głową na pytanie, czy wróci.

26 czerwca Mirjana pyta: „Kim jesteś?”. Słyszy w języku ojczystym: „Ja sam Blazena Djevica Marija”. „Dlaczego przychodzisz do nas? Niczym się nie wyróżniamy”– pytają dzieci. „Nie wybieram najlepszych” – pada odpowiedź.

Prześladowania

Wieść rozchodzi się po całym Mostarze. Ludzie napływają na wzgórze. Niektórzy doznają uzdrowienia z chorób. Sytuacja rozbudza czujność komunistycznych władz. W wiosce szybko pojawia się milicja. Przesłuchują i straszą dzieci. Do Medjugorie z nakazu władz przyjeżdża dwóch psychiatrów. Dr Darinka Glamuzina stwierdza, że dzieci są zdrowe. Jest 29 czerwca. Widzący biegną na Podbrdo. Lekarze za nimi. Dr Glamuzina, ateistka, chce dowodu, żąda, by mogła dotknąć kobietę, którą rzekomo widzą dzieci. Maryja pozwala na ten eksperyment: psychiatra, choć niczego nie widzi, czuje dotyk. Ręka lekarki, którą prowadzi w kierunku Matki Bożej Vicka, staje się jak kamień. Lekarka nawraca się. Raz całą szóstkę milicyjna suka wywozi do Mostaru. Po przesłuchaniach dzieci spędzą noc w pomieszczeniu z trupami. Chodzi o to, by złamać psychikę, by udowodnić, że bredzą. Wszystko na nic. Niedługo potem ciężko torturowany i bity do krwi jest o. Jozo Zovko, proboszcz dzieci. Zresztą na początku franciszkanin nie wierzy. Przesłuchuje codziennie widzących, każdego z osobna. Ale ich relacje są spójne. Dzieci mówią spokojnie, logicznie. Duchowny modli się o znak. Będzie mógł raz zobaczyć Maryję. Codziennie w porze objawienia odprawia Mszę św.

Tymczasem widzący przekazują orędzia. Twierdzą, że Maryja ponagla: „Pośćcie i módlcie się”. „Nie czekajcie na nadzwyczajne zjawiska, lecz raczej bierzcie do ręki Ewangelię, czytajcie ją, a wszystko będzie dla was zrozumiałe”; „Pojednajcie się z Bogiem i między sobą. Aby tego dokonać, konieczna jest wiara, modlitwa, post i spowiedź” oraz: „Każdy niepokój pochodzi od szatana. Wy jesteście dziećmi Bożymi, zawsze powinniście być spokojni (…) ponieważ Bóg wszystkim kieruje” i „Nawróćcie się! Ja wszystko zanoszę mojemu Boskiemu Synowi, aby złagodził wyroki swojej sprawiedliwości wobec grzesznej ludzkości”.

Matka Boża, jak mówią widzący, powierza im też tajemnice. Ma być ich dziesięć. Widzący ucinają spekulacje o końcu świata. Proszą, by nie robić sensacji. W 1984 r. do hercegowińskiej wioski przyjeżdżają włoscy i francuscy naukowcy. Podobnie jak w przypadku Bernadety z Lourdes czy dzieci z Fatimy, stwierdzają, że w czasie objawienia dzieci można kłuć ostrymi narzędziami, uderzać, świecić prosto w oczy ostrym światłem. Nie reagują. Dr Luciano Capelli nie znajduje wytłumaczenia. „Za każdym razem, kiedy zaczyna się widzenie, dzieci padają na kolana jak na rozkaz – pisze w raporcie – potem wchodzą w fazę tzw. black-out dźwiękowego i dotykowego. Widać z ich ust, że z kimś rozmawiają, ale niczego nie słychać” (przebieg spotkań z Maryją zmienił się, na początku zgromadzeni obok mogli słyszeć to, co mówiły dzieci). Naukowcy z Montpellier badają dzieci przez kilka miesięcy. Elektroencefalogramy nie wykazują śladów epilepsji, ani żadnej patologii i anomalii w funkcjonowaniu mózgu.

Za i przeciw

Wydarzeniom w Medjugorie przygląda się Kościół. W 1985 i 1991 r. zbierają się komisje lokalne. „W rezultacie dotychczasowych badań nie jest możliwe stwierdzenie objawień o charakterze nadprzyrodzonym”– podsumowują. Kongregacja Nauki Wiary w latach 1995–1996 powtarza opinię Konferencji Episkopatu Jugosławii, dodając: „Nie należy organizować oficjalnych pielgrzymek do Medjugorie, rozumianego jako miejsce autentycznych objawień Maryjnych”. Kościół zaleca jednak, by pielgrzymkom prywatnym towarzyszyli duchowni.

Nieoficjalnie jest sporo głosów za. „Trzeba się uważnie przyjrzeć, jak wygląda to drzewo, które przynosi tak obfite owoce” – uważa kard. Schönborn, metropolita wiedeński, który w grudniu 2009 odwiedził prywatnie Medjugorie i celebrował tam Mszę św. Często zaprasza Mariję Pavlović na wykłady i spotkania z biskupami i klerykami w Wiedniu. Jan Paweł II w liście do Zofii i Marka Skwarnickich w 1994 r. napisał, że „teraz lepiej rozumie się Medjugorie. To jakieś naleganie Matki rozumie się dziś lepiej, mając przed oczyma wielkość zagrożenia”.

Dystans do wydarzeń zachowuje biskup Mostaru, diecezji, do której należy Medjugorie. Do tej pory nie spotkał się z widzącymi. Ma krytyczny stosunek do treści przekazywanego orędzia. Że są zbyt proste, że te same. Marija Pavlovic w wywiadzie dla włoskiej telewizji RAI: „To tak jak z mamą, która ciągle upomina swoje dzieci: ubierz piżamę i skarpetki, bo się przeziębisz. Tak Maryja codziennie wzywa do nawrócenia, postu, modlitwy, bo to jest nam potrzebne”.

Nad Podbrdo często tańczy słońce, na niebie ukazuje się świetlisty znak krzyża. I tego nie potrafią wytłumaczyć naukowcy. Czy wszystko to może być efektem zbiorowej iluzji? Dziełem, jak mówią niektórzy, szatana? Jeśli tak, dlaczego nawołuje do postu, modlitwy, życia Ewangelią? Na werdykt w tej sprawie trzeba zaczekać i zaufać Kościołowi. Modląc się o pokój i nawrócenie siebie i świata.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.