Dlaczego ich nie ma?

ks. Włodzimierz Lewandowski

Chłopie – powiedział mi jeden z kolegów – gdzie ja znajdę takich radnych.

Dlaczego ich nie ma?

Choć biały tydzień za nami, to na naszych ulicach dopiero zaczyna się bielić. Powoli, bo szczyt na Pierwsze Komunie przed nami. W mojej parafii już po uroczystości. Teraz dzieci przychodzą każdego dnia do kościoła, a ja zastanawiam się jak nazwać ten czas, by nie podkradać tego określenia, które tradycja Kościoła związała z tygodniem wielkanocnym. Czy to aż takie ważne? Może i nie, ale zbyt często przy różnych okazjach, takie pytanie jest stawiane. Na przykład całowanie krzyża w Wielki Piątek. Czy to aż takie ważne, że zamiast jednego będą trzy krzyże. Przecież chodzi o to, by ludzie okazali swoją miłość, a sam krzyż jest tylko znakiem. Albo Komunia święta. Czy to takie ważne, by udzielać z Hostii, konsekrowanej w czasie Mszy, w której wierni uczestniczą, a nie z tabernakulum. Przecież to ten sam Pan Jezus. Pisał o tym nie tak całkiem dawno ojciec Maciej Zachara na swoim blogu. Właściwie potwierdził to, co od dawna jakoś przeczuwałem, nie potrafiąc wyrazić słowami. Że rezygnując z Komunii, udzielanej z Hostii konsekrowanej podczas sprawowanej ofiary, mamy do czynienia z liturgią uprzednio przygotowanych darów. Coś, co właściwe jest dla Kościołów Wschodnich. Pominę dane przez autora naukowe uzasadnienie. Kto będzie chciał, z pewnością je znajdzie. Jeszcze inny przykład. Czy to takie ważne, by paschał był woskowy, a nie wielokrotnego użycia, na ropę? Ważne, by płonął, będąc znakiem Zmartwychwstałego. Owszem, ale czemu błogosławić drugi i kolejny raz coś, co już pobłogosławione zostało? Poza tym bądźmy konsekwentni i nie śpiewajmy o owocu pracy pszczelego roju, ale o owocu pracy petrochemii płockiej. Bo inaczej uczestnik liturgii podświadomie utrwala przekonanie, że jest to wielkie kłamstwo albo – jak pisał przed laty ojciec Jan Góra – jedno wielkie udawanie.

Właściwie po co zanudzać czytelnika tymi pytaniami, skoro są one zasadniczo skierowane odpowiedzialnych za przygotowanie liturgii księży? I tu mamy kolejny błąd. Leiton ergon – ludowy, należący do ludu czyn publiczny. Prezbiter liturgii przewodniczy i nią kieruje, ale jest ona dziełem całej wspólnoty, co tak mocno podkreśla Katechizm Kościoła Katolickiego. Stąd odpowiedzialność za nią nie tylko przewodniczącego, ale i wszystkich zgromadzonych.

Wszystkich może od razu nie. Ale taka na przykład rada parafialna. Dlaczego ma zajmować się wyłącznie remontami, inwestycjami, pozyskiwaniem funduszy. Owszem, to jest ważne. Ale nie najważniejsze, jeśli Kościół ma być narzędziem zbawienia a nie konserwatorem zabytków i chodników. Niech zatem taka rada zajmie się również przygotowaniem niedzielnej liturgii, opracuje z proboszczem jakiś plan katechez, włączy się w jego realizację nie tylko na poziomie przystrojenia świątyni kwiatami, niech wesprze duszpasterza w próbach z ministrantami, niech pyta i wierci dziurę w brzuchu, chcąc wiedzieć dlaczego jest tak a nie inaczej.

Chłopie – powiedział mi jeden z kolegów – gdzie ja znajdę takich radnych. A co jest nie tak – odparłem – że po tylu latach wysiłków ciągle ich nie ma? Może dlatego, że zbyt często pytaliśmy czy to takie ważne…