Widziałem, jak działa Bóg

GN 17/2011 zielonogórsko-gorzowski

publikacja 01.05.2011 06:30

Diecezja jest wspólnotą wspólnot parafialnych. Wielkość i dynamizm diecezji jest ściśle związany z żywotnością tej najmniejszej komórki Kościoła lokalnego. Od tego co się dzieje w parafii, jak głoszone jest słowo Boże i jaka jest na nie odpowiedź, zależy, na ile diecezjalny Kościół jest silniejszy.

Widziałem, jak działa Bóg   ks. Witold Lesner/ GN Ks. Marek Rogeński SAC Ks. Witold Lesner: Od maja tego roku od Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Świebodzinie rozpoczyna się 4,5-letnia peregrynacja obrazu Jezusa Miłosiernego. Jak się to stało, że prowadzić ją będą pallotyni?

Ks. Marek Rogeński SAC: – Biskup Stefan Regmunt poprosił nas o to dlatego – tak myślę – ponieważ od dawna już głosimy orędzie Miłosierdzia. Już nasz założyciel, św. Wincenty Pallotti (1795–1850), odwoływał się do tajemnicy Bożego miłosierdzia. Działo się to na długo przed objawieniami s. Faustyny. Tej misji pallotyni są wierni. Wystarczy wspomnieć, że najstarsza świątynia Miłosierdzia Bożego w Polsce jest przy naszej parafii w Częstochowie. To sanktuarium znane jest jako Dolina Miłosierdzia. Nasi księża posługują tam od 1947 roku.

Czy wszystko jest gotowe do peregrynacji?

– Przygotowania rozpoczęliśmy jesienią. Do posługi oddelegowanych jest 30 pallotynów. Do każdej parafii przyjedzie dwóch. Jeden to kustosz obrazu i relikwii św. s. Faustyny, które będą również peregrynować, a drugi, prowadzący, będzie na miejscu odpowiedzialny za przebieg całości nawiedzenia. Natomiast głównym odpowiedzialnym i koordynatorem jest ks. Emilian Sigiel SAC z Warszawy, którego ja będę czasem zastępował.

Dlaczego nawiedzenie będzie trwało w każdej parafii trzy lub cztery dni?

– Wychodzimy z założenia, popartego doświadczeniem, że lepiej, gdy obraz jest dłużej, ponieważ w jego obecności orędzie miłosierdzia lepiej trafia do ludzi. Przez kilka dni można pełniej opowiedzieć o idei miłosierdzia, o obrazie, koronce i święcie…

Głównymi akcentami będzie oczywiście Eucharystia i nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego. Wszystkie nauki i nabożeństwa będą przez treści i przeżycie wydarzeń podprowadzać do sakramentu miłosierdzia, czyli spowiedzi. Hasło peregrynacji „Ożywić modlitwę w rodzinie” mówi wyraźnie, że będziemy w pierwszym rzędzie uczyć indywidualnej i rodzinnej modlitwy, szczególnie Koronki do Miłosierdzia Bożego.

Przedłużeniem nawiedzenia ma być peregrynacja obrazu Jezusa w rodzinach…

– Tak. Idea jest taka, by po wyjeździe obrazu z parafii rodziny podjęły koronkę, by przenieść do domów to, co wydarzyło się w kościele. Ten „domowy” obraz będzie gościł u każdego jedną dobę. Będzie to czas szczególnej, rodzinnej modlitwy. Dobrze by było, gdyby w ten sposób powstały Ogniska Miłosierdzia Bożego, wspólnoty parafialne i rodzinne, które podejmą regularną modlitwę koronką. Ksiądz biskup chciałby również, aby oprócz modlitwy owocem nawiedzenia był jakiś czyn miłosierdzia, stałe dzieło pomocy potrzebującym. A gdzie już są takie inicjatywy, jak np. Caritas, aby je ożywić i podjąć nowe sposoby pomocy oraz by włączyły się w nie nowe osoby.

Będzie też rozprowadzany „Dzienniczek” s. Faustyny. Nie da się powiedzieć wszystkiego nawet przez trzy-cztery dni nawiedzenia, więc osobiście będzie można pogłębić treść tajemnicy Bożego Miłosierdzia.

Jaka jest nadzieja, że wizyta obrazu Jezusa Miłosiernego coś zmieni w życiu parafialnym?

– Przeżyłem osobiście peregrynację w pallotyńskiej parafii w Gdańsku i widziałem jej wielkie owoce. Wiele osób pogłębiło swoją wiarę, inni się nawrócili, jeszcze inni doznali pocieszenia duchowego. Niektórzy podchodzą sceptycznie do takich wydarzeń, ale naprawdę widziałem, jak Pan Bóg działa. Wieczorne nabożeństwa i Msze św. o północy gromadziły tłumy, a konfesjonały wylewały strumieniami miłość miłosierną. Chrystus naprawdę działa! On sam nas zaprasza: „Przyjdźcie, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”. Wierzę, że tak będzie w naszej diecezji.

Rozmowa z ordynariuszem diecezji:

Widziałem, jak działa Bóg   GN 17/2011 zielonogórsko-gorzowski Bp Stefan Regmunt Ks. Witold Lesner: Jak by Ksiądz Biskup określił specyfikę duchową naszej diecezji?

Bp Stefan Regmunt: – Określa ją położenie i historia. Naszymi sąsiadami od zachodu są dwie diecezje niemieckie ze stolicami w Berlinie i Görlitz, więc otwieramy się na wspólne działania z Niemcami, spośród których większość to protestanci. Po wojnie ludność przybyła tu z różnych centrów religijno-kulturowych, głównie ze Wschodu, dlatego trzeba podejmować działalność ekumeniczną.

Po wojnie kolejni rządcy administratury, a od 1972 roku diecezji, tworzyli dopiero parafie i miejsca kultu. W tamtych latach i również później, było wiele inicjatyw oddolnych, które rodziły się w parafiach. Tak powstawały grupy modlitewne i formacyjne. To one wypełniają często te przestrzenie, gdzie ksiądz nie może sam podołać i dotrzeć.

Jakie jest podstawowe zadanie parafii we wspólnocie diecezjalnej?

– Diecezja jest wspólnotą wspólnot parafialnych. Wielkość i dynamizm diecezji jest ściśle związany z żywotnością tej najmniejszej komórki Kościoła lokalnego. Od tego co się dzieje w parafii, jak głoszone jest słowo Boże i jaka jest na nie odpowiedź, zależy, na ile diecezjalny Kościół jest silniejszy. Chcemy tworzyć jedną rodzinę i dlatego podejmujemy wysiłek, np. ustanawiając nadzwyczajnych szafarzy Komunii świętej, aby Jezus przez ich posługę częściej docierał do ludzi chorych i cierpiących. Działania w parafii i na poziomie diecezjalnym muszą się uzupełniać.

Z jakimi problemami boryka się dzisiaj diecezja?

– Problemy są podobne jak w innych miejscach w Polsce. Widzimy te zagrożenia, które przychodzą z Zachodu, i trzeba, zgodnie ze wskazaniami Benedykta XVI, podejmować nową ewangelizację, a w tym m.in. tworzenie centrów duchowych, jak np. sanktuarium i dom rekolekcyjny w Rokitnie, do których można przyjechać na różnego rodzaju spotkania i szkolenia.

Kapłani powinni położyć większy nacisk na tworzenie w parafiach małych grup. Chcemy przez peregrynację rozbudzić w diecezji kult Miłosierdzia Bożego, a przez to pogłębić modlitwę w rodzinie i wskazać na potrzebę składania świadectwa przez chociażby ukazywanie emblematów i symboli religijnych zawieszonych w domach i noszonych na piersi. Przy podejmowaniu działań duszpasterskich musimy nieustannie wsłuchiwać się w to, co mówi nam Duch Święty, i wszelkie natchnienia próbować zrealizować tam, gdzie żyjemy.