Druchowie młodego życia

Mira Fiutak; GN 16/2011 Gliwice

publikacja 30.04.2011 06:30

Są już rodzicami biologicznymi, adopcyjnymi i zastępczymi. Teraz chcą zaprosić do siebie nastoletnie dziewczyny w ciąży. Kolejny krok w modlitwie za rozwijające się życie.

Druchowie młodego życia Mira Fiutak/ GN Sabina i Czesław Druchowie razem z ks. Tadeuszem Frycem omawiają szczegóły projektu.

Przy tym stole w dużym pokoju na parterze zapadały wszystkie ważne decyzje. Tu siadali, żeby przełożyć na konkrety to, co rodziło się w głowach. – Zwykle towarzyszył nam w tym ksiądz prałat. Można powiedzieć, że był z nami przez całe nasze aktywne życie, od Pierwszej Komunii aż do dorosłości, i jest dalej. Dzięki niemu mieliśmy stabilne warunki do wzrastania - mówią Sabina i Czesław Druchowie o ks. Tadeuszu Frycu, który przez 38 lat był proboszczem ich parafii w Koszęcinie.

Ostatnie prowadzone przy stole dyskusje dotyczyły projektu „Razem dla dobra wspólnego”, który też omawiali w tym składzie. Jego cel określają krótko: wzmocnienie rodziny. Chodzi o zwiększenie aktywności i integrację mieszkańców Koszęcina, ale też przeciwdziałanie wykluczeniu społecznemu zagrożonych grup. W przygotowania włączyły się koszęcińskie parafie, gmina i szkoła. Projekt będzie trwał przez trzy miesiące, do końca czerwca, realizowany jest przez Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Psychologów „Macierz” z Częstochowy, a współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Inwestycyjnego.

Druchowie mają kontakt z „Macierzą”, od kiedy 10 lat temu założyli rodzinny dom dziecka. – Od tego czasu życie przynosi nam wiele niespodzianek i wyzwań, a szkolenia, które przeszliśmy na początku, nie wystarczają, dlatego nawiązaliśmy kontakt z tym ośrodkiem. Jeździmy tam na terapię dla dzieci i rodziców, jeśli pojawia się taka potrzeba. Rodzicielstwo zastępcze musi się opierać na zdrowej rodzinie – mówią z przekonaniem.

Dom dla 12 dzieci

– Przez 27 lat małżeństwa zrealizowaliśmy wszystkie możliwe formy rodzicielstwa. Jesteśmy rodzicami biologicznymi, rodzicami adopcyjnymi i zastępczymi – zauważa Czesław Druch. Mając trójkę swoich dzieci, zdecydowali się na stworzenie rodzinnego domu dziecka. Dziś ich dzieci już dorosły – najstarsza córka niedawno podjęła decyzję o wstąpieniu do zakonu, druga kończy Akademię Muzyczną, a syn pracuje. W ciągu 10 lat do swojego domu w Koszęcinie przyjęli 12 dzieci. Cztery dziewczyny już się usamodzielniły, ale nadal należą do rodziny. Teraz w ich domu przebywa ośmioro dzieci w wieku od 5 do 19 lat. Chcieliby zaprosić też nieletnie dziewczyny w ciąży. Nieustannie całą rodziną odmawiają za dzieci nienarodzone modlitwę Duchowej Adopcji i czują, że właśnie przyszedł czas na kolejny krok.

– Nie tylko modlitwa, tak jak do tej pory, ale opieka. Przyjmiemy jedną z nich, żeby ten błogosławiony czas nie był dla niej czasem przeklętym – wyjaśniają motywy tej decyzji i zauważają, że brakuje systemu skutecznej pomocy dziewczynom w takiej sytuacji. Chcą zaopiekować się nimi w tym trudnym okresie, bo widzą zagrożenia. Zaniedbywane zdrowie, czasem alkohol. – Tyle już wiemy o FAS, a przecież tego można uniknąć – mówi Sabina Druch o alkoholowym zespole płodowym. – Nie możemy zapobiec temu, że dziecko jest obciążone wadą genetyczną czy przychodzi na świat z jakąś chorobą, ale temu możemy zaradzić, wystarczy nie pić – zauważa. Jest świadoma tego, że aby kilkunastoletnia dziewczyna podjęła taką odpowiedzialną decyzję, potrzebuje pomocy. – Wierzymy, że zdecydowanie mniej byłoby aborcji, gdyby okazać wsparcie dziewczynom spodziewającym się dziecka. Trudno oczekiwać prawidłowego rozwoju w okresie prenatalnym, jeśli maleństwo nie jest chciane i kochane, a przecież każde dziecko poczęte ma prawo narodzić się w rodzinie i od początku być otoczone miłością – mówi Sabina.

Oddychają innym powietrzem

Od lipca ubiegłego roku zmieniła się ich sytuacja, są Niepublicznym Rodzinnym Domem Dziecka „Druchowie”, podlegającym Fundacji św. Józefa Opiekuna, której szefuje ks. prał. Tadeusz Fryc. Jak mówi, odkąd fundacja objęła kontrolę nad domem, widzi, jak jego mieszkańcy „oddychają innym powietrzem”. Sformalizowane życie codzienne stało się bardziej rodzinne, normalne. – Dom odzyskał autonomię. Życie toczy się jak w każdej innej rodzinie. Dzieci mają prawo mówić do nas: mamo, tato, jeśli tego chcą – Czesław Druch wyjaśnia, na czym w praktyce polega zmiana.

Fundacja zaangażowana jest również w realizację projektu „Razem dla dobra wspólnego”. W ciągu trzech miesięcy przeprowadzone zostaną warsztaty dla rodziców i wychowawców oraz młodzieży. Dziesięć osób skorzysta bezpłatnie z dwóch kursów – prawa jazdy i na przedstawiciela handlowego. „Czas kobiet” to nazwa warsztatów skierowanych do mieszkanek Koszęcina. Tematem będzie zdrowy styl życia, poznanie siebie, planowane jest spotkanie z wizażystką, kurs florystyczny i rękodzieła. – To spotkania przy kawie i herbacie, bez stresu i konieczności wykazywania się, z których wychodzi się z jakąś wiedzą – wyjaśnia Sabina Druch. – Zależy nam na zaktywizowaniu mieszkańców, a szczególnie kobiet. Cieszymy się, że zgłosiły się osoby, które długo „nie istniały” w środowisku. Mam na myśli kobiety pozostające w domu, wychowujące dzieci, które teraz mogą zainwestować w siebie.

Marzeniem Druchów jest otwarcie w Koszęcinie szkoły dla rodziców, bo nie każdy może dojeżdżać do Częstochowy. – A to ważne, żeby korzystać z pomocy, uczyć się, jak być dobrym rodzicem. Wiemy to z własnego doświadczenia – mówi Sabina, prowadząca w parafii poradnię życia rodzinnego.

Chorobę trzeba leczyć

Liczą też na to, że dzięki projektowi ludzie uświadomią sobie zagrożenia związane z uzależnieniem. Bliżej poznają działający od 1988 roku w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa Klub Wzajemnej Pomocy „Radość”. Jego współzałożyciel, ks. prał.Tadeusz Fryc, mówi o nieznajomości problemu. – Ludzie często nie mają świadomości, że to jest choroba i tak jak każdą inną, po prostu trzeba ją leczyć. Jedynym wyjściem z niej jest chęć zrobienia czegoś ze swoim życiem. Wielu myśli: jeśli ktoś pije, to już nic się nie da zrobić. A to nieprawda. Znam tych, którym się udało i którzy dzisiaj głośno mówią o swoim uzależnieniu – zapewnia duszpasterz trzeźwości.

– To jest podwójna choroba, potrzeba więc też podwójnego leczenia – i ciała, i duszy. Za alkoholem zwykle idzie oddalenie się od Boga – mówi ks. Fryc, który towarzyszy chorym od wielu lat. W klubie co tydzień spotyka się około 40 osób, niektórzy przyjeżdżają aż spod Częstochowy. Ksiądz chciałby, aby inni mieli odwagę przyjść, i liczy, że dzięki projektowi oswoją się i z tematem, i z parafialnym klubem.

Koncert trzeźwościowy rozpoczął projekt. Kolejny będzie jego ostatnim akcentem. Ksiądz Fryc i Czesław Druch już kilka razy organizowali takie w ramach działań Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Na inauguracyjnym koncercie wystąpili: Paulina Druch (wiolonczela) i Piotr Kopiński (fortepian) z Akademii Muzycznej w Katowicach, którzy zachwycili słuchaczy kompozycjami Rachmaninowa. Gimnazjaliści z Koszęcina przygotowali dramę „Wolna chata”.  Bardzo realistycznie pokazali, jak młodzież bawi się, gdy rodziców nie ma w domu. Na koniec ci sami uczniowie przygotują inne przedstawienie, w którym wolną chatę mają pokazać jako chatę bezpieczną.

Ten projekt to nie jest filantropia. To pomoc w wyjściu z uśpienia, a czasem z bezradności – podkreślają Druchowie. Zanim jeszcze ruszył projekt, widać było jego pierwsze efekty. Ludzie, którzy się do niego zgłosili, rozpoznawali się na ulicy, przestali być dla siebie anonimowi.