Słowo bez patosu

Mira Fiutak; GN 14/2011 Gliwice

publikacja 27.04.2011 06:30

Teatr Karola. Kiedy zmarł, mieli kilkanaście lat. Jego pielgrzymki do Polski przeżywali z dziecięcej perspektywy. Teraz nastał ich czas słuchania Jana Pawła II.

Słowo bez patosu Mira Fiutak/ GN Karolina Skandy – ostatnia powtórka tekstu przed wejściem na scenę.

W „Listach Nikodema”, które przygotowywaliśmy, jest taki fragment: „gdy chce się kogoś poznać, trzeba stawiać stopy w jego ślady”. Właśnie tak jest z tym teatrem, idziemy za nim – mówi Maciej Omylak. Agata Wieczorek dodaje: – Jan Paweł II szedł w ślady Jezusa, a my w jego ślady. On wskazuje nam drogę. I stąd ten teatr.

Historię Teatru Karola wspólnie „piszą” już trzeci rok. Część I: Jego teatr Pierwsza myśl o teatrze pojawiła się w 2008 roku. W październiku na rocznicę pontyfikatu przygotowali spektakl pt. „Nie lękajcie się”. Już wtedy było wiadomo, kto w tym teatrze będzie najważniejszy. Nazwa, repertuar, forma były więc naturalną konsekwencją. Tak powstał Teatr Karola. Teatr słowa, nawiązujący do Teatru Rapsodycznego Mieczysława Kotlarczyka, który współtworzył Karol Wojtyła. Zanim powstał ten zespół, była grupa teatralna w II Liceum Ogólnokształcącym im. Walerego Wróblewskiego w Gliwicach, popularnym „Wróblu”. Prowadziła ją Agata Wieczorek,  która uczy katechezy i jest metodykiem religii w diecezji gliwickiej. – Teatr to moja pasja. Wszystko, co robiłam w tym kierunku, wynika nie z zawodowego dokształcania, ale z pragnienia rozwijania pasji. Z drugiej strony wszystko to służyło mojej pracy metodycznej i szkolnej, ściśle nakierowanej na młodzież. Okazało się, że takiego kontaktu z młodym człowiekiem, jaki mam przez teatr, nie mam nigdzie indziej. Mogę wejść w jego system wartości i przekazać mu swój. Moje najlepsze relacje z uczniami to były właśnie te z kółka teatralnego – wyjaśnia.

Jednym z tych uczniów był Maciej Omylak. Dzisiaj razem prowadzą Teatr Karola. – Od razu okazało się, że w kategorii teatralnej myślimy bardzo podobnie. W moim życiu tak się ułożyło, że teatr zawsze był ważny – mówi Maciej Omylak. Najpierw był w pyskowickim Teatrze Carpe Diem, potem w „Juniorze” przy Gliwickim Teatrze Muzycznym, związał się też z Teatrem A i czasem uczestniczy w jego spektaklach. – Wybrałem teatr religijny i traktuję to jako rodzaj powołania. Duży wpływ na ten wybór mieli Agata Wieczorek i Mariusz Kozubek z Teatru A, którzy pokazali mi w tym prawdziwą wartość. Dużo zawdzięczam Leszkowi Stysiowi, również z Teatru A, i prowadzonej przez niego grupie Kalotropia. Przez te lata przekonałem się, że teatr słowa to jest właściwa droga i bezpieczna forma dla aktora, która nie pozwala na gwiazdorstwo – mówi Maciej, który studiuje kulturoznawstwo i myśli o specjalizacji teatralnej. Stale rozwijają się – wzięli udział  w warsztatach teatralnych prowadzonych przez Teatr Witkacego w Zakopanem, Agata skończyła teatrologię i studium terapii przez sztukę przy Teatrze Ludowym, właśnie kończy retorykę.

Cokolwiek by przygotowywali, zawsze nawiązują do papieża. – Naszym marzeniem jest wystawienie sztuk Karola Wojtyły, ale jeszcze dużo czasu i pracy przed nami – zauważają zgodnie. Jedynym wyłomem repertuarowym jest „Wróbel dzieciom” – impreza organizowana przez uczniów II LO na Dzień Dziecka. Wtedy przygotowują bajkę.

Część II: Oni o sobie, inni o nich

Na początku grudnia 2009 roku poprosili o błogosławieństwo bp. Gerarda Kusza, 22 grudnia wystawili swój pierwszy, już jako Teatr Karola, spektakl „I zamieszkało wśród nas”, a 30 grudnia Agata Wieczorek i Maciej Omylak przy grobie Jana Pawła II w Rzymie oddali mu wszystkie swoje teatralne plany. Dziś zespól liczy 20 osób, tworzą go licealiści i studenci. Na stronie internetowej Teatru Karola członkowie grupy piszą o sobie, swoim widzeniu teatru. Przedstawiają się sami i przedstawiają ich inni. O Agacie Wieczorek: „Pokazała wielu z nas magię teatru. Teatru, który nie jest wielkim show, który nie wzbudza nieopanowanej euforii. Teatru prostego, głębokiego i wymagającego, który wypływa z serca”. Ona sama o sobie: „Chciałabym w naszym Teatrze Karola uchronić się od technicyzmu, rutyny, pustego patosu czy manieryczności. Przecież to teatr żywego słowa, w którym powinniśmy być artystami spoglądającymi wciąż »w górę«”. Inni o Macieju Omylaku: „Ambitne dążenie do wyznaczonego celu, poważne traktowanie otrzymanych zadań – to cechy, których można się uczyć właśnie od niego”. On o sobie: „Cięgle się uczę, potykam, podpatruję swoich mistrzów… W grupie staram się rozjaśniać zawiłości Słowa oraz naprowadzać na różne jego sensy, odkrywać Prawdę”.

Część III: Słowo

Próba przed premierą spektaklu przygotowywanego na 6. rocznicę śmierci Jana Pawła II. „Tobie dam klucze królestwa” – na podstawie „Quo vadis” Sienkiewicza i wspomnień sekretarzy papieskich kard. Stanisława Dziwisza i abp. Mieczysława Mokrzyckiego. W auli Centrum im. Jana Pawła II powtarzają kolejne części przedstawienia. Słabe światło reflektorów punktowo oświetla scenę, za plecami żadnej dekoracji. Niewiele więcej będzie na premierze. Tylko muzyka i oszczędna scenografia, za którą nie można „się schować”. Słowo musi obronić się samo. Tak sobie założyli, chcą być wierni widzeniu teatru Karola Wojtyły. Nie boją się, że widz, nastawiony dziś na obraz, z trudem przyjmuje ten przekaz? – Ale czy nasze nastawienie na obraz jest najlepszym, co może nas spotkać – odwraca pytanie Maciej Omylak. – Wierzę w słowo, które ma moc kształtować ludzi. I wierzę, że są ludzie, którym jest to potrzebne. – Karol Wojtyła był człowiekiem słowa w dwojakim znaczeniu – szedł za Słowem, czyli za Bogiem, i wypowiadał słowo, które przemieniało.

To jest na pewno teatr wartości i oni mają tego świadomość. Zdaję sobie sprawę z tego, że to jest trudne i nie każdy się w tym odnajdzie – mówi o młodym zespole Agata Wieczorek. – Poza tym chcemy, żeby to, co mówią ze sceny, było ważne też w ich życiu – zauważa. I dodaje, że przez ostatnie lata, kiedy prowadzi teatr, bardzo zbliżyła się do osoby i nauczania papieża. – A przez to, co robimy, chcemy zbliżać do niego innych. Jeśli to miałoby przemienić tylko kilku ludzi, to już jest dużo – mówi z przekonaniem.

Część IV: W przerwie

Na chwilę przerwali próbowanie kolejnych scen. Jest niedzielny wieczór, dobrze po dwudziestej. Próby mają zwykle w weekendy, bo dla studentów to najwygodniejsza pora. Teraz, przed zbliżającą się premierą, spotykają się częściej. Ania Sadowska, licealistka, jest w teatrze krótko, od października ubiegłego roku.

– Ten teatr jest dla mnie trochę drugim domem. Tym, czego długo szukałam. Znalazłam tu ludzi, którzy mają podobną pasję do mojej. A to, że czytam słowa papieża i mogę się nimi podzielić, pomaga mi w codziennym życiu – mówi.

Znacznie dłużej, bo od początku, jest w zespole Paweł Baran. Zaczynał od szkolnego kółka teatralnego, teraz jest na pierwszym roku teologii Uniwersytetu Śląskiego. – Kółko nam nie wystarczało i tak powstał teatr, szczególny, bo teatr słowa. Odkrywam tu w tekstach nauczania papieża bogactwo, które dotyka mojego serca, z każdym spektaklem coraz bardziej. Jeśli słowa w nas nie tkwią, to nie będziemy potrafi li oddać ich sensu na scenie. Nigdy nie spotkałem Jana Pawła II, a chciałbym, ale jest dla mnie bardzo ważną osobą – mówi.

Podobnie jak Paweł, od początku z teatrem związany jest Tomasz Krasicki, który studiuje socjologię. – Warto mówić głośno to, co się myśli. Ten teatr nie jest przebieraniem się – zauważa. – Najbardziej w Janie Pawle II cenię to, że chociaż był papieżem i zmienił cały świat, pozostał prostym człowiekiem, Karolem Wojtyłą z niewielkiego miasta. A teraz jest beatyfikowany i jest dowodem na to, że święci żyją dziś na świecie, w naszych czasach.

Część V: Ważna data

Spektakl „Tobie dam klucze królestwa” zagrają trzy razy: w rocznicę śmierci, 30 kwietnia – w przeddzień beatyfikacji i 15 maja – przed urodzinami papieża. – To będzie dla nas niezwykły dzień – mówi Agata Wieczorek. Cieszą się, że zagrają właśnie w wigilię uroczystości Miłosierdzia Bożego, kiedy zmarł Jan Paweł II.