Czesław woła

Maciej Rajfur

GN 31/2022 |

publikacja 04.08.2022 00:00

Niezwykła barokowa kaplica z grobem błogosławionego niszczeje na naszych oczach.

Na sklepieniu kopuły przedstawiono Matkę Bożą, która przyjmuje Czesława do chwały królestwa niebieskiego. W wirującym korowodzie widzimy radujących się świętych i aniołów. Na sklepieniu kopuły przedstawiono Matkę Bożą, która przyjmuje Czesława do chwały królestwa niebieskiego. W wirującym korowodzie widzimy radujących się świętych i aniołów.
Maciej Rajfur /Foto Gość

We Wrocławiu, i nie tylko, to miejsce kojarzone jest z sarkofagiem bł. Czesława Odrowąża – jednego z pierwszych polskich dominikanów, którego kult trwa nieprzerwanie od średniowiecza. Coraz więcej spojrzeń kieruje się także na piękne otoczenie grobu patrona Wrocławia i opiekuna Śląska. A jest na czym oko zawiesić. Chcesz zrozumieć Zakon Kaznodziejski? Zajrzyj do kaplicy bł. Czesława i rozszyfruj to miejsce. Wielka dominikańska spuścizna wieków została przedstawiona w wykwintnej sztuce.

Przetrwała zbyt wiele

Niewiele o tym miejscu dotychczas pisano, ponieważ uważano je za dzieło zapóźnione, którym nie należy się specjalnie zajmować. Mniej więcej w tym samym czasie co kaplica bł. Czesława powstały we Wrocławiu: kaplice Elektorska i św. Elżbiety (w archikatedrze wrocławskiej) oraz kaplica Hochberga (w katedrze greckokatolickiej), które wydają się znacznie bardziej spektakularne. Ostatnio jednak doceniono wymiar artystyczny kaplicy bł. Czesława. Powstawała ona w latach 1715–1730 jako dzieło późnobarokowe i nigdy nie uległa zniszczeniu. A przetrwała oblężenie Festung Breslau, mimo że kościół dominikański pw. św. Wojciecha po bombardowaniach i działaniach wojennych był w opłakanym stanie. Tymczasem kaplicę bł. Czesława podziwiamy praktycznie w takiej formie, w jakiej oddano ją do użytku.

W założeniu miała być godną oprawą dla postaci pierwszego wrocławskiego dominikanina i przeora. Choć z zewnątrz wydaje się dość skromna, kiedy wchodzimy do środka, możemy się zadziwić wielością elementów sztuki zmieszczonych w tym niedużym pomieszczeniu. – Ta kaplica to bowiem całkowite dzieło sztuki, w którym współpracują ze sobą architektura, rzeźba i malarstwo. Każdy z elementów w sposób przemyślany koresponduje z głęboką teologią, którą wpisano w to miejsce – mówi o. Piotr Oleś, dominikanin i historyk sztuki z wykształcenia.

Dominikanie, Indianin i Mongoł

Klasztor dominikanów we Wrocławiu nie należał do najbogatszych, w związku z tym sfinansowanie w XVIII wieku takiej kaplicy nie było zadaniem łatwym. Zakonnicy zwrócili się do mieszczan, przedstawicieli arystokracji i hierarchii kościelnej. W działalność fundacyjną zaangażowało się mnóstwo osób. Za wystrój odpowiadali najwybitniejsi artyści wrocławscy. Za malarstwo Johan Franz de Backer, a za rzeźbę Franz Joseph Mangoldt (autor m.in. wystroju ołtarza głównego w bazylice na Jasnej Górze).

Ułożenie figur, obrazów i fresków jest nieprzypadkowe i ma swoje konkretne uzasadnienie. Zaraz po wejściu stajemy w przedsionku, gdzie naprzeciwko siebie znajdują się dwa portale, ukazują one wymiar powszechności Kościoła. W XVIII wieku świat postrzegano jako złożony z czterech kontynentów, na które mieli się udać ze słowem Bożym dominikanie. Przy portalach umieszczono cztery charakterystyczne postaci utrzymujące gzyms. Są personifikacjami kontynentów: Afryki, Ameryki, Europy oraz Azji. To np. Indianin z pióropuszem czy Mongoł, którego postać nawiązuje do osoby bł. Czesława. Właśnie w czasie najazdu Mongołów w 1241 roku Czesław swoją żarliwą modlitwą ocalił Wrocław.

Nad portalami widnieje dwóch dominikanów. – Rzeźba na prawo od wejścia to św. Ludwik Bertrand OP, głoszący Ewangelię w Ameryce, nazywany apostołem Indian. Naprzeciwko niego na drugim gzymsie stoi jeden z najbardziej znanych kaznodziejów europejskich XV wieku, św. Wincenty Ferreriusz OP. Treścią większości swoich kazań uczynił sąd ostateczny, dlatego też figurze towarzyszy postać Jezusa w chwale zasiadającego na tęczy, jak w przedstawieniach sądu ostatecznego. Dominikanie z przedsionka wyrażają dwie misje Kościoła: propagowanie Ewangelii na krańcach świata i głoszenie zbawienia. Są one filarami misji dominikańskiej i wprowadzają w dalszą treść kaplicy – tłumaczy dominikanin.

Jedna droga do zbawienia

Przechodząc w głąb kaplicy, spotykamy św. Dominika, któremu towarzyszy znany ikonograficzny element – pies trzymający w pysku pochodnię. – To wskazówka do gry słów: domini canes po łacinie oznacza dosłownie „psy pańskie”. Legenda o św. Dominiku mówi, że jego matka miała przed porodem sen. Zobaczyła, że wyskoczył z niej pies z płonącą pochodnią, ruszył w świat i świat zapłonął. To zapowiedź misji św. Dominika – opisuje o. Piotr. Naprzeciwko założyciela Zakonu Kaznodziejskiego stoi rzeźba św. Jacka Odrowąża, najważniejszego polskiego dominikanina.

Zasadnicza część mauzoleum w znacznym stopniu przypomina kaplicę św. Jacka w Krakowie. Po dwóch stronach na ścianach wiszą ogromne płótna. Opowiadają o cudownych wydarzeniach z życia bł. Czesława. Jedno to moment chrztu dostojnika mongolskiego, drugie – wskrzeszenie niemowlęcia, które utonęło w Odrze. Drugie płótno zostało ufundowane przez królewicza Konstantego Sobieskiego – syna Jana III Sobieskiego.

W kaplicy artyści barokowi zobrazowali w spektakularny sposób cnoty Boskie i kardynalne. Pierwsze trzy – wiarę, nadzieję i miłość – wyrażają cztery postaci umieszczone na tyłach sarkofagu. – Zgodnie z panującym wówczas trendem kontrreformacyjnym każda działalność podkreślająca triumfalizm Kościoła była niezwykle cenna. Dlatego dołączono czwartą figurę, pokazującą Kościół. Według zasady Soboru Trydenckiego nie ma poza nim zbawienia – opowiada o. Oleś. Ecclesia jest mężczyzną w szatach pontyfikalnych, w rękach trzyma kielich – symbol Eucharystii.

Baranek zwycięża lwa

Ciekawostką jest z pewnością anioł, znajdujący się w centralnej części frontowej ściany za sarkofagiem. Wspiera się na jednym kolanie, a na drugim przełamuje półksiężyc z ludzką twarzą. – To nawiązanie do pokonania przez Czesława Mongołów, obrazujące bardzo silne przekonanie, że ostatecznie to chrześcijaństwo góruje i pokona islam. Wyraźny gest łamania półksiężyca uwidacznia dobrze ówczesną narrację – podejście do islamu. Na przykład w Mszale z XVI w. w czasie wojny ręcznie dopisywano, że jest to Eucharystia odprawiana przeciwko Turkom – informuje dominikanin.

Najbardziej interesujący ikonograficznie w kaplicy jest ołtarz. Tworzą go bardzo niespotykane figury oraz przedstawienia cnót kardynalnych. Jeden z zagadkowych motywów to potwór z wieloma głowami wraz z banderolą i napisem „pogromca grzechów”. Ten tytuł pojawia się w litanii do bł. Czesława. Potwór ma siedem głów, które oznaczają siedem grzechów głównych. Są to m.in. głowa strusia – chciwość, smoka – zazdrość, małpy – łakomstwo czy barana – gniew.

Pod mensą ołtarzową widzimy dwie sceny walki dobra ze złem. W jednej z nich pies pokonuje istotę człekokształtną z kilkoma głowami, z których wydobywają się węże. Umieszczono tam łaciński napis oznaczający „pogromcę herezji”. Pies to symbol dominikańskiego kaznodziei. Druga scena jest jeszcze ciekawsza. – Jagnię walczy z lwem i pokonuje go. Lew w Biblii symbolizuje zło. Baranek zwycięża grzech, czyli to, co wydaje się silniejsze, bardziej agresywne. On nie zagryza lwa, ale go… liże. A zatem łagodność ma przewagę nad agresją i może ją pokonać – mówi o. Piotr. W ołtarzu widzimy także szkielet, który wychodzi z grobu, budzi się do życia – przedstawienie to, wieńczące całość ołtarza, pokazuje prawdę, że Jezus Chrystus jest prawdziwym zwycięzcą, ponieważ pokonał śmierć.

Majstersztyk dużo mówi

Centrum kaplicy to oczywiście sarkofag – grób bł. Czesława. Majstersztyk baroku. Umieszczono na nim szesnaście scen odnoszących się do życia patrona Wrocławia, ujętych w bogate ramy z niezliczoną liczbą aniołów. Jedna przedstawia cud, którego św. Dominik dokonał w Rzymie na oczach św. Jacka i bł. Czesława. Wskrzesił człowieka, który spadł z konia. Druga – przyjęcie Czesława do zakonu. Polak przywdziewa habit z rąk św. Dominika w klasztorze św. Sabiny na Awentynie. Kolejna płaskorzeźba ukazuje moment, w którym św. Dominik udziela wskazówek współbraciom przed wysłaniem ich do środkowej Europy. W innym miejscu zauważymy przywitanie Czesława u bram Wrocławia przez rajców miejskich, którzy przekazują klucze do miasta. To oficjalny moment otwarcia misji kaznodziejskiej. Oprócz tego przedstawione są cuda za sprawą Czesława i jego spotkanie z Jadwigą Śląską w Trzebnicy.

Czas ocalić kaplicę

Piękne miejsce w kościele na pl. Dominikańskim we Wrocławiu zachwyca turystów, a mieszkańcy codziennie klękają przed grobem tego, który ocalił ich miasto prawie 800 lat temu. Dzisiaj czas jednak ocalić samą kaplicę. – Jej stan budzi wiele obaw, żeby nie powiedzieć, że jest katastrofalny. Przebyła w ciągu kilkuset lat jedynie dwie wielkie restauracje. Jedną w latach 20. XX wieku, drugą na przełomie XX i XXI wieku. Niestety, prawdopodobnie wybudowanie obok Galerii Dominikańskiej naruszyło poziom wód gruntowych i spowodowało bardzo duże zmiany w glebie oraz w strukturze kościoła pw. św. Wojciecha – informuje z niepokojem o. Piotr Oleś.

W tym momencie największy problem zakonnicy mają z wodą, która jest podciągana z gruntu i powoduje zniszczenia w kaplicy. – Jakiś czas temu udało się zakończyć zbiórkę na remont dachu. Dzięki temu zatrzymaliśmy niszczenie sklepienia. Mimo to część fresku spadła na ziemię. Nie umiemy sobie poradzić z zawilgoceniem ścian, które powoduje potworne ubytki i łuszczenie się rzeźb, widoczne gołym okiem. Naukowo jest to ciągle nierozstrzygnięte. Szereg instytucji próbowało sobie z tym poradzić. Nie znaleziono jednak jak dotąd dobrej odpowiedzi – opowiada o. Oleś.

Z każdym rokiem sytuacja się pogarsza. Rzeźby mogą być już nie do odratowania. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego od kilku lat odrzuca wnioski o dofinansowanie na ratowanie kościoła dominikanów i kaplicy. Zakonnicy organizują co miesiąc wśród wiernych zbiórki na fundusz remontowy. – Obecnie stosujemy nową metodę renowacji innej kaplicy – akademickiej. Jeśli się sprawdzi, może zastosujemy ją w kaplicy bł. Czesława, ale to wymaga ogromnych środków finansowych – przyznaje dominikanin. Może historia zatacza koło i trzeba wrócić do czasów, kiedy dzieło sztuki powstało? Przypomnijmy: zakonnicy wówczas zwrócili się do mieszczan, do przedstawicieli arystokracji oraz hierarchii kościelnej. W działalność fundacyjną zaangażowało się mnóstwo osób…•

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.