Zapomniany arcybiskup

Stanisław Zasada, korespondent GN w Poznaniu

GN 41/2006 |

publikacja 10.10.2006 10:04

Był najwierniejszym towarzyszem św. Wojciecha i świadkiem jego męczeńskiej śmierci. Pierwszy arcybiskup gnieźnieński bł. Radzym Gaudenty umarł tysiąc lat temu.

Zapomniany arcybiskup MAREK LAPIS/ARTMEDIA Relikwiarz ze szczątkami bł. Radzyma Gaudentego

Jesteśmy pierwszą i jedyną na świecie parafią pod takim wezwaniem – ks. kanonik Zbigniew Kapturczak, proboszcz parafii bł. Radzyma Gaudentego w Gnieźnie, nie kryje satysfakcji. Okazałą kopułę świątyni widać z gnieźnieńskiej obwodnicy Poznań–Bydgoszcz. Niewielu przejeżdżających tą drogą jednak wie, że patronem kościoła jest przyrodni brat najważniejszego Patrona Polski. – O naszym patronie mało kto słyszał – dodaje ks. Kapturczak.

Zbrodnia na polanie
W piątek 23 kwietnia 997 roku, niedaleko Bałtyku, ciało biskupa Wojciecha przeszyła włócznia. Tak zakończyła się jego ewangelizacyjna misja wśród pogańskich Prusów. Przybył tu kilka tygodni wcześniej z oddalonego o ponad dwieście kilometrów Gniezna. Wyposażony przez księcia Bolesława Chrobrego w łódź i zbrojną osłonę wojów zatrzymał się wraz z towarzyszami wyprawy w Gdańsku. W Wielką Sobotę ochrzcił tam rzesze mieszkańców.

Po Wielkanocy misjonarz miał odprawić wojów i w towarzystwie kapłana Benedykta oraz swojego brata Gaudentego udać się na tereny Prusów. Tragedia rozegrała się tydzień po rozpoczęciu misji. Trzej misjonarze po Mszy św. wypoczywali na polanie na pograniczu pomorsko-pruskim, gdy zostali zaskoczeni przez pogan. Wszystkich skrępowano. Gniew Prusów skierował się przeciwko Wojciechowi. „Z rozwścieczonej zgrai wyskoczył zapalczywy Sicco i z całych sił, wywijając ogromnym oszczepem, przebił na wskroś jego serce” – tak okoliczności śmierci Wojciecha opisał w jego żywocie Jan Kanapariusz. Inny pruski wojownik odciął głowę misjonarza i wbił ją na pal. Skrępowany Radzym Gaudenty był świadkiem makabrycznej zbrodni. To on opowiedział potem w Rzymie o ostatnich dniach życia Wojciecha benedyktyńskiemu opatowi, Janowi Kanapariuszowi, który spisał żywot męczennika.

Usposobienie pogodne
Radzym Gaudenty musiał być człowiekiem pogodnego usposobienia. Wskazywałoby na to jego podwójne: słowiańsko-łacińskie imię. Czeskie Radim oznacza „dający radość”. Łacińskie Gaudenty wywodzi się od słowa „gaudes” i znaczy tyle, co „radosny”. Radzym Gaudenty urodził się między 960 a 970 rokiem w rodzinie Sławnika, władcy Libic w Czechach. Nie zachowało się imię jego matki. Wiadomo jedynie, że nie była nią Strzeżysława, która w 956 roku powiła libickiemu księciu Wojciecha.

Młodszy o kilka lat od Wojciecha przyrodni brat Radzym od chłopięcych lat wzrastał u boku przyszłego Patrona Polski. Najpierw obaj bracia kształcili się w Magdeburgu. Gdy w 982 roku Wojciech został biskupem w Pradze, Gaudenty znalazł się w jego otoczeniu. Gdy po kilku latach Wojciech za napiętnowanie zepsucia moralnego swoich wiernych zostaje wygnany z praskiej stolicy biskupiej i udaje się do Rzymu, Radzym podąża wraz nim.

Pobyt w Wiecznym Mieście zaważył na dalszym życiu Gaudentego. Razem z Wojciechem wstąpił do klasztoru benedyktynów na rzymskim Awentynie, gdzie otrzymał święcenia kapłańskie. To wtedy, wraz z czarnym benedyktyńskim habitem, Radzym przyjął łacińskie imię Gaudenty. Dzięki swemu starszemu bratu poznał też papieski dwór oraz małego Ottona III, przyszłego cesarza Niemiec. Z Rzymu bracia udali się w pielgrzymkę do Francji, odwiedzając między innymi groby św. Marcina w Tours i św. Benedykta we Fleury. Wreszcie, u schyłku zimy 997 roku, przybyli na gnieźnieński dwór Bolesława Chrobrego.

Klątwą w Chrobrego
„Ciało jego Bolesław wykupił na wagę złota od onych Prusów i umieścił z należytą czcią w siedzibie metropolitalnej w Gnieźnie” – napisał w kronice Gall Anonim, opowiadając o sprowadzeniu przez Chrobrego zwłok Męczennika do swojej stolicy. Słynny kronikarz posłużył się skrótem, bowiem od śmierci Wojciecha do założenia metropolii w Gnieźnie upłynęły dokładnie trzy lata. Radzym spędził je w Rzymie. Był świadkiem kanonizacji Wojciecha, którego w 999 roku ogłosił świętym papież Sylwester II. Wtedy też zapadła decyzja o ustanowieniu w Gnieźnie kościelnej metropolii. Za najgodniejszego kandydata na metropolitę uznano Radzyma, któremu papież Sylwester udzielił jesienią 999 roku sakry biskupiej.
Na początku Wielkiego Postu 1000 roku arcybiskup Gaudenty wraz z orszakiem Ottona III przybył do Gniezna.

Pod pretekstem pielgrzymki do grobu św. Wojciecha niemiecki cesarz postanowił omówić z Chrobrym swoje polityczne plany budowy uniwersalistycznego państwa chrześcijańskiego. Kroniki podają, że z szacunku dla Męczennika ostatni etap drogi Otton III odbył boso w pokutnych szatach. W pierwszych dniach marca 1000 roku Otton III w obecności przybyłych z Rzymu do Gniezna kościelnych dostojników dokonał uroczystej inwestytury Gaudentego na arcybiskupa. Wydarzenie to nazwano potem zjazdem gnieźnieńskim. Pierwszej polskiej metropolii kościelnej podlegały biskupstwa w Krakowie, Kołobrzegu i Wrocławiu. Niezależność zachowało jedynie założone zaraz po chrzcie Polski biskupstwo w Poznaniu, które podlegało bezpośrednio Stolicy Apostolskiej. Obecny metropolita gnieźnieński abp Henryk Muszyński jest 87. następcą Radzyma Gaudentego.

Pierwszy arcybiskup gnieźnieński rzadko posługiwał się swoim imieniem. W dokumentach podpisywał się: „biskup świętego Wojciecha”. – W następstwie tego przez całe wieki pozostał niejako w cieniu św. Wojciecha – tłumaczy arcybiskup Muszyński. Skromność Gaudentego nie przeszkadzała mu w stanowczym kierowaniu archidiecezją. Nie wahał się też podejmować trudnych decyzji – kilka lat po objęciu urzędu rzucił nawet klątwę na Chrobrego.

Bloki i świątynia
12 maja 1981 roku umierający kard. Stefan Wyszyński utworzył w Gnieźnie parafię pod wezwaniem bł. Radzyma Gaudentego. – Prymas Tysiąclecia pragnął w ten sposób wydobyć z mroków zapomnienia postać przyrodniego brata św. Wojciecha – komentuje decyzję kard. Wyszyńskiego ks. Kapturczak, pierwszy proboszcz nowej parafii.

Parafia obejmowała powstające właśnie osiedle Winiary. – Mieszkało tam już ponad osiem tysięcy ludzi, którzy nie mieli w pobliżu kościoła i musieli dojeżdżać po kilka kilometrów do centrum miasta – opowiada kanonik. Dziś jego parafia liczy prawie dwa razy tyle wiernych i jest największą w Gnieźnie.

Budowa świątyni nie była łatwa. – Władze utrudniały nam jak mogły – wspomina proboszcz. – Nawet na kupno metra sześciennego desek trzeba było mieć specjalne zezwolenie, a co dopiero mówić o stali i cemencie. Na dodatek w Polsce wszystkiego wtedy brakowało.

Budowę ukończono w 1995 roku. Trzy lata temu w kościele umieszczono relikwie bł. Radzyma Gaudentego. Powróciły one do Gniezna po dziesięciu wiekach. Doczesne szczątki pierwszego arcybiskupa gnieźnieńskiego wywiózł do Pragi czeski książę Brzetysław, gdy w 1093 roku zbrojnie najechał na Polskę.

1006, 1012, 1016? Chociaż za dzienną datę śmierci bł. Radzyma Gaudentego przyjmuje się 14 października, to historycy do dziś spierają się o rok. Oprócz 1006 wymienia się także rok 1012, a nawet 1016. – Rok 1006 jest w naszej rodzimej historiografii i ojczystej tradycji momentem najczęściej przyjmowanym – tłumaczył wiernym abp Muszyński, ogłaszając w archidiecezji Rok Milenijny śmierci bł. Radzyma. Główne uroczystości odbędą się w październiku w kościele pod wezwaniem Błogosławionego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.