Wsiąkam w ten kraj

ks. Tomasz Jaklewicz; GN 7/2011

publikacja 28.02.2011 06:30

„Patrzę niepewny w przyszłość. Jak pokierują swoimi losami? Czekam na jutro z nadzieją. Życzę Tunezyjczykom powodzenia” – pisał ks. Marek Rybiński. Dokładnie miesiąc później znaleziono jego ciało z podciętym gardłem.

Wsiąkam w ten kraj PAP/EPA/STRINGER/ GN 7/2011 Tunezyjczycy w drodze na pożegnalne nabożeństwo w katedrze w Tunisie, 20 lutego.

W ostatnich tygodniach ks. Marek regularnie posyłał teksty i zdjęcia z Tunezji ogarniętej jaśminową rewolucja. Publikował je m.in na portalu Wiara.pl i w KAI. Uderza w tych korespondencjach wielka sympatia do Tunezyjczyków. Ostatni list dotarł 13 lutego.

Wsiąkam w ten kraj   Archiwum Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego Ks. Marek Rybiński. Jestem świadkiem tego, co się działo i dzieje w Tunezji. I mimo bólu, który dotyka tę ziemię, jestem zachwycony, bo jestem w centrum tworzącej sie historii. Jestem dumny nie tyle z tego, ze  znajduje sie w  sercu wydarzeń, ale jestem dumny z ludzi, którzy maja na te wydarzenia tak ogromny wpływ. Moja obecność tu to przywilej. Jestem powołany do bycia z tymi ludźmi, w tym właśnie momencie. Do tej pory wiedziałem jedynie z książek, co to znaczy walczyć o wolność. Teraz mam okazje przeżyć to na własnej skórze. Ktoś dzwoni: – Co tam u was? Jakby wam czegoś brakowało, dajcie znać, przyjdźcie jeść do nas. Ja, chrześcijanin, zapraszany przez rodziny muzułmańskie. Troszczą sie o mnie jak o swego. To  honor dla mnie, ze  jestem w Tunezji i znam takich ludzi. (21 stycznia).

Próbuję zrozumieć ten naród

Wśród 10 mln mieszkańców Tunezji zaledwie 20 tys. to katolicy. Większość z nich mieszka w stolicy kraju, Tunisie, i na jej przedmieściach. Ks. Rybiński pracował jako ekonom w salezjańskiej w szkole w Manoubie k. Tunisu. W czwartek 17 lutego dzwonił jeszcze o godz. 9:30  do  Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Warszawie. Jego współbracia widzieli go po raz ostatni o godz. 10:00 tego samego dnia. Kiedy w piątek nie zjawił się na porannej Mszy św., zaalarmowali policję. Ciało salezjanina policjanci znaleźli w szkolnej komórce. Miał podcięte gardło. Ks. Marek miał 33 lata, 6 lat kapłaństwa, od 4 lat na misjach. Niedawno ukończył książkę o powołaniu misjonarza. Nie zdążył jej wydać.

Ksiądz Maciej Makuła, salezjanin z Warszawy: – Dla salezjanów w Tunezji zabójstwo było wielkim szokiem. Ich  relacje z  miejscowa ludnością układały sie dotąd całkiem dobrze. W zasadzie nic nie wskazywało na jakieś zagrożenie, chociaż 31 stycznia salezjanie na progu domu znaleźli list z ostrzeżeniem: „Zapłaćcie nam haracz, w przeciwnym razie będziemy zabijać”. Trudno powiedzieć, czy rzeczywiście mogła to być egzekucja znana w świecie islamskim, bo docierają jeszcze dość sprzeczne informacje. Czekamy na szczegóły. Prokuratura w Tunisie wszczęła dochodzenie.

 

Od początku, gdy się znalazłem w Tunezji, próbuje zrozumieć ten naród. Czy istnieje cos takiego jak dusza tunezyjska? Oglądałem program, a w nim znanego pisarza algierskiego, próbującego scharakteryzować przemiany, które dokonują się w  świecie arabskim. Gdy zaczął mówić o Tunezyjczykach, wpadł w lekka egzaltacje: „Tunezyjczycy to naród młody, inteligentny, nieskłonny do przemocy, dobry, w którym nie ma nienawiści, pójścia w  zaparte do końca”. Po wysłuchaniu jego wypowiedzi pociekły mi łzy. Jestem jakoś dziwnie sentymentalny, kiedy słucham o tym społeczeństwie, w którym żyję”. (2 lutego).

Powoli zakochuję się

Ksiądz Marek pochodził z wielodzietnej rodziny ze Szczecinka, był najstarszym z  siódemki rodzeństwa, Jego rodzice adoptowali czwórkę innych dzieci. Wstąpił do salezjanów w 1955 roku. Biegał w maratonach, kochał filmy i książki, jeździł z młodzieżą na wakacje, działał w  Salezjańskim Ruchu Ewangelizacyjnym Saruel. Święcenia kapłańskie przyjął w Łodzi w 2005 roku.

– Był lubiany i podziwiany, zawsze chciał wyjechać na misje - wspomina ks. Makuła. – W pierwszym roku kapłaństwa pracował w salezjańskim ośrodku misyjnym w Warszawie, gdzie przygotowywał świeckich wolontariuszy. Potem sam postanowił wyjechać. Wybrał Tunezję. Zajmował się pracą z dziećmi w dość dużej szkole. Od pewnego czasu pełnił też funkcję kapelana Polonii w Tunisie.

Na YouTube jest wywiad z salezjańskimi misjonarzami. Ks. Marek wspomina:

MisjeSalezjanie Wywiad z ks. Markiem Rybińskim i ks. Tomaszem Łukaszukiem

Bałem się wyjazdu do Tunezji. Opowiadano, że to kraj policyjny, że nie będę mógł się ruszać z domu. Szedłem jak na wojnę. A potem okazało się, że realia były zupełnie inne. Ludzie mili, ciepłe przyjęcie w szkole, nauczycielki zaatakowały mnie całusami. Pracuję z dziećmi od przedszkola do 6 klasy szkoły podstawowej. Wszystkie 700 dzieci to muzułmanie, na co dzień uczą się w naszej szkole Koranu.

 

Na początku myślałem, że będę tam trzy lata i wyjadę, bo to nie jest miejsce dla duszpasterza, ale powoli zakochuję się w tych ludziach, wsiąkam w ten kraj. Coraz bardziej myślę, że nasza obecność jest tam potrzebna. Moja relacja do muzułmanów się totalnie zmieniła. Strach przed terroryzmem jest zupełnie gdzieś z boku. Tunezyjczycy są zupełni inni niż to sobie wyobrażałem. Jestem człowiekiem zamkniętym, jak trochę wszyscy Polacy, a tam jest pełno radości, życzliwości, otwarcia. Ciągle mnie zatrzymują i pytają jak leci, jak zdrowie, jak rodzina. Mój sposób podchodzenia do ludzi i postrzegania świata na pewno mi się poszerzył. Papież Jan Paweł II chciał, żebyśmy tu byli, żeby muzułmanie wiedzieli, że ktoś taki jak chrześcijanin istnieje. (lipiec 2010)

Kandydatów do salezjańskiej szkoły nie brakuje. Czesne jest minimalne, byle starczyło na prąd i na pensje nauczycieli, poziom wysoki. Zadaszenie placu gier i zabaw, boisko do koszykówki, budowa placu zabaw dla przedszkolaków, dofinansowanie wymiany ławek... to nazwy projektów, które koordynował ks. Marek, zdobywając na nie środki z Polski.

Świat jest taki przedziwny

Od czasu obalenia prezydenta Zina Al-Abidina Ben Alego w styczniu tego roku to pierwsze zabójstwo obcokrajowca i duchownego w Tunezji. Wiadomość o śmierci zakonnika wywołała poruszenie wśród Tunezyjczyków oraz reakcje w świecie. Przed katolicką katedrą w Tunisie około 15 tys. Tunezyjczyków protestowało przeciw tej zbrodni, nawołując do tolerancji religijnej. Ludzie skandowali: „Terroryzm nie jest tunezyjski”.

Władze potępiły mord. Premier Mohamed Ghannouchi podczas spotkania z arcybiskupem Tunisu Marounem Lahhamem zapewnił, że rząd zrobi wszystko, by wyjaśnić przyczyny tragedii. Zdaniem abp. Lahhama to, co się stało, stoi w sprzeczności z „zasadami i tradycjami Tunezji”. Hierarcha podkreślił, że taka zbrodnia wydarzyła się po raz pierwszy i ma nadzieję, że już nigdy się nie powtórzy. Miejscowi obserwatorzy wyrażają zdziwienie zarówno faktem, jak i sposobem dokonania zbrodni. „Tunezja zawsze była miejscem współistnienia ras i narodowości oraz dialogu między cywilizacjami, religiami i kulturami” – napisała w depeszy tunezyjska agencja prasowa.

Ministerstwo spraw wewnętrznych oświadczyło, że za morderstwem stoi „grupa faszystowskich terrorystów, mających skłonności ekstremistyczne”. Z kolei ministerstwo spraw religijnych poprosiło przedstawicieli religii o „zdecydowane działanie w celu uniknięcia podobnych czynów w przyszłości”. Zabójstwo potępiło główne ugrupowanie tunezyjskich islamistów – Ennahda (Odrodzenie).

Specjalny komunikat w tej sprawie wydała szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton. „Jestem przerażona wieściami o śmierci polskiego księdza katolickiego, którego znaleziono zabitego w Tunezji i kieruję szczere kondolencje na ręce jego rodziny” – napisała. „Tunezja była tradycyjnie ziemią tolerancji religijnej i podkreślam wagę, by tak było dalej, tak by zbudować w pełni demokratyczne rządy oparte na poszanowaniu praw człowieka i podstawowych wolności” – dodała Ashton.

Pod ambasadą Tunezji w Warszawie w poniedziałek zebrała się grupa osób, by oddać hołd ks. Markowi. Zapalono znicze. Wyszedł do nich ambasador Tunezji Béchir Chebaane. – Jesteśmy naprawdę zasmuceni tym strasznym wydarzeniem – powiedział. – Ten ksiądz był bardzo lubiany i szanowany w Tunezji, zasłużył się zwłaszcza dla młodych Tunezyjczyków i był przez nich kochany. Ta zbrodnia nie pozostanie bez odpowiedzi, z pewnością jej sprawcy zostaną ukarani.

Dzień wcześniej przed ambasadą Tunezji zapalił znicz Marek Jurek. Jego ugrupowanie, Prawica Rzeczypospolitej, zaapelowało do polskiej prokuratury o włączenie się do śledztwa i stosowną pomoc polskiego rządu i naszej dyplomacji. Z dezaprobatą przyjęto brak oficjalnego komunikatu polskiego MSZ w tej sprawie.

 

Obrazek dziwny – w czołgi lub pojazdy wojskowe pozatykane kwiaty i co chwilę ktoś ściska żołnierzy pilnujących ulicy. Wśród demonstrujących są ci, co krzyczą, że należy im się telewizor, bo nie o to walczyli, by po trzech dniach nadal w ich salonie stał jakiś złom. To też oblicza tej samej rewolucji, która rodzi zarówno ludzi wielkich, patriotów, jak również jest bazarem egoistów, którzy w rewolucji domagają się tylko i wyłącznie własnych korzyści. A wszystkiemu przygląda się billboard Ben Alego, pozbawiony twarzy górującej jeszcze do niedawna nad życiem tego miejsca, dzisiaj świadka wolności wspaniałego narodu.

I ja stoję tutaj również i nadziwić się nie mogę, że świat ze swoją historią jest taki przedziwny. Potrzebowałem rewolucji tunezyjskiej, by to na nowo odkryć… (13 lutego).