Z Królem na poddaszu

Agata Combik; GN 7/2011 Wrocław

publikacja 26.02.2011 06:30

Mieszka tu 10 rodzin i jeden niezwykły Lokator. Gotują obiady, chodzą do pracy – toczy się zwykłe życie. Tyle że bardzo często odwiedzają Sąsiada na górze. Klucze do Jego lokum ma każda rodzina. A On nigdy nie wychodzi. I gości przyjmuje nawet w nocy.

Z Królem na poddaszu Archiwum Wspólnoty Od lat kolejni mali mieszkańcy Dużego Domu gromadzą się wokół Dzieciątka

Ludmiła i Władysław Puzanowscy od bardzo dawna wiedzieli, że chcą żyć w bliskości Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Nie w klasztorze – byli przecież młodym małżeństwem – ale w normalnym rodzinnym domu, gościnnym i pełnym ciepła. Marzenie się spełniło. Dziś, siedząc w mieszkaniu, pijąc kawę czy robiąc pranie, wiedzą, że On jest tuż obok, w kaplicy pw. Chrystusa Króla. – Żyjemy jak w pałacu. Jezus jest naszym królem, my Jego dworzanami – mówią.

Z Królem na poddaszu   Archiwum Wspólnoty Gospodarz Dużego Domu Magdalena wie, co mówi
Zaczęło się od usterki. Władysław, świeżo upieczony absolwent inżynierii sanitarnej, został zawieziony przez kolegę do Częstochowy, żeby coś naprawić w pewnym domu. Okazało się, że należy on do Małych Sióstr Jezusa – zgromadzenia żyjącego duchowością bł. Karola de Foucauld i Małej Siostry Jezusa Magdaleny.

– Razem pojechaliśmy tam tuż po naszym ślubie w 1976 r. – mówi Ludmiła. – Siostry przyjęły nas bardzo serdecznie. Umiały słuchać, były pogodne, gościnne i… jak nikt inny żegnały gości. Tak, że chciało się tam wracać. Czasem znienacka gdzieś znikały. Odkryliśmy, że chodzą wtedy na adorację – za którymś razem zabrały nas ze sobą.

– To była malutka kaplica. Może 2,5 na 4 metry – opowiada Władysław. – W niewielkim pomieszczeniu trwaliśmy sam na sam oko w oko z Panem Jezusem w monstrancji. To było niezwykłe doświadczenie. Zaczęliśmy co miesiąc jeździć do sióstr, by brać udział w nocnej adoracji. 4 godziny autobusem, tuż po pracy.
– Kiedyś siostry umożliwiły nam spotkanie ze swoją założycielką – wspomina Ludmiła. – Powiedzieliśmy jej, że chcemy w naszych warunkach realizować w jakiś sposób taką formę modlitwy i życia, z jaką spotkaliśmy się u Małych Sióstr. S. Magdalena uśmiechnęła się i mówi: „Trzeba kupić duży dom”. Myśleliśmy, że nas nie zrozumiała. Gdy drugi raz podjęliśmy temat, powtórzyła: „Mówiłam przecież, że trzeba kupić duży dom”.

Mury i duch
Kiedy po latach państwo Puzanowscy mogli w Tre Fontane zajrzeć do dziennika s. Magdaleny, odkryli, że dokładnie opisała spotkanie z nimi. Jej słowa o dużym domu nie były rzucone na wiatr. Wtedy jednak – jako młode małżeństwo bez własnego mieszkania, bez oszczędności, a także bez przyjaciół, którzy podzielaliby ich pragnienia – nie widzieli szansy pójścia za radą siostry. Najpierw ich życie pobiegło innym torem – wyznaczonym przez oazowy krąg rodzin, potem przez Świeckie Braterstwo Karola de Foucauld. Spotkali tam ludzi, z którymi podjęli decyzję budowania wspólnoty rodzin mających zamieszkać w jednym domu – z nadzieją, że będzie w nim kaplica i zamieszka w niej Pan Jezus. Wkrótce znalazło się kilka następnych małżeństw chętnych do pójścia taką drogą.
 

„Duży Dom” – taką nazwę wybrali i dla rodzącej się wspólnoty, i dla utworzonej spółdzielni mieszkaniowej. Obie powstały w 1988 r. Po Wielkanocy 1990 r. ruszyła budowa przy ul. Jutrosińskiej we Wrocławiu. – Nie było łatwo. Wzięliśmy ogromny kredyt. Musieliśmy dbać o dyskrecję. Architektowi powiedzieliśmy, żeby zaprojektował „salę spotkań”; nie chcieliśmy mówić o kaplicy – wspominają. – Rosły mury, a równolegle budowaliśmy wymiar duchowy wspólnoty. Mieliśmy cotygodniowe spotkania, dwa razy w roku rekolekcje.

Z Królem na poddaszu   Archiwum Wspólnoty Gospodarz Dużego Domu W 1991 r. budynek był gotowy. 21 listopada 1992 r., w wigilię uroczystości Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, do kaplicy na poddaszu wprowadzony został na stałe Najświętszy Sakrament. Eucharystię towarzyszącą temu wydarzeniu odprawił bp Józef Pazdur – życzliwie wspierający wspólnotę od początku jej istnienia. Duży Dom zyskał Gospodarza.

Nie może być sam
Ich „pałac” wygląda bardzo zwyczajnie, ale od innych domów różnią go znaczące szczegóły, na przykład brak domofonu. – Nie mamy go, żeby nie odgradzać się od ludzi, nie tworzyć barier - mówi Władysław. Klatka schodowa prowadzi do kaplicy na poddaszu. Gdy wchodzimy, Beatka, najmłodsza z dziewięciorga dzieci państwa Puzanowskich, od razu porywa w ramiona figurkę małego Jezusa leżącą przed ołtarzem. – Wie, że Dzieciątko nie może być samo – tłumaczy Ludmiła.

– Ta figurka jest z nami przez cały rok, bo, jak pisała Mała Siostra Magdalena, „w przedłużeniu tej kołyski znajduje się warsztat Nazaretu, Męka i Krzyż oraz cała chwała Zmartwychwstania i Nieba”. Jedynie tydzień przed Bożym Narodzeniem jest zabierana. Uroczyście powraca 24 grudnia. Kładzie ją przed ołtarzem najmłodsze z dzieci.

Przy otwartym tabernakulum codziennie rano przez kilka godzin trwa adoracja. Trwa również po odprawianej w czwartki Eucharystii. Członkowie Dużego Domu od 18 lat tydzień w tydzień czuwają przy Najświętszym Sakramencie z czwartku na piątek – w noc, gdy Jezus w Ogrodzie Oliwnym prosił uczniów, by przy Nim byli. – Codziennie odmawiamy „Anioł Pański”. Spotykamy się na modlitwie i rozmowach, ale też na wspólnym oglądaniu filmów. Razem świętujemy np. rocznicę zamieszkania Pana Jezusa w naszym domu – wyjaśnia Władysław.

Maryja na obrazie w kaplicy podaje ludziom swojego Syna. „Wziąć z Jej rąk maleńkie Dzieciątko Jezus i być zawsze z Nim, nieść Go na cały świat, wszędzie (...) z orędziem prostoty, ubóstwa, cichości, pokoju, radości i miłości” – pisała s. Magdalena. To także ich program.
– Każdy pracuje w swoim zawodzie, mamy normalne życie, ale chcemy je spędzać z Jezusem, w Jego obecności, patrzeć na świat Bożymi oczyma. Chcemy prowadzić w świecie życie kontemplacyjne, w prostocie, w bliskości z innymi. To wszystko płynie z Eucharystii – mówią.

 

Poszerzone ściany
Z Królem na poddaszu   Archiwum Wspólnoty Gospodarz Dużego Domu Państwo Puzanowscy podkreślają, że wspólnota nie podejmuje jakichś szczególnych zadań – co zresztą jest typowe dla Małych Braci i Małych Sióstr Jezusa, skupiających się na zwyczajnym byciu wśród zwykłych ludzi, na „apostolacie przyjaźni”. Nie unikają jednak spraw, które życie samo niesie; są gotowi do pomocy. Dzieje się to w sposób naturalny – ktoś zauważa problem, ktoś inny wie, jak można mu zaradzić. Mają możliwość przygarnięcia na pewien czas ludzi potrzebujących – bywało, że gościli u siebie pielgrzymów, emigrantów, osobę, która miała kogoś bliskiego w szpitalu obok. Gościnność rozumieją jako „poszerzenie ścian” swojego mieszkania. Ciekawe, że Duży Dom pośrednio wspierał powstanie… innego gościnnego domu – na końcu tej samej ulicy powstał dom „Arki”, wspólnoty gromadzącej osoby niepełnosprawne i ich towarzyszy.

Kaplica z Najświętszym Sakramentem to także dar dla sąsiadów, przyjaciół. – Cieszymy się, gdy ktoś z nich znajduje tu swoje miejsce modlitwy. Przed laty, gdy budowa była na ukończeniu, postawiono przed nami zadanie, aby ten dom był jeszcze jednym miejscem na ziemi, gdzie Pan Jezus będzie bardzo kochany – wspomina Ludmiła.

Jakie są najlepsze formy administracyjno-prawne dla takiej formy życia, jak ustalić równowagę między autonomią każdej rodziny a wymogami życia wspólnotowego? To wszystko kształtowało się stopniowo, nie bez trudów. – To nie jest klasztor. Ważna jest zasada priorytetu życia rodzinnego nad wspólnotowym, nigdy nie było jakiejś wspólnoty dóbr, ingerencji w wewnątrzrodzinne sprawy – tłumaczą państwo Puzanowscy. – Nasze relacje kształtują się w klimacie przyjaźni. Spisany „Ideał życia wspólnoty” precyzuje zadania, określa, czym się chcemy kierować. Co roku w uroczystość Bożego Ciała odnawiamy Akt Przymierza – każda rodzina deklaruje na nowo chęć bycia we wspólnocie i życia jej Ideałem.

Podkreślają swoją więź z Kościołem. Towarzyszy im kapłan, pełniący rolę duchowego opiekuna (ks. prof. Edward Górecki), czują się częścią parafii. Trzech członków wspólnoty pełni funkcję nadzwyczajnych szafarzy Komunii św. Wiedzą, że Duży Dom to nie jest ich wymysł. To Boże powołanie. W „Modlitwie oddania” Karola de Foucauld powtarzają: „Kocham Cię i miłość przynagla mnie, by oddać się całkowicie w Twoje ręce, z nieskończoną ufnością, bo Ty jesteś moim Ojcem”.

Otwarci na nowe osoby
Wspólnota duży dom jest prywatnym stowarzyszeniem wiernych, odwołującym się do duchowości bł. Karola de Foucauld oraz Małej siostry Jezusa Magdaleny. Posiada własny statut i tzw. Ideał Życia; jej członkowie – mieszkający we Wrocławiu przy ul. Jutrosińskiej 13–15, na terenie franciszkańskiej parafii pw. św. Antoniego – co roku składają tzw. Akt Przymierza. wspólnota jest otwarta na nowe osoby, także „członków stowarzyszonych”, biorących udział w życiu dużego domu w określonym wymiarze.

Więcej informacji pod tel. (71) 352-91-16 lub adresem: wspolnotaduzydom@gmail.com.