Francja: Kryzys i rewolucja

Joanna Bątkiewicz-Brożek/ GN

publikacja 03.02.2011 06:30

Jesteśmy małym Kościołem, ale za to żywym i bliskim ludziom – mówi bp Bernard Podvin, podsumowując nowy dokument Episkopatu Francji. Czy słuszne są obawy dotyczące przyszłości katolicyzmu w kraju Napoleona?

Francja: Kryzys i rewolucja Jakub Szymczuk/ Agencja GN Wspólnota Emmanuel z Paray-le-Monial

Kiedyś kard. Jean-Marie Luistiger usłyszał w Watykanie zarzut, że wszystkie choroby katolicyzmu wzięły się z Francji. Odpowiedział: „Niewykluczone, ale my pierwsi znaleźliśmy lekarstwa”. Gdy spojrzeć na mapę wspólnot, imponującą liczbę inicjatyw charytatywnych, najbogatszy, jeśli chodzi o prasę katolicką kraj w Europie, to można odnieść wrażenie, że nieżyjący już metropolita Paryża miał rację. Z drugiej strony, opublikowane właśnie przez Konferencję Episkopatu Francji (CEF) dokumenty wskazują na zupełnie inną diagnozę.

– Mamy kryzys wiary we Francji – mówi w rozmowie z GN bp Bernard Podvin, rzecznik Episkopatu Francji. – Podsumowaliśmy inicjatywy pastoralne z ostatnich trzech lat, by zobaczyć, które ze wspólnot są dynamiczne, gdzie słabnie zapał, by podjąć refleksję nad stanem naszego Kościoła.

Zarzucić sieci

Kościół we Francji dzieli się na 15 prowincji i, jak wynika z nowego dossier, na każdą z nich przypadają cztery duszpasterskie projekty. Większość z nich dotyczy pracy z młodzieżą, duszpasterstwa imigrantów, solidarności z ubogimi.

Podvin wyjaśnia: – Problem zaczyna się zawsze od tego, kto w danej diecezji podejmie się pracy duszpasterskiej, formacji ludzi.

Brak powołań to bolączka tamtejszego Kościoła. Rocznie w całym kraju seminaria duchowne kończy 100 księży, we wszystkich diecezjach pracuje 15 tys. kapłanów (z zakonnikami liczba ta nie przekracza 20 tys. duchownych). Na 64-milionowe społeczeństwo to kropla w morzu potrzeb. Wsparciem są księża z Polski i z Afryki. Mimo to chrzty, pogrzeby i nabożeństwa często odprawiają świeccy. Spadła też do 5 proc. liczba praktykujących katolików. Nic dziwnego skoro na Msze nie ma gdzie chodzić (Francuzi masowo napływają na Wielkanoc i na Wszystkich Świętych do Taizé; mają pewność, że tu będą mogli uczestniczyć w liturgii). Jedna parafia (zwykle z jednym kapłanem) liczy dziś w wielu diecezjach od 40 do 60 dzwonnic. Specjalny raport bp. Clauda Dagensa z 1996 r. przewidywał tę katastrofę, jeśli „natychmiast nie zaczniemy głosić Ewangelii Chrystusa jako źródła życia”.

Kiedy w 2009 r. do Francji przyjechał Benedykt XVI, za zamkniętymi drzwiami auli plenarnej CEF-u w Lourdes biskupi uderzyli się w piersi i mówili jak do ojca: „Jest nam ciężko i mamy coraz mniejsze możliwości. Cierpimy z powodów braku powołań, kryzysu rodziny, nieposzanowania życia. Co robić?”. Papież odpowiedział: „Trzeba zarzucić sieci i łowić całą noc! Przypominać o korzeniach chrześcijaństwa i bezkompromisowo stać na straży tradycji Kościoła”.

Minęły niespełna dwa lata, a z sondaży i danych z INSEE wyłania się dramatyczny obraz, jakby konsekwencja porzucenia Boga przez ludzi: rosnąca liczba aborcji, in vitro, samobójstw. Mimo wysokiego przyrostu naturalnego rodzinne więzy prawie tu nie istnieją: trzy czwarte Francuzów nie wie, kiedy i dlaczego umierają ich rodzice, nie ma zwyczaju, by babcie zajmowały się wnukami; niedaleko do legalizacji związków homoseksualnych, większość par (także heteroseksualnych) już żyje w tzw. PACS-ach, na zasadzie świeckich kontraktów. Francuzi nie widzą potrzeby spowiedzi, ze świadomości i z życia publicznego wypierają wszystko, co odnosi się do wymiaru duchowego człowieka. Czy to efekt sekularyzacji, czy reperkusje ustawy z 1905 r., która wprowadzając rozdział Kościoła od państwa, nadała Francji status laicki? Przecież to właśnie w ostatnim stuleciu na francuskiej ziemi zakwitły wspólnoty jak Chemin Neuf, Wspólnoty Jerozolimskie, Arka, Wspólnota Błogosławieństw. Daniel Ange prowadzi tu największą szkołę ewangelizacji w Europie, a Brat Roger założył w Taizé wspólnotę, która przyciąga tłumy z całego świata. Francja jest ziemią paradoksów. Gdzie jest źródło tego rozdwojenia?

– To pytanie spędza nam sen z powiek – mówi bp Podvin. – Bo z jednej strony Kościół nasz jest żywy, wspólnoty zmotywowane, młodzi angażuje się przy organizacji Światowych Dni Młodzieży, chodzą na pielgrzymki, pomagają biednym. Ludzie lubią księży. Ale problem jest i myślę, że zaczął się od nieobecności na Mszach niedzielnych. Chcemy na nowo ludzi uwrażliwić na ten aspekt katolickiego życia. Organizujemy wieczorne Msze niedzielne dla studentów. W 2012 roku planujemy ewangelizację promującą rodzinę i w 50. rocznicę Soboru Watykańskiego II przypomnienie jego nauczania.

Rozwód z Kościołem

Kościół francuski musi też zmierzyć się z coraz bardziej agresywną islamizacją (muzułmanie mają tu już ponad 1900 meczetów, choć tych z minaretami jest na razie 10 i dwa w budowie – w Paryżu i Marsylii). Ustawa z 1905 r. nie zezwala na publiczne manifestowanie swoich przekonań religijnych ani na obecność księży w szkołach państwowych. Prymas nie wygłasza orędzia w telewizji publicznej. Kościół zachowuje natomiast prawo do wyrażania opinii w kwestii aborcji, rozwodów, eutanazji. Więcej, w wielu sytuacjach – jak ta, kiedy Nicolas Sarkozy jako minister spraw wewnętrznych wprowadził badania DNA imigrantów i zakazał sprowadzania ich rodzin do Francji – biskupi interweniują przy rue Matignion, gdzie mieści się siedziba rządu.

Ale reagują także na niektóre ruchy Watykanu. Metropolita Paryża abp André Vingt-Trois osobiście udał się do Rzymu, by wpłynąć na zmianę decyzji w tzw. sprawie z Recif (chodziło o ekskomunikę zgwałconej przez ojczyma 14-letniej dziewczynki, która usunęła ciążę). Po ogłoszeniu zdjęcia ekskomuniki z czterech biskupów należących do Bractwa św. Piusa X abp Hippolite Simon, wiceprzewodniczący CEF, zaryzykował zbyt śmiałą hipotezę: „Papież zgodził się na wszystko, czego integryści życzyli sobie w kwestii rytuałów. Jest może nawet po ich stronie”.

Francuzi nigdy nie pogodzili się z dogmatem o nieomylności papieża, buńczucznie krytykują nauczanie magisterium. Tak było za pontyfikatu Pawła VI, kiedy nawet biskupi formułowali zastrzeżenia do encykliki „Humanae vitae”. Zresztą za umowną datę rozwodu Francji z Kościołem uznaje się właśnie ten moment. Ale z tych samych powodów suchej nitki nie zostawiano we Francji na Janie Pawle II.

Francuzi nie lubią, kiedy zwraca się im uwagę. Papieskie wołanie w 1980 r. „Francjo, co uczyniłaś ze swoim chrztem?” odebrali jako afront, a nie wezwanie do rachunku sumienia. Przełomem, rodzajem zastrzyku wiary były ŚDM w Paryżu w 1997 r., okazja do pierwszej od lat publicznej manifestacji wiary. Kolejna dekada przyniosła rozkwit inicjatyw świeckich, powiększyły się szeregi wspólnot. Ale po śmierci polskiego papieża nastąpił regres.

Biskupi w napięciu oczekiwali więc wizyty Benedykta XVI. Okazał się w typie Francuzów: „intelektualista, pedagog i racjonalista”, pisali. Francuski „Le Figaro” na pierwszej stronie pod zdjęciem Benedykta XVI zamieścił podpis: „Przyjaciel Francji” i tekst pt. „Lekcja profesora Ratzingera”. Niemiecki papież przypomniał Francji o jej chrześcijańskich myślicielach: np. o Henri de Lubacu, Jeanie Daniélou. „Dumą waszą jest dar tak wielu świętych. Maryja wybrała sobie też waszą ziemię, by zakwitły tu jej sanktuaria. Nie bójcie się jak Ona powiedzieć Bogu tak” – mówił w Lourdes.

Zachwyt minął, kiedy papież w drodze do Afryki „ośmielił się” potępić stosowanie prezerwatyw, a wrócił, kiedy świat obiegły fragmenty wywiadu, jakiego Benedykt XVI udzielił Peterowi Seewaldowi. Katolicki tygodnik „La Vie” na okładce wybił prezerwatywę z tytułem „Benedykt XVI – Rewolucja seksualna”...

– Ubolewam – mówił mi prof. Réné Remond, historyk chrześcijański, autorytet w kwestiach Kościoła – że mój naród sprowadza wiarę do kwestii prezerwatyw i tego, co Kościół mówi o rozwodach. A gdzie Chrystus, Ewangelia?

Paradoksalnie głosem rozsądku w ateizującym się kraju jest Nicolas Sarkozy. Przyjmując tytuł honorowego kanonika Bazyliki św. Jana na Lateranie, francuski prezydent mówił: „Naród, który lekceważy spuściznę religijną i duchową, popełnia zbrodnię”. „To zamach na Republikę” – komentowano. 7 stycznia 2011 r. wobec przedstawicieli Kościołów pytał: „Dlaczego Republika mogłaby czuć się zagrożona, słuchając tego, co mają jej do powiedzenia ludzie Boga?”. Prezydent bez wahania przyjął propozycję otwarcia w Paryżu, w marcu br. „Dziedzińca pogan”, pierwszej platformy ewangelizacji i dialogu z niewierzącymi zainicjowanej przez Stolicę Apostolską. Biskupi upatrują w tym wielką szansę.

 – Kościół we Francji szuka nowych środków komunikacji ze społeczeństwem – mówił mi kiedyś ks. Leszek Jakoniuk, spowiednik z katedry Notre Dame. – Z inicjatywy Episkopatu Francji powstała strona internetowa poświęcona bioetyce, gdzie zachęca się do stawiana duchownym pytań. Księża dbają też o piękno liturgii.

***

Listopad, niedziela. Dwa miesiące po wizycie Benedykta XVI. Katedra Notre Dame w Paryżu wypełniona po brzegi. W procesji z kadzidłami przez gotycką świątynię sunie szpaler duchownych. Celebransi witają się z ludźmi uściskiem dłoni. Chór intonuje nieszpory. Paryżanie zagłębiają się w kartki z tekstami psalmów. Na Mszy jest jeszcze ciaśniej. Gra światła i oprawa muzyczna chwytają za serce. Biskup pomocniczy głosi homilię, przechadzając się po schodach ołtarza, podchodzi do ludzi. – Każdy z was jest drogi w oczach Boga – mówi. – Nawet jeśli o Nim zapominamy. Patrzy na ciebie i na ciebie. Przychodź do Niego. – Czy to jakaś specjalna okazja? – pytam stojących obok. – Nie! Dlaczego?! – pada odpowiedź. – My się zmieniamy...