Ósme: Dbaj o prawdę i miłość

O Przykazaniach pozytywnie. Andrzej Macura

publikacja 03.11.2010 23:45

Czym jest prawda? Zgodnością rzeczy i intelektu, jak chcieli starożytni? Czy raczej jest nią taka cegiełka, która pasuje do całości układanki? Albo jeszcze inaczej: może prawdziwe jest to, co sprawdza się w praktyce?

Ósme: Dbaj o prawdę i miłość Andrzej Macura Prawda, choć czasem zaskakująca, pozwala adekwatnie ocenić rzeczywistość. Kłamstwo promuje prymat wyobrażeń nad rzeczywistością...

Piłatowe „cóż to jest prawda?” nie było pewnie nawiązaniem do filozoficznych dysput nad definicją prawdy. Raczej gorzkim zamyśleniem nad jej wartością w czasach i miejscu, w którym przyszło mu żyć. Wszak wiedział, że Jezus nie zagraża Cezarowi. Ale wiedział też, że w razie skargi Tyberiusz nie będzie dochodził,  czy z tego, czy nie z tego świata było królestwo Jezusa z Nazaretu. Liczyła się „wersja oficjalna”, którą, pomijając drobiazgi, mogli cesarzowi dostarczyć wzburzeni Żydzi.

Pytanie Piłata ciągle jest aktualne. I ciągle nie tylko ze względów teoriopoznawczych. Dziś też zdarza się, że nie fakty wydają się istotne, ale to, jak się o jakiejś sprawie mówi. A jeśli się nie mówi – to owo coś nie istnieje. Tendencyjny tekst dziennikarza czy wypowiedź polityka zaczyna funkcjonować jako najczystsza prawda, choćby nijak miały się do faktów. Wielkie dobro czy głos nawet sporej grupy ludzi  nie liczy się, gdy nie poinformują o nich mainstreamowe media. Uczciwi woleliby pewnie wyrabiać sobie opinię na dany temat nie na podstawie czyich pień zachwytu czy grozy oburzenia, ale znajomości rzetelnie przedstawionych faktów. Niestety, o te czasem bardzo trudno.

Kłamstwo to chaos

W tej smutnej refleksji zarysowuje się wartość ósmego przykazania. Bo choć  sformułowane jest tak, że zakazuje oszczerstwa (fałszywie przeciw bliźniemu), wiadomo, że w chrześcijańskiej interpretacji obejmuje wszystkie sprawy związane z prawdą, kłamstwem i obroną dobrego imienia. I właśnie prawdy w relacjach międzyludzkich ma bronić. Po co?

"Ludzie nie mogliby żyć razem, gdyby nie mieli do siebie zaufania, czyli gdyby nie przekazywali sobie prawdy" – przypomnieli autorzy Katechizmu Kościoła Katolickiego (2469). Łatwo sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby nagle 80% ludzi zaczęło kłamać. Ot, człowiek chce odwiedzić świeżo poznanego znajomego, który mieszka w Miasteczku X na ulicy Zielonej 20. Jak tam trafić? Spytać? Kogo, skoro wszyscy kłamią? Autobusem linii nr 5? Skoro ludzie kłamią, to i kierowca autobusu mógł sobie zamienić tabliczkę i wcale nie jedzie linią numer 5, a 8. Na dodatek ulica Zielona może być opisana na tabliczkach jako Pomarańczowa, nie mówiąc już o tym, że owych 80% mieszkańców mogło sobie na domach pozamieniać numery. Absurd?

Niby tak. Ale dobrze pokazuje, że gdy ludzie przestają mówić prawdę, życie społeczne jest niemożliwe. Można chyba nawet zaryzykować twierdzenie, że istnieje ono tylko dzięki tym, którzy uparcie mówią prawdę. Bez nich więzi społeczne szybko by zanikły. Im więcej kłamstwa w życiu społecznym – także medialnej propagandy – tym bardziej to  życie narażone jest na rozkład. Z tej perspektywy ósme przykazanie mogłoby nawet brzmieć „Nie bądź siewcą chaosu”.

Co ślina na język przyniesie

W dobie Big Brothera dość często ludziom wydaje się, że mają prawo do wszelkiej informacji. O politykach, aktorach, księżach, a najlepiej wszystkich bliźnich. Znamienne, że swoją prywatność chronią do tego stopnia, że nie pozwalają nawet umieścić nazwiska na domofonie. Tymczasem teologia moralna patrzy na sprawę inaczej: „Prawdomówność zachowuje złoty środek między tym, co powinno być wyjawione, a sekretem, który powinien być zachowany; prowadzi ona do uczciwości i dyskrecji (KKK 2469). A w punkcie 2488:  „Prawo do ujawniania prawdy nie jest bezwarunkowe. Każdy powinien dostosowywać swoje życie do ewangelicznej zasady miłości braterskiej. W konkretnych sytuacjach wymaga ona rozstrzygnięcia, czy należy ujawniać prawdę temu, kto jej żąda, czy nie”.

I słusznie. Bo trudno domagać się, by w imię prawdy mówić oprawcy, gdzie ukryła się jego ofiara. Czasem jednak sprawy są bardziej skomplikowane. Czy ujawniać, jak to zrobił portal WikiLeaks, informacje dotyczące szczegółów działań wojsk amerykańskich w Iraku? Z jednej strony jest prawo do prawdziwej informacji na temat zbrodni i zaniechań żołnierzy. Podczas wojny zresztą nieuniknionych. Po to, by w przyszłości wojny unikać. Z drugiej – zapewne życie tych, którzy liczyli na dyskrecję strony, z którą współpracowali. Co jest większym dobrem?

Trudno to jednoznacznie rozstrzygnąć, choć życie ludzkie wydaje się ważniejsze niż walka z krętactwami polityków. „Miłość i poszanowanie prawdy powinny kierować odpowiedzią na każdą prośbę o informację lub ujawnienie prawdy. Dobro i bezpieczeństwo drugiego człowieka, poszanowanie życia prywatnego, dobro wspólne są wystarczającymi powodami do przemilczenia tego, co nie powinno być znane lub do dyskrecji. Obowiązek unikania zgorszenia nakazuje często ścisłą dyskrecję” - czytamy  w KKK 2489. A na koniec tego punktu dodano jeszcze: „Nikt nie jest zobowiązany do ujawniania prawdy temu, kto nie ma prawa jej znać”.

Bo człowieka czasem najnormalniej w świecie obowiązuje zachowanie sekretu. Nie tylko księdza na spowiedzi, nie tylko żołnierza, lekarza, adwokata czy dziennikarza (o którym gdzie indziej w katechizmie napisano, że ma służyć zarówno prawdzie, jak  i miłości) . Każdego, kto wszedł w posiadanie informacji, które mogą przynieść szkodę drugiemu człowiekowi. I wolno je ujawniać jedynie wtedy, gdy istnieje przyczyna poważna  i proporcjonalna do zła, jakim jest wyjawienie tajemnicy (KKK 2490-2492).

Nie tylko nieprawda

„Kłamać oznacza mówić lub działać przeciw prawdzie, by wprowadzić w błąd” - definiują autorzy Katechizmu i przypominają;  „Ciężar kłamstwa mierzy się naturą prawdy, którą ono zniekształca, zależnie od okoliczności, intencji jego autora, krzywd doznanych przez tych, którzy są jego ofiarami. Kłamstwo samo w sobie stanowi jedynie grzech powszedni; staje się ono jednak grzechem śmiertelnym, gdy poważnie narusza cnotę sprawiedliwości i miłości” (2483 -2484). Gdy chodzi o niewinny żart, zła praktycznie wcale nie ma. Podobnie wtedy, gdy drobnym kłamstwem na pytanie o makijaż czy nową sukienkę ktoś stara się utrzymać dobre samopoczucie bliźniego.  Bo w ósmym przykazaniu nie o abstrakcyjną prawdę chodzi, ale o prawdę w kontekście miłości bliźniego.

Dlatego wśród grzechów przeciwko temu przykazaniu na pierwszym miejscy wymienione jest fałszywe świadectwo i krzywoprzysięstwo. Potem, bliskie im oszczerstwo, w którym człowiek mówi kłamliwie źle o drugim człowieku. Wymieniono też  pochlebstwo i służalczość,  utwierdzające drugiego człowieka w złośliwych czynach i w przewrotności postępowania. Nie zapomniano o próżności i samochwalstwie. Ale autorzy katechizmu przypomnieli też, że złem jest również przyjmowanie cudzych fałszywych sądów i fałszywych oskarżeń, a nawet … mówienie prawdy. Z drugim mamy do czynienia w wypadku obmowy, polegającej na ujawnianiu wad i błędów bliźniego bez poważnej przyczyny. Z pierwszym w przypadku pochopnego sądu, gdy ktoś bez dostatecznej podstawy uznaje moralną winę bliźniego. Nie wystarczy usprawiedliwiać się, że ludzie mówią, czy w gazecie napisali. Trzeba jeszcze zapytać o wiarygodność tego źródła. Więcej, katechizm nakazuje „zatroszczyć się, by - w takiej mierze, w jakiej to możliwe - interpretować w pozytywnym sensie myśli, słowa i czyny swego bliźniego” (KKK 2478).

Warto pamiętać o jeszcze jednej formie kłamstwa. Obłudzie. Zazwyczaj mówi się o niej wtedy, gdy ktoś co innego głosi, a inaczej żyje. A to pewne uproszczenie. Stawia ono w trudnej sytuacji tych, którzy świadomi własnej grzeszności mają jednak jakieś ideały i dążą do poprawy. Czy są obłudnikami? Czy lepiej by zrobili, gdyby porzucili ideały, a jako normę postępowania przyjęli życie, jakie dziś prowadzą? Z tego punktu widzenia cyniczny bandyta byłby lepszy od chrześcijanina, któremu zdarza się okazywać bliźniemu zniecierpliwienie. Nijak ma się to do uczciwego osądu sprawy. A największa obłuda polega chyba na tym, by te same czyny u jednego pochwalić, a drugiemu wytykać. W zależności od tego, czy chodzi o swojego, czy o przeciwnika.

W imię dobra i miłości

Prawda ma wielką wartość. Czasem trzeba dla niej nawet poświęcić życie. Ale ważne też jest, czemu służy. Jeśli dobru – wszystko jest w porządku. Gdy mogłaby posłużyć złu, trzeba się mocno zastanowić, zanim się ją ujawnieni.