Nuncjusz przybył

Andrzej Grajewski

publikacja 01.10.2010 07:13

Nuncjusz apostolski abp Celestino Migliore przybył do Polski głęboko podzielonej, gdzie coraz bardziej otwarcie kwestionowana jest obecność Kościoła w życiu publicznym. Zapewne będzie chciał przekraczać podziały i stać na straży umów konkordatowych.

Nuncjusz przybył Jakub Szymczuk/Agencja GN Abp. Celestino Migliore (z lewej), abp Kazimierz Nycz (z prawej) i abp Stanisław Gądecki (z tyłu)

Arcybiskup Migliore pracował już w Polsce w latach 1989–1992, kiedy był najbliższym współpracownikiem nuncjusza abp. Józefa Kowalczyka. Dobrze zna polskie realia kościelne i społeczne, gdyż brał udział m.in. w przygotowaniu nowego podziału administracyjnego Kościoła w Polsce oraz umowy konkordatowej. Później reprezentował Stolicę Apostolską w wielu ważnych misjach dyplomatycznych, ostatnio jako stały obserwator przy ONZ.

Oczekiwanie i nadzieje
Nowy nuncjusz został w Warszawie ciepło przyjęty przez delegację Episkopatu Polski oraz przedstawiciela rządu. Uroczyste jego powitanie nastąpi podczas obrad najbliższego, 353. Zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatu, 28 i 29 września. W medialnych komentarzach towarzyszących przyjazdowi nuncjusza podkreślano, że jego obecność może przyczynić się do stonowania różnic politycznych wśród polskich biskupów. Episkopat Polski nigdy nie był gremium składającym się z osób o podobnych zapatrywaniach na rzeczywistość społeczną i polityczną. W przeszłości wyjątkowa pozycja prymasa Stefana Wyszyńskiego powodowała, że obowiązywała niepisana zasada, że w najważniejszych kwestiach wypowiadał się tylko on, albo stanowisko było prezentowane kolektywnie, poprzez komunikaty i listy episkopatu.

Dzisiaj, w dobie wolności, demokracji i stałej presji mediów, trudniejsze jest zajmowanie wspólnego stanowiska wobec bieżących sporów politycznych. Sądzę, że nie popełnię wielkiego błędu, pisząc, że wielu katolików niechętnie słucha partyjnej retoryki, pobrzmiewającej czasem w publicznych wypowiedziach biskupów, bez względu na polityczne afiliacje tych wypowiedzi. Stąd oczekiwanie, że nuncjusz, oceniając sytuację z dystansu, siłą swego autorytetu oraz roztropnym rozeznaniem sytuacji, będzie potrafił prowadzić skuteczny dialog z biskupami. Jak to ujął abp Józef Michalik, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, jest oczekiwanie, że nuncjusz pokaże Kościołowi w Polsce nowe zadania i wyzwania, które „mogłyby uczynić nasz Kościół jeszcze bardziej dynamicznym, twórczym i bliższym Pana Boga”.

W pierwszych wypowiedziach nuncjusz Migliore oznajmił, że będzie szukał także kontaktów ze środowiskami ludzi świeckich. Ma już w tym względzie dobre doświadczenia z okresu pierwszego pobytu, kiedy osobiście poznał wielu przedstawicieli nie tylko świata polityki, z różnych zresztą opcji ideowych, ale także kultury i nauki. Tę zapowiedź odczytuję jako gotowość do prowadzenia polityki otwartych drzwi wobec wszystkich ludzi dobrej woli. W dniu, w którym nuncjusz przyjechał do Warszawy, pod „krzyżem prezydenckim” miała miejsce kolejna demonstracja, zorganizowana przez zwolenników Jarosława Kaczyńskiego. Myślę, że był to dla niego widoczny sygnał przypominający o problemie, który będzie częścią także jego troski.

Wobec nowych wyzwań
Pisząc o zadaniach nowego nuncjusza, tuż po jego nominacji wyraziłem pogląd, że ponieważ stosunki między Rzeczpospolitą a Stolicą Apostolską są uregulowane, jego aktywność na polu dyplomatycznym nie będzie miała tak wielkiego znaczenia jak w pierwszym okresie, gdy u boku nuncjusza abp. Józefa Kowalczyka tworzył podstawy pod rozwiązania prawno-traktatowe. Wydarzenia ostatnich tygodni nakazują jednak zrewidować tę ocenę. I chodzi nie tylko o antykościelną krucjatę, która podjął lider SLD Grzegorz Napieralski. Niewątpliwie spór wokół krzyża przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie spowodował, że także w Platformie uaktywniły się środowiska antyklerykalne. W najbardziej skrajnej postaci reprezentuje je Janusz Palikot, czy niektórzy publicyści „Gazety Wyborczej”, wyraźnie dążący do tego, aby rządząca Polską partia dokonała zwrotu ideowego i wystąpiła przeciwko obecności Kościoła w sferze publicznej. Nie zawsze przy tym są to toporne, rodem z Peerelu, postulaty Napieralskiego czy hunwejbinów ze środowiska „Krytyki Politycznej”, którzy z marksizmu zapamiętali jedynie hasło walki z Kościołem. Najpełniej tę ofertę ideową zaprezentował prof. Janusz Majcherek na łamach „Przeglądu Politycznego” (nr 101), pisma bliskiego premierowi Tuskowi, pisząc, że już wkrótce polską scenę polityczną zdominuje konflikt o podłożu kulturowym, w którym przewagę, nie tylko liczebną, ale także wzorcotwórczą, zdobędzie nowa polska klasa średnia, nazwana przez niego „nowym mieszczaństwem”. Konkluzja tekstu jest jasna: Platforma powinna być reprezentantem „nowego mieszczaństwa”, co oznacza jej przesunięcie na lewo, ku liberalizmowi obyczajowemu, i minimalizowanie wpływów konserwatywnego skrzydła sprzyjającego Kościołowi.

Strażnik konkordatu
Nie chcę powiedzieć, że kierownictwo Platformy nagle zacznie kwestionować podstawowe ustawy regulujące stosunki Kościół–państwo czy konkordat. Natomiast już w najbliższej przyszłości wyobrażam sobie forsowanie w parlamencie ustaw niezgodnych z moralną nauką Kościoła. Jeśli będzie to kolidowało z zapisami umowy konkordatowej, nuncjusz będzie musiał polskim politykom przypomnieć o podjętych zobowiązaniach i być strażnikiem nie tylko litery, ale i ducha tej umowy. W pierwszym wywiadzie, udzielonym KAI, abp Migliore nie chciał się o sprawach polskich wypowiadać, podkreślając, że potrzebuje czasu, aby dobrze rozeznać naszą sytuację. Mam nadzieję, że znajdzie życzliwego partnera wśród polskich polityków, przedstawicieli świata kultury i nauki, a zwłaszcza Prezydenta RP. Z całą pewnością czekają go także trudne chwile, gdyż jego osoba stanie się symbolem obecności Kościoła w sferze publicznej. Niewątpliwie stosunek do niego będzie także jakimś probierzem temperatury sporów ideowych toczonych w naszym kraju. Z pewnością może liczyć na solidarność polskich katolików, którzy witają go z radością, jako specjalnego przedstawiciela Ojca Świętego.