Drugie: Szanuj Świętego

O przykazaniach pozytywnie. Andrzej Macura

publikacja 21.09.2010 13:30

Bezmyślne powtarzanie „o Jezu”, „o Boże” nie jest wyrazem szacunku do Boga. Ale nie tylko o takie błahostki chodzi w drugim przykazaniu.

Drugie: Szanuj Świętego Henryk Przondziono Agencja GN Żadne gesty i tak nie są w stanie tego, jak bardzo człowiek powinien być wdzięczny swojemu Dobrodziejowi.

Kłócili się często. Jak to młodzi. Mnożone wyzwiska wzmagały agresję. Które sprawi, że rzucą się na siebie z pięściami? Jesteś głupi? Jesteś taki, taki albo taki? Jakoś znosili epitety i nie mające nic wspólnego z prawdą oskarżenia. Nagła eskalacja konfliktu następowała zazwyczaj wtedy, gdy któryś z nich, wyczerpawszy zasób możliwych wyzwisk, rzucał  „twoja stara to...”... Niedomówienie. Dziwne? Nie. Dla większości ludzi matka to świętość. Mogą się z nią nie zgadzać, mieć do niej pretensje, ale nigdy nikomu nie pozwolą jej obrażać. Gdy jej dobre imię zostanie zszargane zrobią wszystko, by winny zadośćuczynił. Ten mechanizm leży u podstaw zrozumienia istoty drugiego Bożego przykazania. Bóg jest święty. Nie szargaj Świętości. Nie wikłaj  Go w swoje przyziemne, a czasem i brudne sprawy.

Bo odrzucą Boga

To coś znacznie więcej, niż bezmyślne wzywanie bez uszanowania imienia Bożego. Bardzo pouczająca pod tym względem jest lektura Katechizmu Kościoła Katolickiego. Wśród grzechów przeciwko temu przykazaniu wymienia się ... krzywoprzysięstwo. Charakterystyczne, że nie jest ono naruszeniem ósmego, ale drugiego przykazania. Kłamiąc albo nie mając zamiaru wypełnić obietnicy wiarołomca nie tylko niszczy swój autorytet. Naraża także autorytet Boga, którego wezwał na świadka swojej prawdomówności. Jest też w katechizmie mowa o przekleństwach posługujących się imieniem Boga,  jest mowa o magicznym używaniu imienia Bożego. Nie godzi się w ten sposób traktować tego, który jest Święty. I jest też mowa o bluźnierstwie.

Każdy grzech Boga obraża, ale nie każdy jest bluźnierstwem. „Polega ono – wyjaśniają autorzy Katechizmu - na wypowiadaniu przeciw Bogu - wewnętrznie lub zewnętrznie - słów nienawiści, wyrzutów, wyzwań, na mówieniu źle o Bogu, na braku szacunku względem Niego w słowach, na nadużywaniu imienia Bożego”. Charakterystyczne, że za bluźniercze uznano też „nadużywanie imienia Bożego w celu zatajenia zbrodniczych praktyk, zniewalania narodów, torturowania lub wydawania na śmierć”. Historia niestety dostarcza przykładów, kiedy dla zachowania porządku publicznego, ochrony władzy i temu podobnych angażowano autorytet Boga. I usprawiedliwiano wyższą koniecznością dokonywanie całkiem przyziemnych zbrodni. To „nadużywanie imienia Bożego w celu popełnienia zbrodni powoduje odrzucanie religii” – wyjaśniają autorzy katechizmu.  

Bóg nie parasol

Truizmem jest przypominanie, że przykazania skierowane są do ludzi wierzących. Warto jednak pamiętać, że „nie będziesz brał imienia Pana Boga na daremno” też. To wierzący, choć uznają istnienie Boga, mogą Jego imienia nadużywać i szargać tym, co święte. I to tym mocniej, im bardziej uchodzą za ludzi oddanych Bogu. Człowiek uwłacza czci należnej Bogu zawsze, ilekroć załatwia jakieś swoje brudne sprawy zasłaniając się Bogiem. Drugie przykazanie stawia sprawy tak: nie umiesz sobie poradzić z dzieckiem? Rób co chcesz, ale nie strasz go karą Bożą. Obrzucasz kogoś wyzwiskami? W porządku, ale nie mów, że Tobie wolno, bo po Twojej stronie jest Bóg. Nie wypłacasz, choć mógłbyś, należnej pensji pracownikowi? Niech ci będzie, ale nie wmawiaj mu, że powinien się na to godzić, bo pracuje także dla Bożego królestwa. Kłamiesz? Dobrze, ale rób to na własny rachunek a nie zasłaniaj się dobrem Kościoła. Dla chrześcijanina powinno być mniej istotne, czy sam zachowa twarz. Powinien troszczyć się przede wszystkim o to, by jego grzechy nie stały się powodem do oskarżania Boga. Bo nie tylko nadużywanie imienia Bożego „w celu popełnienia zbrodni”, ale każde zasłanianie się Bogiem dla załatwienia swoich spraw „powoduje odrzucenie religii”.

Każdy wierzy w takiego Boga, jakiego sobie wyobraża. I każdy odrzuca takiego, jakiego sobie wyobraża. Obraz Boga, jaki człowiek nosi w swoim sercu, bywa nieraz potwornie wykrzywiony. Między innymi właśnie wskutek postępowania tych chrześcijan, którzy swoją pychę, kłótliwość i popełniane niesprawiedliwości  są skłonni tłumaczyć wyższymi racjami. Chrześcijanin walcząc o mniej czy bardziej słuszne sprawy powinien nadstawiać własny autorytet, a nie zasłaniać się Bogiem. A gdy na niego i jego sprawy plują, ostatnią rzeczą, jaką powinien zrobić, jest zasłonięcie się krzyżem. Bo Syn Boży, który na nim umarł nie jest parasolem. Ktoś, kto Boga naprawdę szanuje, raczej swoją twarz nadstawi, niż pozwoli, aby znieważano Boga.

Szacunek dla dobrodzieja

Bóg dając człowiekowi drugie przykazanie wcale nie broni się przed złym traktowaniem. Gdy przyszedł na ziemię narodził się w ubóstwie, a umarł jak złoczyńca. Także i dziś nie gardzi naszymi drobnymi problemami. Ale jest święty. Takim powinien być dla każdego chrześcijanina. Trzeba Go adorować i czcić. W prostym geście modlitwy przed jedzeniem, w zwykłej życzliwości dla bliźnich czy wtedy, gdy trzeba przyznać się publicznie do swojej wiary. Bo Bogu najzwyczajniej się to należy. Wszak jest największym dobrodziejem człowieka. Znacznie większym, niż ojciec czy matka. A jeśli to oddawanie czci jakoś człowiekowi nie wychodzi, powinien przynajmniej uważać, by nie dawać powodu do mówienia o Bogu źle.

Chrześcijanin, tocząc spory, powinien wielkodusznie powiedzieć: to nasze sprawy, Boga w to nie mieszajmy. Bo On jest ponad wszystkimi. I ponad tymi, którzy nie mają racji i tymi, którzy rację mają.  Jeśli wierzący w Chrystusa tak będą stawiać sprawę, jest szansa, że i ich przeciwnicy Świętego uszanują. A kto wie, może z czasem zrozumieją, że jest też ich Ojcem?