Siostry z kontenerów

ks. Sławomir Czalej

publikacja 24.09.2010 05:23

– Przez telefon można rozmawiać tylko przy oknie albo na dworze. W środku kontenera zasięgu już nie ma – mówi s. Klara, karmelitanka bosa z budującego się klasztoru w Suchej Hucie.

Siostry z kontenerów

Południowe krańce archidiecezji gdańskiej. Miejsce zapomniane raczej przez ludzi, bo na pewno nie przez Boga. Sucha Huta należała ongiś do parafii w Mierzeszynie, gdzie koło kościoła św. Bartłomieja znajduje się grób ks. Jana Pawła Aeltermanna, który – sam będąc Niemcem – sprzeciwiał się ostro narodowemu socjalizmowi. Autor broszury „Swastyka czy krzyż Chrystusowy” został rozstrzelany wraz z sześćdziesięcioma Polakami w 1939 r. Niedaleko miejsca, na którym dziś powstaje klasztor, przebiegała granica pomiędzy Wolnym Miastem Gdańskiem a Polską. Może dlatego jest tu nadal tak dziko i pięknie.

Miejsce pustynne
Jeszcze zanim pojawił się pomysł, żeby zbudować tu Karmel pod wezwaniem Słowa Bożego, w połowie lat 90. ub. wieku przybyli tutaj karmelitańscy eremici. Ojcowie Serafin i Krzysztof żyją w pustelni niedaleko Suchej Huty, w Drzewinie. – My o naszą fundację też bardzo długo się modliłyśmy. W 2005 r. podczas peregrynacji relikwii św. Tereski od Dzieciątka Jezus po archidiecezji gdańskiej, nasza wspólnota z Gdyni-Orłowa podjęła jednogłośną decyzję, że staramy się o nowy klasztor – wspomina s. Róża.

Niecały rok po peregrynacji siostry otrzymały prezent. – Znalazł się donator z Gdańska, który kupił nam dziewięć hektarów w tym właśnie miejscu – mówi. Zanim na dziewiczej łące stanęły kontenery, siostry musiały trochę powalczyć: trzeba było zbudować drogę dojazdową, doprowadzić prąd. W maju 2008 r., w ciągu jednego dnia, stanęły pierwsze mieszkalne kontenery. Szybko też karmelitanki zaczęły się starać o pozwolenie na budowę.

Wieść, że po polach wraz z geodetami kręcą się zakonnice, bardzo szybko ogarnęła samą Suchą Hutę i okoliczne tereny. – Gdy jeszcze nie było żadnego kontenera, stał tylko krzyż, a siostry nocowały czasami w namiocie, poszedłem podsypać dzikom trochę kukurydzy – mówi Franciszek Szyc, sąsiad. Kukurydza po to, żeby łatwiej dzika ustrzelić, bo Franciszek jeszcze niedawno polował. Wtedy też po raz pierwszy zobaczył siostry siedzące na kamieniach i spożywające jakiś posiłek. – Przyszedłem do domu i mówię: nie! Na kamieniach siedzieć nie będą – wspomina. Pierwszy stół i dwie ławy stoją przy kontenerach do dziś.

Kryzys i zawierzenie
Pozwolenie przyszło w lipcu 2009 r. i budowa ruszyła ostro. – 14 października tego roku miałyśmy kanoniczny wyjazd grupy fundacyjnej z Orłowa, bo do tej pory byłyśmy tu we trzy – mówi s. Róża. Od tego czasu mieszkają w szóstkę. Niestety, tak jak ostro budowa ruszyła, tak i szybko stanęła. A wszystko przez światowy kryzys. Finanse na budowę domu zadeklarował bowiem człowiek, który na co dzień zajmuje się nieruchomościami. Dzisiaj nie tylko nie jest w stanie pomagać siostrom, ale sam walczy o przetrwanie na rynku. Dom o powierzchni 380 mkw. wraz z prowizorycznym zadaszeniem pozostaje w stanie surowym.

– Ja tak wyglądam jak ten Chrystus frasobliwy, ale marzy nam się przewiezienie i położenie dachówki, którą już otrzymałyśmy. Ocieplenie nam się już nawet nie marzy… – uśmiecha się ni to poważnie, ni smutno s. Teresa, przełożona. Wkrótce siostry wstawią jeszcze drzwi wejściowe i okna. Na razie każda z nich ma swoją kontenerową celkę o powierzchni 4 mkw. Najważniejsza jest mała kaplica. Jeszcze niedawno odprawiał w niej Mszę śp. ks. Piotr Mazur, który zmarł 22 marca 2009 r. w wieku 37 lat.

– Na początku byłyśmy na niego wściekłe. Lubił się spóźniać… Teraz przywołujemy go w naszych modlitwach z prośbą o pomoc w różnych sytuacjach – mówią z przekonaniem karmelitanki. Chociaż ks. Piotr jest już przyjacielem po drugiej stronie, nie brakuje kapłanów, którzy posługują siostrom nadal. Zwłaszcza zimą… Raz przyjechał ks. Andrzej Rakowski i po odprawieniu Mszy św. spokojnym głosem, tak, żeby siostry się nie zdenerwowały, powiedział, że… wylądował w rowie i trzeba by jakoś samochód wyciągnąć.

Siostry same pracują na swe utrzymanie, uprawiając warzywniak czy też malując przepiękne ikony. Pomagają też miejscowi rolnicy, orząc ziemię, albo przyjaciele, którzy co miesiąc ślą drobne ofiary. – Bez nich byśmy tu nie przetrwały – podkreśla s. Teresa. To, co najważniejsze jednak, to wspólnota. Zdarzają się bowiem kryzysy, a wtedy wspólnota dźwiga w górę. Nie tylko same karmelitanki. – Dla nas siostry to jest błogosławieństwo z góry. Mąż jest po dwóch udarach i gdyby nie ich modlitwa… – mówi wzruszona Maria, żona Franciszka. Na kolejną zimę patrzą ze spokojem. I wiarą.

Jak pomóc siostrom
Więcej o nowo powstającym klasztorze na www.karmelslowa.pl. Osoby, które pragną wspomóc siostry finansowo, mogą wpłacać darowizny na konto: 50 1060 0076 0000 3300 0028 8428. Adres subkonta: Klasztor Sióstr Karmelitanek Bosych, ul. Cumowników, 881-517 Gdynia.