publikacja 06.02.2020 00:00
Na nieludzkiej ziemi mieli nadludzkie szczęście: wszyscy przeżyli.
zdjęcia agata puścikowska /foto gość
Rodzina Pawła Szpakowicza szczęśliwie przeżyła wywózkę na Syberię 80 lat temu. Towarzyszyła im książeczka do nabożeństwa z 1876 roku, którą pan Paweł czci do dziś jak relikwię.
Inni nie mieli takiego fartu albo nie dany był im cud. Dziś Paweł Szpakowicz z Białowieży wspomina tamtą zimę 80 lat temu. Miał pięć lat, ale pamięta wszystko, bo strach, ból, zimno wryły się głęboko w pamięć, rozum i serce.
Strzelcy królewscy
Rodzina Szpakowiczów żyje w Białowieży od kilkuset lat. Przodkowie pana Pawła zostali tu osiedleni jako strzelcy królewscy – pierwszym był Franciszek Szpakowicz. Chronili Puszczę Białowieską przynajmniej od czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego. A może i wcześniej. I tak z pokolenia na pokolenie przechodziły zarówno fach obrońcy dóbr leśnych, polskich lasów i zwierzyny, jak i miłość do tych ziem białowieskich, podlaskich. – Mój ojciec Aleksander był doskonałym strzelcem, brał udział w zawodach. Pracował jako gajowy, a była to przed wojną dobra praca, doceniana przez społeczeństwo i rządy. Ojciec mógł z łatwością utrzymać żonę i nas – szóstkę dzieci – wspomina pan Paweł. – Mieliśmy własny dom w Białowieży, wiedliśmy dobre życie.
Do czasu. Wybuchła wojna, Niemcy zaatakowali od zachodu. Pan Paweł pamięta strach, gdy trzy niemieckie samoloty nadleciały nagle i ostrzelały miejscowość. Kopułę cerkwi bomby rozbiły w parę chwil. Sowieci zaatakowali 17 września 1939 r. od wschodu. Białowieżę zajęli błyskawicznie. Jedni mieszkańcy bali się Sowietów, inni witali ich kwiatami, nawet bramę powitalną zrobili…
Ojciec pana Pawła wiedział, że jego rodzina jest w niebezpieczeństwie. Zagrożone były też inne rodziny leśników. Sowieci na terenie tzw. Zachodniej Białorusi rozpoczęli przygotowania do wysiedlenia służb leśnych oraz osadników wojskowych (głównie uczestników wojny 1920 r.). Obawiali się, zapewne słusznie, że silnie związani z polską państwowością, doskonale władający bronią Polacy nie będą potulnie czekać na rządy nowej władzy. Już późną jesienią 1939 r. funkcjonariusze sowieccy wytypowali „niebezpieczne” osoby przeznaczone do wywózki. A wraz z nimi całe rodziny: starców, kobiety i dzieci. Szykowano też w tym celu tabor kolejowy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.