Jak pachnie Bóg?

Beata Zajączkowska; GN 38/2019

publikacja 20.10.2019 06:00

– Kiedy potrzebujący kończą jeść, trzeba zrobić porządek. I wtedy on, kardynał, tak ważny hierarcha Watykanu, bierze szmatę i wszystko sprząta – opowiada jedna z sióstr. Mówi o kard. Konradzie Krajewskim, którego możemy lepiej poznać dzięki książce „Zapach Boga”.

Kard. Konrad Krajewski jest papieskim jałmużnikiem. W Rzymie codziennie pomaga biednym i bezdomnym. józef wolny /foto gość Kard. Konrad Krajewski jest papieskim jałmużnikiem. W Rzymie codziennie pomaga biednym i bezdomnym.

Można go spotkać na rzymskich dworcach kolejowych, w podziemnych przejściach i ruderach. W miejscach, gdzie widać największą biedę i nędzę. Tam, gdzie żyją ludzie wykluczeni. Bardzo rzadko udziela wywiadów i niewiele mówi o sobie, tym cenniejsza jest więc książka zbierająca jego kazania i oficjalne wypowiedzi. To jakby duchowa biografia ojca Konrada. Tak do kardynała ulicy zwracają się ludzie, którym pomaga. Ten pochodzący z Łodzi ksiądz przez lata był ceremoniarzem odpowiedzialnym za liturgie Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka. Od sierpnia 2013 r. jest papieskim jałmużnikiem i w imieniu papieża świadczy miłosierdzie. Znajomi mówią, że działa jak pogotowie ratunkowe – dwadzieścia cztery godziny na dobę. – Papież nieraz dopytuje, czy na koncie urzędu ds. dobroczynności są jeszcze jakieś pieniądze. Gdy przytakuję, mówi mi: „To znaczy, że wciąż za mało pomagasz” – opowiada kard. Krajewski. Wyznaje, że w trudnych sytuacjach, gdy nie wie, jak postąpić, od Franciszka nauczył się zadawać pytanie: co by zrobił Jezus? – Może cały problem w naszym życiu polega na tym, że się Go nie radzimy. Na każdą sytuację znajdziemy odpowiedź w Ewangelii – podkreśla.

kard. Konrad Krajewski
Zapach Boga
Znak
Kraków, 2019
ss. 232

Bóg nie boi się porażek

„Dzisiejszemu światu nic nie jest tak potrzebne jak świadectwo człowieka wierzącego. Człowieka, który swoim życiem staje się dowodem na istnienie Boga. To ja mam być dowodem na istnienie Boga” wyznaje w swojej książce jałmużnik papieski. Jej pierwszy rozdział, zatytułowany „Roznosić woń Boga”, zawiera rzeczy niby oczywiste, ale tchnące świeżością, którą dać może tylko radykalne życie Ewangelią na co dzień. Kardynał ulicy w sposób konkretny odkrywa przed nami istotę Kościoła i istotę chrześcijaństwa. Jego słowa nikogo nie pozostawią obojętnym – albo oburzą, albo zachwycą. Tak jak nauczanie Jezusa i często kontestowane działania jałmużnika, który powtarza niestrudzenie, że „miłosierdzie jest skandalicznie bezwarunkowe. Miłosierdzie wyprzedza sprawiedliwość. My żądamy najpierw sprawiedliwości, a potem się zobaczy. Bóg działa zupełnie inaczej”.

Rozważania jałmużnika są jak busola pokazująca wierzącym, w jakim kierunku iść. Często powtarza: „Żyj tak, aby ludzie pytali cię o Boga”; „Tam, gdzie zanosisz Chrystusa, tam jest centrum świata! Nie ma nieważnych miejsc i bocznych torów. Zanieś Chrystusa tam, gdzie może nie dotrze siostra zakonna czy ksiądz!”. Tłumaczy, że każdy wierzący jest żywym tabernakulum, gdy przyjmuje Chrystusa w Eucharystii. Ale potem ma wynieść Go poza drzwi Kościoła i zanieść światu – w pierwszym rzędzie potrzebującym, wątpiącym, zagubionym, cierpiącym i dyskryminowanym. Zauważa, że tylko od nas zależy to, czy Bóg będzie widoczny w świecie, „bo ja mogę Go zasłaniać. Mogę żyć tak, że nikt nie zorientuje się, że należę do Chrystusa”.

Kardynał ulicy dzieli się także swym życiem wiary. Wyznaje, że rytm jego życiu nadaje wielokrotne czytanie Ewangelii z danego dnia. „W Piśmie Świętym jest odpowiedź na każdą sytuację twojego życia. Nawet jak będziesz po uszy w bagnie, to Jezus powie ci, co robić. Jezus pyta każdego z nas: co chcesz, abym ci uczynił? Odwagi! Trzeba Mu to powiedzieć” – zauważa. Kardynał Krajewski zachęca do spojrzenia na swe życie i dostrzeżenie, ile jest w nim łask, dobroci, cudów, wskrzeszeń, przebaczeń, ile miłości. Podkreśla, że Bóg nie boi się porażek. Ciągle do nas wraca. Nie boi się moich grzechów. Nie boi się, że znów Go odrzucę. I pyta: „Ile razy Jezus przepadł w moim życiu? Ale taka jest miłość”.

Czytajcie Ewangelię!

W wypowiedziach papieskiego jałmużnika odnajdujemy też Franciszka i to, co myśli o wielu sprawach, oraz dlaczego podejmuje takie, a nie inne decyzje.„Bez słowa Bożego nie wiemy nic o Bogu. Dlatego Franciszek zachęca: »Nie czytajcie książek o Ewangelii, czytajcie Ewangelię«” – podkreśla kard. Krajewski, tłumacząc, że właśnie dlatego w imieniu papieża kilkakrotnie rozdawał na placu św. Piotra jej kieszonkowe wydanie. „Kiedy zaczynam czytać Pismo Święte, to ono mnie czyta. Ono czyta moje życie. Ja zaczynam widzieć świat tak, jak widzi Bóg” – podkreśla. I przypomina księżom: „Ojciec Święty już na początku pontyfikatu zwrócił się do nas, księży, z zaleceniem – codzienna homilia, minutę, półtorej, ale to znaczy, że wykąpałeś się w tym tekście, że go zrozumiałeś, że uczyniłeś go swoim. Jak mamy przepowiadać Ewangelię bez głoszenia Ewangelii? Dlaczego zdarzają się homilie bez Jezusa?”.

Celem książki kardynała Krajewskiego jest zbliżenie ludzi do Boga. Przypomina, że „nawrócenie to spotkanie z Jezusem, a nie przykazania, nie katechizm”. Wskazuje, że „najpierw trzeba spotkać Jezusa i doświadczyć Jego bezwarunkowego miłosierdzia, a potem zaczną dziać się cuda. Gwarantuję to wam”. Jałmużnik wyznaje, że nie byłby w stanie robić tego, co robi, gdyby nie codzienne „opalanie się” przed Najświętszym Sakramentem, czyli godzinna adoracja i zaczynanie dnia od sprawowania Mszy. Przekonuje, że żyjąc Ewangelią, naprawdę możemy zmieniać świat. „Żyć Ewangelią bez komentarza. Żyć Ewangelią radykalną. Oczywiście zaczynając od siebie, nie od innych. Bo każde miłosierdzie musi się zacząć ode mnie. To ja muszę być miłosierny, jak miłosierny jest Ojciec. Jeśli Bóg i ja żyjemy miłosierdziem, to jest nas większość na tym świecie. I świat jest nasz. Możemy wtedy przenosić góry, możemy zmieniać ten świat. I wtedy nie ja czynię cuda, ale czyni je we mnie Chrystus” – podkreśla kard. Krajewski.

Co by zrobił Jezus?

Papieski jałmużnik opowiada też o swojej codziennej pracy. Wspomina, jak od jednego spotkania z bezdomnym ruszyła cała machina dobra. Pochodzący z Sycylii Marco świętował urodziny, ale miał opory przed przyjęciem zaproszenia jałmużnika i pójściem z nim do restauracji, bo zwyczajnie śmierdział. „Wtedy dopiero zrodziła mi się myśl: Bądź z nimi, a dopiero wówczas dowiesz się, czego potrzebują. Oni potrzebują się umyć. Stąd powstały prysznice pod kolumnadą, w tak ważnym miejscu dla chrześcijan. Jak biedny, bezdomny się umyje, to potrzebuje się przebrać. Czyli potrzebna jest bielizna. Jak jest już przebrany i umyty – a najwięcej chorób jest związanych z włosami i stopami – to trzeba dać mu możliwość skorzystania z usług fryzjera. Jak już jest umyty, przebrany, idzie do lekarza. Mamy ambulatorium obok. Trzeba dać mu też leki, bo co z tego, że powiemy, że jest chory? To wszystko jest kompleksowym przywracaniem godności drugiemu człowiekowi. Dopiero może rozmawiać o czystym sercu, kiedy zaspokojone są jego podstawowe potrzeby. Potem sami przychodzą i chcą wejść na wyższy poziom. Ale dlatego, że ten podstawowy został osiągnięty” – tłumaczy papieski jałmużnik.

Kardynał Krajewski wyznaje, że był świadkiem, jak Franciszek mówił do księży: „Czasem jesteś najważniejszy w kancelarii. Przychodzi kobieta z dzieckiem i mówi: »Proszę księdza, chcę ochrzcić dziecko«. Ksiądz nigdy w życiu jej nie widział i zaczyna rozmawiać, wypełniając jakiś formularz. Pyta: »Imię ojca?«. A ona: »Nie wiem, kto jest ojcem«. »Jak to nie wiesz, kto jest ojcem?!«. »Nie wiem«. Bo skąd prostytutka ma wiedzieć, kto jest ojcem?”. Papieski jałmużnik podkreśla, że w takich sytuacjach trzeba się pytać: co by zrobił Jezus? „Trzeba było spytać: Masz pieniądze na pieluchy? Kupić ci wózek? I powiedzieć: Ochrzczę w tę niedzielę. Przyjęcie będzie na plebanii” – podkreśla, dodając, że nieraz trzeba się narazić. Ewangelia czasem bardzo kosztuje, jest piękna jak wiosna, ale nieraz ciężka jak krzyż. Papież powiedział mu też tak: „Dziwisz się, że mówię ci, żebyś szukał biednych? To robił Jezus przez cały dzień. Kogo spotkał – uzdrawiał. A widziałeś kiedyś takiego apostoła-rybaka, który na plaży stawia sobie biuro i pisze: »Od godziny 16.00 do godziny 17.00 ryby, przypływajcie. Przyjmę was (…)«. Myślę, że czasem jesteśmy takimi apostołami. Skupieni na tych, którzy przyjdą. Jakbyśmy krzyczeli: Przypływajcie, ryby! Ale żadna nie przypłynie” – podkreśla kard. Krajewski.

W ogniu pytań

Kardynał Konrad Krajewski w swej książce opowiada też o służbie przy boku trzech papieży. Odpowiada również na pytania zadane mu przez pielgrzymów, gdyż każdego roku wędruje pieszo na Jasną Górę. A pytania są bardzo różne, np.: jak się zostaje kardynałem; co zrobić, gdy spotkam bezdomnego i czy ksiądz powinien używać pieniędzy z niewłaściwych źródeł. Kardynał Krajewski jako papieski ceremoniarz przygotowywał dwa ostatnie konklawe i zamykał na klucz kardynałów obradujących w Kaplicy Sykstyńskiej. W czasie kolejnego konklawe zostanie w jej wnętrzu jako jeden z elektorów. Ktoś zapytał kardynała Konrada, czy Polak znów może zostać papieżem. „Jest to ciekawe pytanie, na które nikt nie potrafi odpowiedzieć. Nikt, oprócz Boga” – zauważa Krzysztof Tadej, który opracował wypowiedzi papieskiego jałmużnika.