Metoda bardzo kłopotliwa

Bogumił Łoziński

publikacja 07.07.2010 07:32

Czy można adoptować zarodki powstałe na drodze in vitro? Czy za zabicie ludzkiego zarodka grozi kara ekskomuniki jak za aborcję? Czy polityk katolik może popierać tylko prawo wprowadzające zakaz in vitro, czy także ograniczające szkodliwe skutki tej metody?

Metoda bardzo kłopotliwa AUTOR / CC 2.0

W ciągu kilku miesięcy ma powstać broszura, w której w prosty sposób zostanie wyjaśnione na czym polega zło in vitro. Opracowuje ją Zespół Ekspertów KEP ds. Bioetycznych. Negatywne stanowisko Kościoła wobec in vitro nie podlega dyskusji. Zarówno Jan Paweł II w encyklice „Evangelium vitae” (1995), jak i Kongregacja Nauki Wiary w dwóch instrukcjach „Donum vitae” (1987) oraz „Dignitas personae” (2008) jednoznacznie odrzucają metodę sztucznego zapłodnienia, podkreślając, że jej stosowanie jest grzechem, i to ciężkim. Przede wszystkim dlatego, że początek życia człowieka dokonuje się na drodze aktu reprodukcyjnego, a nie prokreacyjnego, a człowiek ma prawo do poczęcia w akcie osobowej miłości małżeńskiej. In vitro jest niedopuszczalne także dlatego, że w czasie procedury sztucznego zapłodnienia dochodzi do zabijania ludzkich zarodków. Problemy, jakie pojawiły się w związku z in vitro, nie dotyczą więc negatywnej oceny etycznej tej metody, lecz dylematów, jakie rodzi jej stosowanie.

Adopcja zarodków
Jednym z sześciu projektów ustaw dotyczących in vitro zgłoszonych do Sejmu jest propozycja Bolesława Piechy z PiS. W zamierzeniach jej inicjatora miała ona uwzględniać nauczanie Kościoła na temat sztucznego zapłodnienia i rzeczywiście wprowadza zakaz in vitro. Jednak z istotnym wyjątkiem. Posłowie uznali, że trzeba zatroszczyć się o los już istniejących zarodków i dać szansę na życie blisko 50 tys. ludzkich istnień, bo na tyle szacuje się liczbę zamrożonych zarodków w Polsce. Okazało się jednak, że szlachetne intencje posłów PiS nie do końca są zgodne ze stanowiskiem Kościoła, który uważa, że nie można dla ratowania życia stosować niemoralnej metody, a przecież zgoda na adopcję zamrożonych embrionów oznacza zgodę na sztuczne zapłodnienie, bo tylko na tej drodze mogłyby przyjść na świat.

W watykańskim dokumencie poświęconym bioetyce „Dignitas personae” tak jest oceniona ta sytuacja: „Nie ma moralnie godziwego rozwiązania, które zapewniłoby ludzką przyszłość wielu tysiącom zamrożonych embrionów”. Kościół podkreśla, że propozycja adopcji embrionów jest „godna pochwały co do intencji uszanowania i obrony życia ludzkiego, jednak niesie ze sobą wiele problemów moralnych”.

Kwestia losu ludzkich zarodków pojawiła się już w latach 90. w USA i Wielkiej Brytanii. Powstał nawet ruch katolików pragnących adoptować zamrożone embriony, które miały być zniszczone. Jednak Stolica Apostolska po długim namyśle oceniła ten pomysł jednoznacznie negatywnie, wskazując, że nawet szlachetnych celów nie można osiągać za pomocą zła. Propozycja adopcji zarodków rodzi problemy, które w praktyce mogą okazać się nie do pokonania. Po rozmnożeniu stanęlibyśmy przed dylematem, czy wszczepiać je niezależnie od stanu ich zdrowia, czy dokonać selekcji, a więc eugeniki prenatalnej, co z punktu widzenia Kościoła jest wykluczone. Według bioetyka ks. prof. Stanisława Warzeszaka, wśród moralistów przeważa pogląd, że nie ma tu godziwego wyjścia, jednak nie należy adoptować ludzkich zarodków. Pozostaje więc czekać, aż zginą, chyba że w tym czasie pojawi się jakieś inne rozwiązanie.

Ekskomunika za in vitro
W trakcie dyskusji nad sztucznym zapłodnieniem w Polsce pojawiło się przekonanie, że zabicie zarodka powołanego do życia metodą in vitro jest równoznaczne z aborcją, a w konsekwencji osoby stosujące in vitro powinny podlegać karze ekskomuniki jak za dokonanie aborcji. Takie stanowisko można dostrzec w orzeczeniach Rady ds. Rodziny Episkopatu Polski. W liście do parlamentarzystów w grudniu 2007 r. Rada napisała, że „przy każdej próbie w tej metodzie giną liczne embriony – jest to rodzaj wyrafinowanej aborcji”. A w komunikacie po spotkaniu w maju br. Rada przypomina, że ci, którzy zabijają ludzkie życie, uczestniczą w zabijaniu albo ustanawiają prawa przeciwko życiu poczętemu, np. na drodze in vitro, „nie mogą przystępować do Komunii św., dopóki nie zmienią swojej postawy”.

To sformułowanie zostało odczytane jako stwierdzenie, że zabicie zarodka powstałego na drodze in vitro skutkuje karą ekskomuniki. Takie stanowisko wprost zaprezentował kanonista ks. dr Piotr Steczkowski w „Naszym Dzienniku” z 29–30 maja br. Powołał się na orzeczenie Papieskiej Komisji ds. Autentycznej Interpretacji Kodeksu Prawa Kanonicznego z 19 stycznia 1988 r., która stwierdziła, że przez aborcję w rozumieniu kan. 1398, a więc dotyczącego kary ekskomuniki za przerwanie ciąży, rozumie się zabicie niedojrzałego płodu w jakikolwiek sposób i w jakimkolwiek czasie od momentu poczęcia począwszy. Ks. Steczkowski wysuwa stąd wniosek, że „każde zniszczenie ludzkiego embrionu w świetle prawa kanonicznego jest aborcją”, a w konsekwencji ci, którzy się tego dopuszczą, podlegają automatycznej ekskomunice.

Tymczasem inni kanoniści zwracają uwagę, że orzeczenie Komisji nie dotyczy in vitro. – Komisja wypowiedziała się jedynie w kwestii zabójstwa płodu w łonie matki, a więc nie możemy tej wypowiedzi rozciągnąć na uśmiercanie embrionów ludzkich uzyskanych metodą in vitro – tłumaczy nam o. dr Tomasz Wytrwał OP. I podkreśla, że mamy tu do czynienia z tzw. wątpliwością prawną, a w takiej sytuacji ustawy kościelne nie obowiązują. Podobnego zdania jest profesor prawa kanonicznego bp Tadeusz Pieronek. Choć podkreśla, że z moralnego punktu widzenia zabicie ludzkiego embrionu jest oczywiście grzechem, jednak trzeba poprosić Papieską Komisję o jednoznaczne rozstrzygnięcie, czy dopuszczenie się tego czynu oznacza automatycznie karę ekskomuniki. Jego zdaniem, w świetle orzeczenia z 1988 r. można się tu spodziewać orzeczenia pozytywnego.

Najpierw tylko zakaz
Kiedy w 2007 r. rząd PO zapowiedział finansowanie sztucznego zapłodnienia z budżetu państwa, zdecydowanie zaprotestowali biskupi, słusznie zwracając uwagę, że metoda ta z moralnego punktu widzenia jest nie do przyjęcia, a do tego nie ma w Polsce żadnych przepisów regulujących sztuczne zapłodnienie. Po roku prac zespół pod kierunkiem Jarosława Gowina z PO opracował pierwszą całościową ustawę regulującą kwestie bioetyczne. Zezwala ona na in vitro, a więc nie jest zgodna z nauczaniem Kościoła, który domaga się zakazu tej metody. Ale jednocześnie wprowadza całkowity zakaz zabijania ludzkich zarodków i ich zamrażania. Projekt Gowina postawił nasz episkopat wobec dylematu, czy poprzeć rozwiązanie, które, choć nie jest zgodne z nauczaniem Kościoła, jednak poważnie ogranicza negatywne skutki tej metody, zabraniając niszczenia embrionów. Pierwsze głosy płynące od biskupów zdawały się wskazywać, że episkopat pójdzie tą drogą. – Ustawa o in vitro nawet odległa od pełnego katolickiego stanowiska jest lepsza niż brak jakichkolwiek regulacji – oceniał projekt Gowina w programie „Kropka nad i” w grudniu 2008 r. metropolita lubelski abp Józef Życiński.

Podstawą do poparcia projektu tylko częściowo zgodnego z nauczaniem Kościoła był punkt 73. encykliki „Evangelium vitae”, który mówi, że parlamentarzysta, którego sprzeciw wobec niegodnej metody jest powszechnie znany, a nie jest w stanie osiągnąć jej całkowitego zakazu, może poprzeć ustawę znacznie ograniczającą negatywne skutki istniejącego stanu prawnego. Tyle że takie postępowanie opisane w encyklice odnosi się do zmiany „już obowiązującego” prawa. Wśród prawników powstał spór, czy można je zastosować w polskim przypadku, gdy nie ma żadnej regulacji prawnej dotyczącej in vitro. A może, wobec stanu bezprawia, obowiązkiem katolika powinno być w pierwszej kolejności poparcie ustawy całkowicie zakazującej sztucznego zapłodnienia?

Polscy biskupi wystosowali w tej sprawie zapytanie do Stolicy Apostolskiej. Oczekując na odpowiedź, musieli jednak zająć jakieś stanowisko. W grudniu 2008 r. eksperci wraz z Prezydium Episkopatu wydali specjalne oświadczenie, w którym stwierdzili jasno, że gdy po raz pierwszy podejmowana jest inicjatywa prawnego unormowania sprawy in vitro, należy dążyć do całkowitego zakazu tej metody. Jednak gdyby takie rozwiązanie zostało odrzucone, zostawili posłom możliwość poparcia projektów niecałkowicie zgodnych z nauczaniem Kościoła, podkreślając, że „ich etycznym obowiązkiem jest aktywność w całym procesie legislacyjnym, tak aby maksymalnie ograniczyć negatywne aspekty takiej regulacji”. Takie stanowisko było inspiracją do stworzenia nowych projektów dotyczących in Vitro, na przykład obywatelskiego Contra in Vitro, posła Piechy, czy ostatnio posłanki Teresy Wargockiej, które wprowadzają zakaz tej metody. Podane przykłady pokazują, że metoda sztucznego zapłodnienia stawia przed Kościołem liczne wyzwania, na które często od razu nie ma gotowych odpowiedzi.