Słoma zamieniona w złoto

ks. Tomasz Horak

publikacja 07.07.2010 07:23

Przecież księdzem się jest albo się nim nie jest – mimo święceń, sutanny, tytułów, stanowisk.

Indie neil conway / CC 2.0 Indie
Sąd w Delhi skazał 18 hinduskich fanatyków na dożywocie za współudział w zabiciu 23 muzułmanów

Pięciu księży przy ołtarzu w rocznicę święceń. W oknach kaplicy kraty jak w więzieniu. Bo to jest więzienie. Organista i gitarzysta śpiewają z przejęciem – to skazani. Jeden z księży duszpasterzuje właśnie tutaj. Na parafii także. Wręczył nam krzyże. Misterna robota! Korpus oklejony mozaiką ze słomy – od złotej po ciemnobrunatną.

To praca jednego z więźniów. Wymaga cierpliwości i czasu. A czasu to tutaj mają aż za dużo. Nasz kolega, więzienny kapelan, trzymając słomą zdobiony krzyż, mówi: „Słoma... Tylko słoma. Za młodu ścieliłem krowom i do głowy mi nie przyszło, że można co innego. Okazuje się, że można. To całkiem tak, jak z życiem. Różne rzeczy można. Nawet jeśli trafi się do więzienia, można z życiem zrobić bardzo wiele. Dobrego także”.

Opowiada, z dużą dyskrecją, o więziennym świecie. O tym, jak tu wszystko jest jakoś uproszczone – choć nie całkiem zrozumiałe dla ludzi z wolności. Uproszczone do dziwnie kontrastowego obrazu – zła lub dobra, choć jedno i drugie ma tu wymiar trochę inny niż powszechnie. W takim kontrastowym świetle oceniany jest też więzienny duszpasterz. Wrócił kiedyś z więzienia, pod drzwiami plebanii zastał wór jabłek. Wiadomo, dla więźniów, parafianie pomagają. Władował owoce do swojego malucha i z powrotem.

Rozdaje skazanym. Któryś z nich patrzy, kręci głową i komentuje: „To naprawdę trzeba mieć powołanie, żeby tym p... złodziejom jabłka rozdawać!”. Nie Msza, nie mądre słowa, nie pobożność. Zwykły gest urasta do rangi sprawdzianu powołania. Tym razem na plus dla księdza. Ale w takim świecie to i o minus łatwo. A jak bywa oceniana cała przestrzeń duszpasterskiej obecności księdza nie tylko w więzieniu? Przecież księdzem się jest albo się nim nie jest – mimo święceń, sutanny, tytułów, stanowisk.

Ciągnęliśmy naszego kolegę za język. Spoza różnych sytuacji przeświecało wspólne tło: więźniowie szanują autentyczność tego, kto do nich przychodzi. Dlatego w księdzu to, z czym wobec nich staje, musi być jego życiem, nie tylko pracą. Skazani mają szczególny zmysł oceny – i to w skali czarno-białej, bez odcieni pośrednich. Podobne oczekiwania są jednak powszechniejsze i sprawdzianem powołania wszędzie może stać się jabłko. A my jesteśmy słomą. W Bożych rękach zamienia się ona w złoto. I wtedy, jak mówił bł. ks. Jerzy, przez ręce człowieka dzieją się cuda.