Pan Bóg wybrał ziarenko

Urszula Rogólska; Gość biesko-żywiecki 24/2019

publikacja 19.07.2019 06:00

– Patrząc na ten świat z perspektywy dietetyka, zacząłem obserwować gwałtowną pogoń za cudowną dietą, która może jedynie przedłużyć życie – mówi Marek Zaremba. – Wielu ludzi jeździ na targ po ekologiczne jajka, warzywa, szukają nie wiadomo czego, a omijają cudowny pokarm nieśmiertelności, który mają blisko i który naprawdę daje życie.

Znany specjalista od żywienia jesienią wydaje książkę poświęconą… Eucharystii. Archiwum Marka Zaremby Znany specjalista od żywienia jesienią wydaje książkę poświęconą… Eucharystii.

Poniedziałek Wielkanocny. Msza Święta. Marek Zaremba jest wykończony – skończył pracę nad książką „Jaglany detoks – przepisy”. W głowie już mu się maluje błogi obrazek – w majowy weekend odpocznie w ukochanym Mariazell. Ale z tyłu głowy słyszy: „Pójdziesz na pielgrzymkę do Łagiewnik”. Tę, w której pójdzie też Jezus Eucharystyczny.

Myśl o wyruszeniu w drogę wzbudziła w nim lekką panikę. – Byłem ledwo żywy, nieprzygotowany, bez sił. Przerażało mnie to, bo nigdy w życiu nie byłem na pieszej pielgrzymce – opowiada Marek. – Ale odpowiedziałem do Boga: wierzę, że dasz mi siłę. „Wystarczy ci mojej łaski”, „Moc w słabości się doskonali”. Poszedłem. W czasie tych czterech dni odpocząłem bardziej niż w ciągu ostatnich 10 lat! Nawet mimo tego, że na noclegu w sali gimnastycznej nie mogłem spać, bo byłem obolały, a obok ktoś strasznie chrapał. Śmiałem się, bo czułem, że Pan Jezus wniósł mnie na ten najwyższy poziom miłowania człowieka.

Niebo w gębie

Znany dietetyk z Bielska-Białej, pasjonat zdrowego gotowania, autor rozchwytywanych książek z „Jaglanym detoksem” na czele, wiedział, że nie trafił przez przypadek na pielgrzymkę, podczas której Jezus wędruje w specjalnej monstrancji. Intensywnie pracował wówczas nad kolejną książką: „Niebo w gębie – pokarm, który leczy”, poświęconą… Eucharystii!

– Pomysł na książkę przyszedł do mojego serca kilka lat temu. Nawróciłem się przed 10 laty i niedługo potem otrzymałem łaskę pragnienia codziennej Eucharystii – mówi. I wspomina: – Byłem chorym, poranionym człowiekiem, moje małżeństwo było rozbite w sensie psychoemocjonalnym, duchowym, niszczyła mnie choroba Hashimoto. Miałem trudne relacje z dziećmi, do tego doszło bankructwo. 16 lat temu rok po roku straciłem rodziców. Wpadłem w sidła jogi, New Age, wróżbiarstwa. Można by powiedzieć, że gorzej już być nie mogło… Łaknąłem zdrowia, ale nie chciałem zmiany. Dopiero kiedy ta chęć przyszła, padłem na kolana i wyznałem Bogu swoje pragnienie oddania Mu całego mojego życia. Wtedy On wkroczył do akcji ratunkowej. Przyszły dwa lata trudów, pokuty, zmagań. Miałem taki kołe k wbity w serce. Mimo tego, że dwukrotnie wyspowiadałem się z całego życia, to nie wystarczało. Co zadziałało? Regularny post, Różaniec, modlitwa na kolanach.

Marek był pewien – kiedy Bóg wchodzi w życie człowieka, dotrzymuje słowa.

– Pochodzę z ultrakatolickiej rodziny. Moja kochana babcia Dominika zawsze wpajała mi modlitwę różańcową. Różaniec wszędzie woziłem ze sobą, ale nigdy go nie używałem… – opowiada. – Kocham zdanie Pana Jezusa z „Dzienniczka”: „Smucą mnie dusze, które proszą o mało”. Od kiedy to przeczytałem, proszę Pana Jezusa o wszystko. Zauważyłem, że ludzie nie proszą o rzeczy dobre, ale może trudne, bo się boją, że je dostaną, że trzeba się będzie zaprzeć samego siebie.

Pokój w sercu

Osiem lat temu Marek zapragnął codziennie przyjmować Eucharystię. Od tego czasu nie pamięta dnia bez Mszy św. Od wielu lat codziennie rozważa również tajemnice Różańca i stosuje regularny post raz w tygodniu, co wzmacnia jego życie sakramentalne i daje pokój serca nawet w obliczu trudnych sytuacji.

Zaczęły się dziać rzeczy, których nigdy by się nie spodziewał – był elektronikiem, a został dietetykiem. To wtedy odkrył także Bożą obietnicę: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”.

– Organizuję konferencje, turnusy postu, publikuję kilka książek rocznie, mam żonę, dwie córki i… okazuje się, że na wszystko mam czas! – relacjonuje. – Mam go naprawdę wiele na odpoczynek, na co najmniej dwugodzinną modlitwę, na aktywność sportową. Jestem pewien – to owoc Eucharystii i adoracji Najświętszego Sakramentu. Dlatego piszę tę książkę.

Marek doświadczył nieraz, że miłość Pana Jezusa jest wymagająca: – On ode mnie wymaga! Jeśli mi coś daje, to nie mogę tego zatrzymać dla siebie.

Od kilku lat udziela konsultacji dietetycznych bezpłatnie. – Nie miałem pomysłu finansowego na moje życie, ale czułem, że pragnieniem Boga jest, żebym pomagał chorym i cierpiącym.

Na odpowiedź Pana Boga nie czekał długo. Publikowane przez niego książki: „Jaglany detoks”, „Boży skalpel”, „Leczenie dietą”, „Zatrzymaj Hashimoto”, „Wzmocnij jelita” i kolejne szybko stawały się bestsellerami.

Od tej pory musiał jednak mierzyć się z wylewającym się na niego szyderstwem: „dietetyk wyrwany z oazy”, „przepisy podlane kościelnym sosem”, „te książki to religijny bełkot”, „autor jest nawiedzony” – to najłagodniejsze określenia, które czasami pojawiają się na temat jego publikacji. – Takie uwagi doprowadziły mnie do kolejnego skoku i współpracy z Jezusem w Eucharystii: nie oceniać, nie krytykować, tylko się modlić. Mając pokój w sercu, zacząłem doświadczać czegoś niezwykłego – otrzymywałem wiele zapewnień o modlitwie i błogosławieństwie.

Lekarstwo

– Żyjemy w kulturze obrazu, który w mojej obserwacji – terapeuty – prowadzi do bierności emocjonalnej, duchowej, i to jest bardzo niebezpieczny aspekt – mówi dietetyk. – Ludzie uzależniają się od mediów. To doskonałe pole działania dla złego ducha. Pamiętam, że pragnienie codziennej Eucharystii miałem od dawna, jednak był jakiś bloker, który zatrzymywał mnie, żebym nie szedł na Mszę. Tak jest często – ludzie mają łaskę pragnienia spotkania z Jezusem, ale z różnych przyczyn nie korzystają z niej, bo zły duch próbuje im wcisnąć coś ciekawszego. Tymczasem lekarstwo działa tylko wtedy, kiedy się je zażywa. Eucharystia jest lekarstwem nieśmiertelności, ale też lekarstwem na nasze życie doczesne. Daje siłę do pokonywania trudności, kształtuje nas w duchu pokoju. Marek podkreśla, że Eucharystia jest dla niego najdoskonalszą formą odpoczynku.

– Na początku mojego nawrócenia miałem na Eucharystii tysiące myśli, rozproszeń. Teraz całkowicie zanurzam się w Bogu, odpoczywam.

Kiedy dietetyk planuje wyjazdy, najpierw szuka kościoła, w którym będzie się mógł spotkać na Eucharystii z Jezusem, a dopiero później miejsca noclegu. – Od kiedy tak robię, mam najpiękniejsze urlopy pod każdym względem!

Różaniec i post

Marek nie ma wątpliwości – to Pan Jezus przyprowadził go do swojej Matki. – Kiedy pisałem książkę „Boży skalpel” o poście, podczas modlitwy wstawienniczej usłyszałem, że Jezus oddaje mnie Niepokalanemu Sercu Maryi. Od tego momentu zaczęła się moja nowa przygoda z Eucharystią.

Codzienny Różaniec to kolejna łaska, o której mówi Marek. – Eucharystia połączona z postem i Różańcem przyczyniła się do nawrócenia moich dzieci, żony, bliższej i dalszej rodziny. Nie siła, nie perswazja. Bóg nie zwycięża siłą, ale pokorą.

Post jest trzecim aspektem, który Marek wiąże z Eucharystią. – Mówię, że post powinien opierać się na ziarnie. Bo ostatecznie ma zbliżać do stołu eucharystycznego. Tajemnica Eucharystii jest ukryta właśnie w ziarnie. To Jezus jest tym Ziarnem, które zostało zmiażdżone przez grzech na mąkę. Z niej w piecu boleści został wypalony Chleb Życia. Wiem, że bez kontemplacji Męki Pańskiej nie zrozumiem Eucharystii...

Marek widzi, jak świadome przyjmowanie Eucharystii i poddanie się Bożemu kierowaniu przemienia nie tylko jego. – Napisała do mnie pani, która po przeczytaniu „Jaglanego detoksu” poszła do spowiedzi po 20 latach i schudła 20kg! Takich świadectw otrzymuję setki. Wierzę, że Pan Bóg wybrał to jaglane ziarenko, żeby przyciągać na nowo do siebie swoje dzieci.

Autor deklaruje też: – Chciałbym, żeby książka „Niebo w gębie” była wołaniem o miłość Pana Jezusa w świecie, który zwariował na punkcie jedzenia i diety. On mówi: rozumiem wasz głód ciała, ale to ja jestem prawdziwym pokarmem i napojem. Kto trwa we mnie, przynosi owoc obfity.

Przygotowując się do napisania najnowszej książki, Marek przez 40 dni adorował Najświętszy Sakrament w bardzo różnych okolicznościach, także nocą – w intencji przyszłych czytelników. Zapiski powstałe po tych modlitwach i w czasie pielgrzymki do Łagiewnik oraz w Wieczerniku w Jerozolimie znajdą się w jego książce o Eucharystii. Pielgrzymka łagiewnicka stała się kolejnym znakiem prowadzenia przez Bożą Opatrzność. Marek pracuje nad następnym cyklem swoich publikacji. A będą to… „Smaki pielgrzyma”. Materiału, który zebrał na trasie diecezjalnego pielgrzymowania, na pewno w nim nie zabraknie.