Stulatek czeka na pomoc

Urszula Rogólska (GN 29/2007)

publikacja 27.07.2007 15:47

Osiem milionów złotych. Tyle wstępnie będzie kosztował siostry elżbietanki z Cieszyna „prezent”, który dostały na 800. rocznicę urodzin swojej patronki św. Elżbiety Węgierskiej. Po 58 latach odzyskują stuletni szpital, ale obiekt wymaga generalnego remontu.

Stulatek czeka na pomoc

Czy to siedziba partii? – zapytała mnie przed 1989 r. jedna pani na dworcu PKS-u w Cieszynie, wskazując na budynek szpitala sióstr elżbietanek – uśmiecha się Grażyna Kołder, architekt z Cieszyna. – Proszę posłuchać: „Zespół klasztorno-szpitalny Zgromadzenia Sióstr Świętej Elżbiety w Cie-szynie przy ul. Katowickiej 1, powstały na początku XX wieku. (...) Kompleks zabudowy klasztoru zajmuje znaczną powierzchnię, z wewnętrznym parkiem (...). Dzięki swej monumentalnej bryle i usytuowaniu na stoku, stanowi charakterystyczny i dominujący element zabudowy Cieszyna. (...) Zespół posiada dużą wartość zabytkową i historyczną w skali miasta”. Tyle śląski konserwator zabytków, który w 2002 r. wpisał obiekt do rejestru zabytków A mnie on zachwyca – mówi Grażyna Kołder.

Zachwyt i ból głowy
– Siedem tysięcy metrów kwadratowych powierzchni – mówi s. Beata Korzec, ekonomka Zgromadzenia Sióstr Świętej Elżbiety III Zakonu św. Franciszka. – 350 nietypowych okien o wysokości od 2 do 3 m (do wymiany pod okiem konserwatora).

Kafelki w łazienkach mają po kilkadziesiąt lat – każda inna. A progi w toaletach? Na wózku trudno je sforsować. Pacjentów nosi się na noszach. Na sufitach – okazały grzyb. Już nie wspominam o tym, że obiekt nie spełnia przepisów przeciwpożarowych. Zachwyt Grażyny Kołder oraz ból głowy s. Beaty, spowodowany ogromem planowanych prac remontowych, spotkały się wiosną tego roku. Siostry już były pewne, że po 58 latach Zespół Zakładów Opieki Zdrowotnej w Cieszynie chce im w pełni zwrócić obiekt.

Pamiętny rok 1949
– Z ziemią cieszyńską jesteśmy związane od ponad 250 lat, od 1753 r. – opowiada s. Beata. – Zawsze służyłyśmy chorym i potrzebującym. Ten obiekt został wybudowany w 1903 r. Po każdej zawierusze wojennej, kiedy szpital spotykały grabieże i konfiskaty, siostry z mozołem przywracały mu pierwotną funkcję. – Nasza wspólnota była wówczas zgromadzeniem klauzurowym – mówi s. Julia Ślifirska, poprzednia przełożona. – Aż przyszedł pamiętny rok 1949. Szpital został nam odebrany, a siostrom zakazano pracy w nim. Jeśli chciały być pielęgniarkami, musiały zrezygnować z życia zakonnego. Za zgodą władz kościelnych zaczęły więc katechizować i pomagać przy parafiach.

Niepokojące sygnały
Przez lata funkcjonowały tu różne oddziały: położniczy, laryngologiczny, chorób płuc i gruźlicy. W 1971 r. został częścią Zakładu Opieki Zdrowotnej. W 1977 r. i w latach 1983–85 przeprowadzono tu pierwsze remonty. Po 1989 r. budynek został prawnie zwrócony siostrom. Nadal jednak funkcjonował jako część Szpitala Śląskiego w Cieszynie. Siostry podpisały umowę najmu z zespołem ZOZ. Ustalono minimalny czynsz.

Może się wydawać, że 4 tys. zł to dużo, ale jeśli przełoży się to na wynajmowaną powierzchnię – około 4 tys. metrów kwadratowych – to kropla w morzu potrzeb. Obecnie funkcjonują tu dwa oddziały płucne, dermatologiczny i zakaźny. Niedługo czeka je przeprowadzka. – Na początku tego roku zaczęły do nas napływać niepokojące sygnały, że chcemy odebrać szpital, chorych pozbawić miejsca leczenia, a lekarzy i pielęgniarki pracy – mówi s. Goretti Śliwak, przełożona generalna. – Nigdy nie miałyśmy takich zamiarów! O sprawie przenosin oddziałów było coraz głośniej, ale my żadnego pisma od władz powiatu nie dostawałyśmy. Siostry same zaczęły wyjaśniać sytuację i dopytywać. Dowiedziały się, że wkrótce rozpoczną się przenosiny oddziałów do głównego budynku Szpitala Śląskiego.

Nie zostawimy sióstr
– Zapadła już decyzja, zobowiązująca zarząd powiatu do podjęcia działań, które zahamują zadłużanie się cieszyńskiego szpitala – mówi starosta cieszyński Mirosław Kożdoń. Tłumaczy, że zadłużenie jednostki, składającej się ze Szpitala Śląskiego i szpitala sióstr, sięga 19 mln zł. – Prowadzenie dwóch kuchni i dowóz pacjentów na diagnostykę generują koszty. Poza tym konieczne jest ulokowanie oddziału zakaźnego w osobnym budynku. Taka możliwość powstaje na terenie przebudowywanego Szpitala Śląskiego przy ul. Bielskiej – dodaje. Starosta deklaruje, że wyspecjalizowani pracownicy starostwa będą poszukiwać środków unijnych, które pomogą sfinansować prace. Mówi, że w sprawę angażuje się osobiście – jest umówiony w śląskim NFZ, chce sprawę poruszyć w Sejmiku Śląskim – kiedy tylko ten wyleczy się z paraliżu politycznego.

Pomoc deklaruje także dyrektor ZZOZ-u. – Siostry chcą, by obiekt nadal służył chorym, bo w takim celu został wybudowany - mówi Jan Kawulok. – Nie chcemy zostawić sióstr samych z problemem – zapewnia. – Byliśmy razem na wstępnych rozmowach w śląskim NFZ z pytaniem, co by fundusz „kupił” od sióstr. Siostry chcą iść w kierunku zakładu opiekuńczo-pielęgnacyjnego i hospicjum. Mają wstępną akceptację NFZ. Od okien po kafelki
– Chcąc otworzyć zakład opiekuńczo-pielęgnacyjny, musimy budynek dostosować do norm Unii Europejskiej – opowiada s. Beata. – Wstępny koszt remontu obliczyłyśmy na 8 mln zł...
– Kilka lat temu, dzięki życzliwości bp. Tadeusza Rakoczego, kapłanów i ofiarności parafian, mogłyśmy prowadzić w diecezji bielsko-żywieckiej kwesty. Udało się wyremontować elewację – mówi s. Goretti.
By obiekt mógł pozostać szpitalem, należy dobudować trzy windy przeznaczone do transportu chorych (a to bardzo kosztowne) oraz przy- najmniej przebudować węzły sanitarne i poszerzyć nie- malże wszystkie otwory drzwiowe.

Doskonała inwestycja
W cieszyńskim klasztorze mieszkają 34 siostry. W siedmiu domach w Polsce jest ich razem 63. Średnia wieku sióstr to 40 lat. – Personalnie jesteśmy w stanie podołać nowemu zadaniu – mówią.
Profesjonalizm s. Judyty Klisik, s. Pauli Florczyk i s. Justyny Krop docenia ordynator dr Jerzy Zientek: – Kiedy którakolwiek pielęgniarka nie może przyjść do pracy, siostry są zawsze gotowe ją zastąpić. Wysyłanie ich na jakiekolwiek szkolenie to doskonała inwestycja.

O tym, że siostry potrafią sobie radzić z prowadzeniem nowej placówki, świadczy też Dom Pomocy Społecznej „Betania”. – Dobudowałyśmy szyb windowy, przystosowałyśmy pomieszczenia na pokoje dla 30 mieszkańców – opowiada s. Karolina Podruczny, przełożona domu w Cieszynie, przez 9 lat dyrektor „Betanii”. – Tu jest lepiej niż w domu! – zachwyca się Wanda Herman. – Jestem tu na własną prośbę! – Jestem tu już dziesięć, a może dwanaście lat – opowiada Helena Cienciała. – Siostry się bardzo poświęcają opiece nad nami. Jak przychodzą, to zawsze jest radość i dużo śmiechu.

Ufamy
– A nie myślały siostry, żeby w którymś ze skrzydeł otworzyć hotel? Inwestor na pewno by się znalazł! – rzucamy pół żartem, pół serio. Na to s. Beata przypomina życiorys św. Elżbiety – zmarła w 1231 r., mając 24 lata, które poświęciła ubogim i chorym. Przynosi też listę sióstr, które zmarły w Cieszynie: – s. Gertruda, lat 27 – zmarła w 1905 r., s. Cecylia, lat 21 – zmarła w 1908 r., s. Elżbieta Molinek – w 1912 r. Miała lat 54. Kiedy powstawał ten budynek, siostry ofiarowały swoje młode życie – wypełniały obowiązki klasztorne, pracowały wśród ciężko chorych, doglądały budowy. I my teraz miałybyśmy o tym zapomnieć...?

Pomóż elżbietankom
Zgromadzenie Sióstr św. Elżbiety III Zakonu św. Franciszka, ul. Katowicka 1, 43-400 Cieszyn; Kredyt Bank Filia nr 4 Cieszyn, 47 1500 1357 1213 5004 2004 0000.