Watoto wa Afrika

Zapis czatu z Panią Magdą Słodzinką, Prezeską Fundacji „Watoto - Dzieci Afryki”

publikacja 23.04.2007 13:43

Sytuacja dzieci w Afryce jest nieporównywalna z sytuacją dzieci w Polsce. Czteroletnie dziecko ma już obowiązek pracy, który polega np. na przyniesieniu wody, czasami z odległości 5 km. Od 4 roku życia dziecko jest zobowiązane pracować. Nasza akcja to "wykupienie go" od tej pracy. Zapis czatu z 21 kwietnia 2007

Watoto wa Afrika





Ksiądz na czacie3: Szczęść Boże.

Bardzo serdecznie witam na naszym czacie Panią Magdę Słodzinkę, Prezeskę Fundacji „Watoto – Dzieci Afryki”, spieszącej z pomocą najbiedniejszym dzieciom tego kontynentu.

Mam nadzieję, że uczestnicy naszego spotkania zapoznali się ze wskazanymi materiałami, co pomoże nam w przeżyciu ubogacającego, motywującego nas ku dobru spotkania.

Witam wszystkich uczestników czata, tworzących społeczność internetową Portalu „Wiara”. Zapraszam do rozmowy.


Magda Słodzinka: Witam wszystkich

Aprylka: Czy coś znaczy i jeśli tak, to co znaczy „Watoto”?

Magda Słodzinka: Watoto wa Africa – to w języku suahili – dzieci Afryki.

Madzielenka: Dlaczego pani wybrała akurat Afrykę, czy mało biedy w Polsce?

Magda Słodzinka: Inna jest bieda w Afryce, gdzie wszyscy na około są biedni, a inna w Polsce, gdzie większość społeczeństwa jest zamożna. W Afryce nie ma do kogo zwrócić się o pomoc - 95% społeczeństwa żyje w ubóstwie.

Aprylka: Dlaczego zdecydowała się Pani na wolontariat w Afryce? Jak Pani się czuła, gdy była Pani pierwszy raz w Afryce? Dlaczego Afryka, a nie Bliski Wschód? (Artchi)

Magda Słodzinka: Ja nie jestem wolontariuszem w Afryce - pracujemy jako wolontariusze w Polsce. Drugie pytanie jest zbyt obszerne - ale powracając do problemu biedy: w Afryce krępowało mnie moje bogactwo zawarte w jednym plecaku, bo oni nawet tego nie mieli. A dlaczego Afryka? Nie wiem - może Opatrzność chciała pomóc Afryce?





Sami99: Jak to się stało, że postanowiła Pani założyć tę fundację?
Luiza: Jak to się stało, że robi Pani to co robi? Pytam o początki.

Magda Słodzinka: Idea pomocy dziecku z Trzeciego Świata przez kogoś z bogatej północy jest mi znana od ponad 40 lat. W Polsce tego typu pomoc można było rozpocząć po transformacji ustrojowej. Rozpoczęła ją gdańska grupa Ruchu Maitri, a ja włączyłam się jako "rodzic adopcyjny".

Potem stałam się wolontariuszem tego ruchu, a po dwóch latach z grupą innych „rodziców adopcyjnych” założyliśmy samodzielną grupę, która prowadziła „Adopcję Serca” przez ponad 5 lat dla polskich placówek misyjnych w Rwandzie i Kongu. W 2005 roku założyliśmy fundację i jako osoba prawna możemy współpracować z polskimi misjonarzami z różnych krajów – aktualnie Rwanda, Kongo, Kamerun i Syberia.

Sami99: Też bym chciała wyjechać do Afryki i zacząć pomagać tym dzieciom. Jestem pełna podziwu dla Pani, bo jest to niesamowite, co Pani robi. Mało jest takich ludzi. Co trzeba zrobić by zostać takim wolontariuszem??

Magda Słodzinka: Wolontariat w Afryce organizują ojcowie Salezjanie. Trzeba mieć czas, trzeba mieć chęci, cierpliwość i świadomość, że jest się tylko narzędziem w ręku Opatrzności.

Pasjonat_ka: Czym różni się ta fundacja od wielu innych zajmujących się adopcją na odległość?

Magda Slodzinka: Jesteśmy grupą ludzi świeckich współpracujących ze zgromadzeniami misyjnymi, jest to wiec współpraca mieszana. Po doświadczeniach zgromadzonych od roku 1999 w naszej pomocy położyliśmy nacisk na edukację. Pomoc jest dla dzieci zarówno z biednych rodzin, jak i sierot czy półsierot.

Odeszliśmy od nazwy „adopcja serca”, aby uzmysłowić potencjalnym opiekunom, że to nie są wyłącznie sieroty czy sieroty wojenne. Kryterium włączenia dziecka do akcji nie jest jego sieroctwo, ale chęć do nauki i sytuacja finansowa jego rodziny lub opiekuna.

Kryterium włączenia do akcji nie jest też wyznanie. Misjonarze włączają zarówno dzieci z rodzin katolickich, jak i protestantów, muzułmanów, również animistów, nie wspominając już o tzw. "bezprizornych" z Syberii.





Ewa09: Dlaczego tak się dzieje, że ludzie żyją w takim ubóstwie... zła polityka państw?
Spamer: Ubóstwo w tamtym regionie jest liczone jeśli dzienne wydatki na żywność nie przekraczają 1$, jaki odsetek ludności tak tam żyje ??

Magda Slodzinka: Duża pomoc międzynarodowa zatrzymuje się na poziomie władz danego kraju. Najskuteczniejszą formą pomocy jest przekazywanie jej misjonarzom, ponieważ wtedy te pieniądze docierają do tych, do których mają dotrzeć - do najbiedniejszych.

Bazylia: W jaki sposób nawiązany został kontakt pomiędzy fundacją a konkretnymi zgromadzeniami misyjnymi? Czy idea wychodziła od fundacji czy może zakonnicy szukali w Polsce kogoś kto zechciałby poprowadzić taką działalność?

Magda Slodzinka: Po masakrze w Rwandzie to misjonarze wołali o pomoc. Teraz, kiedy Rwanda nie różni się od innych biednych krajów afrykańskich coraz trudniej jest namówić misjonarzy na tego typu współpracę, ponieważ wymaga to od nich dodatkowej "poza godzinami" pracy administracyjnej i organizacyjnej.

Spamer: Czy tamtejsi ludzie nie uzależniają się od niesionej IM pomocy? Co robi się, by ci ludzie potrafili uniezależnić od ciągłej pomocy? Jak postrzegają tamtejsi ludzie społeczeństwa uprzemysłowione??

Magda Slodzinka: Zmieniliśmy zasady obowiązujące w prowadzonej przez nas dawniej „Adopcji Serca”. W akcji „Watoto” pomoc jest wyłącznie dla młodzieży i dzieci uczących się. Jeżeli dziecko nie przechodzi do następnej klasy, pomoc się kończy. Chodzi o uzmysłowienie nie tylko uczniom, ale również ich opiekunom, że jest to pomoc na ściśle określony czas - na czas nauki.

Tamtejsi ludzie nie znają społeczeństw uprzemysłowionych. Nie jest korzystne dla społeczeństw afrykańskich że tak bardzo chłoną cywilizację amerykańską i zachodnioeuropejską. Nie mają takiego dystansu do naszej cywilizacji, jak np. Hindusi w Indiach. Mogą zachować swoją tożsamość tylko zachowując swoją kulturę i tradycję.

Ważną sprawą są działania na poziomie grupy 8 najbogatszych państw świata i Banku Światowego. Przykładem może być Mali i Burkina Faso, gdzie Bank Światowy wymusił reformy. I te dwa państwa, które jeszcze 20 lat temu były w gronie 5 najbiedniejszych państw świata odbiły się od dna.





Spamer: A jak postrzegana jest wiara, czy w zasadzie Kościół Katolicki??

Magda Slodzinka: To jest pytanie do misjonarzy

Aprylka: Czy taka akcja jak Fundacji Watoto jest też w innych państwach Europy i świata, oprócz Polski?

Magda Słodzinka: Tak - wielu misjonarzy prowadzi podobne akcje w oparciu o swoich rodaków. Są też duże organizacje świeckie, np. w Stanach Zjednoczonych.

Bazylia: Jaki odsetek dzieci którym udzielana jest pomoc kończy szkoły podstawowe i średnie?

Magda Słodzinka: Te dzieci na razie się uczą - myślę, że około 80% z nich powinna skończyć szkoły.

Ewa09: W jaki sposób jest "monitorowana" nauka podopiecznego?

Magda Słodzinka: Polski opiekun otrzymuje ksero świadectwa szkolnego.

Madzielenka: Jaka jest śmiertelność dzieci w Afryce? Jaka jest sytuacja dzieci w Afryce?

Magda Słodzinka: Nie znam danych statystycznych ale z tego co mówią misjonarze śmiertelność dzieci jest wysoka . Dane statystyczne! Przecież większość dzieci nie jest zapisana w gminie więc co to za statystyki?!

Sytuacja dzieci w Afryce jest nieporównywalna z sytuacją dzieci w Polsce. 4-letnie dziecko ma już obowiązek pracy, który polega np. na przyniesieniu wody, czasami z odległości 5 km. Od 4 roku życia dziecko jest zobowiązane pracować. Nasza akcja to "wykupienie go" od tej pracy.





Aprylka: Czy w ramach akcji Fundacji Watoto można adoptować więcej niż jedno dziecko?
I czy dziecko adoptowane na odległość można odwiedzić? Jeśli tak, to czy pomaga w tym jakaś organizacja?


Magda Słodzinka: Można adoptować więcej niż jedno dziecko. Ponieważ polski opiekun dostaje dane dziecka, w tym miejsce jego zamieszkania, to może tam pojechać tak jak do każdego innego miejsca na świecie – takie czasy nastały. Natomiast ani misjonarze, ani nasza fundacja nie organizujemy takich wyjazdów. Każdy musi sam sobie taki wyjazd zorganizować i jedzie na własną odpowiedzialność. Podróżuje się łatwo. Jest tanio, z wyjątkiem samolotu. Każda podróż to też wielka pomoc dla tych ludzi - płaci się przecież za jedzenie, spanie, przejazdy, czyli umożliwia tym ludziom zarobek, daje pracę.

Bazylia: W jaki sposób można zostać "rodzicem" na odległość? I czy poza Panią ktoś odwiedził "swoje" dziecko?

Magda Słodzinka: Przeczytałam w gazecie, że Ruch Maitri prowadzi taką akcję i zgłosiłam się na „rodzica adopcyjnego”. Było to 10 lat temu. Nie wiem, czy poza mną ktoś odwiedził swoje dziecko - ja nie słyszałam o tym. Te kraje trzeba odwiedzać samodzielnie - nie ma biur podróży, które by organizowały wyjazdy - ale nie trzeba się bać - Afryka jest przyjazna.

Spamer: Czy możliwe jest sprowadzenie dziecka na wakacje??

Magda Słodzinka: W jakim celu sprowadzać dziecko?

Ksiadz na czacie3: Na wakacyjny wypoczynek

Magda Słodzinka: Żeby pokazać mu tutejszy dobrobyt i wysłać z powrotem, jak paczkę? Za cenę biletu samolotowego można takie dziecko urządzić na całe życie. Natomiast sprowadzenie go do Polski na wakacje to chyba zaspokojenie własnej ciekawości. Nikt z misjonarzy się tego nie podejmie.





Bazylia: Czy częste są przypadki, że pomoc nie odnosi skutku (np. dziecko po kilku latach nauki przerywa bezpowrotnie naukę)?
Ewa09: Co po nauce czy te osoby mają szansę na lepsze życie... czy jest to w ogóle możliwe?

Magda Slodzinka: Tak - szczególnie po skończeniu szkoły średniej. Może pracować w administracji czy być nauczycielem. Szkoła średnia to bardzo dużo w tamtej rzeczywistości, ponieważ większość społeczeństwa nie ma wykształcenia.

Natomiast zdarza się porzucenie szkoły z powodu np. przymusowego wcielenia do wojska, ucieczki do innego kraju, a również zbyt wczesnego zamążpójścia - czy inaczej mówiąc: zajścia w ciążę.

Ksiadz na czacie3: Czy może nam Pani opowiedzieć nieco o swojej córce, Julii?

Magda Slodzinka: Julka Mukangendo jest sierotą wojenną. Mukangendo to znaczy „znaleziona przy drodze”. Zaopiekowała się nią starsza kobieta, której dorosłe dzieci wymordowano, a ona została z wnukami. Julka ma w tej chwili 18 lat (10 lat temu powiedziano mi, że wygląda na 8). Chodzi do 6 klasy szkoły podstawowej. Kilkakrotnie dublowała klasy, ponieważ jej opiekunka posyłała ją do pracy.

W trakcie mojej wizyty postawiłam warunek, że jeżeli Julka nie będzie się uczyła, przestanę pomagać Straszyłam, ale skutecznie. W tej chwili Julka przygotowuje się do egzaminu do szkoły średniej, którą chce skończyć. Mam nadzieję, że jej się to uda. Jest ładna, skromna, ma dużo wdzięku.

Bazylia: Czy można wspomagać dziecko i jego rodzinę dodatkowymi darami pieniężnymi lub rzeczowymi? Czy częste są przypadki że rodzice adopcyjni rezygnują z pomagania dziecku? Co się wtedy dzieje z takim dzieckiem (jeśli jest to np. w środku roku szkolnego)? Czy zdarzają się przypadki kiedy rodzice naturalni nie chcą pomocy i nie chcą żeby dziecko się uczyło?

Magda Slodzinka: Nie można wspomagać dzieci dodatkowo - stawki są ustalone przez misjonarzy i są wystarczające. Dodatkowe prezenty wywołują zazdrość innych dzieci.

Rocznie rezygnuje 1-2% „rodziców adopcyjnych” - czasami są to wypadki losowe. Pomoc dziecku nie jest przerywana, mamy dodatkowe pieniądze z wpłat na tzw. „konto wspólne”. Szukamy następnego polskiego opiekuna. Nie można przerwać pomocy dziecku choćby dlatego, że nie zrozumie ani ono, ani jego afrykański opiekun, że biały człowiek nie przysłał pieniędzy. W ich wyobrażeniu jesteśmy niesamowicie bogaci.

Pytanie trzecie: zdarzają się takie przypadki - dziecko jest tam do pracy.





Topola: Czy nie jest krzywdzące sponsorowanie jednego dziecka w rodzinie , gdy reszta musi pracować?

Magda Slodzinka: To sponsorowane dziecko - jeśli zdobędzie wykształcenie - będzie utrzymywało resztę rodziny. Wieź rodzinna jest tam bardzo silna.

Sami99: Czy każdy może zaadoptować takie dziecko?? Ile dzieci najwięcej można zaadoptować?? I czy przyszli rodzice mogą sobie wybrać dziecko do adopcji, czy fundacja im wybiera dziecko, którym mają się zająć?

Magda Slodzinka: Każdy może zaadoptować dziecko. Fundacja nie wybiera dzieci. To misjonarz i starszyzna wioskowa decydują o włączeniu dziecka do akcji „Watoto”.

Przyszli rodzice mogą wyrazić życzenie „adopcji” chłopca lub dziewczynki oraz określić, ile lat mogą pomagać i jaką wysokością stawki. Stawki są różne - od 8 do 15 Euro na miesiąc i zależą od szkoły do której dziecko chodzi - podstawowa czy średnia - i kraju, w którym się uczy.

Liczba zaadoptowanych dzieci zależy od możliwości finansowych ofiarodawcy.

Aprylka: Jaką rolę - Pani zdaniem - pełni korespondencja z misjonarzami? (tylko proszę nie mówić, że to pytanie do misjonarzy, bo pytam o Pani zdanie)

Magda Slodzinka: Korespondencja fundacji z misjonarzami to nudne sprawy administracyjne, natomiast listy od misjonarzy do polskich opiekunów dzieci są po to, aby przedstawić tamtejsze realia. Jest to bardzo ważne. Na przykład pytano mnie, czy dziecko śpi w osobnym łóżeczku, a tam jeżeli dziecko śpi na macie położonej na gołej ziemi, to już jest bardzo dobrze.

Bazylia: Czy fundacja wspiera tylko naukę dzieci, czy pomaga też w jakiś sposób samym misjonarzom?

Magda Slodzinka: Misje są utrzymywane przez zgromadzenia misyjne, a akcja „Watoto” jest samodzielną, odrębną akcją wyłącznie jako pomoc dla dzieci i młodzieży.





Ewa09: Pisze pani że za cenę biletu można urządzić na cale życie? Jak to możliwe?

Magda Slodzinka: Maszyna do szycia kosztuje około 100 euro - a to jest środek do zarobkowania. Rower używany kosztuje około 40 euro - a pełni rolę taksówki po zainstalowaniu dodatkowego siedzenia z tyłu, na bagażniku. Ile można kupić tych maszyn i rowerów za cenę jednego biletu?

Bazylia: Czy rodzice adopcyjni mogą jakoś kontaktować się ze swoimi dziećmi? W jakim języku pisze się listy do dzieci?

Magda Slodzinka: Korespondencja między polskimi opiekunami a dziećmi jest cenna, ponieważ dziecko wie, że ma kogoś, kto się o niego troszczy. Ta korespondencja w jakimś sensie nobilituje dziecko w oczach tamtejszej społeczności.

Listy muszą być po francusku (z polskiego na francuski tłumaczą nasi wolontariusze). A w Afryce pomocnik misjonarza tłumaczy list z francuskiego na język miejscowy. Misjonarze nie zajmują się tłumaczeniem korespondencji - brakuje im na to czasu.

Sami99: Ile dzieci rocznie idzie do adopcji? I ile zostaje adoptowanych??

Magda Slodzinka: W tej chwili w akcji Watoto jest 1150 dzieci. Do „adopcji” idzie około 400 dzieci rocznie.

Lars: W jaki sposób można zostać wolontariuszem pracującym w Afryce?

Magda Slodzinka: Ojcowie Salezjanie prowadzą wolontariat w Afryce - trzeba szukać pod hasłem "salezjanie"

Bazylia: Czy do akcji można zgłosić się w dowolnej chwili (np. teraz), czy tylko na początku roku szkolnego?

Magda Slodzinka: W trakcie roku szkolnego misjonarze przysyłają tylko szczególne przypadki, tj. dzieci, których sytuacja finansowa czy życiowa uległa zmianie - na przykład śmierć rodziców z powodu AIDS, malarii czy gruźlicy.





Madzielenka: Czy są w PL jeszcze jakieś organizacje pomagające Afryce?

Magda Słodzinka: Ja wiem o PAH i gdańskiej grupie Ruchu Maitri. Ale każda polska misja to również pomoc humanitarna – siostry są pielęgniarkami, lekarzami, niektórzy misjonarze to też lekarze.

Madzielenka: Dziwne to, bo Afryka ma rejony bogate. Czemu nie wspierają się nawzajem??

Magda Słodzinka: Mówimy o Afryce Subsaharyjskiej. Bogactwo Afryki jest eksploatowane przez międzynarodowe koncerny i niewielką grupę będącą u władzy. Nie wiem, czy wspomagają się nawzajem - nie są znów tak bardzo bogaci a potrzeby są ogromne. Północ do której należymy jest nieporównywalnie bogatsza, a niektóre państwa swoje bogactwo zawdzięczają – chociaż częściowo – afrykańskim koloniom.

Sami99: Lubi Pani to co robi ??

Magda Słodzinka: Tak, lubię - sprawia mi to satysfakcję.

Lars: Ile osób wspiera działania Fundacji i czy to jest pomoc tylko i wyłącznie finansowa?

Magda Słodzinka: Mamy około 1000 polskich opiekunów dzieci, kilku stałych współpracowników oraz osoby pomagające dorywczo. Wszyscy pracujemy nieodpłatnie.

Aprylka: Co skłoniło Panią, by pojechać do Afryki - nie dla przyjemności, lecz by zobaczyć biedę tamtejszych dzieci i to do tego za własne pieniądze? Jak to się w ogóle stało, że zajmuje się Pani Adopcją Serca?

Magda Słodzinka: Moje spotkanie z Julką było w trakcie mojej kolejnej podróży do Afryki. Zwiedzanie świata mnie pasjonuje.

Miałam obawę przed spotkaniem z Julką, ponieważ przypuszczałam, że może paść prośba o zabranie jej. To przypuszczenie było trafne. To jest najtrudniejsza chwila w takim spotkaniu.





Lars: Czy można - adoptując dziecko afrykańskie - zaprosić je do swojego kraju, by się uczyło?

Magda Słodzinka: Czy można w Polsce utrzymać dziecko za 60 zł? Dać mu wykształcenie, ubranie, jedzenie?

Bazylia: Czy obecnie fundacja szuka kandydatów na rodziców adopcyjnych?

Magda Słodzinka: Tak - zapraszam na naszą stronę: Dzieci Afryki :.

Bazylia: Czy są organizowane jakieś spotkania rodziców ze sobą albo rodziców z misjonarzami?

Magda Słodzinka: Tak - każdego roku organizujemy kilka spotkań w Warszawie i Krakowie. Najbliższe 26 maja w Krakowie i 31 maja w Warszawie – szczegóły podamy na naszej stronie Dzieci Afryki :.. Zapraszam.

Ksiadz na czacie3: Kilka pozostałych pytań doczekało się odpowiedzi w odpowiedziach na inne pytania, dlatego w imieniu nas wszystkich serdecznie dziękuję naszemu miłemu Gościowi, za poświęcony nam czas, za piękne świadectwo wiary i miłości bliźniego. Niech Pan Bóg obficie wynagrodzi wszelkie dobro, jakie Pani i Fundacja niesiecie w świat. Szczęść Boże. Bóg zapłać wszystkim uczestnikom dzisiejszego spotkania.

Magda Słodzinka: Bardzo dziękuję za zaproszenie. Szczęść Boże.

Ksiadz na czacie3: Serdeczne dzięki wszystkim uczestnikom.

Aprylka: Bóg zapłać :)
Bazylia: Powodzenia w dalszym prowadzeniu dzieła :)