Jakie powinny być współczesne media katolickie?

Rozmowa o mediach z ks. Andrzejem Lutrem.

publikacja 14.10.2006 11:00

Ja bym tak uparcie nie dzielił mediów na katolickie i nie-katolickie. Uważam, że wszędzie jest możliwość szerzenia Ewangelii, tylko trzeba zdobyć się na odwagę wchodzenia w jak najszersze środowiska.

Jakie powinny być współczesne media katolickie?




Michał Grot: Jaką rolę według księdza powinny spełniać współczesne media katolickie?

Ks. Andrzej Luter: Media katolickie mają spełniać rolę pre-ewangelizacyjną. Oczekiwałbym od nich rzetelnej i obiektywnej informacji i dobrej publicystyki, nie skrzywionej ideologicznie, a także – to bardzo ważne - postawy dialogu, tzn. umiejętności otwierania się na różne środowiska. Śp. prof. Stefan Świeżawski mówił, że należy szukać punktów wspólnych, nawet w najdalszych opiniach, bez zatracania – rzecz jasna - własnej tożsamości. Media katolickie powinny być otwarte, a nie zamknięte we własnym „gettcie”. A poza tym nie można bać się mediów laickich. Mądry głos katolików jest „tam” tak samo potrzebny, jak w mediach „autoryzowanych” przez Kościół. Reasumując, chodzi mi o to by nie tworzyć tzw. mentalności gettowej

Czy współczesny świat, a w szczególności współczesna kultura sprzyja głoszeniu Ewangelii przez media? Czy w ogóle jest miejsce dla mediów katolickich?

Miejsce oczywiście jest, tylko chodzi o to, że media katolickie powinny być jak najlepsze, bowiem słabe zostaną wyparte, a w konsekwencji znikną z rynku. Co już widać. Zresztą ja bym tak uparcie nie dzielił mediów na katolickie i nie-katolickie. Uważam, że wszędzie jest możliwość szerzenia Ewangelii, tylko trzeba zdobyć się na odwagę wchodzenia w jak najszersze środowiska. Nie można bać się „Gazety Wyborczej” czy „Rzeczpospolitej”. Osobiście staram się nie uprzedzać do nikogo. Nie dostrzegam także by współczesna kultura uniemożliwiała czy przeszkadzała szerzyć Ewangelię poprzez media. A już na pewno nie w Polsce. Dla polskich mediów – pomijam, rzecz jasna, jakieś skrajne i patologiczne przypadki - Kościół jest ważną rzeczywistością i wszyscy o nim mówią i piszą, niekiedy krytycznie, ale nigdy obojętnie. Trzeba umieć to mądrze i uczciwie wykorzystać. Pamiętajmy także, że z tym rozróżnianiem na media katolickie i nie-katolickie należy uważać, bowiem w mediach tzw. laickich pracują dziennikarze, którzy są w ogromnej większości katolikami. Dlatego nie wolno ich dyskredytować tylko dlatego, że pracują w gazecie czy stacji telewizyjnej, której z jakichś powodów nie lubimy. Postawa szacunku powoduje, że można ich otwarcie krytykować, wytykać błędy i nikt się nie obrazi, wręcz przeciwnie są wdzięczni za takie uwagi. Najgorzej jest wtedy, kiedy pryncypialnie się napinamy i próbujemy pouczać tonem nie znoszącym sprzeciwu.

A co jest – zdaniem księdza - „piętą achillesową” mediów katolickich?

Muszę powiedzieć, że ich główna wada to potworna nuda. Niekiedy nie ma co czytać. Artykuły pisane są językiem bardzo napuszonym. W tygodnikach i miesięcznikach konfesyjnych dominuje kościelna nowomowa, niestety czasami na dodatek bardzo zideologizowana. Na tym tle wyróżnia się na pewno „Gość Niedzielny”. Udało mu się bowiem przełamać koturnowość konfesyjnych pism katolickich. Jest dobrze redagowany, ale mógłby być jeszcze lepszy, co zaznaczam stanowczo. Przeglądam wiele pism konfesyjnych. Pierwsze wrażenie po lekturze niektórych z nich, to rażąca nieumiejętność redagowania, brak profesjonalizmu. Można odnieść czasami wrażenie, że gazeta w ogóle nie ma redaktora. Ktoś przyśle jakiś tekst i jest drukowany. W konsekwencji drukowane są wszystkie teksty, dobre i złe, lecz bez jakiejś myśli przewodniej.





Jesteśmy w stanie konkurować z mediami komercyjnymi?

Uważam, że tak. Redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego” ks. Adam Boniecki trochę żartem powiedział w czasie obrad II Kongresu Kultury Chrześcijańskiej, że „Tygodnik” zatracił zmysł konkurencyjny. Jest to konsekwencja faktu, że nie ma drugiego takiego tygodnika w którym jest miejsce na duży esej, na poezję i prozę. W tym sensie dla „TP” sytuacja jest dość komfortowa, oby nie uśpiła redakcji. Nie powstało bowiem po 1989 roku pismo nie-katolickie, laickie, które byłoby tygodnikiem społeczno-kulturalnym, choć były takie próby. Tygodniki takie jak: „Polityka”, „Wprost” czy „Newsweek” to w gruncie rzeczy magazyny. „Tygodnik Powszechny” jest pismem elitarnym i opiniotwórczym, szeroko cytowanym. Dobrze, że istnieje. „Tygodnik...” nie ma na razie konkurencji. Chociaż słychać, że młode środowisko intelektualne skupionej wokół lewicowej i liberalnej (ale nie SLD - owskiej) „Krytyki Politycznej” zamierza powołać tygodnik społeczno – kulturalny, który w warstwie wizualnej miałby przypominać „TP”: duża czarno – biała płachta z niewielką ilością koloru. Myślę jednak, że nie nastąpi to tak szybko.

Co ksiądz sądzi o „Naszym Dzienniku”?

- „Nasz Dziennik” to gazeta codzienna, o mało efektownej szacie graficznej. Powiem najdelikatniej, jak tylko potrafię: nie jest to dla mnie wzór gazety katolickiej. A to co zrobiono na jej łamach po śmierci Czesława Miłosza to skandal, to nie miało nic wspólnego z chrześcijaństwem najszerzej pojętym.

A nie wydaje się księdzu, że mała popularność mediów katolickich związana jest z tym, że współczesny Polak może nie chce wartości i prawdy głoszonej przez media katolickie. Czy w ogóle jej szuka?

Ja myślę, że chce. Zależy to od tego, jak ten przekaz wygląda, czy jest atrakcyjny, czy jest na wysokim poziomie, czy to nie jest banał czy wreszcie nie jest to indoktrynacja. Tego stylu indoktrynacyjnego należy się pozbyć. Bo taki jednoznaczny i nachalny przekaz jedynie odstrasza, a nie zachęca. Współczesny człowiek potrzebuje trochę wolnego pola na własne myślenie, własne wątpliwości, własne poszukiwania i dlatego konieczna jest postawa dialogu. Jeśli tak nie będziemy postępować to nie dotrzemy do nikogo. Należy pamiętać, że media katolickie są nie tylko dla katolików, że informujemy też nie-katolików, ludzi wątpiących. Powtarzam, jestem za otwartością mediów katolickich.



Często się słyszy, że media niosą zagrożenie, ale nie oszukujmy się to także wielka szansa dla Kościoła, którego poglądy i opinie mogą być słyszalne. Jak wobec tego Kościół widzi rolę i miejsce mediów?

Nie do końca. Zagrożeniem może być wszystko: prasa, telewizja czy internet. W momencie, gdy wynaleziono druk też pojawiały się głosy, że wynalazek ten niesie za sobą zagrożenie. To wszystko zależy od człowieka, bo on to wykorzystuje. Jeśli robi to w dobrej wierze, to nie można mówić o zagrożeniu. Jeśli chodzi o podejście Kościoła do mediów to jestem trochę rozczarowany. Obserwuję i widzę, że wielu księży boi się mediów. Podejrzewają je o jakieś skryte i niezbyt uczciwe intencje wobec Kościoła. Wynika to po części z tego, że w Seminariach nie ma za wiele zajęć, na których uczono by kontaktu z mediami, korzystania z nich, umiejętności pojawiania się w nich, wypowiadania się. Bo dzisiaj są to niesamowicie ważne sprawy. Ksiądz jest osobą publiczną i musi umieć kontaktować się z mediami. Natomiast takie odwracanie się od dziennikarzy do niczego dobrego nie prowadzi i tylko prezentuje nienajlepszy obraz Kościoła w mediach, potęgując wzajemne uprzedzenia i krzywdzące opinie.

Co we współczesnych mediach wywołuje u księdza niepokój?

Niewątpliwie pogoń za sensacyjnym newesem za wszelką cenę. Przecież niemal każdego dnia są publikowane testy oglądalności, słuchalności i „czytalności”. W związku z tym media prześcigają się w walce o odbiorcę, zatracając często zdrowy rozsądek. Niekiedy dochodzi do absurdalnych historii. Często krzywdzi się człowieka. Dobry news to atak na kogoś poprzez wyszukanie jakiejś afery. Dlatego dziennikarz powinien być niezwykle roztropny. Powinien sprawdzać wiarygodność takiej informacji w wielu źrodłach, pamiętając, że ma w posiadaniu straszną broń: słowo, które może zabić. Tymczasem ten wyścig o jak największą słuchalność, oglądalność czy „czytalność” powoduje że w tym pośpiechu często – odnoszę takie wrażenie – nie sprawdza się wiarygodności informacji, niejednokrotnie zbyt szybko ją upubliczniając. Szaleńczy wyścig na rynku medialnym grozi jeszcze jednym niebezpieczeństwem. Powoduje bowiem straszne spłycenie mediów, nawet tych poważnych. Recenzje literackie, filmowe, teatralne są coraz krótsze, pisane jak najbardziej prostym językiem, bo – jak mówią wszechwładne badania – przeciętny czytelnik mało rozumie. W telewizji mamy to samo. W czasie najlepszej oglądalności emituje się filmy z serii „zabili go i uciekł”, a coś ambitniejszego późno w nocy, tylko kto to ogląda. Przez to kształtuje się mało ambitne wymagania, jeśli chodzi o kulturę. I koło się zamyka. Gdyby tak dla odmiany raz na jakiś czas w paśmie największej oglądalności zaprezentować ambitne kino, okazałoby się, że wbrew schematom, jest wielu chętnych do odbioru takiej sztuki. Nowy zarząd TVP chyba idzie w dobrym kierunku. Martwi mnie także to, że poważne gazety ulegają tzw. tabloidyzacji, co oznacza, że wobec konkurencji ze strony tzw. „tabloidów” w treści stają się coraz bardziej proste, szukają na siłę sensacji. Ulegamy temu spłyceniu i tego się boję.



Z czego ksiądz jest dumny jeśli chodzi o media katolickie?

To mnie pan zaskoczył. Wie pan, nigdy nie myślałem w tych kategoriach o mediach katolickich.. Ja nie jestem z nich dumny, ja chcę tylko, żeby były dobre i coraz lepsze.

W telewizji i w radio mamy emitowane msze święte. Czy nie jest tak, że przez to ludzie mają pretekst by nie pójść do Kościoła bo wysłuchają albo obejrzą zamiast być czynnym uczestnikiem mszy. Jak ksiądz patrzy na ten problem?

Tak to jest problem. Ludzie powinni sobie zdawać sprawę z tego, że nic nie zastąpi bezpośredniego, osobistego uczestnictwa we mszy świętej. I nic nie zwalnia z obowiązku uczestniczenia w niej, w każdą niedzielę. Nie mogę sobie wyobrazić, że siedzi się przed telewizorem, je np. popcorn i ogląda mszę świętą. Oczywiście dobrze, że będzie msza święta w każdą niedzielę o 7.00, przeznaczona przede wszystkim dla chorych. Zalecałbym jednak nową formułę, jeśli chodzi o stronę realizacyjną. Oglądając transmisję w telewizji do tej pory odnosiłem czasami wrażenie, że jest to raczej wycieczka po sanktuariach. Kamera nie skupia się na tym co się dzieje przy ołtarzu, a pokazuje nam gzymsy, sklepienia, obrazy itp. Nie widać koncentracji na najważniejszym, a mianowicie na tym co się dzieje przy ołtarzu. Dla odmiany oglądałem przez pewien czas mszę świętą w telewizji portugalskiej. Stacja ta znajdowała się w moim pakiecie satelitarnym, obecnie gdzieś zaginęła. Msza odbywała się zawsze w małym, kameralnym kościółku, gdzie było niewiele osób. Liturgia doskonale przygotowana, rzekłbym ascetyczna, tak, żeby widz miał jak najmniej rozproszeń. Kamera skoncentrowana na Piśmie i na Ołtarzu. Nie można z mszy robić wycieczki krajoznawczej po sanktuariach polskich, bo o tym można zrobić film dokumentalny. To co robi telewizja portugalska jest dla mnie ideałem. Pamiętać też należy o doborze kaznodziejów.

Ks. Tomaś Halik w jednym z wykładów postawił tezę, że „religia przegra z mediami”. Czy ksiądz też uważa, że media mogą nam zastąpić religię?

Myślę, że jednak tak się nie stanie. Każdy człowiek ma w sobie jakieś poczucie religijności i żadne media tego mu nie zastąpią. Oczywiście media mogą stanowić pewne niebezpieczeństwo dla ludzi jeszcze nie ukształtowanych, którzy bezkrytycznie przyjmują serwowane im wiadomości. To jest głębszy problem. Myślę, że pomimo swojego „totalitaryzmu” globalne media nie opanują nas, nie zniewolą. Jestem optymistą, może trochę niepoprawnym. Zgadzam się z ks. Halikiem, który powiedział, że media co prawda przekraczają odległości, to jednak nie zapewniają bliskości, tak potrzebnej w relacjach międzyludzkich.. Ostatnio pojawiły się głosy, by można było się spowiadać przez internet. Żartobliwie odpowiadam, że koniec świata nastąpi wtedy, gdy dojdzie to tego, że można będzie się spowiadać na czacie. Spowiedź jako sakrament jest aktem jednoznacznie personalnym. Stajemy z bliźnim twarzą w twarz. To bardzo ważne. I nie możemy się tego pozbawić. Nie wyobrażam sobie, żebym mógł kogoś kiedykolwiek wyspowiadać przez internet. Powiedziałbym, że jest to granica, po przekroczeniu której pojawi się u mnie bunt przeciwko mediom.

Zdjęcie pochodzi ze strony www.radiozet.wp.pl