Aż po krańce ziemi

ks. Władysław Kulka (proboszcz parafii Wniebowzięcia NMP w Żaganiu)

publikacja 11.10.2006 21:28

Jeden z katechetów twierdzi, iż od pewnego czasu z okolicznej góry spadają kamienie prosto do jego domu. Chrześcijanie już modlili się u niego, ale prosił, by ksiądz odmówił specjalne modlitwy w jego domu.

W minione wakacje już po raz trzeci stanąłem na ziemi afrykańskiej. Tym razem dane mi było poznać bliżej zwykłe życie misjonarza i tym doświadczeniem chciałbym się z Wami podzielić.

Bombouaka to wioska położona w północnym Togo w Afryce Zachodniej. Od dwóch lat proboszczem jest tu o. Robert Jurzysta, franciszkanin pochodzący z Żagania. Do parafii należy kilkanaście wiosek rozsianych wysoko w górach. Tylko w pięciu z nich są kaplice. W pozostałych wspólnoty chrześcijan spotykają się bądź pod gołym niebem, bądź wędrują do najbliższej kaplicy.

26 lipca 2003

Spotkanie z Bombouaka. Przy wjeździe do wioski ludzie pozdrawiają Ojca Proboszcza a szczególną radość okazują dzieci. Widać, że bardzo cieszą się z powrotu misjonarza.

Niedziela, 27 lipca

Na Mszę świętą o godz. 8.00 przychodzą chrześcijanie z wszystkich wiosek należących do parafii. Niektórzy musieli maszerować dwie godziny przez góry. Wszyscy są jednak ubrani odświętnie, chociaż biednie. Kościół wypełniony jest po brzegi. Liturgia jest bardzo radosna. Wszyscy śpiewają, a nawet tańczą. Nikomu nigdzie się nie spieszy, chociaż liturgia trwa dwie godziny. Jestem pod urokiem zaangażowania świeckich w liturgię oraz wspaniałej postawy ministrantów; widać, że jest dla nich wyróżnieniem to, że mogą brać czynny udział we Mszy świętej. Pod koniec o. Robert przedstawia mnie. Parafianie okazują wielką radość z mojego przybycia. Zresztą tę radość odczuwam w ciągu całego mojego pobytu w Bombouaka.



O. Robert Jurzysta rozdziela Komunię Świętą


28 lipca


W jednej z wiosek należących do parafii sprawdzamy stan budowy kaplicy. Będzie już wkrótce gotowa. Trwają ostatnie prace. Ludzie cieszą się, że będą mieć ładną świątynię. Będą z niej korzystać również mieszkańcy pobliskich wiosek.


31 lipca


Spotkanie z biskupem diecezjalnym Jacques’em Anyilunda w Dapaong, w mieście odległym o kilkanaście kilometrów od naszej wioski. W spotkaniu uczestniczy również wikariusz generalny diecezji, a także rektor seminarium duchownego w stolicy kraju, Lomé. Rozmawiamy o sytuacji Kościoła w Togo po wyborach prezydenckich. Biskup przekazuje również podziękowanie Kościołowi w Polsce za wspaniałych polskich misjonarzy, a szczególnie Kościołowi żagańskiemu za o. Roberta. W drodze powrotnej spotykamy się z nowicjuszami franciszkańskimi, a wśród nich z André-Moniką. Ten ostatni wyraźnie mówi, że swoje powołanie - po Bogu - zawdzięcza o. Robertowi: pod jego okiem wzrastał przez osiem lat w Mango, dzięki niemu poznał Jezusa Chrystusa i św. Franciszka.

1 sierpnia

Misjonarz spotyka się z katechetami. Każdy z nich odpowiedzialny jest za jedną lub dwie wioski. Pod nieobecność misjonarza przewodniczą nabożeństwom oraz prowadzą formację powierzonych ludzi. Raz w miesiącu wszyscy razem spotykają się na misji z Ojcem Proboszczem. Jest to czas podsumowania minionego miesiąca, formacji i wspólnego przebywania na modlitwie, a następnie przy skromnym posiłku. Późnym wieczorem, gdy po trudnym dniu udajemy się na zasłużony odpoczynek, na misję dociera młody człowiek wiozący na rowerze starszą kobietę. Przywiózł ją z odległej wioski, gdyż została ukąszona przez węża i prosi o pomoc Ojca Proboszcza. Dobrze, że samochód jest sprawny, dlatego misjonarz może kobietę zawieźć do najbliższego szpitala. Będzie uratowana.

2 sierpnia

Pierwsza sobota miesiąca. Jedziemy do kościoła filialnego w Barkoissi. Tam ludzie zebrali się na Mszę świętą. Jedziemy drogą krajową i mijamy około stu stojących ciężarówek. Jak się okazuje, nie możemy przejechać, gdyż poprzedniego dnia był wypadek i do tej pory droga jeszcze nie jest przejezdna. A innej możliwości nie ma, ze względu na padający obficie deszcz. Chrześcijanie muszą poradzić sobie bez księdza.

3 sierpnia

Jeden z katechetów twierdzi, iż od pewnego czasu z okolicznej góry spadają kamienie prosto do jego domu. Chrześcijanie już modlili się u niego, ale prosił, by ksiądz odmówił specjalne modlitwy w jego domu. Udajemy się więc na jego podwórko. Zgromadziło się wielu ludzi. Odmawiają Różaniec. Zawieszam na drucie Cudowny Medalik, a następnie odmawiam modlitwę do świętego Michała Archanioła. O. Robert kropi wodą święconą całe obejście. Ludzie są nam bardzo wdzięczni za przyjście. Po pewnym czasie zjawisko ustaje, ludzie jednak gromadzą się w niedzielne wieczory u Michała na wspólne modlitwy. Przypominają mi się pierwsze wspólnoty chrześcijan.



U katechety na podwórku


Niedziela, 10 sierpnia


Po Mszy świętej w Bombouaka jedziemy w góry na Mszę świętą do wioski. Dojazd jest bardzo trudny, bo po kamieniach i przez kałuże. Msza święta odprawiana jest w języku moba, gdyż ludzie nie znają języka francuskiego. Misjonarz kazanie głosi po francusku, a katecheta tłumaczy. Jest bardzo proste, bo tacy są jego odbiorcy. W drodze powrotnej zabieramy do samochodu dzieci i kilka kobiet.



14 sierpnia

Jedziemy do jednej z wiosek na spowiedź. Droga polna pełna kałuż i bardzo podmokła ze względu na padające często deszcze. W pewnym momencie stajemy i nie możemy ruszyć. Nie damy sami rady. Dlatego zostawiamy samochód w polu i udajemy się do kaplicy pieszo. Nie ma innej drogi niż przez kałuże i gąszcze. Gdy docieramy do kaplicy, ludzie już na nas czekają. Spowiedź i modlitwa. Następnie mężczyźni spieszą nam na pomoc. Mają ogromne trudności z wyciągnięciem naszego samochodu z błota. Mija spory kawał czasu, gdy możemy wrócić do domu. Wieczorem Msza święta parafialna oraz adoracja Najświętszego Sakramentu. W adoracji uczestniczy dużo młodzieży, chociaż pora już późna i jest ciemno na dworze.

15 sierpnia

Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny; odpust parafialny. O godz. 7.30 rozpoczyna się procesja maryjna. Figurę Matki Boskiej niesie kobieta na głowie. Procesjonalnie obchodzimy całą wioskę. W trakcie dochodzą ludzie. Śpiewamy, modlimy się na różańcu, grupa dziewcząt tańczy przed figurą. Następnie Msza święta trwająca prawie trzy godziny. Atmosfera bardzo radosna. W trakcie Mszy świętej udzielam sakramentu chrztu czworgu dzieciom. Po Mszy wszyscy spotykają się na terenie misji, by wspólnie świętować. Nikomu nie spieszy się do domu; cieszą się, że mogą być razem.



Procesja w uroczystość Wniebowzięcia NMP


16 i 17 sierpnia


Ostatnie spotkania z parafianami o. Roberta. Niektórzy idą kilka godzin, by móc się ze mną jeszcze zobaczyć. Niektórzy przynoszą w darze jajka lub kurę, w nadziei na ponowne spotkanie. Zapewniam wszystkich, że ja oraz moja parafia będziemy o nich pamiętać w modlitwie, a także przez pomoc materialną. Zostawiam różańce ofiarowane przez parafian z Żagania oraz pielgrzymów przybywających na Noce Fatimskie, jako wyraz naszej modlitwy w Roku Różańca.


Cieszę się, że mogłem poznać życie misyjne w Afryce. Składam hołd wszystkim misjonarzom, którzy opuścili swoje rodziny, przyjaciół, ojczyznę, by być wszystkim dla innych, by w ten sposób zanieść Chrystusa aż po krańce ziemi. Nie mogą oni zostawać sami ze swoimi problemami, pamiętajmy o nich w modlitwie i pomocy materialnej. Wszak Kościół jest misyjny.