Biblia - Księgą Życia dla Afryki

Sebastian Musioł

publikacja 24.08.2006 11:06

Druga niedziela Wielkiego Postu jest w Polsce związana z misjami. Od kilku lat możemy modlitwą oraz drobnymi datkami wesprzeć tych, którzy głoszą Dobrą Nowinę w odległych zakątkach Ziemi. W tym roku (2003) pod hasłem „Biblia - Księgą Życia dla Afryki” w naszych parafiach składamy jałmużnę na potrzeby Czarnego Kontynentu.

Biblia - Księgą Życia dla Afryki

Zebrane w ten sposób pieniądze przeznaczone zostaną na projekty pastoralne, formację katechetów, liderów, a przede wszystkim na tłumaczenia i zakup Pisma świętego dla Afrykańczyków. Sfinansowane dzięki zbiórce kursy biblijne poprawią znajomość Biblii wśród katechistów i przygotują ich do żmudnego budowania wspólnot chrześcijańskich w regionach, gdzie kapłan bywa rzadkim gościem.

Niejednokrotnie Pismo święte jest jedyną książką, którą można znaleźć w afrykańskich domach. Staje się Księgą, w której Afrykanin szuka słów mądrości, pocieszenia, rady, stara się żyć nią na co dzień. Jednak wielu jeszcze nie ma do niego dostępu, m. in. ze względy na brak przekładów, brak dostatecznej ilości wydań oraz na odmienność kulturową, która czyni teksty Pisma Świętego mało zrozumiałymi.

Rok 1991 miał dla ludu Mambwe szczególny charakter. Wraz z innymi 72 ludami Zambii obchodzono stulecie Kościoła katolickiego w tym kraju. Na jubileusz było gotowe tłumaczenie Nowego Testamentu. - W uroczystość Zesłania Ducha Świętego przekazaliśmy tekst do druku, a we wrześniu lud Mambwe otrzymał pierwsze 20 tysięcy egzemplarzy Dobrej Nowiny w ich języku. - wspomina ks. Andrzej Halemba, Zanim został dyrektorem warszawskiego Centrum Formacji Misyjnej (CeFoM), przez 10 lat był misjonarzem w Zambii. Należy do grupy tłumaczy, którzy przełożyli Nowy Testament na miejscowy język. Małe wspólnoty chrześcijańskie spotykając się na cotygodniowym rozważaniu Słowa Bożego, mają od dwunastu lat księgę napisaną w ich własnym języku.

- W licznych kaplicach misji Mambwe księga Nowego Testamentu wnoszona jest procesyjnie, symbolicznie oddając ważny dla ludu Mambwe fakt, że Słowo Boże dzięki temu tłumaczeniu „wcieliło się” w ich kulturę i życie, stało się integralną częścią ich życia - wyjaśnia ks. Halemba. - Zapewne lud Mambwe ma nadzieję, że nadejdzie chwila, gdy w podobnej procesji do ołtarza będzie wnoszona cała Biblia przetłumaczona na język ich ojców. Oczekują więc dnia, w którym w uroczystym geście podniesienia w górę celebrans ukaże i pobłogosławi zgromadzonemu ludowi całą księgą Pisma Świętego - dodaje misjonarz.

Rodzinne chrześcijaństwo
Kościół w Afryce potrzebuje wsparcia materialnego i duchowego. Brakuje kapłanów, dlatego dostęp do sakramentów nie jest łatwy. Afrykańskich księży na kontynencie jest 13 tysięcy, a niemal drugie tyle to misjonarze, głównie z Europy. To oczywiście zbyt mało, więc jedynym sposobem pogłębiania wiary i dojrzałości chrześcijańskiej pozostaje na ogół kontakt z Pismem Świętym.

Przetłumaczenie Nowego Testamentu na język lokalny jest wydarzeniem zwrotnym dla wspólnoty, która chce przyjąć Słowo Boże, a także jest warunkiem przekształcenia w społeczeństwo o charakterze chrześcijańskim. - Wbrew niektórym opiniom, przepowiadanie w języku obcym dla wspólnoty, jest w dużej mierze powierzchowne - przekonuje ks. Halemba. - Gubią się zasadnicze elementy ewangelizacji, jak na przykład akceptacja chrześcijaństwa jako wzoru postępowania i nowa zasada funkcjonowania wspólnoty. Chrześcijaństwo musi stać się bliskie, rodzinne, a to może dokonać się przy pomocy języka rodzimego.

Najlepszy misjonarz
Na świecie używa się ponad 6800 języków. W samej Afryce jest ich około 2000, w tym 400 zaliczanych do rodziny Bantu. Wszystkie księgi Pisma świętego przetłumaczono na razie na 383 języki świata, Nowy Testament na 987 języków. Wciąż jednak ponad 2000 grup języków czeka na przekład Biblii. Ponad 380 milionów ludzi nie ma dostępu do Słowa Bożego. Na kontynencie afrykańskim zamieszkuje około 756 mln ludzi, z czego liczba katolików przekroczyła 100 mln. - Poznanie przez misjonarza języka, którym posługują się jego parafianie, jest kluczem do zrozumienia kultury i tradycji danego ludu – przekonuje ks. Andrzej Halemba. Wielu misjonarzy tłumaczy więc także teksty dotyczących liturgii, katechezy, kultury, miejscowych zwyczajów, języka.

Słynny misjonarz protestancki William Cameron Townsend zwykł mawiać, że najlepszym misjonarzem jest Biblia w języku ojczystym. „Nigdy nie potrzebuje urlopu, nigdy nie jest uważana za cudzoziemca”. Sam tłumaczył Pismo święte na języki afrykańskie i wspierał wszystkich, którzy podejmowali się tego trudnego dzieła. Z kolei David Livingstone, który jako misjonarz (również tłumacz Pisma Świętego) dotarł w XIX w. do zakątków Czarnego Lądu, gdzie wcześniej nie stanęła stopa białego człowieka, zanotował: „Na Madagaskarze kilku chrześcijan pozostawiono jedynie z Biblią w ręku i choć wystawieni oni byli na prześladowania i nawet śmierć, jako karę za wyznawanie swej wiary, dziesięciokrotnie wzrośli w liczbę i są – jeśli to możliwe – jeszcze bardziej radykalnymi wierzącymi teraz, niż wtedy, gdy przez edykt królowej tej wyspy, misjonarze musieli zaprzestać swego nauczania”.

Przetłumaczyć Pismo święte nie jest łatwo. W języku polskim funkcjonuje co najmniej kilkanaście tłumaczeń każdej z ksiąg Starego Nowego Testamentu. Trwają prace nad przekładem ekumenicznym. Bibliści niejednokrotnie prowadzą zaciekłe spory nad sposobem wyrażenia po polsku ukrytego sensu zwrotów greckich, hebrajskich bądź aramejskich. Różnorodność kultur afrykańskich może wydawać się więc przeszkodą niemal nie do pokonania. Skalę trudności świetnie ilustruje przykład Tanzanii, wschodnioafrykańskim kraju o powierzchni trzy razy większej od Polski. Kraj ten zamieszkuje ponad 30 milionów mieszkańców. Językiem urzędowym jest swahili, ale na co dzień ludzie używają ponad 130 różnych języków. Tylko kilkanaście z nich ma formę piśmienną, a kilka z nich ma przetłumaczone Pismo święte. - Najlepiej byłoby przetłumaczyć Biblię na większość języków Tanzanii, ale nie ma na to środków, wystarczającej ilości ludzi, ani czasami potrzeby, bo ludzie rozumieją język sąsiadującej grupy albo zaczynają porzucać swój własny język. Proces tłumaczenia zajmuje zwykle 15-25 lat – mówi Anna Kotarska, która uczestniczy w badaniach prowadzonych przez międzynarodowy ruch na rzecz tłumaczenia Pisma świętego.

Wiele nowego
- Biblia jest dla Kościoła żywym Słowem Bożym - podkreśla misjolog o. Jarosław Różański OMI. - Odpowiada na życiowe problemy i potrzeby jednostek, i całych grup społecznych, w ich współczesnym środowisku życia – dodaje.

Przekład Pisma świętego kształtuje najbardziej podstawową i źródłową terminologię chrześcijańską. Wprowadza do miejscowej kultury nowy sposób myślenia, wartościowania. Przygotowuje także drogę na przyjęcie wypracowanej przez wieki Tradycji chrześcijańskiej, w oparciu o którą także powinna się rozwijać miejscowa teologia. Bez przekładu Pisma Świętego niemożliwy jest rozwój teologii i szerszy dialog chrześcijaństwa z miejscową kulturą.

- Problemy przekładów na języki afrykańskie pojawiają się już na poziomie tekstu podstawowego, który z reguły nie jest tekstem greckim czy hebrajskim – mówi o. Jarosław Różański. - Zwykle korzysta się z wielu dostępnych przekładów i komentarzy. Trudnym problemem jest wybór dialektu. W grę wchodzą tutaj nie tylko kwestie czysto lingwistyczne, np. który z dialektów jest najbliższy wszystkim innym, najlepiej zrozumiały, ale ważniejsze kwestie socjolingwistyczne, tj. znaczenia i prestiżu poszczególnych wspólnot chrześcijańskich. Być może przed tłumaczeniem należałoby dopracować też do końca reguły gramatyczne, ustalić zasady pisowni.

Dla tłumacza kłopotem jest oddanie najważniejszych idei biblijnych i symboliki chrześcijańsko-żydowskiej, zapożyczonej z codziennego życia albo z podłoża historycznego i kulturowego. Trzeba pamiętać, że dany termin może oznaczać coś innego dla misjonarzy i dla autochtonów. Jest to szczególnie wyraźne w sytuacjach, w których afrykańska religia tradycyjna jest prężna i znajduje się w pozycji konkurenta w odniesieniu do wyznań chrześcijańskich. Chrześcijaństwo wyrosło w basenie Morza Śródziemnego i przejęło pojęcia i elementy mentalności greckiej, rzymskiej i hebrajskiej. Różnią się one znacznie od tego jak myśli, rozumuje Afrykańczyk. Ma on inną koncepcją czasu i przestrzeni, inny stosunek do rodziny, pracy, obowiązku.

Moc słowa
Księga, słowo drukowane, choć ogromnie istotne na drodze rozwoju cywilizacyjnego, nie jest jedynym i prawdopodobnie nie najlepszym sposobem dotarcia do szerokich mas z przekazem, który byłby zrozumiały i przyjęty. Przez wieki w Afryce wszelka wiedza przekazywana była ustnie, począwszy od rodowodu rodzinnego, przez większe i mniejsze formy narracyjne, zwyczaje, zachowania, itp. Przekaz ustny posiada w sobie wiele bogactwa. Jest on ściśle związany z komunikowaniem się, dialogiem, spotkaniem. Stąd też w Afryce doceniana jest moc słowa, a Afrykanin jest mistrzem w posługiwaniu się nim. Pojawiają się zatem propozycje, by wykorzystać to kulturowe bogactwo i oddać je na służbę Ewangelii, przez przekład Pisma świętego niejako z powrotem na tradycję ustną. Jest to praktykowane w diecezji Pala w Czadzie.

Przekaz ustny, homilie i komentarze, kazania z przesłaniem biblijnym, choć obecne w praktyce kaznodziejskiej na całym obszarze chrześcijaństwa, mają w Afryce szczególnie podatny grunt do rozwoju. Tekst pisany funkcjonuje tu raczej jako źródło inspiracji w poszukiwaniu dialogu, a nie podstawa do egzegezy. - W przypadku współczesnych kultur afrykańskich rola języka jest może nawet jeszcze ważniejsza, gdyż zasadniczo kultury te nie mają wielu innych środków wyrazu, a język jest najbardziej intymną dla wielu ludzi formą wyrazu kultury – podkreśla o. dr Wojciech Kluj OMI z poznańskiego Uniwersytetu Adama Mickiewicza. - Język więc staje się synonimem lokalnej kultury.

Oparcie i rozwój
Prace nad doskonaleniem tekstu Biblii są wyrazem dostosowania formy przekazu do przemian społecznych. - Popularyzacja Biblii na kontynencie afrykańskim w szczególny sposób odwołuje się do najwcześniejszych, najoryginalniejszych metod przekazu. Wśród nich są także różne techniki przekazu „na żywo”, które we współczesnym świecie zaczynają uzupełniać przekaz książkowy – zauważa Nina Pawlak z Uniwersytetu Warszawskiego. Pismo święte jest dziś dostępne w wersji dźwiękowej, pozwalającej na odbiór ze słuchu. Ta forma przekazu może w istotny sposób przyczynić się do upowszechnienia tekstu biblijnego w Afryce. Także internet dociera do Afryki (choć nie do jej wsi i zakątków buszu).

Przekłady Biblii spełniają wielką misje cywilizacyjną. Przełamywały analfabetyzm, przyczyniały się do rozwoju literatury, a niekiedy były bodźcem, aby ocalić to, czego cywilizacja techniczna jeszcze nie zniszczyła: język, artystyczne środki wyrazu (śpiew, rysunek, taniec), tradycyjne wartości moralne (monogamia, monoteizm). Kościół nie niszczy bowiem kultury rodzimej, przeciwnie: daje jej możliwość rozwoju i trwania. Wystarczy spojrzeć na ocalały dzięki chrześcijaństwu dorobek kulturalny ludów europejskich czy indiańskich (piśmiennictwo, sztuka, muzyka, język). Wiele pieśni czy tańców tych ludów przetrwało jedynie dlatego, że zostały zaadoptowane do liturgii!

Na kontynencie afrykańskim działalności misyjnej towarzyszy edukacja. Wiele szkół, począwszy od podstawowych uczących pisania i czytania, aż po wielkie uniwersytety powstało dzięki misjonarzom (nie tylko katolickim). Rozwój szkolnictwa stał się z czasem ważnym wkładem misji w rozwój ludzi i kultury ludów afrykańskich. - Istnieje jednak pewne napięcie pomiędzy potrzebą szkół wzorowanych na modelach europejskich a koniecznością tłumaczeń Biblii na języki lokalne – uważa o. Wojciech Kluj OMI. - Misjonarz musi z jednej strony zachować rodzime dziedzictwo kulturowe, a z drugiej tworzyć szkoły, których rola wydaje się niekiedy przeciwna. Jest w tym też pewna ironia losu – gdy misjonarze starają się podkreślać godność rodzimej mowy i pojęć, lokalna ludność nieraz optuje za europeizacją.

Wierni Ewangelii
Obecnie w Afryce pracuje 875 polskich misjonarzy: 466 braci i księży zakonnych, 333 siostry, 93 księży diecezjalnych i 15 osób świeckich (dane Komisji Misyjnej z 23 stycznia 2003 roku). Tłumaczą Pismo święte, piszą komentarze i objaśnienia, prowadzą szkoły lingwistyczne i przygotowują innych do misyjnej pracy. Przede wszystkim jednak zanoszą Dobrą Nowinę do tych, którzy jej jeszcze nie znają, do opuszczonych i pozbawionych nadziei na lepsze jutro, do chorych i cierpiących. Prowadzą szkoły, szpitale, sierocińce, świetlice, domy opieki. Często w bardzo ciężkich warunkach i w nieprzyjaznym otoczeniu. Zdarza się, że giną śmiercią męczeńską. W ten sposób starają się być wierni Ewangelii, którą głoszą.

Ubiegłoroczna wielkopostna jałmużna misyjna pod hasłem „Przez edukację do Boga” przyniosła ponad 2 mln 200 tys. zł. W styczniu 2003 roku ruszyły dwa wielkie pogramy edukacyjne przygotowane prze Komisję Misyjną Episkopatu Polski: II edycja konkursu „Mój szkolny kolega z Afryki” (wrócimy do tego niebawem na naszych łamach), którego finał odbędzie się w czerwcu 2003 roku oraz Olimpiada Misyjna Znajomości Afryki.

PS Przygotowując artykuł korzystałem z przygotowywanego do druku zapisu konferencji „Między przekładem biblijnym a rodzimą teologią afrykańską. Wybrane problemy przekładów biblijnych i teologii afrykańskiej” pod redakcją ks. Andrzeja Halemby i o. Jarosława Różańskiego OMI. Niebawem ukaże się również opracowana przez tych samych autorów książka „Wybrane problemy szkolnictwa w Afryce subsaharyjskiej”, która zawiera materiały do programu „Mój szkolny kolega z Afryki”, zorganizowanego i realizowanego przez Komisję Episkopatu Polski ds. Misji i Centralny Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli.