Podwójna terapia

res

publikacja 30.08.2007 10:17

Radość życia – tak można określić atmosferę, jaka udziela się każdemu, kto uczestniczy w spotkaniach grupy modlitewnej Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Powodem tej radości, jak mówią jej członkowie, jest zwycięstwo w najtrudniejszej walce; z własnymi słabościami.

Podwójna terapia

Podwójna terapia :.
Pytania o Krucjatę :.
Oficjalna strona Krucjaty Wyzwolenia Człowieka :.

Spotkania grupy są otwarte, może wziąć w nich udział każdy, kto ma taką potrzebę. Najliczniej uczestniczą osoby, które popadły w różnorakie zniewolenia, głównie ludzie z chorobą alkoholową, uzależnieni od narkotyków, innych używek, ale nie tylko. O swoich powikłanych, dramatycznych, nierzadko tragicznych kolejach losu, mówią często dając świadectwo łaski, która przywróciła ich samym sobie, ich rodzinom i społeczeństwu. Niektórzy nazywają to wprost cudem uzdrowienia. Po tym jak wcześniej, bezskutecznie, próbowali wyzwolić się z nałogu pijaństwa podejmując, najczęściej bez własnej woli, leczenie odwykowe. Choroba niejednokrotnie wracała z większym impetem, niszczyła ich życie osobiste, rodzinne, zawodowe. Wielokrotnie karani, ponownie poddawani byli kuracji odwykowej w zakładach karnych, która, tak jak poprzednie kończyła się powrotem do nałogu silniejszego niż ich wola walki. Wielu z nich, jak mówią, traciło nadzieję i ochotę do życia.

Przeżywałam, w pewnym momencie swojego życia, dramat tych osób w sposób szczególny – wspomina siostra Maria Justyna ze zgromadzenia zakonnego popularnie zwanego Służebniczkami Dębickimi. Nie dawało mi to spokoju. Czułam, że powinnam takim osobom nieść pomoc. Swoją nadzieję na pomyślność tej trudnej misji pokładałam tylko w Bogu. Racjonalnie rzecz ujmując wiedziałam, że w tym przypadku potrzebna jest podwójna terapia; ciała i duszy. Po uzyskaniu zgody przełożonych klasztornych rozpoczęła swoją posługę wśród osób uzależnionych. Była jesień 1993 r. Początki nie były łatwe. Odwiedzanie domów rodzinnych, w których mieszkali alkoholicy. Wyciąganie z dna ludzi, którzy utracili szacunek dla samych siebie. Kontakt z taką osobą nie należał do przyjemności. Jednocześnie siostra Justyna zabiegała o obecność w grupie trzeźwościowej, jak się to u początków nazywało, osób, które wspierały by tę działalność swoja modlitwą, abstynencją i pomocą wobec uzależnionych.

Rok później grupa liczyła kilkanaście osób, jej kształt duchowy oparty został na formacji mającego wieloletnie już doświadczenie w tej dziedzinie tzw. ruchu „światło-życie”, założycielem był Sługa Boży, ks. Franciszek Blachnicki. Od tej pory datuje się formalna działalność grupy jako Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Dzisiaj skupia ona w Dębicy grono kilkudziesięciu osób, składających się zarówno z osób uzależnionych jak i ludzi dobrej woli, którzy wspierają potrzebujących.

Mile zaskakuje spora grupa młodzieży. Główną rolę, obok animatorki i założycielki grupy siostry Marii Justyny, odgrywają ci, którym udało się wyzwolić z wieloletniej niewoli nałogu. To oni codziennym trudem abstynencji i modlitwy wypraszają łaskę uzdrowienia dla tych, którzy potrzebują pomocy. Są najlepszymi świadkami uzdrawiającej Mocy dla tych, którzy, jak oni niegdyś, stracili nadzieję na wyjście z nałogu. Działalność Krucjaty nie ogranicza się tylko do wspólnych spotkań formacyjnych i modlitewnych.
 

Równie istotna jest pomoc medyczna. Osoby uzależnione, tym razem już bez nakazu administracyjnego, kierowane są do krajowych ośrodków terapeutycznych, gdzie obok opieki duchowej udzielana jest im pomoc medyczna. Trzeźwiejący, jak to się określa, alkoholicy korzystają z reguły po terapii medycznej z ośrodka rekolekcyjnego ruchu „światło-życie” w Przemyślu. Wielu ze łzami w oczach wspomina cud przemiany ducha niczym ponowne narodziny. Powtarzają swoje historie odrodzenia wielokrotnie, po to by umacniać siebie i innych na drodze do człowieczeństwa. Nigdzie indziej chyba tak dosłownie nie odzwierciedla się ewangeliczna zasada bycia dla drugiego człowieka. Na każdym kroku wzajemnie się wspierają ale nie pozostają kręgiem wzajemnej adoracji. Wychodzą na zewnątrz.

Nie ma tygodnia, miesiąca, by nie pojawił się ktoś, kogo w tej wspólnocie jeszcze nie widziano. Trafiają do więzień, by tam również służyć tym, którzy o własnych siłach podnieść się nie mogą. Swoją radością z odzyskanego człowieczeństwa dzielą się nie tylko w lokalnym środowisku. Dębicka grupa Krucjaty Wyzwolenia Człowieka znana jest już w całym kraju. Ich coroczny udział w pielgrzymkach do sanktuariów w Łagiewnikach, Częstochowie i Niepokalanowie, składane tam świadectwa i aktywny udział w liturgii nabożeństw i spotkaniach animatorów ruchu zjednał im uznanie wielu. Uroczystość jubileuszowa była dziękczynieniem za lata trzeźwości ludzi, którzy przez długo żyli w niewoli nałogu. Dziś odbudowali własne rodziny i wspierają tych, którzy potrzebują pomocy. Na uroczystości jubileuszowej w Dębicy, która odbyła się 29 grudnia nie brakowało gości z całego kraju, w tym osób odpowiedzialnych za Krucjatę z ramienia hierarchii Kościoła.

Efekty na polu zwalczania patologii społecznych dębickiej grupy Krucjaty doceniają również lokalne władze wspomagając finansowo jej działalność.

Osobiście zafascynowany jestem jednak tym, co dokonuje się jakby obok głównego nurtu działania tej grupy. Jest to odnajdywanie radości życia w byciu dla drugiego człowieka. To jakby powiew świeżego powietrza w dusznej atmosferze konkurencji i rywalizacji dzisiejszego świata. W tej wspólnocie, ludzie są sobie wzajemnie potrzebni. Wręcz nie było by jej bez nieustannie realizującej się ewangelicznej miłości bliźniego. Co ciekawsze, uczestnicy Krucjaty twierdzą, że jest to możliwe wszędzie, bo nie ma osoby tak bogatej, by nie potrzebowała niczego, ani tak ubogiej, by nie mogła podzielić się z drugim. To daje nadzieję na przyszłość.