Akcja Katolicka – satysfakcja, niepokój, nadzieja

bp Piotr Jarecki, za stroną: www.ak.org.pl

publikacja 27.08.2007 15:45

Testament Asystenta: Kiedy myślę i mówię o Akcji Katolickiej serce moje i umysł wypełnia nie tylko satysfakcja. Duży w nich obszar zajmuje także niepokój.

Akcja Katolicka – satysfakcja, niepokój, nadzieja

Od początku mojego biskupiego życia przyszło mi zajmować się Akcją Katolicką. Słynne słowa o potrzebie odżycia w Polsce Akcji Katolickiej Jan Paweł II wypowiedział podczas wizyty biskupów „Ad limina” w roku 1993, ja zaś zostałem mianowany biskupem w kwietniu 1994 r. i nieomal od początku przyszło mi, z woli Episkopatu Polski, zajmować się tematyką Akcji Katolickiej. Po dziewięciu latach tego posługiwania postanowiłem poprosić Zebranie Plenarne Episkopatu, by wyznaczyło innego biskupa na Asystenta Akcji Katolickiej. Uczyniłem to z potrzeby serca i wewnętrznego przekonania, że nowy Asystent ukaże nowe horyzonty, nowe aspekty istnienia i działania tego apostolskiego stowarzyszenia. Podczas spotkania pożegnalnego z Radą Krajowego Instytutu, które miało miejsce w czerwcu 2003 r. obiecałem, że przygotuję tekst podsumowujący moją posługę w Akcji Katolickiej. Po namyśle, chociaż przecież nie umieram całkowicie dla Akcji Katolickiej, postanowiłem zatytułować ten tekst „Testament asystenta” i wyrazić go w trzech słowach: satysfakcja, niepokój, nadzieja. Te trzy odczucia noszę w moim sercu i umyśle, kiedy prowadzę namysł nad dzisiejszym stanem Akcji Katolickiej w Polsce, ale nie tylko, bo także w Europie i w świecie. W niniejszym tekście ograniczę się jednak tylko do Polski.

Satysfakcja
Na początku muszę stwierdzić, że nie ulegając jakiejś fałszywej pokorze, noszę w sercu i umyśle moim satysfakcję płynącą z faktu powołania do życia i dokonań Akcji Katolickiej w Polsce. Takie niekłamane przeświadczenie gości w moim sercu, mimo dość krytycznych opinii, jakie najczęściej wyrażane są – także przez środowiska katolickie, kiedy mowa jest o Akcji Katolickiej. Na nowo uświadamiam sobie i pragnę uświadomić wszystkim czytelnikom czy słuchaczom, że powołaliśmy do istnienia zorganizowane środowisko laikatu, w wymiarze krajowym, praktycznie z niczego. Akcji Katolickiej, mimo, że istniała ona w Polsce w okresie międzywojennym, po II wojnie światowej nie było. Nie było zbyt wielu działaczy przedwojennych, którzy mogliby podzielić się swoimi doświadczeniami. A gdyby nawet żyli i chcieli pomagać, ich głos niewiele pewnie by pomógł, wszak czasy, społeczeństwo i sam Kościół uległy w minionym półwieczu rewolucyjnym wprost zmianom. Musieliśmy wszystko zorganizować, jakby powołać do życia nowy byt eklezjalny, byt społeczny.

Pamiętam, że na początku nawet nie bardzo wiedzieliśmy, jaki jest charyzmat Akcji Katolickiej, czym ona ma różnić się od innych organizacji kościelnych. Nie wiedzieliśmy jaki nadać jej kształt. Ścierały się w Episkopacie dwie koncepcje. Pierwsza chciała widzieć w Akcji Katolickiej coś na kształt federacji czy konfederacji wszystkich zrzeszeń laikatu, jakie w Kościele istnieją. Druga natomiast traktowała Akcję Katolicką jako jedno wśród wielu stowarzyszeń istniejących w Kościele Katolickim, które ze względu na swój charyzmat: najściślejszą współpracę z duchownymi i realizację całego programu duszpasterskiego Kościoła w zorganizowanej, organicznej formie jest apostolską elitą świeckich w Kościele. Potrzeba było dużo czasu, wielu dyskusji, często burzliwych, by zdecydować się w końcu na przyjęcie drugiej koncepcji, co najpierw zostało wyrażone, a następnie zaakceptowane przez Episkopat Polski, w statucie stowarzyszenia. Dosłownie wszystko było na początku niewiadomą. Dyskutowaliśmy nawet nad nazwą stowarzyszenia. Zastanawialiśmy się czy określenie „Akcja Katolicka” nie sugeruje zbytnio akcyjności przedsięwzięcia czy jakiegoś tylko zewnętrznego pospolitego ruszenia świata katolickiego przeciw wrogom Boga, religii i Kościoła. W końcu wola kontynuowania tradycji zwyciężyła i pozostawiliśmy tradycyjną nazwę. Nie kryję, że kiedy rozpatruję istotę i charyzmat stowarzyszenia, optowałbym za inną nazwą. Ale dzisiaj jest już za późno.

Po rozwiązaniu problemów związanych z koncepcją Akcji Katolickiej przyszedł czas na pracę bardziej techniczną. Pamiętam cały proces tworzenia logo stowarzyszenia. Wywołało to także dużą, burzliwą czasami dyskusję. Także tutaj starły się ze sobą dwie tendencje: narodowo – patriotyczna i religijno – moralna. Znowu zwyciężyła koncepcja druga. Doszły następnie problemy związane z uzyskaniem osobowości prawnej kościelnej i cywilnej, z metodą powoływania pierwszych oddziałów parafialnych itd., itd. Trzeba było przecież zbudować coś zupełnie nowego, czego w rzeczywistości Kościoła Katolickiego w Polsce nie było. Trzeba było uczynić pierwszy ruch.

Pamiętam, że bardzo ważną kwestią było wypracowanie koncepcji Akcji Katolickiej, jako jednej, zwartej ogólnopolskiej organizacji apostolskiej katolickiego laikatu. Łączył się z tym problem powołania do życia ośrodka koordynującego działalność organizacji diecezjalnych. Podczas licznych wystąpień lubiłem mówić, że 40 różnych organizacji diecezjalnych, noszących nawet tę samą nazwę „Akcja Katolicka” nie zmieni – w sensie ubogacenia i zdynamizowania – ani Kościoła ani społeczeństwa w Polsce. Natomiast jedna prężna organizacja apostolska, zachowująca jedność w tym, co konieczne, czyli należące do jej charyzmatu, może to uczynić. Posługiwałem się też często przenośnią o połączeniu mostami 40 odizolowanych od siebie wysepek, co uczynić może jeden żywy, bogaty organizm. Nie bez sprzeciwu i krytyki wielu, nawet prominentnych członków Kościoła – także hierarchicznego, powołaliśmy w Warszawie Krajowe Biuro Akcji Katolickiej. Jego głównym zadaniem jest koordynacja pracy Akcji Katolickiej istniejącej i działającej w różnych diecezjach, z zachowaniem zasady pomocniczości, tak by realizować „jedność” w uprawnionej wielości.

Noszę w sercu i umyśle moim satysfakcję, ponieważ przez kilka lat działalności zorganizowaliśmy wiele. Wspólnie duchowni i świeccy. Powołaliśmy wiele struktur, stworzyliśmy wiele środowisk, w których świeccy i duchowni weszli w autentyczny dialog. Zaczęli ze sobą autentycznie współpracować w przygotowywaniu i przeprowadzaniu różnych inicjatyw duszpasterskich. Uruchomiliśmy wiele cennych inicjatyw. Wymienię tylko Biuletyn Akcji Katolickiej, Bibliotekę Akcji Katolickiej, coroczny Tydzień Społeczny – sympozjum poświęcone problemom społecznym jakie przeżywa nasza ojczyzna. Zorganizowaliśmy Pierwszy Krajowy Kongres Akcji Katolickiej w Poznaniu. Kilka diecezji zorganizowało Kongresy Diecezjalne. Odbyliśmy Pierwszą Krajową Pielgrzymkę do Rzymu, gdzie Jan Paweł II umocnił nas swoim przesłaniem. Co roku – w trzecią sobotę czerwca pielgrzymujemy na Jasną Górę w krajowej pielgrzymce stowarzyszenia, która ma wymiar modlitewny, formacyjny i apostolski. O diecezjalnych inicjatywach można by jeszcze wiele, wiele pisać.

Pisałem dotąd przede wszystkim bardziej o zewnętrznej stronie działalności Akcji Katolickiej, o tym co jest widoczną i sprawdzalną naocznie jej działalnością. Ale na rzeczywistość naszego apostolskiego stowarzyszenia składa się także i przede wszystkim życie duchowe, religijne, modlitwa, uczestnictwo w nadprzyrodzonym nurcie łaski płynącej od Boga ku światu przez Kościół i za pośrednictwem Kościoła. Od początku tworzenia stowarzyszenia podkreślaliśmy, że prawdziwym fundamentem Akcji Katolickiej jest intymny związek każdego z jej członków z Jezusem Chrystusem. Podkreślaliśmy i podkreślamy, że prawdziwym ożywczym źródłem, z którego wypływają ożywcze siły dla stowarzyszenia jest życie duchowe, pielęgnowanie stanu łaski uświęcającej, włączanie się w liturgiczną modlitwę Kościoła, osobista i wspólnotowa adoracja Najświętszego Sakramentu, pełne uczestnictwo we Mszy świętej – możliwie codziennie. Poprzez powołanie do życia Akcji Katolickiej i realizowanie takiej jej koncepcji zaiste uruchomiliśmy potężny nurt modlitwy i pracy duchowej tysięcy zaangażowanych w życie Kościoła katolików. Myślę choćby o nowennie przygotowującej Pierwszy Kongres Akcji Katolickiej.

Kiedy więc czytam łatwe a tym samym nie obiektywne oceny działalności Akcji Katolickiej, często wyrażane formułą, że jakoby nie spełniła pokładanych w niej nadziei, nie mogę nie mieć odmiennego zdania, i nie mogę nie wyrazić zdrowej satysfakcji. Nie powoduje ona popadnięcia w pychę, bowiem uświadamiam sobie, że bez Bożego wsparcia i inspiracji Ducha Świętego nie byłoby to możliwe do przeprowadzenia. Satysfakcja prowadzi więc w tym przypadku do oddania większej chwały Bogu.

Niepokój
Jednak kiedy myślę i mówię o Akcji Katolickiej serce moje i umysł wypełnia nie tylko satysfakcja. Duży w nich obszar zajmuje także niepokój. Mógłbym go wyrazić przy pomocy czterech sformułowań: nazwa bez treści, przynależność bez rozeznania charyzmatu, kolejne zrzeszenie laikatu i nic więcej, brak czy zbyt mało ludzi młodych.

Na początku niepokój mój spowodowany jest niebezpieczeństwem, że Akcja Katolicka będzie posiadała swoją nazwę, ale nie będzie realizowała treści, które na nią się składają, czy powinny się składać. Trzeba wyraźnie powiedzieć, że nie każde środowisko zorganizowanego laikatu może nazywać się Akcją Katolicką. Nie wystarczy posiadać osobowość prawną kościelną i cywilną oraz być aktywnym w środowisku kościelnym i społeczności lokalnej, aby móc nazywać się Akcją Katolicką. Nie kryję, że od początku istnienia stowarzyszenia nurtowała mnie sprawa wielości programów i różnych stylów aktywności Akcji Katolickiej w poszczególnych parafiach i diecezjach. Nie chodzi oczywiście o stworzenie monolitu. Chodzi jednak o zachowanie i realizowanie kilku cech, bez których nawet nazywająca się Akcją Katolicką organizacja katolików świeckich z istoty swej nią nie będzie.

By określone środowisko świeckich mogło nazywać się Akcją Katolicką i nią rzeczywiście być musi być organizacją – uznaną przez biskupa i władzę świecką; musi najbliżej współpracować z biskupem i proboszczem każdej diecezji i parafii w której istnieje; musi utożsamiać się z programem duszpasterskim danego Kościoła partykularnego i całościowo ten program realizować; musi mieć nastawienie misyjne. Stąd kiedy w diecezji i parafii formalnie istnieje Akcja Katolicka a biskup i proboszcz nią się nie interesują, albo nie mają dla niej czasu, czy też kiedy członkowie tej organizacji podejmują różne inicjatywy bez powiadamiania biskupa i proboszcza czy wręcz wbrew ich woli, takie stowarzyszenie mimo, że posługuje się nazwą, swoim stylem i działalnością zaprzecza istocie oraz tożsamości Akcji Katolickiej i w rzeczywistości nią nie jest. W Polsce wiele zrobiliśmy, aby Akcja Katolicka rzeczywiście nią była – nie tylko z nazwy, ale także w samej swej istocie i stylu prowadzonej działalności apostolskiej. Ale jest jeszcze wiele braków, jest jeszcze wiele do zrobienia, i to zarówno ze strony duchownych jak i świeckich. Nie możemy przestać wprowadzać tożsamości Akcji Katolickiej w jej codzienną praktykę działania apostolskiego. Jest jeszcze wiele do zrobienia, by istniejąca w Polsce Akcja Katolicka nią rzeczywiście była. Gdybyśmy proces jej tworzenia, szczególnie w stylu działania, potraktowali jako zakończony, budziłoby to mój wielki niepokój. Największą pracę trzeba podjąć szczególnie w sferze mentalności duchownych i świeckich. Strukturalnie wiele już zrobiliśmy.

Druga sfera niepokoju wiąże się z przynależnością do Akcji Katolickiej, która niejednokrotnie nie jest podjęta na bazie dokonanego rozeznania charyzmatu. Nie każdy katolik świecki, nawet ten pragnący prowadzić aktywne życie kościelne i społeczne ma wystarczające dane ku temu, by być członkiem Akcji Katolickiej. Potrzebne jest odkrycie w sobie swoistego powołania, odkrycie charyzmatu, czyli łaski, jaką obdarza człowieka ochrzczonego, członka Kościoła katolickiego sam Bóg. W odkryciu tego charyzmatu powinni pomagać kandydatom na członków Akcji Katolickiej księża Asystenci – zarówno parafialni, jak i diecezjalni. Na cechę tę bardzo mocno zwracał uwagę papież Paweł VI. II Sobór Watykański naucza, że najbliższa współpraca Akcji Katolickiej z hierarchią Kościoła w dziele ewangelizacji może przybrać kształt mandatu – munus, jakiego udziela biskup katolikowi świeckiemu, aby w imieniu Kościoła prowadził swoją misję świadczenia o Chrystusie i jego prawdzie, tak jak rozumie ją i przepowiada Kościół katolicki. Członek Akcji Katolickiej musi więc czuć Kościół, musi czuć wraz z Kościołem, musi chcieć być głosem Kościoła, a nie tylko swoim głosem. Nie może w swej aktywności apostolskiej głosić i czynić tego co mu się wydaje. Musi szczerze przyjąć za swoją prawdę zbawczą podawaną przez Kościół. Musi się z nią utożsamić. Zdarzało mi się spotkać członków Akcji Katolickiej, którzy bardziej cenili sobie treści któregoś z autorów, szczególnie historyków cywilizacji niż nauczanie Kościoła wyrażone przez Sobory i przez Jana Pawła II. Mimo, że ludzie ci posiadają legitymacje Akcji Katolickiej, swoją postawą zaprzeczają autentycznemu członkostwu w tej apostolskiej organizacji, bowiem zaprzeczają jej charyzmatowi. Kiedy myślę o nadaniu katolikowi świeckiemu przez biskupa mandatu do reprezentowania Kościoła, myślę przede wszystkim o katechetach świeckich, którzy posłani są właśnie przez biskupa, by głosić naukę Kościoła i posiadają do tego specjalną misję kanoniczną. Gdyby rzeczywistość bardziej pokrywała się w tej dziedzinie z teorią, katecheci świeccy powinni stanąć w pierwszym szeregu Akcji Katolickiej, gdyż nikt bardziej niż oni, nie wyraża charyzmatu tego stowarzyszenia, w którym człowiek świecki pragnie najbliżej współpracować z hierarchią w prowadzeniu misji ewangelizowania człowieka i świata. Także w tej dziedzinie jest jeszcze wiele do zrobienia.

Trzeci mój niepokój wiąże się z tym, że Akcja Katolicka często traktuje siebie i jest traktowana przez innych jako jedno z wielu zrzeszeń laikatu w Kościele katolickim. Jej wyjątkowość wyrażana jest co najwyżej podczas różnego rodzaju powitań, gdzie wśród wielości ruchów, grup i stowarzyszeń katolickich zauważa się „szczególnie” Akcję Katolicką. A przecież nie taka jest prawda o Akcji Katolickiej i nie o taką, czysto formalną jej „szczególność” chodzi. Muszę przyznać, że nieraz mam wrażenie, iż żyjemy także w Kościele, może nie uświadamiając sobie tego, dziedzictwem komunizmu, który spłaszczyć chciał rzeczywistość społeczną i zrównać wszystkich ze wszystkimi. Oczywiście z wyjątkiem proletariackiej elity, która rzekomo lepiej rozumiała logikę historii, a która przecież w rzeczywistości z proletariatem nie miała nic wspólnego. Nie jeden raz, kiedy w różnych wystąpieniach uwydatniałem rolę Akcji Katolickiej, spotykałem się z publiczną ripostą, wypowiadaną nawet przez hierarchów, że przecież oprócz tej organizacji istnieją w Kościele katolickim inne, nie mniej ważne stowarzyszenia, i ich rolę także trzeba uwydatniać. W pewnym sensie trzeba się z tym zgodzić, ale nie oznacza to, że Akcja Katolicka nie znajduje się na szczycie hierarchii zrzeszeń katolickich. Jest tam nie ze względu na takie jej ambicje. Nie ze względu także na jakieś szczególne uzdolnienia, inteligencję czy profesjonalizm jej członków, ale ze względu na jej charyzmat. Powiedzmy sobie prawdę! Jeśli Akcja Katolicka ma być naprawdę Akcją Katolicką, żadne inne stowarzyszenie nie powinno być bliższe biskupowi diecezjalnemu i proboszczowi parafii. Jest to bowiem stowarzyszenie biskupa, jest to stowarzyszenie proboszcza. Nie ze względu na cechy osobowościowe osób sprawujących te urzędy. Ale ze względu na ideowe utożsamianie się organizacji z programem duszpasterskim diecezji i parafii oraz na stawianie się do dyspozycji we wprowadzaniu tego programu w życie. Mamy tutaj także wiele do zrobienia. Zarówno w sferze przekonania do takiej wizji Akcji Katolickiej jak i w sferze duszpasterskiej praktyki. Gdybyśmy tych wyzwań nie podjęli, budziłoby to mój największy niepokój.

Jest jeszcze jeden, czwarty już niepokój, który noszę w moim umyśle i sercu, kiedy prowadzę namysł nad Akcją Katolicką. Nie możemy nie zauważyć, że organizacją tą zainteresowane są nade wszystko, a może wyłącznie osoby w sile wieku. Brak jest w niej młodzieży i dzieci. Będę o tym pisał w trzecim punkcie testamentu asystenta, gdzie ukażę podstawy nadziei, jaka wiąże się z istnieniem i rozwojem Akcji Katolickiej. Bardzo często zastanawiałem się, często też rozmawiałem o tym z aktywnymi członkami stowarzyszenia, czy dzieci lub wnuki aktywnych członków Akcji Katolickiej zainteresowane są tą organizacją, czy przejawiają chęć zaangażowania się w jej działalność. Pozytywną odpowiedź na tak postawione pytanie mogłem dać tylko w kilku, odosobnionych przypadkach. W tej sytuacji myśl moja biegnie do nauczania papieża Pawła VI na temat Akcji Katolickiej, który mówił o członkostwie rodzinnym w tej organizacji apostolskiej. Im dłużej myślę nad tą propozycją, tym bardziej dostrzegam genialną intuicję, która legła u jej podstawy. W sytuacji braku zainteresowania młodych ideą Akcji Katolickiej powinniśmy przemyśleć wprowadzenie rodzinnego członkostwa w tej organizacji. Dla aktywnych członków stowarzyszenia własna rodzina stanie się wtedy pierwszym obszarem apostolstwa, a Akcja Katolicka będzie miała wtedy większą szansę na przywrócenie rodzin Kościołowi, uczynienie z nich na nowo Kościołów domowych oraz włączenie ich – jako zbiorowego podmiotu – w apostolską misję Kościoła, dzięki czemu wiara w jej misyjnym wymiarze będzie przekazywana z pokolenia na pokolenie.

Nadzieja
Mój swoisty tryptyk testamentowy nie może nie zakończyć się motywem nadziei, chociaż jest to nadzieja bardzo wymagająca. Nadzieja trudna, jakby warunkowa. Patrzenie z nadzieją na przyszłość Akcji Katolickiej w Polsce uzależniam bowiem od spełnienia pewnych warunków. By stowarzyszenie to nie było tylko jednym z wielu, by spełniło pokładane w nim nadzieje, przede wszystkim odnowienie i zdynamizowanie Kościoła katolickiego i uczynienie go wyrazistszą inspiracją w kształtowaniu rzeczywistości społecznej Polski potrzebne jest, moim zdaniem, uwzględnienie trzech ewidentnych dla mnie prawd, wypływających z jednego, fundamentalnego stwierdzenia: Autentyczna i prężna Akcja Katolicka będzie wynikiem „aggiornamento” Kościoła katolickiego w Polsce. Dostrzegam trzy aspekty tego procesu: komunijne nawrócenie Kościoła, misyjne nawrócenie Kościoła, większe otwarcie na młode pokolenie. Inaczej mówiąc, tylko pracując nad uautentycznieniem Kościoła jako całości, można zbudować prężną Akcję Katolicką. Innymi jeszcze słowy: jeśli będziemy pracować nad zbudowaniem Akcji Katolickiej nie podejmując wyzwania reformy Kościoła w całokształcie jego misji, Akcja Katolicka nigdy prężną organizacją apostolską nie będzie. Może trochę ideologicznie, ale lubię mówić, że gdyby Kościół był bardziej takim Kościołem jakim pragnie go mieć Chrystus, czy jaki opisany jest w różnych dokumentach kościelnych, choćby w dokumentach II Soboru Watykańskiego, Akcja Katolicka byłaby środowiskiem naturalnie wypływającym z kościelnej rzeczywistości. Ona by spontanicznie z takiego Kościoła emanowała.

Moja nadzieja na prężny rozwój Akcji Katolickiej związana jest na początku ze zwróceniem uwagi na komunijny wymiar Kościoła. Sądzę, że dzisiaj nie żyjemy nim wystarczająco, a więc musimy na to zwrócić uwagę w naszym kościelnym nawróceniu. Musimy się wszyscy – zarówno duchowni jak i świeccy – na ten wymiar nawracać, by coraz bardziej na co dzień żyć komunią w Kościele. Jest to moim zdaniem bardzo ważne stwierdzenie. Powiedzmy jednoznacznie: bez tego nawrócenia Akcja Katolicka nigdy nie zbuduje swojego charyzmatu, jakim jest komunia świeckich z przedstawicielami hierarchii. W statucie stowarzyszenia wyrażone jest to sformułowaniem: najbliższa współpraca katolików świeckich z hierarchią. Jeśli by hierarchowie nie mieli wizji Kościoła Komunii i nią nie żyli. Jeśli nie mieliby takiej wizji ludzie świeccy, Akcja Katolicka skazana byłaby na bycie fikcją. W takiej sytuacji, nawet jeśli stworzylibyśmy zewnętrzne struktury zabraknie ożywiającej ich duszy, która jest wewnętrznym przekonaniem, jest mentalnością, jest wizją i rzeczywistością, jest kulturą i życiem Kościoła Komunii. Do takiej wizji trzeba wychowywać nowe pokolenia kapłanów. Trzeba ją wprowadzić do programów katechetycznych, zarówno w szkole jak i w katechezie sakramentalnej prowadzonej w parafii. Trzeba ją wreszcie wprowadzić do programu kaznodziejskiego oraz do praktyki duszpasterskiej, poczynając od wizytacji biskupich a na codziennym administrowaniu parafią skończywszy. Owszem patrzę z nadzieją na autentyczny rozwój Akcji Katolickiej w Kościele katolickim w Polsce, ale jako na jeden z owoców kroczenia Kościoła drogą nawrócenia na komunijny jego wymiar.

Druga nadzieja wiąże się z misyjnym nawróceniem duszpasterstwa w Kościele katolickim. Sądzę, że Akcja Katolicka nie jest wystarczająco prężna także dlatego, że duszpasterstwo w Kościele katolickim w Polsce nie jest wystarczająco misyjne. Od samego początku tworzenia Akcji Katolickiej, na każdym bodaj spotkaniu diecezjalnym z członkami naszej organizacji uświadamialiśmy sobie, że Akcji Katolickiej nie tworzymy dla niej samej. Tworzymy ją poniekąd ze względu na ludzi, którzy nie do końca rozumieją misję Kościoła, nie są w nim wystarczająco aktywni, którzy są ochrzczeni, ale w życiu Kościoła sporadycznie uczestniczą, zaś w życiu społecznym często żyją tak, jakby Boga nie było. Kiedy uświadamiamy sobie te prawdy dochodzimy do niezbitego przekonania, że prężną Akcję Katolicką można powołać do życia tylko w Kościele, który silnie przeżywa swoją misyjność. Ten wymiar misyjny, przybierający dzisiaj kształt nowej ewangelizacji, ma co najmniej dwa aspekty. Pierwszy dotyczący życia wewnątrzkościelnego. Chodzi o to, by rzeczywistości Kościoła nie ograniczać do kultu, tym bardziej kultu o silnym zabarwieniu tradycji i obrzędów ludowych. Misyjność to także ogarnianie łaską Bożą kolejnych wymiarów życia człowieka, tak by wiara nie była tylko jednym fragmentem życia człowieka, ale stawała się zaczynem całości. Drugi aspekt dotyczy traktowania Kościoła jako środowiska Bosko – ludzkiego, dzięki któremu możliwe jest kształtowanie społeczności świeckiej na modłę Królestwa Bożego: przez komunię Boga z człowiekiem, budowanie wspólnoty między ludźmi we wszystkich jej aspektach. A do budowania wspólnoty niezbędne jest kierowanie się wartościami i zasadami, które wypływają z prawdy o Bogu i o człowieku. Takie ujęcie wymaga zmiany w podejściu do wiary i religijności. Z wiary poszczególni ludzie powinni wyprowadzać swoje życiowe powołania i traktowanie życia jako misji, także w wymiarze religijnym. To samo dotyczy wspólnoty wiary. Nie powinna ona ograniczyć się tylko do celebrowania wiary i to jeszcze w zamkniętych na dopływ nowych członków grupach. Ma obowiązek głoszenia jej wszelkiemu stworzeniu, zarówno słowem jak i czynem, stylem swojego życia. Jeśli zabraknie tego wymiaru przeżywania wiary i religijności, Akcja Katolicka stanie się kolejnym zamkniętym środowiskiem katolików świeckich, adorującym siebie, albo krytykującym zsekularyzowany i coraz bardziej nihilistyczny świat. Nie stanie się natomiast solą, światłem i zaczynem wartości dla współczesnego świata. Z wielką nadzieją patrzę na Akcję Katolicką, ale tylko w kontekście nawrócenia naszego duszpasterstwa na misyjny wymiar chrześcijaństwa.

Często mówimy, że młode pokolenie – dzieci i młodzież – są nadzieją Kościoła i nadzieją świata. Jest to także aktualne powiedzenie w odniesieniu do Akcji Katolickiej. Nadzieją Akcji Katolickiej jest młode pokolenie. Ale trzeba też w imię obiektywnej prawdy stwierdzić, że młodzi niezbyt garną się do tej formy aktywności w Kościele oraz że dorośli świeccy, zaangażowani w tej organizacji apostolskiej nie potrafiliśmy dostatecznie przekazać atrakcyjnie charyzmatu Akcji Katolickiej dzieciom i młodzieży. Nawet niezbyt się nad tym problemem natrudziliśmy. Patrzę na Akcję Katolicką z nadzieją, ale jest to nadzieja związana z kulturowym i instytucjonalnym włączeniem młodych do naszej apostolskiej organizacji. Temat ten powracał zresztą wielokrotnie w licznych debatach prowadzonych zarówno podczas posiedzeń Zarządu jak i Rady Krajowego Instytutu. Rozważaliśmy dwie możliwości. Jedna polegała na stworzeniu statutowej struktury dzieci i młodzieży. Często przypominaliśmy sobie, że istniejące w kilku diecezjach polskich Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży kieruje się nieomal identycznymi co Akcja Katolicka zasadami, posiada ten sam charyzmat i może być traktowane jako młodzieżówka Akcji Katolickiej. Jednak dywagacji tych nie przypieczętowaliśmy rozwiązaniami instytucjonalnymi, chociaż utrzymywaliśmy i utrzymujemy z KSM bliski kontakt. Druga możliwość, którą dzisiaj realizujemy, to pozostawienie Akcji Katolickiej jako organizacji dorosłych, którzy zapraszają do swojego środowiska także dzieci i młodzież, ale ci ostatni nie mają w organizacji swojej przewidzianej statutem struktury i osobowości prawnej – ani kościelnej, ani cywilnej. Wobec decyzji Episkopatu Polski, wyrażonej na jednej z Sesji Plenarnych we Wrocławiu, kroczymy dzisiaj tą drogą. Niestety, nie ma zbyt wielu młodych na tej drodze.

W niniejszych refleksjach próbowałem już zmierzyć się z tym palącym problemem proponując – za papieżem Pawłem VI – wprowadzenie rodzinnego członkostwa Akcji Katolickiej. Jest to jedna z dróg, którą jednakże można i trzeba połączyć z bardziej śmiałym rozwiązaniem. Muszę jednoznacznie stwierdzić, że moje kilkuletnie doświadczenie z Akcją Katolicką dorosłych skłania mnie do przekonania, że człowiek dorosły z wielkim trudem zmienia swoje poglądy. Najczęściej spotykałem się i spotykam się z rzeczywistością niemożności wpłynięcia na styl myślenia, przeżywania wiary, pojmowania swojego miejsca w Kościele, styl apostolstwa itd. Po dziewięciu latach prawie codziennego zaangażowania w prace Akcji Katolickiej, po wygłoszeniu setek a może i tysięcy referatów przeze mnie i wielu księży oraz świeckich rozumiejących charyzmat Akcji Katolickiej stwierdzam, że w nikłym procencie zdołaliśmy wpłynąć na styl przeżywania wiary, styl bycia Kościołem i styl apostolstwa wśród członków Akcji Katolickiej.

Z obserwacji tych wyciągnąć trzeba jeden logiczny i praktyczny wniosek: by zbudować prężną Akcję Katolicką w Polsce, której styl działalności wyrażał będzie i w praktyce stosował jej charyzmat, trzeba opracować proces wychowania do odkrycia w sobie i przeżywania tego charyzmatu. Pracę tę trzeba rozpocząć z młodym człowiekiem. Styl myślenia, przeżywania wiary, styl bycia Kościołem trzeba kształtować od najmłodszych lat. Jestem przekonany, że tylko rozpoczynając pracę formacyjną z dziećmi, będziemy w stanie przygotować pełnowartościowych członków Akcji Katolickiej, dla których najważniejszym argumentem nie będzie formalna przynależność i legitymacja członkowska, ale wypływające z głębi serca przekonanie, owoc długoletniej formacji i kształtowania człowieka przez Bożą łaskę i zorganizowane środowisko kościelne. Nie mamy wyjścia, jeśli chcemy zbudować prężną Akcję Katolicką w Polsce powinniśmy rozpocząć zorganizowaną formację dzieci, najlepiej rozpoczynając ją wraz z przygotowaniem do Pierwszej Komunii Świętej.

Oto mój testament – kilkuletniego Asystenta Krajowego Akcji Katolickiej. Postanowiłem przedstawić go w trzech rozbudowanych punktach: satysfakcja, niepokój, nadzieja. Jak widać przeważa optymizm. Jednak jest on optymizmem trudnym, bo wymagającym dalszej pracy. Z Akcją Katolicką zwyciężymy, jeśli nie spoczniemy! Nie wątpimy też, że Bóg chce nam pomagać. Nie zmarnujmy kolejnej szansy!